Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Michal Mis

Użytkownicy
  • Postów

    48
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michal Mis

  1. "Owszem byłem w rajskim ogrodzie, lecz oznajmiam wszem i wobec: nie kusiłem Ewy jabłkiem, dla mnie też nie było zbyt wygodne by ludzie posiedli wiadomości dobrego i złego (szczególnie chodzi o to pierwsze); I dlaczego miałbym być wężem? (nawiasem mówiąc nie pojmuje tych uprzedzeń w stosunku do niektórych zwierząt); powiem że po prawdzie, choć pewnie zabrzmi to nie skromnie, w swojej postaci na kusiciela nadaję się bardziej. Mam przysiąc na… biblię? wolne żarty panowie sędziowie, przecież to będzie niezbyt zobowiązujące że tak oględnie powiem." Na tym zakończono przesłuchanie dnia ósmego, miesiąca maja, roku (Tu tekst nieczytelny), następna rozprawa odbędzie się nie wiadomo kiedy, z powodu opętania składu sędziowskiego.
  2. Michal Mis

    Wielokropek

    Gdy nie wiesz co napisać… użyj wielokropka, możesz też niewyraźnie; (tylko odręczna druga metoda). Gdy nie wiesz co powiedzieć - bełkocz standardowo, lub wtrącaj yyy co drugie słowo; (ewentualnie użyj słownika, uwaga: na nieszczęście są znawcy języka). Gdy udajesz że myślisz przybierz odpowiednią pozę, zroś czoło potem, lub postaraj się o wodę. Gdy brak ci argumentu w dyskusji, zelżyj przeciwnika, doprowadź do kłótni; gdy nie wiesz już co zrobić, najlepiej użyj młotka (jako zwielokrotnionego wielokropka). Ty zawsze musisz mieć rację i kropa.
  3. Woland to szatan u Bułhakowa więc kłamstwo dla niego nie jest negatywne, poza tym czy każde kłamstwo jest złe? ja i Bułhakow tak nie uważamy. Co do jam jest to nie wiem czy nie wiesz kim są postacie czy po prostu nie pasuje ci te dwa wersy?
  4. "Obserwuję świat spod zmrużonych powiek, zza firanki wieczornych wiadomości, otulony w ciepły sweter kłamstwa, z uśmiechem zezwalam na zło tego świata. Kocham ludzi z dobrodziejstwem inwentarza, dróg jedynie słusznych nie wyznaczam, daję łaskę wątpliwości, nie wiary w absoluty, możliwość pójścia na skróty. Nie pragnę ni uwielbienia, ni wyłączności, daję wam wolną wolę, z przypomnieniem: z pewnych słów będzie trzeba zdać relację, odpowiedzieć za niektóre czyny. Nie istnieje jesiotr drugiej świeżości, bez cienia światłości i dobra bez zła nie ma; jam jest Jeszua Ha – Nocri i Woland, dwie strony jednego istnienia." Tak mówił pewnej nocy, siedząc w moim fotelu, lecz nie będę się o to kłócił, być może zasnąłem nad książką czytaną po raz setny.
  5. Michal Mis

    Koszmary

    Za mocno skróconym horyzontem, gdzie półmrok traci ułomną nazwę, moje koszmary senne tkwią, przyczajone. Drzemią w koc otulone te dziecięce – najstarsze, już tak wyśnione że prawie zatarte, sił im ubywa wraz z każdym nie – snem. Te w wieku średnim spacerują statecznie, zamyślone, już prawie bez złudzeń, lecz nadzieja na śnienie tli się jeszcze. Najmłodsze, pełne ideałów i buńczucznej wiary w siebie, zniecierpliwione, nerwowo, z nogi na nogę który dziś śnionym będzie czekają; W tę noc – nadaremnie.
  6. Michal Mis

