Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tali Maciej

Użytkownicy
  • Postów

    5 134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tali Maciej

  1. świetna zabawa słowem, wieloznaczności tu ci nie miara w tak zgrabnej miniaturce bardzo interes (kł)ujące na oczach zostawiające ślad i w głowie, a to najważniejsze by tekst zapadał w pamięć nisko się kłaniam i pozdrawiam
  2. cyt -at-ut "pozwól mi spróbować jeszcze raz" nie krzycz, bo zagłuszysz szepty duszy nisko się kłaniam i pozdraiwam
  3. I teeeeen kłot wskoczył na płot wiersz zarecytował i się w czeluściach schował rozmiałczona monologu treść sukinkota chciała zjeść zjadłem kawałek powiem, że smaczny plusowo dziwaczny nisko się kłaniam i poz dra(w)nia m-niam
  4. . „Ale bowiem dzień pomsty był w moim sercu I nadszedł dzień mojej odpłaty Rozglądałem się nikt nie pomagał Zdziwiłem się nie było nikogo kto by podtrzymał Wówczas moje ramie przyszło mi z pomocą I podtrzymała mnie moja zapalczywość Zdeptałem ludy w moim zagniewaniu Starłem je w mojej zapalczywości Sprawiłem że krew ich spłynęła na ziemi” Księga Izajasza 63-4,5,6 „ Gorączka sobotniej nocy” Jeszcze przed wyjściem z domu spojrzałem Na stolik na którym leżał prezent od niej. Natychmiast bumerang wspomnień powrócił. Przez pryzmat wyimigowanego wyobrażenia ujrzałem. Przepiękne obrazki przedstawiające nas radosnych, nas uśmiechniętych, w uściskach. sielanka, dobrostan życia. Lecz po chwili rozkoszy, obrazki jak stare zdjęcia straciły swoje barwy. Już nie było nas. Tylko ja sam., samotny .Bumerang wspomnień uderzając w moją głowę spowodował krwotok myśli, zdarzeń autentycznych ,schowanych i zapomnianych w zakamarkach podświadomości. Jak to możliwe, że tak niewielki szczegół, że tak drobny prezent , ten mały nożyk do otwierania kopert z wygrawerowanymi na rękojeści moimi inicjałami, mógł poruszyć lawinę tylu wspomnień Jak to możliwe, że człowiek potrafi podświadomie zapisać tyle szczegółów, zdarzeń, tyle chwil. A pamiętam jeszcze jak dostałem go na imieniny, oraz w odpowiedzi na jeden z moich listów, który kończyłem takimi słowami „Vous m’ecrivez, mon ange, des letteres de quatre pages plus vite que je ne puis les lire”* Jeszcze przed wyjściem z domu... Schowałem mój mały nożyk do kieszeni, mój talizman przeszłości. Jeszcze przed wyjściem z domu spojrzałem. W lustrzane odbicie. Rozrzucając włosy palcami chciałem nadać fryzurze artystycznego chaosu, moje gigantyczne szkliste oczy błyszczały blaskiem księżyca, który rozjaśniał aurę nocy. Wtem usłyszałem jakieś dziwne odgłosy, szczekanie. Wyjrzałem przez okno, na ulicy walczyły dwa rozwścieczone psy. Jeden był wielki, ogromny, ohydny, drugi chociaż był szybszy i zgrabniejszy nie miał szans. Był dwa razy mniejszy. Nie mogłem patrzyć na tę nierówną walkę, wiozłem więc z szafki dorodnego ziemniaka i rzuciłem w ich kierunku. Ohydny czworonóg spłoszył się i lekko odskoczył, co pozwoliło memu faworytowi na wybranie najkorzystniejszej opcji walki- „Najlepszą obroną jest atak. A najlepszym atakiem jest ucieczka” Jeszcze przed wyjściem z domu spojrzałem. Na biurko na którym. „Baba na rowerze” jedzie po tekturze Z zieloną chustą i uśmiechem na