
janusz_pyzinski
Użytkownicy-
Postów
1 159 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez janusz_pyzinski
-
mój anioł stróż
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
niezmiennie mój anioł stróż rozbierał codzienność na czynniki pierwsze tego nie wolno tamto zrób nie chciałem mieć złego anioła więc w podłej knajpie wypiliśmy brudzia od wtedy robimy to samo -pijemy codziennie we dwóch -
ziarn pelne slowa
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Wiktor Trzmiolek utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
co to-to jest?-...... -
gdzieś pomiędzy prozą poezją a kamuflażem
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Agatko,pięknie opisane wejście w moje klimaty,w 'stare mury oplecione bluszczem bursztynowe okna i dachówka porośnięta mchem z boku kroplisty bez w gęstym tłumie liści" - u mnie znów zapachniało swojskością i wiosną. Dziękuję. -
Kupie sobie lalkę
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Grzegorz Podolski utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
niedobrze,kiedy się pluje w "tważ" i tłumaczy czytelnikowi to,co wytłumaczone -
Wdzięczność
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Krzysztof_Mróz84 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
wdzięczność szczytna,wykonanie mocno poranione -jak to na wojnie zabawiłem się niebezpiecznie przyciskami-miał być minus-przepraszam -
weryfikacja ognia
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Pablo_Pikaso utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
w swojej opinii przyłączam się do wypowiedzi poprzedników -
realiści
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
przyszedł do niej usiadł na krawędzi nadziei wpiął brylant w bursztynowe oczy i spokojnie odszedł zawsze kupował marzenia na kredyt oddawał dług kiedy stawały się faktem -
***(po jednej)
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
witaj Agatko,dobrze że znów jesteś,mam gdzie wlepić wzrok "gdy podnoszę wzrok"-i znów "piję tyskie o czwartej pięć przychodzi czarny i się łasi" warto rano wstać dla tych jaskółek,dzięki -
***żonie
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
byłyście jak ziarnka maku w zaciśniętej dłoni poprzez palce jedno odzyskało wolność dziś w naszym ogrodzie pielisz grządki i kwitniesz najpiękniejszym kwiatem -
Lecter rzekł
-
z wycieczki do Lichenia
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
byłem tam widziałem spod złotej kopuły pomnika pychy uciekał Pan - spotkałem Go w drodze do Konina szedł do swoich biednych w ciszy grąblińskiego lasu smutek Ogrojca jeszcze raz przeżywał cokolwiek żeście uczynili grozą przeraża milczenie kamieni byłem głodny skarga po gałęziach sosen zanosi do nieba wołanie bezdomnych byłem nagi bezrobotny pątnik dmucha w iskierki nadziei byłem spragniony w lustrze licheńskiego stawu przegląda się Człowiek i widzi Golgotę w blasku kopuły umiera Bóg po raz wtóry źle zrozumieliście i echo ciszy milczenie kamieni skarga sosen -
na śmierć Edelmana
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
stałem się tym kim zawsze bałem się być przemknął niespokojny meteor bez nazwiska imienia próżnia wypełnia przepaść palce kolczastych drutów wołają do nieba kalecząć krajobraz gwiazd księżyce lamp oślepiają ciemność oczodołów jestem jednym z was numerem wchodzącym do piekła jakby tam zabrakło liczydeł nikt nie policzył trzecich stanów skupienia kiedy dym z krematoriów oddzielał Boga od człowieka byłem nikim kiedy bosy anioł wyganiał mnie z raju gdy łódź nie była jeszcze gotowa a morze szumiało rozhuśtanymi planami zagospodarowania przestrzeni wieczności jak kartka z kalendarza wyrwany rzucony z nicości w nicość płynę wtłoczony między niebo i ziemię szalupa kromki skradzionego chleba wywrócona do góry dnem słońce miesza się z nikim wsiąka w gałęzie drzew maluje pasiaki cieni potem cień znika spadającym liściem w zbawcze objęcia ziemi na której krzyż końcem i początkiem milczy w bólu istnienia -
Kalendarz
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Jacek Sześc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
masa krzyku,skala szału skojarzyła mi się z suma nic -
tulibajka
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Bernadetta1 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dobre to,słodkie,dla małych i dużych dzieci-dobrych snów- z przyjemnością pozdrawiam -
dla wieszcza w piórze
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Kieri-Śmiałek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a ja się podpisuję pod Panią Basią -
