Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

czarny-tulipan123

Użytkownicy
  • Postów

    586
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez czarny-tulipan123

  1. Miłości owoc - wstydliwe słowa. Żądza wygrywa z Poezją w walce tak jak przegrywa, gdy Jesteś - mowa a usta milczą, a szepczą palce. Czy podejrzewałbym siebie o to, że będę zdolny Poezję zdradzić - myśli kaleczą o błahe Słowo, tym bardziej Miłość swoją wyrazić? Oddałem honor Poety innym, miłości owoc zaś piszę - Tobie, bo miłość za nic miewa zasady. Wiem:w oczach krytyków jestem winny czy w Twoich? - nie wiem.Pochlebiam sobie, że spojrzą w moje, wyzbyte granice.
  2. Żebyś wiedziała znała moje myśli takie rozkochane, jak mi mówić! Teraz sercu skryte leżą tajemnicy wstydem uczucia, co wolały milczeć. Wdzięk Twój otworzył moje oczy żeby w obrazach Ciebie widziały. Jedynie sny w objęciach pieściły nocami tuliły i przestały marzyć. Jakże mnie boli - ta słodyczy co żądzą karmi, nie daje kochać, zatruwa moje ciało z duszy. Dla tej miłości zaigrały zmysły serce nie słucha w idące rozkazy, jak mam się bronić dla tej prawdy.
  3. Ten kto walczy z miłością zawsze przegrywa kochana nie zaznasz spokoju ja, też myślami jestem przy Tobie. Jeśli to grzech, to będę grzeszyć, od rana do wieczora czym jesteśmy sobie winni gorącego w nas uczucia. Mogę wykrzyczeć całemu światu słowa - Serce nie sługa a co zaszło między nami było, tak piękne, tak wspaniałe. Tego się, nie da zapomnieć, gdyż wiąże to nasze nadzieje te chwile wróżyły nam, tak wiele i były zesłane, od Boga. Jeśli chcesz żyć tylko wspomnieniami i odrzucić szczęście pozbądź się złudzeń i poznaj prawdę, to nie są marzenia. Dosięgnąłem dna i teraz widzę wszystko w innej barwie, bo przyszłość należy do odważnych, stawmy jej raz czoła. Choć inni plują żmij jadem, a ta która syczy, nie ugryzie; tak więc wrócić, nie że musisz, ale że chcesz tego sama.
  4. pewien wilk zgłodniały włóczył się po lesie był już bardzo stary przemęczony życiem marzył o śniadaniu brzuch mu pustka burczał kiszki marsza grały - ledwie się poruszał myślał tak nad swoim wilczym życia losem młody już nie jestem w biegu sapkę łapię zgonić nic nie mogę dech w pogoni tracę zęby wyszczerbione ledwie żabę złapię byle głód oszukać by odpocząć sobie i się w pełni wyspać o brzuchu zapomnieć och mój wilczy losie och ma dolo wilcza wył po całym lesie aż go było słychać w okolicznej wiosce jak wył do księżyca nagle myśl mu przyszła zbawienna z pomocą może by tak lisa sprytem ukraść coś z kurnika ale czy podołam swoim wilczym sprytem lisem ja nie jestem w tym zawodzie mistrzem jestem więc zmuszony przysmak ten docenić jak pomyślał tak i zrobił i ruszył na łowy wyleniały ciężko chory ze swej wilczej nory aby lisiego kąska choć raz zakosztować noc już ciemna była gwiaździsta głęboka jak ruszyło wilczę w kurnik zapolować kryły go ciemności sprzyjały pomocnie psa nie było słychać w pobliskiej zagrodzie wpatrywał się wokół starym wilczym ślepiem nie widział kurnika który stał tuż bokiem jak go mam odnaleźć pierwszy raz tu jestem węchem się posłużę lecz go zawiódł srodze ślepiem ledwie widział cisza głucha wszędzie źle to obmyśliłem - myślało wilczysko jutro z rana przyjdę i obadam lepiej teren i wrócił leniwie ledwie człapiąc łapy do swej wilczej nory głodny i zmęczony nazajutrz nie przyszedł zdechł swej wilczej norze kończąc wilczy żywot ze starości swoje a morał z wierszyka wypływa wszak taki starość nie radość to ludzkie stwierdzenie może to i lepiej zdechnąć w jakieś dziurze niż po lisiemu kraść tak truchła kurze