twarzy Obrazek iście sielankowy, gdyby nie Delikwent który ściska w dłoni nóż rzeźnicki Przebija dętkę ,odcina siodełko, zabiera się za Wbija ,przecina ,odcina, gilotynuje głowę Jeden centymetr kwadratowy głowy baby Tekturowa landrynka ssana pod językiem 19.03.05 Zbłądzona ? Czy ogłuszona? A może znieczulona? Głowa! W której zapętlająca Czai się myśl przerażająca. Obraz zniekształcony, powykrzywiany Słuch ślamazarnie spowalniany Na skórze dotyk nie odczuwany A umysł wciąż rozweselany Chemią chemicznie zniekształcona Jaźń odzwierciedlona.. 21.03.04 „Rower jedzie, ciało rośnie Dynamika świata nie pozwala na Doskonałość ludzkiej osoby Wyzwolić się od ruchu Odczepić od życia Od wszechświata LSD...” T. Tali 13.05.98 Już wyszedłem z domu. Nigdzie nie spoglądałem. Po prostu popłynąłem po Wzburzonej tafli Brukowej ulicy Falująca rzeczywistość Miękkość ruchów Nogi jakby z gumy . Tańczące włoski na rękach. Gejzer, potok, wodospad myśli Rozpiera ciasną mózgoczaszkę. Wciąga mnie trąba powietrznych Złudzeń, fata morgan, halucynacji. Szedłem przed siebie, nie obierałem jakiegoś celu. Po prostu maszerowałem i to było głównym priorytetem. Nie bacząc na kierunek ,przemierzałem kilometry chodników, ulic, placów, skwerków. W pewnym momencie przeszedłem przez „Bramę”** i nagle wszystkie kamienice znikły a na ich miejscach pojawiły się drzewa i rzędy latarni .Szedłem teraz rozświetlonym szerokim deptakiem pośród leśnej gęstwiny. Mój cień rósł, a po chwili malał i tak w kółko, od ławki do ławki, od latarni do latarni ,powiększał się i znikał. Niczym nieugięty maratończyk parłem przed siebie. Krok za krokiem, myśl za myślą. Szukałem odpowiedzi. Szukałem siebie samego. Kołowrót wspomnień powracał nieustannie, rozpoczynałem jakąś myśl, przeistaczałem ją, wyolbrzymiałem lub bagatelizowałem, rozkładałem na czynniki pierwsze. Lecz zapętlający węzeł powiększał się, tworząc straszny zamęt w głowie. Chaotyczna interpretacja przeszłości w odniesieniu do dzisiejszej rzeczywistości. Nagle usłyszałem jakiś pisk, tak jakby zagotowała się woda w czajniku.. Kotłujące ,parujące myśli, ulotne, uwalniane z wielką siłą. Skręciłem w wąską alejkę, latarnie i drzewa znikły na rzecz kamienic i domów z betonu,. W mroku i cieniu jaki rzucały budynki dostrzegłem rozświetloną wystawę sklepową, która jaśniała w ciemnościach. Błyszczące neony, odblaski fluorescencyjne mieniły mi się w oczach. Wśród tych wszystkich lampek było lustro. Spojrzałem i nagle otworzyły się drzwi percepcji „Pozostań tam gdzie stoisz Pozwól dotknąć swej dłoni Ciepłem własnej wizji Niech ogarnie cię Niech przemówi do ciebie Daj się ponieść w otchłań Niekończącej się Ekstazy.” T. Tali 1998 Wszedłem w lustro, zatopiłem się w szklistej powierzchni. Byłem już po drugiej stronie, na początku obrazy przed moimi oczami rozpływały się jak pod wodą, jakby we śnie, lecz po chwili oczy przyzwyczaiły się i mogłem dostrzec wszystko z niesamowitą ostrością. I nagle uzmysłowiłem sobie, że ludzie są pacynkami w wielkim teatrze lalek, że to anioły wkładają w nas ręce i wychodzą na scenę życia. Że to one odgrywają główną rolę, ograniczając naszą wolę. Że całe nasze życie jest jednym długim scenariuszem