Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

janusz_pyzinski

Użytkownicy
  • Postów

    1 159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez janusz_pyzinski

  1. "iść czy w słup soli drzwi zatrzaśnięte" no i masz dylemat - pozdrawiam otwarcie
  2. "zbiegi kolejnych wyobrażeń miodowo-słodkie zamyślenia" tak konstruuję perspektywę tego wiersza słodziutko pozdrawiam
  3. "zabieram się do ciebie jak do chleba" i robi się smacznie - pozdrawiam
  4. wierny jak brzegi rzece wierniejszy niż płomień świecy daleko zachodzę w myślach bezwietrzna cisza pieści skronie kiedy przerastam drzewa milczeniem zbłąkane gołębie moich rąk przytulasz do piersi i pieścisz oddechem każdą z nabrzmiałych żył chłodem dziś wieje od gwiazd wygrzewam się w cieple twoich oczu i wiem co to znaczy gdy cienie snują się zazdrosne brnę palcami za każdym ze słów przeliczam w pamięci ile zdołam wywalczyć by wznosić się z powrotem niełatwo przejść obok połknąć truciznę słonych pocałunków obudzić się z siekierą wymierzoną w korzenie drzew dziękuję że jeszcze mi wierzysz
  5. aż mnie otrząsnęło gdy bez przypomniał śnieg pozdrawiam
  6. pogubiłem się i pobłądziłem i jest coraz gorzej-skąd ta uporczywość wklejania tu właśnie?-
  7. źle - jest wszystko oprócz wiersza,nie mówiąc już o poezji
  8. prawo bzdeta - gdzie wiersz?
  9. z radości czy z rozpaczy?-
  10. robić coś-wystarczy usunąć ten tworek z Zki
  11. inspiracja Stefanem?- niczym Stefanowe dobre pozdrawiam
  12. "rogate ego" w dobrym kierunku pozdrawiam
  13. "słyszę niebo niebo nie słyszy" podoba się, a to najbardziej pozdrawiam
  14. niezłe,czyli dobre pozdrawiam
  15. dobre Leszku,jak smażone ryby,które uwielbiam pozdrawiam
  16. Stefan,dajesz się bałamucić pozdrawiam
  17. tak,rośliny też czują jak ludzie,a jak ludzie to ja też czuję ten wiersz pozdrawiam
  18. jeden z Twoich najlepszych,gratuluję i pozdrawiam
  19. cień oparty o przydrożny krzyż udomowił ból prozą dnia pisana poezja drogę powrotną przysłonił kurz od tamtej pory pamiętam zaślubiny kamienia z wiatrem gdy serce mnie oskarża o nagość pól znów pieści bose stopy cichej nocy kolorowy wachlarz snów nanizując koraliki przeżyć na niteczki wspomnień kiedy buty nie chciały przyjść do mnie i miska nie rosła wraz ze mną wyrastam jak cierpka tarnina z odłogów nadziei na lepsze jutro wznoszę wzrok ku niebu wracając z uporem ptaka na strych gdzie w kołysce z pajęczyn usnęło dzieciństwo tu stałem się cząstką świata jak kariatyda dźwigając na głowie cały jego ciężar przesiewam przez szronowy przetak ogniki z cienia co przenikają w pieśń płomienia by żadna łza nie ugasiła go na zawsze Frasobliwy ciągle błogosławi przechodniom chmury ptaków lecą ku słońcu kładąc pod nogi cień tęsknoty i żalu że to już dzwonią liliowe wrzosy i czasem pod pługiem zazgrzyta kamień uparty w przeszłości peregrynującej donikąd matka ceruje niespokojne myśli układając na głowie koronę z kąkoli czas nie pachnie słomą i młodym ziarnem ze skroni chaty dożynkowy wieniec podpiera plecy pod sklepem gdzie chłopi przepijają ostatnią wypłatę za sprzedany zagon dopóki nitka Ariadny prowadzi mnie w labirynt płotów polnych ścieżek domostw z płatków śniegu jeszcze strugam kolędę o narodzeniu jak roztańczony obłok poddany wiatrowi płynę w głąb gdzie powinien zagłębiać się korzeń by nie uschło drzewo co wciąż pieści próg mój bosymi stopami
×
×
  • Dodaj nową pozycję...