  5. Care tam Barona pałac o potop, o cała pan - o rab materac!
  6. A rut, paka kaw i Bard, e taka derka, a kreda, katedra, biwak, a kaptura.
  7. Tego uczucia nie można doświadczyć jedynie samemu. Musi istnieć drugie serce, które jedno drugie pokocha. Tak raczej bez siebie żyć, nie umieją bez tego światła. Kiedy się spotkają i spojrzą w swoje oczy w tym ogniu. Nikt nie jest w stanie zatrzymać idącej miłości żywiołu. Cenią jedynie swoje towarzystwo, te więzy bez granic. Idą gorące pragnienia namiętności, co z iskry rozpala? Dla nich się otwiera to niebo, a czas zatrzymuje zegary. I tylko oni mogą tego doświadczyć:upojeni w szczęściu. Radzi siebie tylko widzą tak zatraceni, a wokół zasłona. Pozbawieni jakby swoich ciał - unoszą się w powietrzu. Błądzą w innym świecie między jawą, a snem prawda. W tych błogich ekstazach, chcą dorównać nawet niebu. Nie mogą złapać tchu, tak oszalały w euforii kochania.
  8. O geniusze słowa w tym górnolotnym w idącym absurdzie czym chcecie nam zaimponować - wymyślnym słownictwem. A kto was będzie czytał? Myślisz, że jesteś w tym mistrzem jesteś w wielkim błędzie! Tak Ty - jedno wielkie beztalencie. Myślisz, że Twoje wyszukane metafory mają jakieś wzięcie sam na sobie bata skręcasz - nad własnym radym tworem. Podniosła wybujała wyobraźnia częstuje jedynie marzeniem, ale jakim? Czy pomyślałeś, że możesz błądzić w tej ramocie. Nawet przyklasną, a jakie biją brawa, lecz prawda odpowie, że w rzeczywistym fakcie, jest prostym tylko wierszydłem. I śmiechem wybuchnie cała sala, aż tchu w piersi zabraknie, taka będzie Twoja piękna poezja - jednym wielkim to zerem. Gdyż wiersz musi mieć serce i duszę, a nie mówić banałem, więc pisz dalej, aż kiedyś zapłaczesz nad złamanym piórem.
  9. marianna ja;da się to zrobić z łatwością. Pozdr.
  10. czasem barany liczę po nocach gdy myśl natrętna mi spać nie daje wciąż szukam skutków i jej przyczyny czy moje serce w prawdę odgadnie może nie jestem całkiem bez winny bym spojrzał lepiej w swoje sumienie zajrzał do wnętrza czarnej mej duszy co się w tym kotle dla mnie gotuje jakże ja byłem taki naiwny by wiązać z Tobą swoje nadzieje teraz są skutki - tego przyczyny że byłem głupi każdy to powie wszak jakie w Tobie są ideały co z iskry Bożej - wciąż we mnie żyje bo nie wygasły jeszcze pożary które w tym ogniu są ciągle żywe sam siebie pytam dla jakiej prawdy mam czegoś szukać co nie zgubiłem może istnieją gdzieś inne światy co duchem ziemi żyją w naturze
  11. marianna ja:Marianno całego dnia nie starczy. Pozdr.
  12. marianna ja:jak nie ma kto bujać to...
