Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

rumianek

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez rumianek

  1. Irma siedziała odrętwiała w fotelu. Żółta tabletka zmąciła jej wzrok, przywołała mgłę. Irma przeczesywała myśli w poszukiwaniu głębszego sensu. Jednak tabletka i myśli przyćmiła, owinęła je szczelnie, broniła dostępu. Wspomnienia minionych dekad, delikatnie rozmyte, przepływały Irmie przed oczami. Wiele radosnych, ociekających lukrem, lepkich od różowej słodyczy. Śmiech Dziecka, wzrok Matki. Matki wszechwiedzącej, skarbnicy wiedzy, mądrości i wypełnionej miłością po brzegi. Oczy, które zabrała mgła. Dłonie, które nigdy nie dotkną, usta bez słów, puste, czarne oczodoły. Zimne szpitalne łóżko, wygładzone snem rysy, dźwięk aparatury, zapach ciała. Pusta łupina, bez krzty życia w środku. Powłoka. Kokon, który kiedyś był człowiekiem. Uczucie nadziei, że łupinka wypełni się znowu życiem. I mgła zasłaniająca co było potem. Po zimnych policzkach Irmy spłynęła jedna słona kropla. Tabletka zabrała resztę łez. Irma kochała ją za to. Równie mocno kochała, co nienawidziła.


    Oczy Ojca. Ciepłe. Głośne kroki w przedpokoju i otwierające się z trzaskiem drzwi. Złość, krzyk. Ojciec dozorca, Ojciec, którego trzeba się bać. Ale żółta tabletka odebrała strach, rozmyła go w ciepłych oczach Ojca, utuliła w otępieniu i spokoju. Ojciec. Przystań i potok dobra. 


    A gdy któregoś dnia zjawił się Mężczyzna, Irma zaznała spokoju. Był rycerzem, który odgania smoki. Irma nie potrzebowała żółtych tabletek, zatapiała się we mgle Mężczyzny. Puchowej, ciepłej kołdrze, która nigdy już miała nie ostygnąć. Ale i oczy Mężczyzny pewnego dnia zabrała mgła. Opary obojętności i zimna. Irma odarta ze skóry, z nerwami wystawionymi na wierzch, znów potrzebowała żółtej tabletki. Uciekając od mgły, zatapiała się w niej. Pragnęła bardziej niż powinna, biegła szybciej niż mogły znieść to jej nogi, ciągle poszukiwała, węszyła. A gdy nie mogła znaleźć, zapadała się w fotelu z żółtą tabletką i owijała mgłą. Smoki wychodziły spod dywanu, ale nie było rycerza, Mężczyzna milczał i odwracał wzrok od potworów. Zmienił się w łupinkę bez życia. Jak Matka. We mgle czaił się strach, ale i ukojenie. Tabletka była potworem i rycerzem. Dawała i zabierała. Kradła Irmę po kawałku. Każda żółta kulka przepchnięta przez gardziel, odbierała Irmie człowieczeństwo i nadzieję. Równocześnie wypełniając ją spokojem. Świat Irmy zamknął się w głębokim fotelu, ograniczył do kawałka czerwonego dywanu. Dywan był wyspą na morzu demonów. A Irma żeglarzem. Poszukującym, odrętwiałym, ślepym.
     

  2. Bardzo przypadł mi do gustu Twój tekst! Pozwolę sobie nie interpretować go, bo napisałeś go tak, że czytelnik może sam sobie dopisać swoją bestię. I nie jest ważne co spowodowało cierpienie autora, tutaj ważny jest opis jego przeżyć, wewnętrznego świata, myśli. A do tego napisane dobrze, płynnie, przyjemny dla oka kawałek literatury.

     

    Jeżeli mogę coś zasugerować. "Czuwa już chwili mojego pierwszego zawahania." Może lepiej "wyczekuje"?

     

  3. Bestialstwem jest dać kawałek i nie dać reszty!

    Podpisano: oburzony czytelnik  ;)

    Czy to część czegoś większego, które dopiero powstaje/powstało? Z chęcią przeczytałabym więcej.