napisanym przez.. -Aa !!!! Proszę zostaw mnie!, Puść mnie! To boli! Zostałem schwytany przez krzyki, które oplotły mnie swymi ramionami i wytargały z wnętrza lustra. Naprzeciwko kamienicy z rozświetloną ladą sklepową, po drugiej stronie ulicy, była marmurowa brama prowadząca na przerażająco ciemne podwórze, z którego dobiegały te głośne krzyki, krzyki młodej wylęknionej dziewczynki. Powolnymi krokami oddaliłem się od jasności ulicy i będąc coraz dalej coraz głębiej, zatapiałem się w ciemności podwórza ,które wyglądało jak ruina, ponieważ na ziemi leżało mnóstwo marmurowych głazów połamanych cegieł i gruzu. Wtem ujrzałem wielkiego wstrętnego osiłka, który szarpał małą dziewczynką za włosy. Drobna chudzinka była przerażona, łzy płynęły po jej delikatnych policzkach, miała urwany spazmatyczny oddech. Chciała mu się wyrwać ale on jej nie wypuszczał ze swoich ohydnych przerośniętych ramion.. - Hej ty-z przestrachem wyrzuciłem z ust przytłumione bezdźwięczne słowa, które bezszelestnie rozpłynęły się znikając bez echa w ogarniającej ciemności podwórza - Hej ty!!!!- Powtórzyłem zabieg ze zdwojoną mocą i pełną stanowczością Facet odwrócił głowę spojrzał na mnie, zignorował. Dalej potrząsał niewinną dziewczynką. Wtem, zapaliła się żaróweczka w mej głowie i automatycznie przypomniała mi się sytuacja z walczącymi psami, wziąłem więc pierwszy lepszy kamyk leżący pod nogą i Ciach prach[ ALEA ICTA EST]***- trafiłem go prościutko w potylicę , co sprawiło iż musiał przyjąć pozycję telemarku walcząc z utrzymaniem równowagi, Puścił dziewczynkę, która w panicznym tempie zaczęła uciekać, po chwili znikła za rogiem. Ten monstrualny potwór stanął przede mną, uniósł barki w górę tworząc z pleców wielki garb. Patrzyliśmy sobie w oczy.. Z twarzy był podobny zupełnie do nikogo, lecz ta postura i.........Mój przeciwnik zrobił jednak coś szczególnego, coś czego nie da się zapomnieć. A mianowicie wykrzywił usta w bardzo specyficzny sposób. Ten szyderczy uśmiech, przecież go znam, już go widziałem. Ale gdzie? W sądzie!!!.. Tak, przypomniałem sobie, to on skrzywdził Belta Folgorante****, to przez niego ONA odebrała sobie życie. Staliśmy patrząc sobie w oczy niczym rewolwerowcy, głucha cisza unosiła się w powietrzu, napięcia rosło jak balon który zaraz eksploduje. W mej głowie panowała burza myśli, odczuwałem chęć zemsty. Ogarniała mnie złość, czułem jak wzbudza się we mnie agresja. Wulkan złości. Me oczy zapłonęły ogniem niczym piekielnemu demonowi. Rzuciłem się na niego, waląc go zaciśniętymi pięściami, gdzie popadnie. Lecz moje ciosy zatrzymywały się na jego torsie jak na tarczy. Był jak z kamienia, taki monstrualny monumentalny pomnik.. Chwycił mnie swoimi wstrętnymi łapskami ,podniósł nad głowę z taką lekkością jakbym był szmacianą lalką. I tak trzepnął mną o ziemie, iż myślałem, że chrupnęły mi wszystkie kości. Siadł na mnie, Dziadek do orzechów- rozgniecie orzecha.. Ścisnął rękami moją szyję ,czułem jak mi zgniata krtań. Nie mogłem nabrać powietrza. ....Powoli zapadałem się pod ziemię, traciłem przytomność. W ciemnościach ujrzałem światło w tunelu, iskierkę oraz rozpływającą się w świetle, w oddali jej twarz. Twarz anioła. Przecież