Cody
-
Postów
199 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Cody
-
-
Panie M!
A to już Pana sprawa. :)0 -
CytatTa "mucha rzeczywistości", no no...
Nudy.
Uzupełnia Pan listę komentarzy o kolejny, niewiele znaczący bezsens?
Takie komentarze można pisać, ale niewiele znaczą. Niewiele.0 -
Znów, nie wiadomo dlaczego, wydaje mi się, że odwraca Pan kota ogonem. Nie wiem czy to strach przed odpowiedzią? Nieważne.
Ostatnio miałem w ręku tomik p. Macieja Woźniaka "Obie strony światła". I co? I nic. Dotarłem do 1/4 tomiku. Bywa. Ale odkąd bywam na forach internetowych to zadaje sobie pytanie, czym różnią się piszący TUTAJ od piszących TAM. TUTAJ na forum, TAM na papierze, w pięknej okładce i wogóle. Szczęściem, chyba szczęściem. Niczym poza tym. Owszem należy zwracać uwagę na błędy, ale na błędy stylistyczne, a nie takie, których wydźwięk jest - "napisałbym to tak, patrz". A tak się tutaj, i nie tylko, robi. To, że metafory nie chwytają za gardło i nie rąbią nami po ścianach? Zdarza się. Liczy się to, co w wierszu - przekaz, myśl, wyobraźnia. Reszta? Reszta to jest proszę Państwa ...
Sławek.0 -
Wierzę głęboko, że za niedługi czas Reginę będzie można przeczytać też na papierze. Nie chodzi teraz tutaj o jakiś wymiar kumoterstwa, czy przyjaźni (owszem znamy się, bywamy na tych samych forach, ale na tym się kończy). Jeszcze jakiś czas temu psioczyłem tu i ówdzie na Jej pisanie. Teraz zakładam wór pokutny i sypie łeb prochem. Tyle, co do Regi jeszcze.
Panie Mirku,
nie wątpie w to, co Pan napisał. Jednak proszę mnie wytłumaczyć jedną rzecz - dlaczego skutecznie ogranicza się rozwój, nazwijmy to dla jakiegoś poszanowania bo nuż coś wyjdzie, "talentów"? Odpowiedział Pan na kwestię Szymborskiej wywijając kota ogonem. Można i tak. Z moich doświadczeń wysnułem jeden wniosek - duże fora, jak to, zalewane są masą ludzi, którzy piszą tylko po to żeby pisać. Są perełki, także tu. Ale na małych, kameralnych forach są wspaniałe warunki do rozwoju. Z resztą o gustach się nie rozmawia. Zatem gusty pozostawiam gustownym, wytwornym damom i panom w melonikach.
Pozdrawiam,
Sławek0 -
Pewnie o życie. Jak zawsze. O życie.
0 -
I
to nic
nieważne
dwudziesty dzisiaj wróg tli się
w otwartej ranie ust
później sanatorium
pieprzona astma duszności powietrze
trochę pachnące wiatrem i tramwaj
w przeciwną stronę żaden wschód
od edenu po prostu kierunek nieznany
stukot kół podrywa ze zmokłej ziemi
sznur liści śpiących na szynach
II
pamiętam
parapet twoje dłonie
które wolno aby w górę na której włosy
drobne palce moment czułości sny
o sukni szeleście sukien ciszy na molo
krokach tanecznych w powietrzu
ziewała nad nami żółć jakiś zeschły oranż
wyleniała czerwień taki był nad nami październik
kiedy wynurzałaś się powoli z fal pościeli wtedy
tak wtedy otwierało się niebo biały pająk chmur
rodził się powoli promień po promieniu
nie trzeba szukać pytać w delfach dokąd
poszedłem szary człowiek papieros palec wbity
w horyzont lewa ręka w kieszeni żadna z dróg
nie jest przygodnym dramatem snem szaleńca
szczególnie ta gdzie nad wszystkim brzęczała mucha
rzeczywistości kołując nad głowami
III
musi być ad fontes domine! bez pytań dokąd
zawsze w suche ramy głębie strzępy kolorów strumyk
prosty jak blizna na prawej ręcę niedaleko nadgarstka
nie to nie był wylew krwi to tylko dźwięk rozdzieranej kartki
spłoszone a
i cisza
odchodzi szczupła nieważna
na dno strumienia na dno kartki
rozerwaną nicią atramentu0 -
Nie pamiętam, czy znajduje się ono tutaj, ale zajrzyj do "Węzła gordyjskiego". To zbiór wszelkich tekstów Z. Herberta.
