Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tali Maciej

Użytkownicy
  • Postów

    5 134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tali Maciej

  1. słowo twór stwo komercyjne bezapelacyjnie nie nieładnie takim słowo-tokiem tu my, am toking tu you, this ist lipaaaaa
  2. Biedna ławka dworcowa przez PKP zapomniana Umierająca , nie konserwowana Spróchniała rdza maluje jej oparcie Które uwiera mnie swymi drzazgami w plecy Kobieta z kluską w mordzie Mówiąc niewyraźne słowa Zapowiada opóźnienie Zniecierpliwienie oczekujących Wylewa się na bruk jak wiosenny katar Szelest kroków zakłóca martwą ciszę Podróżni z nudów przemierzają maratony Przeklinając szarą rzeczywistość Bełkocząc coś pod nosem Patrząc bezmyślnie przed siebie Podchodzi blondyna kręcąc biodrami Wypinając tyłeczek patrzy na rozkład Później na zegar dworcowy Który w ślamazarnym tempie Przemierza minuty malutkimi kroczkami -„hej laska podpaska ci klaska” Krzyczy moja myśl... Słychać stukot Ożywienie, szybsze bicie serc Stonoga wagonów towarowych Rozczarowanie Dojrzałem na sąsiedniej zdezelowanej ławce Ponętną okularnicę zatopioną w papierach -„hej ruda pokaż uda” Krzyczy moja myśl... Po co się uczysz i tak zostaniesz Sekretarką- kochanką szefa Z nudów Ktoś kopnął puszkę Ktoś zaziewał sennie Komuś keczup spłynął Z zapiekanki na koszule Ktoś się zaśmiał Z przeklinającego Amatora zapiekanek Dosiadła się do mnie brunetka Wyciągnęła papierosa Założyła nogę na nogę Białymi kłębami dymu Dmuchała mi do ucha Nie palę i drażni mnie dym Lecz, pozwalam na to We dwoje raźniej jest się nudzić Spoglądam na nią Nóżki, dekolcik, ostry makijaż Ach te wyszminkowane usta Zazdroszczę filtrowi Też bym chciał dotykać Takich nabrzmiałych warg Niedopalony papieros upada Bezdźwięcznie na posadzkę Czerwone ślady szminki Na białym filterku Wyglądają jak ślady krwi -„hej czarna chcesz być ciężarna” Krzyczy moja myśl... Poruszenie ciał metafizycznych Fruwających frywolnych hormonów Mój pociąg Do kobiet.... cytowane fragmenty pochodzą z diecięcej rymowanki ową rymowankę znalazłem w pamiętniku z czasów szkoły podstawowej
  3. Dzięki za komentarz już zmieniłem zdrobnienia, w sumie jak to teraz czytałem to było to trochę przesłodzone nisko się kłaniam pozdrawiam
  4. Dzięki za miłe słowa, z tym dramatem może być problem, ale pomysł dobry, nisko się kłaniam i pozdrawiam
  5. zwycięstwo Adamka przez prawy sierpowy, 6 rund chciałem zmieścić do 3 fraz nisko się kłaniam i pozdrawiam
  6. taniec goliatów zamroczony wsród fleszy prawy sierpowy
  7. . przyjaciele są jak ciche anioły które podnoszą nas kiedy nasze skrzydła zapomniały jak latać... Był piątek najgorszy dzień w szkole, zaczynaliśmy zajęcia w późnych godzinach popołudniowych a kończyliśmy tuż przed zachodem słońca. Dźwięk dzwonka, ukojenie dla uszu umysłu i duszy, nadszedł upragniony odpoczynek, po ciężkim tygodniu. Szedłem szybkim krokiem, prawie biegłem do domu z myślą położenia się do łóżeczka, wtulenia główki w poduszki i przykrycia się cieplutką kołdrą. Na niebie było czerwono od zachodzącego słońca, z poza chmur pojedyncze promienie malowały bajeczny krajobraz. Kończyła się złota jesień i nieubłagalnie zbliżała się sroga zima, wszystkie drzewa zaczęły zrzucać szatę kolorowych liści, stając się nagie. Czasami a zwłaszcza gdy robiło się już całkiem ciemno, te gołe gałęzie wyglądały strasznie, niczym potworne upiory. Dobiegłem do domu, nic nie jedząc padłem do łóżka i zasnąłem. Następnego ranka doznałem dziwnego złudzenia, leżąc w łóżku patrzyłem przez okno na świat.....i wydawało mi się ,że wszystko jest białe. (Czyżbym stracił możność dostrzegania barw?) A może napadał przez noc śnieg? Podszedłem bliżej do okna, przeraziłem się nie było ani grama białego puchu, tylko gęsta mgła, która przysłaniała świat białym kożuchem, w magiczny sposób odcinając od rzeczywistości. Stałem tak w oknie rozkoszując się tym niesamowitym widokiem.