z każdej bajki powinien wynikać jakiś morał,z tej nic nie wynika,oprócz zbyt prostych,żeby nie powiedzieć banalnych rymów na poziomie przedszkola a nie działu dla zaawansowanych w pisaniu poezji współczesnej
Największy we wsi idiota
przyszedł do mnie i powiedział
że napisał wiersz
-kielnią.
Jutro znowu przyszedł.
Coś mnie drapie w gardle
żeby się nie uśmiechnąć.
-Pługiem
pisał wiersz do wieczora.
Pojutrze poszedłem sprawdzić.
Napisał najpiękniejszą poezję.
Największy we wsi idiota
przywitał mnie chlebem i solą.
Do rana trwała rozmowa
o siódmym dniu stwarzania.
nie mówcie mym oczom że kłamią
transmitując szarym komórkom
obraz widziany odwróconą soczewką
niech jeszcze myślą że są pępkiem prawdy
jutro zabiorę je nad mikroskop
aby się lepiej przyjrzały kłamstwu
moja ty wypieszczona chłopo-robotnikiem
pługo-frezarko codziennie wbijana w ziemię
orząca fabryczne kominy frezujące dzień
przerdzewiałaś oliwiona potem
zgarbaciałaś pod ciężarem słońca
zmarłaś petem sporta w popielnicy czasu
na twoich zgliszczach we własnych chwastach
niedouczona demokracja zbiera plon
kiedy przemija lato wypieszczone
i rajskie jabłka jak piersi dziewczęce
w staniku tęczy ukryją nieśmiałość
skuszą się dłonie na drzwi niezamknięte
raju i sięgną po zakazany owoc
a potem
śmiercią kliniczną umarłe
spod prawa łona jabłoni wyjęte
jeszcze żyją
czekają aż dojrzeje śmierć
czyhająca przez zimę
w naszych zębach
filozofia dziurawej skarpetki
jeszcze jest
ale już jej nie ma
a Giordano na stosie powtarza
nieśmiertelne
o święta naiwności
coś mi kazało wracać kilka razy do tego wiersza,czekałem na słońce w starannej mgle tego wiersza
i doczekałem się absurdalnej kostki lodu,tak nie wolno,a przynajmniej nie wypada
bardzo łatwo ocenić ludzi,choćby nawet po stylu ich pisania;zgarbieni ludzie noszą garby,wyszli z biura,albo właśnie wyszli,masło jest maślane jak ten wiersz