Pozdrawiam i życzę owocnych poszukiwań0 -
Odkąd mi wiadome Polska jest krajem, w którym pokolenie poprzedzające moje, wywalczyło sobie wolność słowa. Czy ja Pana w tym momencie uszczypłem? Nie wydaje mi się. To, że wyraziłem swój pogląd to tylko moja sprawa. I to w jaki sposób, to też jak Pan myśli - moja sprawa. To, że doceniam pisanie Reginy znaczy, że musi mi się podobać, albo po prost jestem tak nieuczony i nieoczytany, jak mnogo osób na tym forum i jeśli tylko ktoś powie, że wiersz się mu nie podoba, nie podając konkretów, to widocznie musi sięgnąć do Pańskiej wiedzy o poezji. Nie wiem dlaczego, od pewnego czasu właśnie to forum, podobnie jak i inne - państwowe, kojarzy mi się z agorą ludzi niewiele wiedzących i piszących słabo. Nie twierdzę, broń Boże, że moje pisanie czy pisanie Reginy nadaje się do druku (bo zazwyczaj, to staje się jakimś wyróżnikiem). Internet pozwala nam jechać po ludziach jak po łysej kobyle. Zatem powracam, do sporu, który już kiedyś wyniknął na tym forum za sprawą mojej skromnej osoby. Czy zadzwoniłby Pan/Pani z tego forum do Wisławy Szymborskiej i powiedział, że w wierszu "Stary profesor", któy znajduje się na stronie którejś tam w tomiku "Dwukropek" napisałbym inaczej? Głęboko w to wątpie, ale skoro nie pozwala się ludziom na swobodny rozwój, oskarżając ich o nadużywanie środków artystycznych, czy nieumiejętność pisania wierszy - z resztą, teraz pisać może każdy - to czemu nie powie się tego ludziom, którzy na polskim poletku jakąś pozycję już osiągnęli?
Zapraszam do rozmowy. Bo jest to problem, który zaczyna mnie powoli irytować. I zastanawiam się też, czym różnią się małe, kameralne fora internetowe, od państwowych, które zalewane są ogromną masą poetyckiej papki, nienadającej się do konsumpcji. Czyżby w kupie siła?
Z wyrazami szacunku dla użytkowników skorych do takiej rozmowy,
Sławek0 -
Sie nie znajo powyszszo Reg. Sie nie znajo. :)
A ja? Jo sie nie znom, bom chop ze fsi :)
Ale czytam chętnie :)
Pozdrawiam0 -
Tak i oto mamy wiersz na miarę, a raczej nie-miarę współczesnego człowieka, dla którego breje z żołądka stanowią wymiar do napisania wiersza. Przed momentem czytałem Pani komentarz do innego wiersza, skromnie pragnę zauważyć, że Pani wiersz niewiele odbiega od tego komentowanego ... Cóż nie wiem czy komentarz ad personam jest tu zakazany, jesli - chwała dla piszących - będzie można rozwijać swój talent w miarę pisania, a czytelnik jak dobosz w korowodzie grajków, będzie pisał i pisał i pisał, aż się mu atrament skończy.
Wiersz jest po prostu słaby. Nie broni się pod żadnym względem. A sezon na jelenie się kończy... Bardzo, bardzo szybko.
Pozdrawiam w tę uroczą środę ;)0 -
CytatJeśli skromnym zdaniem autora mogę zauważyć - czy ktoś z Państwa czytelników dostrzegł to, że modlitwy nadają się częściej do czytania, nie do poprawiania i wytykania błędów? Nawet jeśli są ułożone w formę wiersza (co jedno drugiego z pewnością nie wyklucza)? Bynajmniej, serdecznie dziękuję wszystkim i każdemu z osobna, że podjął dialog z tym wierszem. Jak dotąd zbywany był on brakiem komentarzy. Nie wiem dlaczego - czyżby zbyt osobisty? Byćmoże. Ponawiam jednak podziękowania. Co do proponowanych zmian - błędów nie widzę, te o których Państwo piszą, nie są błędami, lecz pewnymi myślo-skrótami, które, zapewniam, nie są trudne do rozszyfrowania. Długo ten tekst był pisany, zatem wszelkie błędy były niwelowane już wcześniej. Co do kończenia i rozpoczynania nowych zdań bądź to w środku bądź na końcu wersa, należy odczytać nie jako nową falę współczesnej poezji, bo taką się nie interesuję, a raczej jako zabieg, który miał wnieśc tylko formę inną od poprzedniej, niż używana przeze mnie. Nic poza tym - zapewniam po raz drugi.