  13. teraz patrzysz na mnie innymi oczami jakby do duszy oknami to zaglądasz i nic nie mówisz tylko kochasz kochasz a ja to wiem, wiem jak cię serce boli rozpal przygaszony płomień miłości ten ogień z iskry, może i zatańczysz porwij łodzią z fali zmysłami ukołysz trudno jest płynąć tak pod prąd rzekami w obłędne myśli kręci koła z tejże karuzeli z rozbudzonej żądzy - staje szczytom rozkosz zapłakało szczęście - zapukało do drzwi zobacz się uśmiecha pewnie je zaprosisz czasem jest tuż obok, czy ty się obejrzysz nawet z tobą chodzi, żeś ślepy nie wiesz?
  14. wszyscy mówicie o miłości ale ją wszyscy odrzucacie bo wy się Boga nie boicie wszyscy jesteście tacy sami a kto jest Panią naszych myśli czy może istnieć dzień bez nocy Ona jest całym naszym życiem bo gdyby serce miało oczy ale co Ciebie to obchodzi pragnę uwierzyć choć w jedno słowo jak się w kochaniu kłamstwo kryje mnie nie boli lecz krew wypije jakże nam słodzi czasem rani i nic się przed nią nie ukryje
  15. Gardzisz mną!...czym tobie zawinił nosząc skryty afekt w głębinie marzenia? Może dla innych objęć oddałbym wór cały złota. Wabiła cię moja kieszeń, tak fortecę twoją zdobyłem. Przyciągał oczy brzdęk monet, alem garścią nie sypał; za złoto kupić twój wdzięk - głupiego to byłaby robota. Dla chwili żądnej ciała, upragniona była twoja pieszczota; masz do mnie wstręt, mocno zawiodłem, a jednak kocham Przez twoje skąpstwo już się ciebie, miła, nawet boję; w myśli natrętnej, w sercu i w ręce szukasz mojego portfela. Dla zabawy innych powabów chcesz? - o nie! szantażujesz mnie, wiem. Jam tobie rymy śpiewał - układał i na kartce pisał miłosne wiersze. Choćbym nawet zdobył góry szczyt i stanął w korony chwale, Ty tylko o jednym myślisz. Dlaczego? - bo znasz moją słabość do ciebie
  16. Jestem jak ten Zawisza Czarny z mieczem obusiecznym - sam jeden, aby honoru nie splamić rycerskie trzeba mieć serce. Walczyć, choć śmierć patrzy w oczy! Serce moje takich się nie zlęknie choćby mieli mnie nawet zabić, wytrwam lub zginę, albo zwyciężę. Bitwa się toczy o sławę i laury jeden na drugiego podnosi rękę - biją się obelgami - plują słowami, krzyczą na siebie w głuchą ciszę. Idą przekleństwa - uliczne slogany, wszyscy przekraczają swoje granice. Panowie i Panie, już bez przesady kupą możesz tutaj usta wytrzeć. Wszyscy geniusze nad geniuszami znaleźli się tutaj dla wiersza chwały, lecz gdzie jest ona? - kotu buty liże, a Ty? możesz tylko pomarzyć. Takie wierszyki leżą tu śmietnikiem, czasem kot po nich przegoni myszkę. Czy to poezja śmieje się lwa rykiem z wyścigu szczurów w tym labiryncie? No pisz wiersze w tym atramencie który już dawno wyparował ławce. A gdzie są Ci poeci nasi Mickiewicze dawno zapomnieli - wieszcza poezje. Nauka w głowach porobiła zamieszanie jeden chaos w tejże nauce chlupie? Dokąd pójdziemy? - puszczać latawce, albo z balonów spuszczać powietrze. Nikt już nie patrzy, tylko pisze, pisze, aby słowem nacieszyć - byle wersem. Czasem to do wiersza nie podobne, ale jeden drugiego chwali obłudnie. Kto tu mądrzejszy - nikt nie zgadnie wszyscy przecież mienią się poetami. błędów, nie robisz - jesteś geniuszem brednia Ty? mądry, a jakie beztalencie. Czym się tu chwalić w swojej ramocie jeśli wiersz serca, nie ma w tym słowie. Musi mieć coś w sobie, jakieś przekazy, a nie urywek paru wyrazów w absurdzie. Jakie przesadne wybujałe ćmą metafory nielogiczne, na zdrowy rozum w obłędzie. Czasem jak czytam, taką nijaką poezję - jedynie, można zapłakać - Panowie i Panie.