    Pożegnanie

    Dla Jarka B. (Papaja) Majaczysz czasem w moich snach, w kuflu piwa, w butelce wódki heretyku z zamiłowania, jawnogrzeszniku z hobby, tyle dni z bólem głowy po nocach, nazwijmy to, przegadanych. Życie w jednym miejscu i z jedną kobietą, grzech śmiertelny w naszym mniemaniu, wiele nieobecności w kościele, szloch na ślubach przyjaciół, kwiaty wręczane barmanom którzy chcieli nas wyrzucić. Czas trwoniony na oczekiwaniu, dyskusjach coraz bardziej poplątanych; wprost proporcjonalnie do spożycia, wiecznych kłótniach z Twoim ojcem, coraz dziwniejszych pomysłach na przyszłość. Nie zaproszony na pogrzeb, z kieliszkiem łzą przyprawionym nie wiedziałem co Ci rzec na pożegnanie, myślisz że „na razie” wystarczy?
  7. Kanonadą ciszy zasypane miasto osiada jak puch na wargach, w pochodniach latarń zaklęte wieczorne modlitwy i poranne przekleństwa szukających miłości, pośród drżących powiek okien kamienic spleśniałych starością. Świt rodzi się w bólach, na klęczkach błagalnik u stóp ołtarza, zaciera przemarznięte ręce pierwszym tupotem stóp na schodach. Przekrwawione słońce spija gęsty, mroczny oddech asfaltów, pożądliwie chłonąc resztki ciepłych snów spod powiek. Dzień spracowaną dłonią chodników i ulic unosi nocy żaluzje, bezwstydnie zerka w zakamarki szaf i łóżek.
  8. Michal Mis

    Jedyna

    Śniegiem biało zadziwiony kot przemyka po nieodśnieżonych chodnikach. Zegar czas przeżuwa z wolna, kalendarze mielą dni, noc zerwana z łańcucha czernią swą wybucha, w ciszy i kwiatów oddechach obserwuje ulice chciałbym biec i krzyczeć by zbudzić śniących zanim czar pryśnie jak bańka mydlana o poranek się roztrzaska. Lecz milczę milczenie będzie lepsze bo któż zrozumie że taka noc się już nie zdarzy czarowna, bez skazy.
  9. Michal Mis

    Inni

    Zawodowi bezdomni nie wspominają o szczęściu wysysają każdą krople potu z brudnych zaułków i śmierdzących dworców, nie oczekując zmiany od losu zadowalają się papierosem i tanią butelką od czasu do czasu suchą bułką do zupy w podrzędnej garkuchni Brudni i obdarci nasiąknięci wolnością do bólu nozdrzy i kości, bez przeszłości, przyszłości utrudzeni dniem zasypiają w bramach z nadzieją na nie otwarcie oczu.
  10. Michal Mis

    Opowiastka

    Siedział przed chatą i rzeźbił w miękkim drewnie aniołki, diabełki dość niebanalnie z prostotą i kunsztem, za parę groszy każdy mógł namacalnie poczuć jego duszę, Nie potrzebował wiele dobrej pogody, na kilka kromek chleba może nowe dłuto kawałki lipy lub buczyny Przyszli dnia pewnego panowie czarnych aktówek władcy rozlicznych rachunków po niezapłacone podatki Nie zrozumiał czego chcą od niego odszedł do piekła czy nieba obojętnie znał dobrze zarówno diabełki jak i aniołki można by rzec od podszewki.
  11. Utopiłem wściekłą muzę w butelce zimnej wódki przytrzymując mocno jej głowę śmiałem się aż do bólu, bo cóż mnie w końcu czeka zgrzebna karteczka u palca schludna, chłodna zamrażarka drewniana, ciepła skrzyneczka trochę ziemi nad głową po ciemnej stronie światła znawcy kolorów krwi w postaci małego robaczka sztuczne kwiaty pamięci spocona lepkość mgły mroźny dotyk nocy księżyca suche łzy.
  12. Paląc fajkę wspomnień nie rozpamiętuje, nie rozpaczam mógłbym zapomnieć jak sądzę gdyby nie Diabeł Stróż co przycupnął w kącie szyderczo uśmiechnięty nawet nie grozi palcem. Dym ma cierpki smak jego kłęby gorące zraszają łzami podłogę i stos kartek Czy płacze? Ależ skądże to tylko fajka i dym to tylko noc to tylko Diabeł Stróż który za mną stoi zawsze.
  13. Michal Mis

    Grzech

    Śniegiem zabieliło miasto zapadło w ciszę to nie czas na miłość raczej na grzane wino ciepłe łóżko i sen. Świat jak pęknięty dzban rozlał się zza szyb obojętny z tej perspektywy wypija ze mnie śmierć, Cierpkim słowem wzlatuje ponad brudną biel pozostawiam niedokończone światło i cień w chwili tej rozsmakowany zapominam co to noc i co to dzień zbieram myśli wybrakowane scalam w trywialny gest Z dali woła mnie życie lękliwy głos jego słyszę bez litości dopada mnie strach w jego szponach jak glina spadam, umieram i rodzę się jeszcze raz.
  14. Michal Mis

