
janusz_pyzinski
Użytkownicy-
Postów
1 159 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez janusz_pyzinski
-
Fajnie Lekterze,nawet bardzo,pięknie wchodzisz w moje klimaty,dziękuję za miłą lekturę po ciężkim dniu
-
Tequila
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Agatko,coraz lepiej,coraz bardziej swojsko,tak że czasami mam wrażenie że piszesz o mnie dla mnie,dzięki za chwile wzruszeń -
istota sumienia
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kiedy zaczynasz rozumieć istotę sumienia skąd się bierze i dokąd zmierza to jakbyś ukryte źródło odnalazł od tysięcy lat źródło wciąż to samo bije rzeki łatwym materiałem złudzeń o ten sam uderzając brzeg na który budujesz most dla nadziei i wiary a po którym przechodzi pustka zamknięty w złotej klatce wzruszeń codziennie uczysz się chwili dojrzałej do rachunku istnienia ciągle nic nie umiesz oszczędzasz światło gasząc dzień nieopatrznym ruchem samounicestwienia jakby przestrzeń wokół była tylko tobą nie świętym miejscem gdzie wiatr kocha się z rosą i gdzie z kamieniem spotyka się dzbanek napełniając radością i smutkiem domy naszych sąsiadów popatrz ile potrzeba łez żeby zrozumieć wzbierającą tęsknotę która zrywa mosty spokoju szukając ciepła własnego ciała jak właściwej liny dla podtrzymania bezpieczeństwa gasisz żar serca nieopatrznie głębokim oddechem westchnienia gdy w patynę pajęczych sieci czas nieostrożny się wplątał a wieczorem ziemia zmęczona układa się bokiem na miedzy językiem skiby uderzając w zdanie wiatru co cię zostawił pod drzwiami w embrionalnej pozycji trwającej do świtu z pytań bez odpowiedzi nie ułożysz wiersza więc po co pytasz do kogo się uśmiechnąć do Kaina czy do Judasza może do nikogo na podwórku z którego odleciały żurawie do kraju na brąz słońca chorych marzeń które karmią cię wciąż niepokojem w zachwyt nieba wchodzącej tarniny z jaskółką w sercu jak z kamieniem gdzie zło i dobro tańczą pirueta a sumienie pyłkiem skruszonego marmuru karłowacieje w laurowym drzewie -
Diapozytyw
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
też kiedyś studiowałem połączenia chemicznego łańcucha i bujałem się w kadzidle szkła i mirażu dzieląc na sylaby każdy wyraz gry namiętności w czerwcowe najdłuższe dni do spełnienia serdecznie pozdrawiam -
wiatrołomy
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na H.Lecter utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
od dłuższego czasu nie czytałem Lectera z takim zainteresowaniem dzięki za dobrą lekturę -
modlitwo moja
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
modlitwo moja przeporanna nie ta której mnie matka uczyła nie ta z książeczki do obrazka nie ta z klęczników anioła modlitwo moja z ptakiem wniebowzięta i wracająca z paciorkami rosy jak ciebie nazwać gdy gwiazdami świecisz niby wiecznymi lampkami przed ołtarzem nocy kiedy świat zasypia w kadzidle maciejki i kiedy się wybudza z dzwonieniem konwalii modlę się z najmniejszym nawet kwiatkiem polnym który mi najlepszym jest nauczycielem pokory cierpliwości we wrastaniu w skałę jak cię rozumieć pośród mowy zwierząt i jak odnaleźć w padającym śniegu czy w ciszy odwiecznie milczących kamieni znających siłę milczenia i ciszę siły kosmosu modlitwo moja z zasuszonych ziaren pożniwnego wieńca w którym ukryły się słowa polnego różańca i prostota pługa na drodze do szczęścia z upuszczonej przez skowronka struny dźwigającej ciężar sacrum i profanum prawdy niebiańskości ziemi ze skrzypienia szeroko otwieranych ramion z panoramy słońca na tafli jeziora z szumu tataraku i śladów stóp odciśniętych w piasku kiedy świt myje zaspane oczy okien bez słów niepotrzebnych i gestów przemocy jak ciebie pojąć jak cię nazwać i jak się modlić by cię rozumieć i jak upadać by umieć się podnieść dźwigając w omdlałych ramionach upadłość dziesięciu przykazań jak cię umieć słuchać pod amboną lasów z której najmocniej Bóg przemawia tu dopiero słyszę najszczerszą modlitwę i tam zaczynam rozumieć sens życia wszystkiego co kiedyś On stworzył i stwarza z wysokości bezruchu ptasich skrzydeł maleńkie konfesjonały kościelnych wież mienią się pychą w sieciach pajęczyn żywej wciąż jeszcze nekropolii świata a ja się modlę każdą ciszą dzielącą krzyk upadków i echo podniesień dom z którego wychodzę jest moją modlitwą do którego wracam po dobrym uczynku modlitwo moja całodniowa pijąca z pszczołami nektar z pucharów goryczy przed i podeszczowa z horyzontu tęczy za którą Pan swe oblicze schował widzę Go jak schodzi po wieży kościoła nie wchodzi do środka nie klęka baldachim łopianu kryje Jego postać pod baldachimem mała myszka polna rozgryza kość nieba i płacze bo straciła zęba -