PS.
Panie Jacku!
Maestro to był Vivaldi ze swoimi "Czterema porami", ja co najwyżej to mogę być niezauważony dobosz w korowodzie grajków, w jakiejś tancbudzie na miejskich przedmieściach.
Pozdrawiam wszystkich, życząc Wesołych Świąt.
Wiadomo, że to PS. to do Jacka, ale wcześniej jest dużo do mnie.
Modlitwy są do czytania, tak jak wiersze, jak felietony, itp. My tu na tym forum poprawiamy się, jeśli widzimy coś, co jest niezrozumiałe, lub może być przez autora niezręcznie ujęte. Nie negowałem tej modlitwy, zresztą chyba pierwszy napisałem, że jest to modlitwa. Czytałem ją wiele razy i wciąz nie mogę pozbyć się wątpliwości wymienionych wyżej. Jeśli ktoś ma tę modlitwę odmawiać, a sam nie odrzucam możliwości wygłoszenia jej przy nadarzającej się okazji, to muszę ją rozumieć i tak przekazać, by inni też zrozumieli, bo oni słuchają - ja czytam.
Wyjaśnij - " obłok płynie w niedokrytym ciele ", czy " W Twoim niedokrytym ciele błądzi się palcem " - bo to Każdy napisane dużą literą wyklucza jedno i drugie na raz. Bo jeśli - obłok - odnosi się do liczenia, to - Każdy _ powinien być z małej litery.
I jeszcze te - ślady stóp piasku - ?
DOBRA! Czepiam się? niech będzie... Gdyby przyszło mi wygłosić tę modlitwę, musiałbym powiedzieć to tak, jak ją rozumiem. Chyba że autor zabroni!!!
Pozdrawiam Piast
Proszę Pana,
nikogo nie atakuje. Raczej bronię swojego tekstu, jako jego autor i zarówno pierwszy czytelnik. Nie prosiłem o porady w jego stosunku, raczej komentarz jakie wywołuje on wrażenie i czy wogóle godzien jest uwagi. Ewentualne, wspomniane, przez Państwa uwagi nie sądzę, aby były wprowadzone. Przykro mi, uparty jestem i walczę o własną niezależność. Taka natura. :)
Pozdrawiam0 -
Jeśli skromnym zdaniem autora mogę zauważyć - czy ktoś z Państwa czytelników dostrzegł to, że modlitwy nadają się częściej do czytania, nie do poprawiania i wytykania błędów? Nawet jeśli są ułożone w formę wiersza (co jedno drugiego z pewnością nie wyklucza)? Bynajmniej, serdecznie dziękuję wszystkim i każdemu z osobna, że podjął dialog z tym wierszem. Jak dotąd zbywany był on brakiem komentarzy. Nie wiem dlaczego - czyżby zbyt osobisty? Byćmoże. Ponawiam jednak podziękowania. Co do proponowanych zmian - błędów nie widzę, te o których Państwo piszą, nie są błędami, lecz pewnymi myślo-skrótami, które, zapewniam, nie są trudne do rozszyfrowania. Długo ten tekst był pisany, zatem wszelkie błędy były niwelowane już wcześniej. Co do kończenia i rozpoczynania nowych zdań bądź to w środku bądź na końcu wersa, należy odczytać nie jako nową falę współczesnej poezji, bo taką się nie interesuję, a raczej jako zabieg, który miał wnieśc tylko formę inną od poprzedniej, niż używana przeze mnie. Nic poza tym - zapewniam po raz drugi.
PS.
Panie Jacku!
Maestro to był Vivaldi ze swoimi "Czterema porami", ja co najwyżej to mogę być niezauważony dobosz w korowodzie grajków, w jakiejś tancbudzie na miejskich przedmieściach.