-i w pewnym momencie poczułem się wywyższony ,że niby jestem w wielkiej zamkowej wieży, która przecina niebo wychylając się ponad chmury, czułem że niebo jest tuż- tuż i że moje krzyki będą wysłuchane przez anioły...... Wszedłem na dach kamienicy wrażenie było niesamowite, czułem jak bym był na tratwie gdzieś na jakimś gigantycznym bagnie, gdzie opary unoszą się z każdej strony. Usiadłem..... Wtem, przede mną z chmury mgły wyleciała niezliczona ilość kruczoczarnych ptaków, były ich setki, tysiące. Ogarnęło mnie przerażenie, na skórze pojawiła się gęsia skórka, ślina stanęła mi w gardle. Trzepot skrzydeł tworzył straszny zamęt, w mej głowie panował chaos Niesamowicie ptaki wyłaniały się przede mną jakieś trzy długości ręki i od razu znikały gdzieś w otchłani. Trzask, usłyszałem uderzenie, gdy się odwróciłem zauważyłem wielkiego ptaka, był cały czarny, stał w miejscu i obserwował mnie swoimi wielkimi trupimi oczami, które na tle czarnych piór były prawie niewidoczne. Minęła chwila po której znikneły wszystkie te ptaki, jeszcze tylko niektóre niedobitki leciały pojedynczo lub parami tak, że nastała błoga cisza. Czarny demon zaczął się chaotycznie rozglądać i machać nerwowo skrzydłami, chciał odlecieć ,lecz jakaś zła moc nie pozwalała mu się wzbić w powietrze. Wielka plama...... czarny demon stał cały umoczony w kałuży krwi, swojej krwi, która wypływała z prawego złamanego skrzydła. Z jego rozcapierzonego dzioba wydostał się okropny skrzek, niczym odgłos zarzynanej świni. Który uzmysłowił mi, że on woła w rozpaczy o pomoc, że jest bezsilny, że nie da sobie rady. Nie wiedziałem co zrobić, chciałem mu jakoś pomóc. Ptak małymi podskokami przemieścił się w stronę krawędzi dachu zostawiając za sobą malutkie plamki krwi. Rozłożył skrzydła, spojrzał w niebiosa i przechylił się w przód -Nieeeee Gdy podbiegłem, jego już nie było widać, zniknął w otchłani zapomnienia... ....A kiedy od północy jęły wichry zrywać Wszystkie wędrowne ptaki zaczęły odlatywać Codziennie z pól wymarłych zrywały się o świcie Codziennie nowym kluczem ginęły gdzieś w błękicie Jeden się tylko został na polu chory ptak Oczyma tęsknie mierzył przebytej drogi szlak Podnosił smutnie głowę skrzydłami w ziemie bił Z towarzyszami lecieć nieborak nie miał sił A kiedy na ugory spał w nocy pierwszy śnieg Lazurowego morza jemu się przyśnił brzeg Jęły go z sobą wołać tęsknoty szumem fal Aż wreszcie nie wytrzymał i poszybował w dal I spadły zawieruchy na wędrownego ptaka I jęły mrozem szczypać i kąsać nieboraka Wiatr skłębił śnieżne puchy i wstał i chce zasypać Śniegiem chorego ptaka...... Zabłąkał się od stada sam nie wie dokąd leci Jeszcze nie szumi morze jeszcze słońce nie świeci Wiatr huczy i śnieg pada, a jemu śnią się zorze Konając w słońce leci Jakie cię wiodą zorze biedny wędrowny ptaku Że giniesz śród zamieci na tym północnym szlaku Tu dziko szumi morze u słońce trupio świeci Biedny wędrowny ptaku Wołają mnie tęsknice dalekim szumem fal Woła mnie z tych bezdroży bezdomny jakiś żal Rozstąpcie się śnieżyce! Ja lecę w sen o zorzy Ja lecę w szumy fal! Hej, ścielą wichry ścielą ptaki biały grób Niepokalaną bielą skostniały kryją trup...... c.d.n.
  8. powiem ci, że masz lekkie pióro, opowiadanko wciągło i zostało w pamięci nisko się kłanim i pozdrawiam
  9. wiersz ma klimat, fajnie się czyta bo operowałaś dość niecodziennym słownicstwem odemnie plussss nisko się kłaniam i pozdrawiam
  10. Dzięki wam za miłe słowa, mam nadzieję, że choroba w nocy wzmoży się jeszcze bardziej i natchnie do kolejnych takich tworów Anno dziękuję za wiersz jest mi barzdo miło z tego powodu jeszcze raz dziękuję nisko się kłanim i pozdrawiam
  11. też bym chciał się zabrać, podróż do nieba czy gdzie indziej nisko się kłaniam i pozdrawiam
  12. Ten za to ćwiczy pokracznie A jego Matka wygląda dziwacznie Cała jest ruda W talii zaś chuda Wygląda to bardzo niesmacznie
  13. Anno nie kuś, nie kuś, bo nie wytrzymam i...
  14. Anno posyłam więc pozdrowienia prosto z ser- ca-łując nisko się kłaniam i pozdrawiam
  15. Arku z tym zakończeniem było śmiesznie, bo mogę powiedzieć, że je wyśniłem i napisałem w środku nocy zaraz po przebudzeniu dzięki za miłe słowa
  16. Vero jakbym mógł zapomnieć, dzięki za odwiedziny
  17. proszę bardzo rymowany komentarz, aż miło się czyta dzięki za wizytę, nisko się kłaniam i pozdrawiam
  18. . wirusem wtargnęłaś w mój krwiobieg prosto do ser ca' węglem płomieniłaś pożądanie skaziłaś chemią nektarem swych ust sztyletami spojrzeń rozłożyłaś na deski system immuno logiczny jestem nieulecza cza czalnie chory a czuję się wsp ania le Z dedykacją dla Ani A.
  19. Tali Maciej

