Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szura Jaruzelska

Użytkownicy
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Szura Jaruzelska

  1. Wiersz napisany w amoku - faktycznie, dobrze, "na gorąco" pokazany ból. Ciekawe zakończenie.
  2. Dając mi siebie Zabierasz krocie mnie. Nie wiem sam, Ile zostało. Czasem szczypta, Czasem garść. To zależy od dnia, Od ilorazu słów w nawiasie, Przez iloczyn zdarzeń. Dodaję parę spojrzeń, Odejmuję kilka „nie wiem”. Wychodzi ledwie ponad zero… Boję się trygonometrii, Szczególnie sinusoidy życia. Bo jest jak cosinus niebytu. Boję się rachunku prawdopodobieństwa, Szczególnie zdarzeń losowych. Jest minus trochę…
  3. Czasem chwila To pióro na wietrze, Czasem cała wieczność I milowy kamień Na kartach historii. Czasem jedna chwila Idzie cieniem przez życie, Czasem życie To cień kilku chwil. Bo chodzi o to, By chwile tworzyły wszystko, A wszystko dzięki chwilom Obracało się w nic. W namiastkę chwili. Zawsze jest ta chwila, Kiedy dlaczego akurat teraz. Bo zawsze jest ta chwila. I na nic tu modlitwy. Wszystko w rękach czasu, Zbioru masy chwil. W odległości między wskazówkami, W szczęku sekund, Spadających z łomotem.
  4. Dojrzały wiersz. Ciekawie pokazana rola poety - oby faktycznie tak było.
  5. Akt pierwszy. Scena pierwsza. Na scenę wchodzi król. W ręku niesie berło. Jest dumny i wyniosły. Siada nieopatrznie. Błazen poprawia zagniecioną szatę. Akt drugi. Scena ósma. Król wita się z królową. Oboje zasiadają na tronie. Królowa jest smutna. Uroniła łzę. Błazen ściera ją z podłogi. Akt piąty. Scena dziesiąta. Przed królewską parą Miota się błazen. Śmiesznie wierzga nogami. Wyrzuca pstrokatą czapkę. Odnosi ją na miejsce. Akt ostatni. Scena ostatnia. Ze sceny schodzi świta. Opada kurtyna. Stół, krzesła i niewierne łoże Mogą wreszcie odetchnąć. Lecz nie tron. Zasiada na nim błazen.
  6. Wzrok na schodach. Dłużej niż zazwyczaj. Przytrzymany. Przed oczami noc, Falujący kosmos gwiazd. Polarną Ty zabrałaś. By dać mi w prezencie. Przy gęstej czekoladzie, O smaku moich myśli. Stolik był wszechświatem, Opartym na dwóch krzesłach. Bezradnie płynął w próżni, Nikt się z nim nie liczył. Bo tyle myśli niespokojnych… Były greckie wyspy miłości, Himalajskie szczyty spojrzeń, Francuskie faux pas i inne… Dorosłe rozmowy o wszystkim I aż o niczym. Co robisz? A ty? To świetnie! Przecudownie! Dotyk dłoni. Ciepło ust. Rzeka łez. Ale ja tak chcę. Może o to chodzi!
  7. Policzyłem. Widzę sto dwadzieścia dwa okna. Framugę, szybę i parapet. Policzyłem. Trochę już przeżyłem. Szkołę, miłość, cudzą śmierć. Policzyłem. W krokach straciłem rachubę. Dwa do przodu, trzy do tyłu. Policzyłem. Pełna szklanka i garść leków. Jeden po drugim w kolejce. Policzyłem. Jest dziesięć pięter. Dziesiąte, dziewiąte, ósme...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...