dwudziesta godzina listopada
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na H.Lecter utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"czarne szkło w drzwiach już tylko listopad" aż mnie zmroziło czytając wielokrotnie ten wiersz skąpany niskim wrześniowym słońcem"stojąc w drzwiach otwartych jak nad kamieniem woda"-tylko nie pomyśl,że to słodki rewanż-umiem go już prawie na pamięć,zapadł w serce i w nim pozostanie -
moje światło
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
widzę cię światło i choć nie mieszkasz we mnie codziennie dotykam słyszę pieśń brzasku gdy wchodze w najwierniejsze barwie słońca zboża dojrzewające w krajobrazie nieba widzę stągwie cienia z których pijesz radość roztańczenia z wiatrem w azylach zajęczych jak sygnaturka dajesz znak do modlitwy czas rozstawiasz po kątach i narzekasz na chwile bezczynności kiedy już zamkniesz oczy kwiatom i oddasz w dzierżawę gwiazdom ciemną łąkę nad miastem chciałbym tak wtedy stać oparty o ciebie i przestrzeń i śnić pod zatrzaśniętą powieką najmilszy rodzinny pejzaż skąd jeszcze zapach naftaliny przywraca świat słońca i światła które rozumie kocha i nie żąda a ja drżę jak alien kiedy wnikasz we mnie zachłannie już nie krok po kroku ale myśl po myśli w świat który jest wciąż moim światem -
pocałunek ciszy
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
to tu najpiękniejszy pocałunek ciszy na twoim łonie składam ziemio gdzie się rodziłem umierając ziarnem i gdzie wzrastałem pełnym kłosem żarliwie modląc się ze skowronkiem do twego nieba o deszcz i pogodę tu Bóg zbudował sobie najpiękniejszy kościół pośród przyjaciół co nigdy nie zdradzą wśród spraw codziennych przedzielonych miedzą w historię wchodzących wieczorów i świtów na twoim ziemio boskim łonie gwiazdy układa i czasu przestrzenie na klęczkach dźwigam chylący się kosmos i na klęczniku ściernisk do ciebie się modlę błogosławiona bądź ciszo przedwieczorna zanurzona w jeziora i sady i chaty usypiająca przedwczesne zmartwienia we łzach zmartwychwstającej rosy gdy niebo rozpala księżyca gromnicę i obraz twój umiera w ramionach snów błogosławiony bądź krzyku ptaka jak wodę ze studni przynoszący kolejny świt otwierający dłonie kwiatom z których z pszczołami będę pił aromat słodyczy nieba a kiedy słońca kandelabr przeglądał się będzie w życia lustrze daj mi ziemio jeszcze jeden dzień bym kochać cię mógł o jeden dzień dłużej i wśród tętniących bólem żył kojąc go swoim bólem żyć na pooranych skibami twej twarzy na obraz twój i podobieństwo cierpię z każdym odejściem mrówki i wyrwanej ze stawu ręki gałęzi duszę się dymem chemicznych palenisk drżę pod grzybem atomowej bomby ja taki potężny jestem tak maleńki kiedy najmądrzejszy w stadzie przerasta oczekiwania pokoleń i zbliża się polowanie na czarownice -
ostatni
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
widziałem,zrozumiałem wtedy,przeczytałem teraz i tamto wróciło,jakby wiersz był zaczarowaną różdżką,a Ty dobra wróżką-wspaniale było wtedy i jest teraz,dziekuję -
droga pachnie na południe
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na H.Lecter utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"w kluczu ptaków wędrujących ty która zostajesz jak mech cierpliwie wtulam się w kamień aż ustanie twardość" -genialnie,zresztą całość świetna,długo będę do niej wracał-serdeczne pozdrówka -
martwa natura rzeki
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kreując własny wizerunek przed lustrem czasu cofając zegar gaszący świeczki nie zapominaj że obraz ryby nad ogniskiem jest tylko martwą naturą rzeki nasz czas jest tylko nosiwodą i pędziwiatrem wszystkich żagli marzeń co spełnić się nie mogą choć bardzo byśmy tego chcieli lustro jest tylko odbiciem chwili widziałeś kiedyś strach w oczach ryby ryba się stara płynąć dalej i płynie z dymem znad ogniska w złudne pejzaże podniebnych szminek wąziutkich warg malując uśmiech gdy spadających łusek srebro oddechem szronu zdobi włosy na przerdzewiałej blasze nieba wystarczy tylko lekki dotyk by niebo się nam zawaliło budząc nasz pesel pośród nocy kolejna kartka z kalendarza wpada z łoskotem w czeluść rzeki brudnym myślom myjąc głowy wypija toast z czystością rosy -
czy pozwolisz mi
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