  17. Twoje oczy są jedyne takie wyjątkowe, w głębi oceanów skryte w koralowe rafy. Skarbem nie odkryte - moje czarne perły, kiedy je odnajdę, kiedy - mój Ty Panie? W to życie nurkuję, czy mnie nie zabije? wokół tańczy z fali złego dla przeszkody. Jeszcze się odbijam, od dna w te i wody wszędzie rwące prądy w piersiach tchu brakuje. Zawsze z tą nadzieją czekam na to szczęście, które mnie omija - śmiać się ze mnie raczy. Będę walczył, aż osiągnę zamierzone cele, stawiał czoło burzom, w idące żywioły. Kiedyś nadejdzie dzień, dzień mojej chwały i wyjrzy z toni światło oczom cienia z tajemnicy.
  18. o Wy szuje złego to nasienia z piekła rodem żeby was ten i ogień żywcem spalił bez sumienia i pochłonęła ziemia wraz z waszym egoizmem takie wasze dusze i serca podobne do kamienia a czarniejsza ona jak węgiel jak ta lepka smoła o Judasze w pocałunkach z szyderczym uśmiechem boli was i będzie bolało - jeszcze bardziej grzechem warci jeden drugiego - jedno wielkie beztalencie co w tej awangardzie więcej krzyczy niż wiersze pisze ale wszak gór nie widział a pragnie być na szczycie a nawet jak i na niej stanie co w słowie ogarnie? bo sam by chciałby być Panem a jest tylko małym człekiem tak myślał głupiec że ma buławę i jest Hetmanem nawet i z Bogiem walczyć pragnie z tym złamanym piórem
  19. wiedziałem że będziesz moja że odmienisz moje życie pamiętasz tę całą wojnę którą oboje wygraliśmy więcej nie było nam trzeba powiedz czy jeszcze tu jesteś może to sen a nie prawda tak myślę kto kogo kocha i zaskoczyła nas ta burza porwała jak rwąca rzeka Ty ode mnie nie uciekaj nie uciekaj gdzie tam przepaść to jedyne słowo miłość poleciało jak na skrzydłach czy ono - zawsze zwycięża lecz zabiła we mnie wszystko serce jedynie zostało to które zawsze tak kocha miłości tak zawsze mało i nie ma nigdy jej końca jeśli chcesz tak bardzo umrzeć to umieraj w mych ramionach pamiętasz pierwszy pocałunek zaprowadził nas do nieba użyj miłości dla dobra ona wyleczy nasze rany koniec naszego cierpienia już czas nam jej błogosławić
  20. Ty jesteś zbyt piękna żebyś była prawdziwa skąd jesteś i kim jesteś bo oślepia mnie słońce pozwól mi być kochana światłem w Twoich ciemnościach tak rozświetlasz moje życie namalowałbym Cię moją miłością i kolorem i nigdy nie będę czuł tego to co czuję do Ciebie ja dałem Tobie słowo i nie potrafię już żyć inaczej próbowałem powstrzymać to uczucie ale to było niemożliwe nie jestem Panem siebie dałbym wszystko byś była teraz ze mną tuż obok jestem tylko Twój a Ty odmień moje życie pozwól miłości wniknąć do swego czystego serca i wypełnić moją duszę tym gorącym uczuciem
  21. Gdy jedno serce same zostaje, tak same z sobą brak mu drugiego. I robi wszystko - pragnie gorąco, aby to drugie dało mu siebie. Przekracza wówczas wszelkie granice, poświęcić zdolne nawet i ciało, By cel osiągnąć - gra na całego, nie tylko w słowach, ale i w czynie. Tak więc już idą rwące emocje, od kiedy drugie wpadło mu w oko. Och, jakże pragnie spełnić marzenie, byleby tylko je pokochało. Zdolne jest wówczas stanąć na głowie, czy to zbyt wiele, może za mało?