    Jeżeli pozwolisz coś wytknąć paluchem (to nie błąd w zasadzie, ale oko mi się zawiesiło na tym fragmencie): "Z ulgą przyjął przyjście nowego roku" - wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby "Z ulgą przyjął nadejście nowego roku". To połączenie "przyjął przyjście" jakoś mnie drażni. Czepiam się :)

     

  4. Tekst jest ciekawy i ma silny ładunek emocjonalny. Pierwszy akapit odczytuję jako próbę samobójczą, potem zmieniasz się w krwinkę i przemierzasz krwiobieg w poszukiwaniu większego sensu, pełna pytań egzystencjalnych. Oczywiście, nie wiem, czy to dokładnie masz na myśli, ale pozwalam sobie na własną interpretację. Jako czytelnik mam jednak problem - tekst jest trochę rwany, brakuje w nim rozwinięcia. Bo treść jest i intryguje, ale oprawa jest przykrótka. Pierwszy akapit jest w porządku. Ale np. w drugim:

     

    "Szukam tlenu, chcę i muszę sczepić się z nim w nierozerwalną jedność, żeby dalej, wspólnie, dotrzeć do pulsującego w równych odstępach czasu celu. Nim go odnajdę, rozerwie mnie na strzępy bieg pozostałych. Mnie odmówiono przywileju uczestnictwa; jestem zaledwie obserwatorką. Mnie nakazano jedynie chłonąć krajobrazy."

     

    Dotarcie do celu nie równa się uczestnictwu w czymś. Piszesz, że nie dotrzesz do celu, bo odmówiono Ci uczestnictwa. Ale w czym uczestnictwa? To zdanie jest urwane. Zdecydowanie fajniej byłoby je rozbudować. I rozbudować w ogóle, bo to niezłe pole do popisu. Chłoniesz krajobrazy - pokuś się o zdanie o nich, namaluj w wyobraźni czytelnika to, co widzisz płynąc :)

     

    "Strumień was, pozostałych, porywa mnie, rozszarpuje i zostawia za sobą."

     

    Najpierw opisujesz (w dalszej części również), a tutaj zwracasz się do "współkrwinek" ;) Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby napisać po prostu "strumień pozostałych", albo wpleść więcej "was".

     

    Generalnie, Enchant, tekst fajny. Odczuwam niedosyt, bo chciałabym przeczytać coś więcej. Motyw krwinki przemierzającej żyły - bardzo ciekawy, chciałabym wiedzieć więcej: co widzi, co się z nią dzieje, co czuje, czy to przerażająca perspektywa "ropadnięcia" się na części, a może przeszła już tak wiele cykli, że jest całkowicie z tym pogodzona? :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejne teksty. Pisz, pisz

  5. Irma drgnęła słysząc ciężkie kroki w przedpokoju. Wiedziała, że zaraz otworzą się drzwi i nawet miękki fotel przy oknie nie uchroni jej przed złością Mężczyzny. Skuliła się bardziej i, w napięciu, czekała. Minęła minuta. Dwie. Drzwi dalej pozostały zamknięte. Mogło to oznaczać jedynie, że Mężczyzna szykuje się ma cios bardziej dotkliwy niż zwykle.

    Irma siedziała skulona jak małe zwierzątko. Podsunęła pod brodę szczupłe kolana i nasłuchiwała. W myślach robiła szybki rachunek sumienia. Czym tym razem uraziła Mężczyznę? Czy chodzi o to krótkie zdanie, które wyrwało się jej ostatnio: "nie masz racji"? A może o ton głosu gdy je wypowiadała? Mina? Czy drgnęła jej powieka? Mógł odczytać owo drgnięcie jako drwinę, a tego by nie zniosła jego samcza duma. Nie zareagowałby od razu. Powolny mózg Mężczyzny przez wiele godzin analizowałby owo drgnięcie pod kątem zagrożenia dla własnego ego. Rozpatrywałby wszystkie konsekwencje i możliwe następstwa. Aż w końcu doszedłby do wniosku, że oznaka drwiny, jakże ewidentna, jest ostrzeżeniem, iż wypracowana przez lata uległość Irmy może zaraz zniknąć i należy zapobiec katastrofie. Postanowiłby ją ukarać.

    Minęła godzina a Mężczyzna dalej się nie pojawił. Irma płakała ze strachu. Kara była nieuchronna, wina oczywista, ale chciała już mieć to za sobą. Oczekiwanie było gorsze od bicia. Rany goiły się szybciej niż zszargane nerwy. Drżenie, które ogarnęło jej wątłe ciało, nie chciało ustąpić, a wręcz nasilało się. Gdy zdenerwowanie sięgnęło zenitu, Irma chwyciła nóż leżący na stoliku obok fotela. Przyłożyła go do nadgarstka i czekała. Robiła to już wcześniej, wiedziała, że wahanie ustąpi, gdy oczekiwanie stanie się zbyt dokuczliwe. Wiedziała, że wtedy Mężczyzna zapomni o karze i z przerażeniem będzie łapał wyciekającą krew. Nie mógł jej stracić, był uzależniony od władania nią, od karania. Ponadto najzwyklej w świecie ją kochał. Kochał równie mocno, jak bił. Irma też kochała Mężczyznę. Kochała równie mocno, jak mocno się go bała. Niekiedy Mężczyzna przychodził w nocy, tulił ją, głaskał po włosach i szeptał czułe słowa. Irma drżała ze strachu i szczęścia zarazem. Nie poruszała się by nie zdenerwować Mężczyzny i nie przerwać tej krótkiej chwili, o której myślała za każdym razem przyjmując ciosy. Jeżeli wytrzymam ten ból, to potem on przyjdzie do mnie i będzie mnie kochał tak mocno, jak nikt wcześniej.