Pozdrawiam wszystkich, życząc Wesołych Świąt.0 -
Joannie - Sławek
Panie
nie proszę Cię o przyjaźń na linii ja - Ty
Proszę o rąbek prawdy Wiedzę niezamkniętą
z żadnej strony Otwartą na chwilę zdumienia
Bo wiara pełna meandrów śladów stóp piasku
to wiara szczera i moja I jeśli nauczysz mnie
smakować deszcz zbierany w dłonie Nauczysz
mowy jasnej prostej to będzie to mowa nasza
i niczyja więcej Zatem bądź po prostu bądź
chociażby nie wiedziały moje dłonie co czynią
kiedy odkrywają świat Przecież jestem kroplą
niczym więcej jak kroplą w stogu innych kropel
Naucz mnie liczyć każdą sekundę tego że
jestem Każdy obłok który nade mną płynie
w Twoim niedokrytym ciele jak po mapie świata
błądzi się palcem żeby znaleźć miejsce gdzie
kubek wody ma smak gliny smak cynobru
smak powrotu
Panie tych kroków zawsze pewnych naucz mnie
Żebym mógł iść zawile i długo z lampą podróżną
knotem jak sznurkiem wiązać każdy mrok rozpostarty
obok mnie Jeśli zechce wrócić będę znał drogę prostą
jasną i zawsze we właściwym kierunku I za tę drogę
jaką mnie prowadzisz pragnę Ci podziękować
Bo nie znam innej0 -
słucham?!
0 -
dla Jota (Joannie)
wierz mi
na brackiej dnia dwudziestego szóstego marca padały krople dżdżu
po chodniku szedł z parasolem długosz gwiżdżąc bogurodzicę
wystukiwał zębem tętent kopyt końskich spod grunwaldu
jak utwór na gitarę solo
dym wypuszczał z drewnianej fifki dziadka kręcąc w powietrzu kółka
uwierz że chodził często na bracką do kwiaciarki w zielonej chustce
po kwiatki alfabetu bukiety słów
z których wyrastały kroniki biało czerwonej krwi na szarym zaroście
później na gładkim kobiecym udzie
co mam ci powiedzieć kiedy się musisz nauczyć
piętnasty lipiec godzina nieznana jagiełło odkłada od ust białe winogrono
krzyczy
- dajcie im kurwa dwie nagie kobyły zamiast mieczy
będziemy nareszcie zmieniać bieg dziejów
dla własnych potrzeb
nie
ty się naucz dziergania na drutach
parzenia kawy z cynamonem pachnącej drewnianymi deskami domu
liczenia kropel deszczu spadających na parapet
to jest literatura warta nauki
a długosz
idzie
dnia dwudziestego szóstego marca stawia bagnet kołnierza
przeciwko kroplom dżdżu
stukając zębem tętęnt kopyt końskich
które dudniły mu pod ostrzem pióra o literę historii0 -
Kłaniam się nisko raz wtóry : )
0 -
Kłaniam się zatem uniżenie.
0 -
dla Jota (Joannie)
słuchaj
genialny to był tuwim gałczyński paganini ewentualnie miód gryczany z migdałami
ja jestem zwyczajny człowiek z papierosem i szalikiem szarym owiniętym wokół szyji
flaszką z dżinem alladynem szeherazadą tańczącą na białej posadzce kartki
zwyczajnie pukającym dzięciołem palca w drzwi żeby wejść usiąść powdychać
zapach malinowej herbaty albo owoce agrestu gryźć z cukrem
pogłaskać kota pod wąsem żeby się zdenerwował uciekł
ponarzekać czasem że droga mleczna jest zbyt biała
że chyba się tej bogini naprawdę mleko z piersi wylało
jak wlewam w siebie tą herbatę
bo widzisz ja siedzę
i rozbrajam swoją nieznaną rzeczywistość z niepojętych granic
w której dzieje się wszystko
wszystko aby nie płoszyć banalnego spojrzenia ciekawskich oczu na alfabet
obrazów na dnie przemoczonej szklanki
kręgów na wodzie w środku lata
bo mi dalej myślą w głowie siedzi styczniowy poniedziałek
parter oświetlony bielą ścian lampa pod sufitem
bo to wszystko tylko po to żeby uchwycić w palce moment
moment kiedy w powietrzu dyrygujesz oddechem0 -
Zostaw.
Książkę
otwartą na ostatniej stronie.
Wtedy
zza zielonej trawy liter wyleci motyl.