  22. była sobie czapla pewna wielka dama bardzo piękna i wysoko dziób nosiła i nad inne się pyszniła bo wiedziała dobrze o tym że ma zgrabne długie nogi i sylwetkę wdzięczną oka i że wielu się w niej kocha pewna siebie do przesady z charakteru samolubna dumna wielce arogancka dla nikogo nie przystępna aspirację wielkie miała chociaż czaplą zwykłą była godzinami czas trwoniła spoglądając w lustro wody nie lubiła towarzystwa więc stroniła na ubocze by oddawać się zajęciom swym codziennym ulubionym chciała złowić większą rybę by nasycić żądzę głodu chętkę miała apetyczną i zachciankę taki kaprys byle małe lekceważąc na swe cele większe biorąc aby zyskać większy kąsek egzystencji byt zapewnić więc musiała być przebiegła w swych mistrzowskich specjalnościach umiejętnych użyć chwytów by osiągnąć cel w zamiarach zawodowo się oddając swym zajęciom ulubionych by osiągnąć cel w zamiarach zysk potrzebę z owej ryby polowała z różnym skutkiem bo nie zawsze ryba brała raz się woda zamuliła raz przybrała w stawie woda miała wielu wielbicieli co za złe to uważali że tez trwoni czas na ryby ich zaloty lekceważą znana była w okolicy gdyż jej wdzięki wychwalano lecz ganiono ją za jedno i palcami wytykano iż oddaje się zajęciom do przesady bez umiaru tymże ciągłym polowaniom tak bez zmyślnie i umiaru swoją opinię dobrą tracąc autorytet poważanie że też psuje inne czaple które w ślady za nią idą więc zebrało się raz grono okolicznych wielbicieli uchwalili jednocześnie tak trzeba czapli na złość zrobić dobrze znając jej maniery i zwyczaje jej nawyki zaczaiło się na czaplę i przebrało za zbójników gdy się tylko ukazała obskoczyli ja w około tak ją z piórek obskubali do samego też rosołu tak ja w trzcinach zostawili długo jeszcze tam leżała a gdy doszła wszak do siebie zrozumiała co się stało z tego bólu i rozpaczy ledwie żywa zniewolona skryła w gęste się ostępy by jej takie nie widziano od tej pory słuch zaginął gdyż już czapli nie widziano pewnie z piórek gdzieś obrasta w innej nowej okolicy a morał z wiersza wypływa taki jak już gdzieś cię mają dosyć to zmień lepiej miejsce pracy bo z powodu swoich wad możesz pióra stracić
  23. Miłość można wyleczyć jedynie miłością bo jest ona w nas raz taka słodka raz gorzka jak ten motyl w te kwiaty jak ta pszczoła z żądła wszędzie jej ognie płoną w te serca ze złota wszyscy jej szukamy w tym to Boska natura i choćbyś się jej zaparł zawsze cię pokona wcześniej czy później spadnie na nas z zaskoczenia nic wówczas nie poradzisz - wróci jak bumerang ciągle będziesz miał ją przed swoimi oczyma i spać ci nie da nawet w snach będzie dręczyła zdolna jest nas opętać, omotać szalona chodzić za tobą jak cień ze skrzydła Amora a jest tak natrętna jak mucha jak komar człowiek miłością żyje i dla niej umiera
  24. do doktora do doktora przyszła pewna babcia chora oj doktorze oj doktorze niech mi doktor coś pomoże tak mnie w brzuchu ściska srodze kuje w sercu nie daj Boże głowa boli od myślenia bo choroba mnie ta wzięła doktor grubas niesłychany włożył na nos okulary wąs podkręcił zmarszczył czoło zaczął badać babcię w koło to po brzuchu babcie stukał to zaglądał jej do ucha także w oczy w nos i w usta zbadał tętno jak się rusza to na plecy babci zerknął zbadał każde jedno żebro cały krzyż babci obmacał nawet garb który się staczał