    Atak odbył się błyskawicznie. Mężczyzna całym ciałem uderzył w drzwi, które ustąpiły z głośnym hukiem. Przerażona Irma upuściła trzymany w dłoni nóż. Jak tylko mogła skuliła się w fotelu. Miękkim, fioletowym fotelu, stojącym przy oknie, na którym Mężczyzna powiesił piękną zasłonę w jasnoniebieskie kwiatki. Irma widziała tylko te kwiatki. A później będzie mnie kochał...

  6. Monika_dudzik, przeczytaj na spokojnie, jeszcze raz, cały tekst. I szczerze odpowiedz na pytanie: czy gdyby opublikowałby to ktoś obcy, oceniłabyś go dobrze?

    Podstawowa kwestia - nie da się tego czytać. Ale (wbrew pozorom) nie dlatego, że jest złe. A dlatego, że jest niedbałe. Brak przecinków, kropek, wielkich liter, błędy w rodzaju "pozwoliłam Ci założyć maskę tym ginąć" - brakuje przecinka, kropki, czy coś się pomieszało? Gdy zamieszczasz tu tekst, musisz go dopracować. Przeczytać pięć razy i znaleźć wszystkie literówki, niedociągnięcia.

    Nie napisałabym Ci żadnego komentarza, gdyby nie fakt, że tekst byłby całkiem niezły, gdybyś usunęła błędy. Pisz dbale. Na forum powinnaś publikować zakończone, dopracowane testy, a nie kawałki zdań, jak wyjęte z notesu, byle jakie.

  7. BlacSoul, ten fragment jest kapitalny. Jeżeli zamierzasz napisać kryminał, to będę Ci gorąco kibicować i czytać kolejne wprawki. Błędów nie dojrzałam, przeczytałam na jednym oddechu i przyznam - potrzebuję więcej, bo bardzo mnie zaciekawiła ta historia. Kim jest kobieta i dlaczego zabiła, z pozoru niewinnego, starszego mężczyznę?

    A na marginesie - ależ tak, bazyl_prost, literatura to swoisty śmietnik. Wyrzucamy z głowy, co nam w niej siedzi :) Koniec marginesu :)

  8. W połowie czytania już w głowie pisałam komentarz, w którym będę Cię namawiać do rozpisania tego bardziej. Ba! Toż to książka byłaby wspaniała.

    Po przeczytaniu zmieniłam zdanie - dobre jest takie właśnie.

    Zabawne z odrobiną dreszczyku. Końcówka zaskakująca, ciekawa.

    Napisałeś to tak, że podczas czytania mój wewnętrzny projektor wyświetlał mi kolejne sceny. Naprawdę świetne.

  9. Ocena powinna zależeć od wieku Autorki. Tekst napisany jest odrobinę naiwnym językiem, raczej kojarzącym się z wypracowaniami szkolnymi. Używasz wielu zdrobnień, które mnie osobiście rażą w oczy (czytając niemalże robiłam dzióbek ;)

    Sam motyw koszyka - bardzo ciekawy. Plecie się w całej fabule, wiecznie obecny, spajający całość. Na końcu brat, który nadaje swoje znaczenie owemu koszykowi - dobre. To są drobnostki, z których składa się nasze życie. Małe "koszyczki", z których się składamy.

    Z bardziej technicznych sugestii:

    Cytat

    zdekompletowanym kompletem kryształowych szklanek


    Może lepiej - zdekompletowanym zestawem?

    Cytat
    niepotrzebnym leżakiem z na balkonie


    Cytat

    On ma dla mnie wartość sentymentalną, bo kojarzy mi się z moim ojcem.


    Brat nie powie "moim ojcem" do siostry - wywaliłabym "moim".

    Cytat
    brat został w mieszkaniu sam ze swoim smutkiem i pewnie tęsknotą


    Wystarczyłoby " ze swoim smutkiem i tęsknotą", to "pewnie" odrobinę drażni

    Podsumowując, za pomysł +
    Czekam na więcej i pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...