Miranda X
-
Postów
129 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Miranda X
-
-
Pani Emu - Dziękuję za komplement dla utworu :) ten zabieg z czasem - zawsze jest zamierzony, taki mały paradoks. Sama długo nad tym myślałam, doszłam do wniosku, że jest chyba okej :) moze się mylę :)
Pani Beo - Pięknie dziękuję :) Co do myślników - w moich wierszach to dość częsty zabieg. Nie lubię wprowadzac zbyt wielu kropek, bo takie króciutkie zdania wyglądają jak liryczne szczekanie:) czasami to dobrze wygląda, ale wydaje mi się, że w refleksyjnym tekście niebardzo:)
Pani Fisiu - Pewnie za parę, parenaście lat będę do tego podchodzić dojrzalej, nie dotykać palcem, a chcąc nie chcąc wkładać w temat całą rękę :) Nie wiem, czy coś Pani umknęło, nie chcę zapewniać, że tak, bo może to, co w obecnej chwili mnie się wydaje dojrzałe, dla Pani takowe wcale nie jest, toteż jeśli ma Pani ochotę, proszę szukać, jeśli nie to i tak serdecznie dziękuję za poświęconą mi uwagę:) Co do "kunsztownego posplatania" - to i tak dla mnie wielka pochwała, zważając na moje nie-takie-znowu-duże doświadczenie w pisaniu:)
Panie Krzysztofie - Bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam :)
Pani Agatko - Bardzo mi miło, dziękuję;)0 -
p. Fisia - nie całkiem niedojrzałe? a od kiedy przemijanie jest dojrzałe?:)
p. Lecter - dziękuję za komentarz, ukłony:)0 -
Cienie gruszek
To plamy na zielonym płótnie.
Gruszki wyglądają inaczej,
Niżby chciał patrzący.
W. Stevens "Studium dwóch gruszek"
jeszcze z łatwością czytam coraz bardziej siwe
nagłówki nad wejściami do tych kilku domów,
gdzie każdy (i nikt czasem) zawsze chce mnie widzieć,
jak tkliwego intruza z koszem pełnym szpilek
do zbierania w klaserach jesiennych sezonów,
w których wszystkie ulice - coraz bardziej siwe -
i tak stale prowadzą donikąd, przez ciche
skrzypienie chorych gardeł. miąższ wewnątrz mnie pożółkł,
zmiękł, jestem coraz słodsza, więc nie muszę widzieć
soli na drogach, octu w słoikach, zaginięć
kluczy, kotów. nie dzieci - czasem po kryjomu
znajduję je na zdjęciach. coraz bardziej siwe,
wyblakłe, oddalone i nieważne. płynnie
opuszczają tła (same. znajome nikomu),
w pogoni za wszystkimi, których pragną widzieć,
dotykać, nawet słuchać. uporczywie gryzie,
wplątuje się we włosy przeczucie, że znowu
przyciągają mnie miejsca coraz jaśniej siwe
gdzie każdy (i nikt czasem) zawsze chce mnie widzieć.0 -
zmienie ten tytuł jak mi przyjdzie do glowy cos lepszego :) cokolwiek
0 -
dziękuje za wizytę:)
0 -
układam głowę na poduszkach kocich
łap. teraz tylko wibracja i słodki
pyłek na twarzy, nierytmiczne kroki
pana, stuk, chlupot, a potem szeroki
strumień mleka wprost w miskę. nie wstawajmy
jeszcze. dopiero zamknęłam poranny
chłód tam, za oknem, a gdybyśmy sami
byli na zewnątrz, opukali ściany,
zamatowili szyby oddechami
wpuściliby nas, więc policz kocięta
w szeregu, pomyśl o napiętych wędkach
i huśtających rybach. żyłka skręca
się szybko, ryby wirują. na święta
będą jak znalazł. na poduszkach kocich
łap jest bezpiecznie i co dzień się rodzi
nieśmiała pewność, że grudniowe mrozy
zawsze zbliżają do ciepła, sierpniowy
upał do chłodu - mamy proste losy.
to jest mechanizm - nie pomogą żadne
zaklęcia. pewnie już niedługo skradnie
koszule w kratę, gitary, latawce.
nie podnośmy się. może senność zatnie
twoje osiem żyć i moje ostatnie.0 -
dzięki, Pani Doll :)
0 -
Musze sie powaznie nad tym nawiasem zastanowic:)
0 -
Panowie Ruffle i H.Lecter - ten nawias jest tam ponieważ w poprzednim wierszu (gęśnik) bylo już to porównanie (czas jak kot) i stanowiło ramę wiersza. Tu jest pewne odniesienie do tamtego, nawet dość wyraźne, ale asekurancko wolałam podkreślić ze nie jest to uzycie tej samej metafory z powodu braku pomysłu na inne, tylko zamierzony zabieg, otarcie o cykl :) czy patrząc pod tym kątem nawias nadal nie ma racji bytu?
