Miranda X
-
Postów
129 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Miranda X
-
-
bliżej mi do utraty niż do neru. pewnie
mogę wyjść albo nie wyjść. oto jest pytanie.
więc zostaję, jak spławik na powierzchni czerni,
plamię się w gęstej cieczy. zanurzam po żyłkę.
utrata bywa czysta, ale wiedz, że nigdy
nie wybierasz, gdzie toniesz. przez co brniesz, w czym brodzisz.0 -
misiowaty, misię.
Dobrzy znajomi mówią na mnie Misia, a miałam długą przerwę od portali poetyckich i nie wyłapuję wielu zmian nicków.0 -
Dziękuję za komentarze ;)
Panie Mirosławie, czy my się przypadkiem nie znamy?0 -
Nie, po co :) zimno jest własne.
0 -
wyśniłam ten sen do krwi, do najgłębszych wydechów,
zbielałych jak lodowiec kostek. och, mogę wypić
bajkał, zdrapać zębami szron z syberyjskich jabłek.
tylko cóż z tego, skoro tak przejmująco marznę?
sypiam w niedźwiedzim brzuchu, rodzę się każdej nocy
inna, gdzieś indziej, wyżej. zlizuję z siebie resztki
matki, potem się toczę poprzez pozorną jawę,
i kąsam futro z żalu za pogubionym latem.
brudzę co wieczór język sokiem przywiędłych jagód
jakbym piła atrament z upalnych widokówek.
wtedy najbardziej łudzi to miękkie migotanie
firnu. skaczę - upadam. speszona idę dalej.
staczam się z mapy - niżej, na południe. do miejsc, gdzie
łatwiej o trochę słońca, nie trzeba wciąż przebierać
nogami, chuchać w dłonie, więc zgniatam karłowate
drzewa, porosty. spływam leną, tonę. raptem.
tli się jakaś przyjemność w tym, jakże cichym, dryfie,
przypływach i bezwpływie, tonięciu w czułym mule,
jestem zielona, jak on, byłam taka i dawniej.
tylko cóż z tego, skoro tak przejmująco marznę?
0 -
Dziękuję, Panie Lecter. Co konkretnie nuży w początku? Bo przyznam, że nie wiem w jaki sposób myśleć nad poprawką.
0 -
jest zimne. ten, który ostrzega przed żarem,
to tchórz zapętlony w styczeń, pogmatwany przez chłód.
rozbity jak woda na szybach, zmieszany jak minione dni-
pod nogami. w śniegu.
ziąb ujednolici mój kolor, kształt, tempo marszu,
będzie wkładać w to samo chłodne łóżko,
aż zgubię płynność języka
przez krótkie dotknięcia oszronionych latarni.0 -
poukładano nas jak kopce na obrzeżach
kartoflisk. śpimy tyłem do wiatru, słońca i
siebie. skwarzy nam plecy, przyprawia ostro,
o mdłości. do jutra najgorsze minie.
zbudzisz sie, gdy zdmuchnę ci pył z łopatek
i odgarnę z ramion. wtedy się pokochamy.0 -
P. Stanisława - dziękuję :) tytuły to moja pięta achillesowa, więc tym bardziej się cieszę
P. Lecter - Serdecznie dziękuję za lekturę :)
P. Mariusz - Ja tu jestem od stosunkowo dawna i stale, tylko pisze tak rzadko że aż wstyd :) Dziękuję :)0 -
od wczoraj naprawdę kocham śniące się pociągi.
pełzną ze mną w ogonie, trzeszczą o starych podłogach,
gwiżdżą o miałkim piasku, kołyszą o ogrodowych huśtawkach,
a ja siedzę przy oknie z myślą: oby nie zapaść w jawę.
wtedy bardzo się dziwię, że wszystko można zebrać w garść:
pędy malw, koniczynę, włosy - i odchylić mi głowę do tyłu,
nawet pęk białych pasów z asfaltu, smugę czerwonego światła,
nawet smycze wszystkich psów w mieście. i siebie.0 -
Dzień dobry! przepraszam za to opóźnienie w odpisywaniu na komentarze, ale cierpię na sesję :)
P. Gęba w Niebie - dzięki ;)
P. Wilcza Jagoda - oj tam ;) dziękuję
P. Lecter - dziękuję:)
P. F.Isia - intensywnie myślę
P. Stefan - dziękuję ;)
P. Supay - rytm padnie. Nie rozumiem co się Pani nie podoba w antarktyce :)
P. Kasia - dzięki ;)
P. Lady C - proszę mi wierzyć, że pierwszy wers pani komentarza to chyba największy komplement, jaki na chwilę obecną mogłam usłyszeć. Dziękuję za wnikliwą lekturę. Zastanawiam się nad sugestiami, chociaż skłaniam się ku obronie tekstu. Kolejno:
starsze - mowa o siostrach, więc to, że chodzi o siostry zdaje się być oczywiste
sucha matka - na zasadzie wysuszona, zniszczona, drobna (a może szorstka i nieczuła - rzecz czytelnika)
wystygnie zimowe pisklę, które już w tytule wypadło z gniazda. Obecność zimy przynosi chłód, ale co w takim razie jest równoznaczne z jej brakiem? być może zimno, ktorego nikt z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić.