myślał dość przeciągłą chwilę wąs podkręcał swój zawile mars na czole znaczył ślady że źle z babcią stoją sprawy schudła babcia znacznie w ciele diety posty złe to cele jest u babci stan zapalny to żołądek daje znaki puste kiszki grają marsza skręca babcie jak to tańca co do głowy rzecz to pewna babcia mocno jest przejęta podejrzewam że migrena albo może z przeziębienia sam już nie wiem co się dzieje z tym babcinym starym ciele ciągle babcie boli głowa to żołądek to wątroba to na krzyż babcia narzeka to bezsenność babcie nęka serca kłucie i nudności męczą babcię w kolejności radzę więcej witaminek jeść owoców i jarzynek pijać mleko ziółka parzyć kleikami też nie gardzić stawiam babci tę diagnozę choć się z czasem mylić mogę chociaż lat leczę nie mało z doświadczenia wiem to starość gdyż organizm w takie lata zawsze jakieś figle płata jestem święcie przekonany że nerwowe to ataki gdyż leczyłem takie stany i znam dobrze te objawy musi babcia czymś się zająć w domu jakąś lekką pracą i nie myśleć o chorobie bo to źle wpływa na zdrowie robię wszystko co w mej mocy mówię babci prawdę oczy niech się babcia tak nie gniewa lecz ja tylko podejrzewam musi babcia mieć nadzieję że też babcia wyzdrowieje babcia zła okrutnie chora rozdrażniona na doktora że jej takie wyrzekł słowa w palła laską o kant stołu ja wypraszam sobie acan abyś baczył w moje lata ale wejrzał na chorobę a nie kręcił to i owe co mi mówisz szarlatanie znam ja dobrze swoje stany wiem co boli mnie co nęka że po nocach nie śpię stękam nikt nie będzie mnie cyganił bzdurne wpajał mi banały kręcił paplał bzdurne słowa wciąż mi wpajał żem wiekowa strasznie babcia się przejęła doktorowi w twarz wyrżnęła masz za swoje coś zawinił za twe kłamstwa za twe winy i ku drzwiom się skierowała grożąc laską mu machała wyzywała od Judaszy od oszustów łapówkarzy jeszcze w drzwiach słyszał krzyki że na starość ma wybryki że to rzecz jest niepojęta krzyżyk z babcią i na cmentarz że też babcia ciągle z nową wciąż przychodzi tu z chorobą ciągle w mawia sobie bóle a z przejęcia serce kuje że zajmuje czas pacjentom bardziej chorym z większa męką babcia sobie sama winna hipochondria to babcina wyszła babcia od doktora zamiast zdrowsza bardziej chora kuśtykając ledwie żywa szła do chaty swej babina z tego wiersza morał idzie taki kiedy starość na nic leki więc powiedźcie moje dzieci czy ten doktor dobrze leczył...
  25. Twoje włosy złotem promień słońca w grzebień czesał. Oczy jak dwa diamenty w tęczy skąpane z głębokiej wyszły toni. Twarz anioła zazdrości w spojrzeniu męczy, aż wnętrze boli. Trudno o ideał, Co ukryty w geniuszu? Boski, nie wyrzeźbił. Kochać Ciebie, to za mało! Świątynie by stawiać, bić hołdy! Ale, cóż mi tam w ów obraz malowany patrzeć w oczy zjawy. Nie będę oddawał za Ciebie serca, dla jakieś próżnej mrzonki. Bo Ty, też go nie masz! Bo, gdzie bym w tym widoku je odnalazł? Choć w snach przychodzisz do mnie z innych wymiarów o! Pani. Nigdy do drzwi moich, nie pukasz przenikasz z ducha przez ściany. Jak mogę odrzucić, odtrącić się nie da! Dwa inne w czasie światy. Jesteś moim kwitnącym słowem, co sypie w mowie kwiatami? W zmysły zaglądasz w mój ogród, gdzie z lustra nie zobaczysz? Został bym z tobą tam na zawsze, ale głos życia mnie woła! Budzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...