Otrzepując ze skrzydeł czerń atramentu usiądzie
pod opuszkiem palca
na końcu linii papilarnej.
Jego oczy będą patrzeć
za horyzont.
Wiatr za oknem
będzie
rozwiewał liście
pod jesiennym płaszczem.
Ucieknijmy,
lewą nogą,
z ptasich gniazd.
Zostawiając,
może,
swój cień
w źdźbłach, gałązkach, żyłkach na liściu,
rysując
w powietrzu
paznokciem jaskółek
sine chmury rozstań.
Tylko światło,
nad ranem,
będzie rozkładać im skrzydła
by szeptem rozcinały
materiał ciszy błądząc po niebie.
Naprawdę.0 -
siedzisz na stołeczku drewnianym przy stole
a stół? stół też jest drewniany
i ma cztery posłuszne nogi jak w bajkach
siedzisz więc i świat dzielisz na dwoje
dla mnie jak zwykle puszka piwa i literatura
same klasyki wilde baudelaire sienkiewicz
sobie tylko zostawiasz rzeczywistość
dla lepszego samoodczuwania
wyjdź czasem na spacer poza próg domu
wiesz kalosze peleryna i kałuże
i palec co rozgarnia to powietrze jak włosy delikatnie błądząc w nim
o popatrz guzik od palta znalazłam
a widzisz
bo szukać znaczy odkrywać
wiesz tym palcem maczać w codzienności
jak pędzelkiem i później zostawiać wszystko za sobą
bo przed nami to tylko horyzont i oczy co patrzą
zza niego też można wyjść i zostawić mosty za sobą splecione krokami
nie nie spalone
pali się papierosa nad ranem na balkonie oglądając świat0 -
R.!
Nie wiem czy tego się tyczy zapytanie, ale w kontekście owego horyzontu - ciepłą bo letnią; słyszał Pan o takiej porze roku jak lato? "letnią" pochodzi od lato. Jeśli to chodziło, czuje się zwolniony, jeśli nie, czekam. A gdzie jest taka "kolej rzeczy"? Za ową ciepłą bo letnią linią horyzontu.
Pozdrawiam
J.!
I Ci dziękuję. :)0 -
M.!,
jasne.
pozdrawiam0 -
chowasz w szafie materiał swojego ciała
błękitne płatki nieba dzielą świat w atlasie linii papilarnych
przychodzisz więc z czasem mieszkać nocą
pod powieką ocierasz się brzegiem bosej stopy o próg oczu
i mimo wszystko gładko stąpasz po szlakach tych linii
w wędrówce palców którymi później wgryzasz się w parapet
czekając
ja siedząc obok i wspierając się ręką o blat biurka
zastanawiam się
czemu galeon z twojej rzęsy tak gładko
płynie po szklanej tafli herbaty
kiedy ty chłodnymi ustami masz zamiar
dotykać brzegów porcelanowych
a przecież
za związanym ciepłą bo letnią linią horyzontu
jest taka kolej rzeczy na której ptaki ostrzą skrzydła
i odjeżdżają szare pociągi0 -
patrz na nią
ale nie dotykaj tymi słowami
że dzwonek nie u szyi a na ścianie dzwoniąc
będzie oznajmiał wróciłeś
delikatnie sprawdzając doskonałość
własnej dłoni trzymał będziesz zamiast ciepła jej ręki
objętość swojej wyobraźni przy tej zimnej szklance
pełnej po brzegi razem z tym
dymem spływającym pierwszosierpniowo po twarzy
- dym? dym pewnie przedni macedoński
z węzłem gordyjskim związany z narzekaniem
duszę się tobą
bierzesz teraz w ramę oka krajobraz kuchenny gdzie
pewnie bochenek chleba pusta trzymana szklanka
i butelka winy albo wina
ona tylko z wełnianym szalem niedbale przerzuconym
przez poręcz albo linię prostą szyi
spoczywa na dnie tej kropli atramentu
kiedy tak wymyślasz sobie
papierowy dzwonek u białej kartki drzwi
i kroki ciche jednostajne
odmierzasz jej stalówką pióra
a w tym kuchennym krajobrazie
czajnik przedwojenny blaszany
gwiżdże melodię swoją na cały świat
gdzie świat mieszasz łyżeczką
w kubku kawy
_______________________
Kraków 13-14. XI.20050
renesanse wieczorne
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Zapraszam pokornie i z uwagą :)