P. Aleks - przyjemnego? :) niech będzie, dziękuję.0 -
szybciej od własnych skorup. Podsłuchałam jak starzy
mówili: nie dożyje trzech króli, powieki
ma jeszcze zalepione, skrzydła nagie. Żarzy
się w nich skarga na ziemię. Zanim spłyną śniegi,
trzeba będzie doczytać wszystkie książki ślepym
siostrom ze starej szkoły. Mają długie palce,
wąskie paski na biodrach, smukłe witki wierzby,
które czuć znacznie mocniej, gdy słuchają starsze,
a lektor pomija wers. Ich wargi są małe,
zimne jak Antarktyka, ostre niczym sople
na domu suchej matki, gdy każda podaje
szybko rózgę następnej, potem pnie się po szkle.
Mężczyźni, zbierajcie chrust, zasuwajcie rygle,
aż odpadną wam palce. Aż całkiem wystygnie.0 -
Franko, dziękuję, to bardzo miłe :) chociaż nadal nie czuję się pewna siebie pisząc. i coraz częściej zdarza mi się, że wiersze, które mnie samej średnio się podobają (jak np. ten) są chwalone, a te, z których jestem zadowolona - już nie do końca :) czasem czuję się jak totalne bezguście :)
P. Nessa - dziękuję :)0 -
balony są zawsze super :)
0 -
małe pęcznieje tym, co uchodzi z matki;
gładkie jak balonik, podobnież leciutkie
beztrosko puste, wyłuskane z czasu.
ot, pestka dyni.
i dynie pęcznieją. te polne lampiony,
wszystkie zaszłe słońca i wzeszłe księżyce.
można się urodzić na jesieni, wypić
sok z tegorocznych malin na brak rumieńców,
potem spadziowy miód.
ktoś zawiesi balony w dziecinnym pokoju,
nisko nad kołyską i powie: patrz dziecko,
to twoje portrety, a kiedy dorośniesz
pękniesz razem z nimi.0 -
wow :) dziękuję pięknie :)
0 -
dzięki
0 -
Bardzo dziękuję Toby :) czuję się zaszczycona :)
0 -
bywa zbyt widno. wtedy wszystko rośnie
i istotnieje. rzuca cienie, w których
łatwo się chować, znosić do nich zwoje
nitek i kłaczki kurzu, słomki, wióry.
jesteśmy tacy drobni, zabawnie nieważni,
wręcz niepoważni - snując marzenia na wyrost,
zbyt luźne plany. włóżmy je. długie rękawy
splączą się pod łapkami, zapragniemy szybko
zbiec wyobraźni.
spomiędzy prętów naszej klatki z gęsich piórek,
wyścielanej włóknami krochmalonej bawełny,
którą łatwo poszarpać jest mysim pazurem,
znów uciekniemy
i nauczymy się wracać do siebie,
sennie migrować - przeczuwając jasność -
przez miękki trzepot skrzydeł ciem, brzęczenie
zimnych świetlówek. gdy dojdziemy - zgasną0 -
dzień dobry :) przepraszam, że tak późno odpowiadam na komentarze.
Toby - dziękuję:)
Panie Marcinie - dziękuję, cokolwiek autor chcial przez to powiedzieć :)
Panie Jerzy - dziękuję, bardzo mi miło:)
Panie Jacku - niekoniecznie przez przypadek :)
Panie Adamku - dziękuję za komentarz :)
Panie Jacku - nooo spodziewałam się tego :)
Panie Sylwestrze - proszę się nie martwić, nie jest Pan jedyny, mi też z braku podtekstu w zamyśle wyszedł w końcu podtekst że hej. I w sumie nawet mnie w pewnym sensie pociesza, że Pan też... Pozdrawiam i całuję ;)
Pani Fisiu - dziękuję pięknie
Pani LadyC - ano dokonało się, skróciłam go o statnią strofę i zmieniłam kilka spójników. Cieszę się, że jest lepiej :)0 -
układam głowę na poduszkach kocich
łap. teraz tylko wibracja i słodki
pyłek na twarzy, nierytmiczne kroki
pana, stuk, chlupot, a potem szeroki
strumień mleka wprost w miskę. nie wstawajmy
jeszcze. dopiero zamknęłam poranny
chłód tam, za oknem, a gdybyśmy sami
byli na zewnątrz, opukali ściany,
i zmatowili szyby oddechami
wpuściliby nas, więc policz kocięta
w szeregu, pomyśl o napiętych wędkach,
huśtających się rybach. żyłka skręca
się szybko, ryby wirują. na święta
będą jak znalazł. na poduszkach kocich
łap jest bezpiecznie i co dzień się rodzi
nieśmiała pewność, że grudniowe mrozy
zawsze zbliżają do ciepła, sierpniowy
upał do chłodu - mamy proste losy.0 -
Panie Toby - dziękuję :) miło mi bardzo
Franka - dzięki :) a u Artiego nie jestem, tak samo jak nie ma mnie w wielu innych miejscach, w których bywalam. Brak czasu i chęci :)0 -
Ani żartem ani złośliwie :) po prostu z szacunku. Ale skoro tak, to jestem po prostu Miśka :)
0 -
dziękuję, Pani Franko :)
0
agua negro
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Dziękuję!