a kiedy już będę przechodził przez swoją ostatnią miedzę i wchodził w Twoje pola czy pozwolisz mi zabrać z sobą wiązankę kaczeńców i kosę ostrzoną przez skowronka w zgrzebnym węzełku kłosa smak chleba i kilim malowany przedwiośniem gdy odchodzą śniegi w stągwie pełne zapachów na krańcach pszczelego nieba czy pozwolisz mi zabrać do Ciebie kilka kropel rosy budzącego się niepokoju po ciszy która wypełnia pejzaż przelotu nietoperza drżącego ciepłem wieczoru czy pozwolisz mi zabrać świeczkę świętojańskiego anioła bym kiedy prądu u Ciebie zabraknie oświetlić mógł mroku komnatę a kiedy niebo ciszą się zamknie śmiech perlisty dzwonów wrośniętych w jutrzenkę z modlitewną twarzą przywołać czy pozwolisz mi zabrać z sobą talerz z łąki smaków o których już zapomniałem bym kiedy będziesz głodny nakarmić mógł Cię miodem a potem na koncert świerszczy zaprosić tylko mi pozwól je zabrać a ja w wolnym czasie zaorzę całą wieczność obsieję Twoje pola pszenicą owsem i jęczmieniem utkam chabrem makiem i kąkolem nad rzeką uwolnię kaczeńce potem chwilkę odpocznę by nabrać sił do żniwa jeszcze tylko na miedzy żywopłot posadzę by nie tęsknić w tył patrząc nie wrócić -
moja matka
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
znów pierze obrus na świąteczny stół potem pójdzie narwać kwiatów zanim usiądzie wysypie okruchy gołębiom pocałuje słońce i uśmiechnie się do kota cierpliwością schylona wychylona przez balkon do południa wyrywa chwasty z ikony mojego podwórka ugotuje obiad z wczorajszych marzeń i pójdzie na spacer z wózkiem pełnym szczęścia w powrotnej drodze nazbiera chrustu na opał bo wieczór znów sypnie chłodem wcale się nie spieszy ale i w tył nie ogląda kiedy podchodzi do okna by powitać męża gwiazdy już lśnią w jej oczach i włosach nocą nauczy się na pamięć wiersza który pisała przez cały dzień odnajdując stare przytulanki gdzieś tam na strychu własnego nieba rankiem znów spotka się z rosą i odmówi z malwami pacierz cerując niespokojne myśli nadziane na kolce tarniny jak duchy nieostrożnych motyli potem odejdzie spokojnie po przełęczy cienia by nam rozpalić nadzieję sobie zostawi troskę o rodzinny album prawie boska moja matka przypomina mi ciągle wieczny ogień płonący przed ołtarzem domu -
Dojrzewanie
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na Agata_Lebek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
takie coś czyta się do utraty tchu wracając do miejsc najpiękniejszych z których kiedyś wychodziliśmy,dziękuję Agatko za te powroty -
pamiętam
janusz_pyzinski odpowiedział(a) na janusz_pyzinski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pamiętam jak w najmiększe perskie dywany w rżyska pszenicznych pól zagrzebywałem bose stopy kręcąc powrósło na każdy cios tańczącej w rękach ojca kosy skrzywionej matki twardy grzbiet ze ściany zboża zbierający pokos wiązane w snopy szczęście pamiętam każdy tamten snop jak najpiękniejszą przytulankę znoszoną z pola stawianą w stóg na przełaj ze słońcem a potem drabiniasty wóz w horyzontalnej sforze chmur pospieszne rżenie koni goniące pod stodołę w bezpieczny strzechy czas dziadek ze schowka wyciągał cep przetrącał kręgosłupy kłosom pachnący słomą i myszami wiatr jak dobry Pan oddzielał plewy od ziarna wyrwane z letargu do tańca ruszały kamienie najpiękniejszą pieśń pod twardą batutą rąk ojca śpiewały ziarna a mąka jak za oknem śnieg wpadała do kuchni zacierką pęczniała dzieża płonący piec czekał na chleb czekał stół na mleko i miód pamiętam zapach plastra miodu i niebo pachnące macierzanką tęsknotę progu za wieczorem i świtem biały ornat brzozy pośród pól rozmodlony areał skowronka malwy wchodzące do domu przez okna zmartwioną twarz Chrystusa nad łóżkiem gorących nocy złoty kurz rozstajów dróg iskier znad ognisk drzew strzegących rodzinnych tajemnic dożynkowy wieniec na głowie chaty jak obraz światła niedomalowany w bukiecie modlitwy z ojcem ciosaliśmy kamienie na lepszy świat dźwigając w ramionach nieodmierzalne dale przestrzeni pamiętam wyblakłe kolory fartucha schylone nad losem kilku par oczu wpatrzonych w łagodną perswazję gdy ptaków klucze zamykały niebo i w porze złoto-szarej liść dojrzewał do zbawienia przepasanego babim latem już zapomniałem jak się zapomina fatamorganę słoności barw gdy rzeka szepcąc znajomą mową odmawia modlitwę istnienia deszcz czyta z podłogi pożółkły list wędrujący niestrudzenie długo z hymnem wieczornym polnego konika odpowiadają mi ule jednostajnym brzęczeniem rozumiejąc tęsknotę powrotu wrzucam do stawu ciężkie kamienie patrząc jak kręgiem rozchodzi się smutek tracę niepotrzebnie czas na gonienie własnych śladów i chociaż pamiętam wszystkie ścieżki dzieciństwa błądzę po omacku stojąc w drzwiach bez zamknięcia