    Biegniem

    Ryszardzie poczytaj sobie inne moje limeryki i wtedy zadaj to swoje pytanie retoryczne. I jeszcze jedno chciałbym zauważyć, że dział ten nazywa się limeryki/piaskownica czyli wrzucamy tu wszystko co się nie kwalifikuje do poezji bądż prozy, a za ortografię przepraszam, z braku czasu tekstu nie sprawdziłem nisko się kłaniam i pzodrawiam
  20. tylko weź pod uwagę, że wiersz zbudowałaś na 8 słowach, a 4 z nich to cisza, więc się tego nie da przełknąć, ciszę można zastąpić innym słowem nie zmieniając znaczenia wiersza, można rozbudować szkielet, aby czytelnik mógł sobie dopisać jakąś ukrytą treść, a tak jest cisza a dlaczego cisza, bo samotość i tyle! niczym nie zaskoczyłaś, rzekłbym zanudziłaś nisko się kłaniam i pozdrawiam
  21. pomruki leśne karabin maszynowy zakłóca ciszę
  22. witam na forum, co do wiersza to... bez komentarza, przedmówcy już napisali nisko się kłaniam i pozdrawiam
  23. postokroć przegadane, wszystko kawa na ławę, bez jakiejkolwiek próby zbudowania nastroju, i jakoś drażnią te powtórzenia, radziłbym skrócić, doć odrobinę domysłu czytelnikowi, pobawić się słowem aby nie było tak dosłownie, tyle z mojej strony nisko się kłaniam i pozdrawiam
  24. a ja bym się chciał zapytać o ukryty konsensus bo jakoś nie mogę go odczytać nisko się kłaniam i pozdrawiam
  25. a jak dla mnie nic ten wiersz nie przedstawia, wystarczyło by napisać permanentna cisza i to samo można by osiągnąć, jestem na nie nisko się kłaniam i pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...