o piątej
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
i najpiękniejsze wspomnieniami wróciło i jest pięknie same serdeczności -
ty który błądzisz
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ty bezimienny który kolory głazów odkrywasz bo przecież wszystko ma swoją przyczynę który błądzisz mając już wskazaną drogę poszukujesz swojej czym będziesz gdy wszystko osiągniesz a właściciel ciszy drzwi za tobą zamknie który ciągle szukasz nieswojego ego pod własne nogi rzucasz kłody czasu wierząc uparcie w nieodmienność losu w oczekiwaniu zbyt łatwych przeznaczeń swój los odnajdujesz tylko przez przypadek czym będziesz kiedy umrą wszystkich snów etosy a dzień kolejny drogi nie wyznaczy ty który strącasz z nieba wszystkie gwiazdy szukając swojej tej jednej jedynej co będzie gdy niebo całkiem ogołocisz i zachwycony pustkę nieba znajdziesz mieszając z sobą skutek i przyczynę w tyglu wspomnień dawno zapomnianych czemu pamięć zdarzeń tamtych nie dostrzega w domowych wieczerników progach gdzie w drzwiach czas klęczący wypłakał odpusty jak zbyt sugestywnie przypomniany anioł który pragniesz nurzać się w wielkości każdą wielkość bezmyślnie odrzucasz swą pantomimą wśród drobiazgowych doskonałości w koleinach życia topisz świętości saboty podobny wszystkim Józefom i Mariom chronisz kołyski urojonych marzeń utopią żagli wiarą w dobre wiatry wypływasz w morze nie zabrawszy mapy paląc za sobą wszystkie mosty nie chcesz budować Panteonu mówisz że tylko grafomani się powtarzają w smaku i zapachu chlorowanej wody odchodzisz jakby nic się nie stało gdy napoczęty bochen chleba zawisł księżycem w ustach nieba kiedy wciąż na plaży gonisz cienie zachodzących słońc szukających wczoraj odchodzisz jakby niewidzialny ktoś podarował ci czas i zapomniał o nim w spiżowym oddechu dzwonu trudno zakwitnąć miłością i w zamkniętych drzwiach oczekiwać powrotu -
Klepsydra
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
rzeczywiście,to tylko dziesięć sekund,a jednak całe życie,tyle wzruszeń... pozdrawiam cieplutko,wiosenne,świątecznie -
Wielkanoc
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jakby się kamień nie zatoczył otwarty stoi grób krzyże z Golgoty na krwawy całun rzucają cień dwaj uczniowie z drogi do Emaus wracają gdzie rodzinny próg pachnie już jajkiem tartym chrzanem gdzie z ciała chleba boży baranek w kwitnącym sadzie rajskich pisanek kusi rytuał święconki słońce zmieniło pościel ziemi deszcz jeszcze wczoraj umył okna zakwitły bazie i jakby znikąd wyrósł krokus wszystko się rodzi lub zmartwychwstaje bo to już przecież Wielkanoc świetlne zajączki z podniebnej łączki puszczają do siebie oczka miłość przywdziewa koronę to niepojęte że jednej nocy tyle się zdarzyć może a to dopiero wiosna -
sen ćmy o wielkości
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
nie wchodź w obręb światła chcąc dostać się na świecznik ćma już to dawno zrobiła i zamiast świecznika ma klęcznik -
zapomniałem
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jak w bukiecie modlitwy z ojcem ciosaliśmy kamienie na lepszy świat dźwigając w przyciasnych ramionach nieodmierzalne dale przestrzeni zapomniałem wyblakłe kolory fartucha schylone nad losem kilku par oczu wpatrzonych w łagodną perswazję gdy ptaków klucze zamykały niebo i w porze złoto-szarej liść dojrzewał do zbawienia przepasanego babim latem już zapomniałem jak się zapomina fatamorganę słoności barw gdy rzeka szepcąc znajomą mową rozwikłuje szyfr dziękczynienia deszcz czyta z podłogi pożółkły list wędrujący niestrudzenie długo z hymnem wieczornym polnego konika odpowiadają mi ule jednostajnym brzęczeniem rozumiejąc tęsknotę powrotu wrzucam do stawu ciężkie kamienie patrząc jak kręgiem rozchodzi się smutek tracę niepotrzebnie czas na gonienie własnych śladów i chociaż pamiętam wszystkie ścieżki dzieciństwa błądzę po omacku stojąc w drzwiach bez zamknięcia -
Pożegnanie
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na emil_grabicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
do zobaczenia przy lepszych wierszach i czasach -
a jednak...