Pan Messalin Nagietka - cóż, troszkę mnie zatkało, gdyż wiersz nie ma gdybającego charakteru, raczej wpomnieniowo - refleksyjny. Coś się stało a coś innego stanie się na pewno, jedyne gdybanie ma miejsce w ostatnich wersach dotyczących formy przyszłego. Byłoby mi łatwiej odnieść się dokładnie do Pana komentarza gdyby zechciał Pan go nieco rozwinąć :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę :)0 -
zbyt długo było teraz. zgniataliśmy zdjęcia
w kule, równie barwne jak rododendrony.
pachniały. wtedy. lecz szybko wietrzeje
pamięć, smak jabłek, koloryt wszystkich
opuszczonych sadów, rosnących
wolniej niż my.
zbyt długo było. teraz, kiedy nie ma, słabiej
bolą oparzenia przerośniętych pokrzyw
i nawet blizny pobladły, zupełnie
jakbyś wymykał się spod naskórka,
zmieniał się w drobne drzazgi. takie
tkwią najdłużej.
dobrze, że było teraz, szkoda, że jest wtedy.
dni już się splątały w nieudolny motek.
czas (jak kot?) szarpie szorstką włóczkę, tkwimy
sami wewnątrz kłębka, daleko od
pazurów i może zdążymy
niczego nie czuć.0 -
coś tam param pam pam tarara pam pam pam - to o to chodzi? to już chyba kojarzę :D
0 -
a nie kojarzę, panie Goliard ;) moze zanuci Pan kawałek? :)
0 -
Przepraszam za późny odzew, dziękuję za opinie. 'Że' przewędrowało piętro niżej :) pozdrawiam serdecznie.
0 -
Zimy nie ma już tak bardzo,
że przestałam wierzyć kalendarzom.
Pada deszcz, a muchy
rozpełzły się jak niemowlęta.
To musi być kwiecień!
Tylko przez te zanieczyszczenia
nic nie urosło, a naftalina
jest zbyt świeża żeby
mogły wrócić komary.
Zimy nie ma już tak bardzo,
że przestałam gubić rękawiczki.
Przybywa dnia, ale
słońce nie nadążyło
za moim kwietniem.0 -
miałam na myśli jedynie poruszenie strun, nie doświadczenia życiowe :)
0 -
Dziekuję, Panie Fagocie :) jest mi bardzo miło i cieszę się, że znalazł Pan w wierszu coś dla siebie :)
0 -
Okej Pani Franko :) obiecuję że następnym razem będzie lżej
0 -
czas, jak kot, wywołuje ptasią niecierpliwość
co wieczór, kiedy zwalnia i jest jakby więcej
(rozwiązań? możliwości?) wypraw poza siebie,
nieustannych zabiegów, by nie spać. tak cicho
wpełza szparą pod drzwiami albo wpycha klinem
nad obrazek z gęsiarką i wysuwa palec,
rozgniata muchy, śmiało szpera pośród halek
pąsowej pastereczki (chodź maleńka, liznę
cię tu i ówdzie, przecież wiem, że lubisz).
czas, jak kot, wywołuje ptasią niecierpliwość,
to, co odbiera przyjemność z łamania skrzydeł ważkom.
pewność, że trzeba będzie odbudować gniazdo
wtykając między słomki pióra martwych piskląt.0 -
Jak miło, Jacku :) od jakiegoś czasu nie znajdujesz wiele dla siebie w moim pisaniu, tym bardziej się cieszę :) pozdrawiam.
0 -
zdrówko :)
0 -
dziękuję i pozdrawiam:)
0 -
trrak. to mama. nie trzyma kota, bo rok wcześniej
podrapał jej policzek. uśmiecha się, ale
czuje mrowienie w stopach, cierpną łydki, kiedy
to się o nią ociera (wcale nie jest kotem).
trrak. po miesiącu powietrze zaczęło gęstnieć i
psy w nim pływały. trrak. trrak. wujek, jak makrela,
w galarecie naciska na pedały. wszystko
powoli zastygało. mieszkałam w bursztynie.
trrak. porwało nas w górę, zbyt szybko i przez to
mieliśmy leżeć w sroczym gnieździe przez następne
wielkanoce, ale - trrak - ta wielka ulewa
strąciła nas w dół. widzisz, jaka straszna? buty,
bluzki i marynarki ciężkie w nieskończoność.
powietrze je moczyło. na nowo. na nowo.0 -
Pani Doll - Dziękuję, acz nie godnam :P pozdrawiam serdecznie:)
0 -
Panie Jacku, proszę zauważyć, że jest tu zachowana zasada rytmiczna 10 - 11 - 12 - 13 - 10. Pana koncepcja burzy zarówno zasadę jak (IMHO) treść, a motyw z cukierkiem jest sednem tego wiersza. Niemniej dziękuję za wizytę.
Komnen - dziękuję :)
pozdrawiam serdecznie.0
Gruszka. Cukier zalepił mi oczy
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Pani Beo - ależ bardzo potrzebne! proszę się mnie czepiać ile tylko wlezie :) serdecznie pozdrawiam :)