    Kwiaty

    Kwiaty na parapecie mruczą swoje dziwne opowieści dla mnie tajemnicze i mroczne z innej rzeczywistości. Przy stole codzienności utytłany w niej po łokcie próbuje pogodzić się ze sobą siebie złapać za mordę doprowadzony do ostateczności zrywam maskę za maską opadają jak kartki zbędne rażąc oczy swą pustką W pół zatrzymuje ruch ręki nagle przerażająco pewny że pod ostatnią z masek nic nie znajdę Wrócę lepiej do parapetu posłucham opowieści wmówię sobie ponownie że to nie czas na prawdę czas rozrachunków.
  15. Zmierzch skrytobójca dzień zaskoczył poderżnął miękkie gardło, ten przez chwile światłem broczył potem upadł, wyrzęził ciemność opasłe ptaki nocy zebrały się nad truchłem i nie wystygłe jeszcze zwłoki napasły żołądki ich opuchłe skrzekliwym głosem gęsta mroczność triumf swój roztrąbiła paszczęki mroku głodne pośród nieboskłon rozrzuciła Księżyc uśmiechnięty ironicznie wydął warg kratery rzygnął odbitym światłem czekając na dzień następny.
  16. Cholerna muza znowu mi gdzieś uciekła. Piję kolejną kawę, pety wysypują się z popielniczki a jej nie ma. Wieczorem zdawało się że tylko czeka aż wezmę długopis i jak mnie natchnie to aż ręka od pisania rozboli. I co? Znowu mnie zrobiła na szaro albo raczej na biało( od pustej kartki). Dochodzi czwarta rano a ja mam pustkę w głowie, znowu cały dzień będę myślał o łóżku. Tym razem się zemszczę, niech sobie przychodzi, niech jęczy, obiecuje złote góry, nic z tego koleiny raz nie dam się nabrać. Może to ją czegoś nauczy? Nie, raczej nie jak ją znam( a znam cholerę bardzo dobrze) uparta jak osioł i strasznie wredna. Jeszcze przestanie przychodzić i gdzie ja znajdę drugą, jak jest taka jest ale ostatecznie moja. Ciekawe gdzie polazła? Jeszcze się przeziębi albo grypy dostanie. Czemu ja się przejmuje zachoruje to z własnej winy. Taak ale leczyć to ja ją będę musiał i znosić jej marudzenie. Może wyjdę i jej poszukam? U mnie tak ciepło i przytulnie a ta jak głupia włóczy się po mieście. O, dzwonek to pewnie ona, chyba zrobię jej ciepłej herbaty.
  17. Michal Mis

    dzieckiem

    to se ne wrati a szkoda, wielka szkoda
  18. Zabrano mnie na przejażdżkę mnogich mnogości pomnożeniem wozem pachnącym sianem zbożowym zniweczeniem; A potem były tylko bąki brzęczące łąkowato i ptaki latające podniebnych piruetów akrobacją; Ułożono mnie na leżenie pod śmiechem pachnącą akacją tak w liście wystrojoną jak sznur korali na czerwono z drobną tylko – zieloną poprawką, I byłem może trochę, troszeczkę bardziej sobą i chyba wpięto w moje włosy papugi kwiatów kolorowe, A nawet nie zabrałem wiecznego mego pióra pisałem wiersz na ziemi kawałkiem wiatru co dookoła hulał.
  19. Idą święta każdy widzi i nie chodzi o rzut oka na kalendarz.Wystarczy wybrać się do jakiegoś marketu albo zerknąć na reklamy w tv.A im bliżej 24 tym będzie gorzej,mikołaje,kolędy,kup to kup tamto,zaciągnij kredyt świąteczny. Niedługo zaczną sprzedawać atmosferę świąt w areozolu albo sztyfcie albo rodzinkę jak z reklamy do samodzielnego montażu.Ludzie,jak już od paru lat mają w zwyczaju będą biegać jak oszalali po sklepach i w owczym pędzie kupować wszystko co wpadnie im w ręce.Dwie współczesne boginie:Mamona i Komercja znów będą święcić triumfy,ileż ofiar zostanie złożonych na ich ołtarzach.Nie oszukujmy się wszyscy oddamy im pokłon,ta najbardziej z zaraźliwych gorączek ogarnie i nas. Idą święta i nic się na to nie da poradzić,podczas każdych obiecuje sobie że za rok zamknę się w domu i po prostu odpocznę lecz jakoś nie wychodzi.Zresztą nie chodzi tylko o święta, zawsze mi się marzy że rzucę to wszystko, ten cały kierat, wyjadę gdzieś np.w góry i spędzę resztę życia na wolnych obrotach.Zawsze jednak wmawiam sobie że to się nie uda, że nie dam rady (oczywiście ze strachu)Zresztą to też z wygodnictwa wynika,ponarzekam, pomarudzę,pogadam sobie i gładko wskoczę na swoje miejsce.Aha i pewnie znowu w tym roku nie będzie śniegu.Mimo wszystko sobie i wszystkim: Wesołych Świąt.
  20. Michal Mis