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
w galeriach snów szukam tamtych obrazów o których zapomnieli malarze w muzeach kościołów cierpliwie uczę się słów wiary i modlitwy ojców czasem wpadnę do kina obejrzę film z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku czasem w lesie świerk przypomni mi ścieżkę przez ugór dzieciństwa urósł wydoroślał być może zapomniał jak targałem mu włosy czasem jakiś zapach powróci cudownym echem pod nozdrza spragnione tamtego powietrza na które ktoś niechcący wylał cały flakon łąki kiedy upierdliwy bąk studził południowy zapał chęci wejścia do tej samej rzeki i choć gdzieniegdzie malwy jeszcze otwierają gościnne podwoje i uśmiechnięte słoneczniki rozjaśniają słońce nie wchodzę nie chcę znowu cierpieć i znów bić się z myślami czy warto powracać ranami tęsknoty na zgliszcza rodzinnych pejzaży tam tylko iskry z czarnego komina nieba wiedzą że kiedyś stał tu dom prawdziwy jak spełniony sen sosny przeznaczonej na opał jak kamienny sen świątka z którym tylko czasem przywita się ptak widzę czarne zimne kalendarze rubinowy druk pierwszych stron gazet spływający krwią scenariusz pisany sms-em z wiarą że dotrze do milczącego telefonu serca odbieram krzyk samotności jako swój twardy dysk zapamiętał - jesteś -
na gwieździe piołun
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Michał_Kućmierz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
no tak,dobre to,pozdrówka -
Demeter i Kora
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
i znowu się podoba,bo znowu jesteś SOBĄ serdeczności -
****
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
słońce i ja pośrodku fałsz nie możemy spokojnie spojrzeć sobie w oczy chyba że przez szkła zakopcone obłudą -
sztuka latania
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jestem na samym dnie z puchem na lewym z pomarańczą na lewym,tak ma być szczęśliwie serdeczności -
wypadek
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pisk opon trzask i zgrzyt zamykanej przez nieuwagę chwili okruchy pejzaży z okien zniewoliły drogę przestrzeń dobra i zła wypełniła się jękiem karetki strażacy nadzieją cienkich blach ostrzą piły czarny punkt zawył bólem kolejnej liczby w rejestrze w domu spaliły się plany już nigdy nie będzie jak przedtem -
z jarmarku
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
z tamtej strony nieba śpiew i turkot wozów z jarmarku wracają znajomi jeszcze nie odróżniam głosów lecz wiem co mi wiozą na sianie w półkoszkach leży moja przeszłość i strzecha z zasuszonych habrów kolorowy odpust dłoń wyciąga się sama po druciane pierścionki dzisiaj w remizie poświęcenie wieńców w pola nikt nie wychodzi na telebimie żniwny znój sprzed lat trzydziestu paru smak ogórkowej wody miesza się z wołaniem przykościelnych dziadów miałem tam swój czas przed kramem potem koszyki supersamów zrobiły mi miejsce w kolejce po chleb wieczorem w remizie będzie dyskoteka kolorowych kogutów przygłuchłych uliczek krzyk pod sklepem chłopi przepiją ostatnią wypłatę tęsknoty za orką stosy pustych butelek wchłoną żal sprzedanej działki a do mnie już jadą tamte konie sprzed lat siwki bułanki kasztanki perspektywa czasu ze starych obrazów na których zapomniany malarz zostawił ślad świata i odszedł -
wiejski listonosz
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
przechodził obok przed nim dziesiątki kilometrów uśmiechów przechodził obok za nim grymas znów nienapisanego listu niepewność jak kamień uśmiechem za uśmiech -jutro na pewno- -
cicha przystań
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
cichą przystań ciepłych poranków pod parasolem powiek schronię by deszcz co zawsze przychodzi nie w porę nie rozmył marzeń nasych piasków niech śpią spokojnie w błękicie oczu budząc się sosną rodząc gwiazdą wspomnieniem drogi już przebytej na Wielkim Wozie i pod wozem nieba szukajć słów dawno już nazwanych błądzę po krętym słowniku wiatru na skrzydłach swoich pogłosem ptaków czekam na wspólny z tobą język gdy spraw codziennych wieża Babel odprawia szczęście na rydwanie poza porwane kolory tęczy patrząc uparcie w głodne oczy gdzieś na polanach gęstych głogów zanim spustoszy nas milczenie drzwi jutra wciąż otwrte stoją nie zatrzaśnięte jeszcze nie umarłe stańmy pomiędzy dziś i wczoraj z rachunkiem prawdopodobieństwa garbu -garbatych nie da się krzyżować- obudźmy przystań ciepłych poranków zapachem rozmów nieprzeterminowanych i wyciągniętych dłoni zastygłych w nadziei odkrycia alei w labiryncie ciszy szukając ścieżki jeszcze nie odkrytej nie pozwólmy by rodziły się nadal pustki z pełności serc naszych gdzie miłość jak bumerang wraca najstarszym słowem kocham cię -
uroda
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pieściłem puder twojej twarzy makijaż oczu ust różę szminki lecz kiedy dotknąłem natury poczułem że jesteś lalką wyrzuconą na śmietnik -
gdzie dusza
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Krzysztof utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zgadzam się w pełni z powyższymi komentarzami -
chciałbym tak,"wtulając włosy w twoje ramiona myśleć o jabłkach na parapecie",a potem "trawą zieleńszą od rodzinnej" wędrować z tym wierszem w głowie,...no cóż...