Witam!
To mój debiut w debiutach, także proszę o wyrozumiałość. ;) Przed przebudzeniem Gdy pod powieką gaśnie spokój,
I jaźni cisza się dopala.
Gdy lepki kryształ soli w oku
Prawdę i złudę w sen zespala.
Kiedy nie można mieć pewności
Czy kosmos kpiną jest, igraszką,
Czy mózg moc Stwórcy sobie rości
I kreśli własny świat pod czaszką.
Kiedy odległe psa szczekanie
Zmienia się w rozszalałą burzę
I śpiewem kropel w oceanie
Niknie w błękicie i purpurze.
Gdy komar bzycząc ponad uchem,
Przejmuje dreszczem niby słowem,
A zagubiona w czerni mucha
Podstępnie pieści pragnień zmowę.
Niech me sumienie słodko drzemie,
I nie przelewa próżnej złości,
Bym wieczność chwil przed przebudzeniem,
Potrafił trwać w nieświadomości.
Abym nie wiedział, że za chwilę,
Gdy nierozważnie drgnie powieka,
Wszystko, co kocham - o czym śniłem,
Zniknie bez śladu i bez echa.
I choćbym zakrył twarz poduszką,
Napiąwszy wolę wizję gonił,
Odnajdę tylko puste łóżko,
Rozczarowanie i ból skroni.
Jakże okrutnym jest Stworzyciel
Wśród grona swych niebiańskich Braci!
Dał sen - by człek przez całe życie
Doświadczał raju i go tracił.
17.02.09r