    Zaprzestanie

    W szaro - błękitny wieczór gdy słońce zamierało za falochronem chmur utopiliśmy się w powietrzu czekając na zmartwychwstanie, Umilkły ptaki i brzęczące komary Bóg przysypia cicho jak w grobie, zapominamy. . . wolno odchodząc w głąb prowizorycznej natury; A Pegaz zdechł bezpotomnie na obojętnym nieboskłonie.
  21. Śniłem o Tobie zbierałaś maliny w ogrodzie, Śniłem o Tobie mięte wąchałaś w ogrodzie, Śniłem o Tobie róże głaskałaś w ogrodzie, Śniłem o Tobie uśmiechy słałaś w ogrodzie, Nie do mnie? być może Twoim uśmiechem pijany Śniłem o Tobie!
  22. Michal Mis

    Szept

    I Na dalekich widnokręgach gdzie zamiera nieba wstęga słońce chyli głowę swoją nocy ziemię dając ku podboją; I zabrało słońce z sobą całą złudę kolorową bo w tę noc gwiazdami zżartą oczekiwać już nie warto. II Czas jest tylko złudzeniem miłość tylko marzeniem życie ledwie westchnieniem człowiek niedoskonałością, Bóg jest wielki na niebie i przekleństwo wszelkie na ziemi, szczęście marną zapłatą ból jego dłużną ratą krew jest krwiście czerwona; Wieczny ogień istnienia nic w mroku nie zmienia dusza tli się - nigdy nie kona ale śpi uspokojona wiecznym snem,wiary prostotą.
  23. Była jak pocałunek czerwienią warg naznaczony stopy całuje,choć wie. . . Odskocznia...trampolina...rozbujana na krawędzi pięty, brzeg basenu choć ten wyschnięty to . . . skok i nawet trzy piruety, obroty wokół osi istnienia, wahadło pytań jak z Szekspira - przeklęta dusza księcia Hamleta, lot ku gwiazdom w kierunku...odwrotnym, Spadek, bardzo krótki zaledwie ułamek sekundy, zimno glazury przeszywa dreszczem a słońce u góry, spadła wraz z deszczem Czyje to słowa przedwieczne w spiralnym skręcie zaklęte; głos matki ciepły szorstki ręki ojca dotyk surowy jak skóra świeżo ubitego zwierzęcia, czas minął umarł zegar z kukułką kartki z kalendarza porwał wiatr, na nic szeptane zaklęcia moment reprodukcji tylko on pozostał. Nad grobem smutny krzyż, pękł znicz z nadmiaru gorąca - jak zawał serca. A tam czerwienią warg naznaczone: mały wycinek trawnika, odskocznia...trampolina rozbujana,bo jeszcze niedawno na krawędzi pięty, powietrzem jeszcze świszczą skok i trzy piruety, Przeszyta dreszczem spadła podobna do deszczu z tym deszczem.
  24. Michal Mis

    gwalt

    w gwałcie rzadko chodzi o sex raczej o dominacje i przemoc.najmroczniejsza strona ludzkiej natury
  25. czym była by światłość bez mroku i dobro bez zła?chyba by nie istniały?a komentarze czarnego tulipana dość dziwne jak ktos chce może liczyć sylaby itd tylko czy to jeszcze poezja?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...