ja mam talizman przeszłości, mam jaj prezent, mały nożyk do otwierania kopert schowany w kieszeni. Z wielkim trudem wyciągnąłem maczetę. Ciach prach... ruchem okrężnym prosto w szyję z takim opanowaniem jakie mają pielęgniarki podczas robienia zastrzyku. Jest ! Puścił mnie . Powietrze wspaniałe- ożywiające. Z trudem wyczołgałem się z pod tego cielska. Wstałem, krew uderzyła mi do głowy , zamroczenie ogarnęło oczy, nogi uginały się jakby były szparagami, falowały jak czćiny na wietrze. Chwyciłem rękami głowę, ścisnąłem, zatrzymałem w bezruchu. Pokręcałem uchem -Wizja, fonia odbiornik ustawiony. Widzę...... jakie to przyjemne wyskoczyć z ciemnej głębiny na płaski brzeg rzeczywistości . Ujrzałem go, charcząc podniósł się na kolana wyciągnął nóż z.... i odrzucił go gdzieś w mrok. Z szyi spływał mu krew pojedynczym strumyczkiem. Bez zastanowienia chwyciłem wielki kawałek gruzu, który leżał nieopodal uniosłem go nad głowę i skierowałem się w jego kierunku. Spojrzał na mnie z przestrachem.... Po chwili już leżał nieprzytomny. A ja zacząłem uciekać jak pies któremu przyklei się rzep do ogona. Będąc w bramie spojrzałem jeszcze za siebie.. On leżał bez ruchu z jego szyi tryskała krew jak z fontanny. Z głowy która była.... Wypływała krwista rzeka. Moje nogi nie pytając się o pozwolenie zerwały się do panicznej ucieczki. Biegłem, biegłem szalonym tempem. * piszesz mi mój aniele listy na cztery sronice, prędzej niż mogę je odczytać ** Brama Floriańska *** Kości zostały rzucone W tekście pojawiają się wiersze mojego brata T. Tali prolog cz 1 nastąpi..
  5. Już aksjo wklejam kolejny fragment (oczywiście do końca nie dopowiedziany) strasznych nocy "prolog lecz nie pełny" kolejny fragment ale jeszcze nie od początku tylko jakoby kilka godzin wcześniej zapraszam do lektóry i dziękuję za miłe słowa i za poświęcenie chwilki lektórze nisko się kłaniam i pozdrawiam
  6. oj to się nie może tak skończyć jeszcze może z myszką to połączyć i kilka łez monitora gdy nastanie odpowiedznia pora będzie to trzeba kulminacją zakończyć
  7. dzięki wam za miłe słowa, epizod drugi lada chwila (-: , spodziewajcie się kolejnych porcji pikantności nisko się kłaniam i pozdrawiam
  8. i zanosi się śmiechem na oklaski odemnie, wiersz jak naj bar- dziej -e się koło niego, a to znaczy, że przykuwa spojrzenie plusss-zumi wiatr nisko siekłaniam i pozdrawiam
  9. "miłorzęby kłaniają mi się wiatrem, tylko one i cisza rozbrzmiewają w pustym znów mieszkaniu. " dla tej końcówki warto czytać to kilka razy na początku myślałem, że to taka nasiłe zmieniona proza w wiersz ale po kilkukrotnym przeczytaniu zmieniam zdanie, bardzo plusowo nisko się kłaniam i pozdrawiam
  10. bardzo ładny tekst, miło spędziłem chwilkę za to plus nisko się kłaniam i pozdrawiam
  11. A ja to już słyszę z podkładem basowym i gitarką elektryczną w tle, do tego perkusyjaaa i może by coś z tego zrobić, bo na wiersz to to się nie nadaję, Ufo ma rację te powtórzenia tylko drażnią, a zabawa w częstochowszczyzne, też nie za dobrze wyszła jako tekst prostej piosenki + jako wiersz duży - nisko sie kłaniam i pozdrawiam
  12. dzięki za wizyte, miło mi, że rozpoczeliście czytać 1 z serii "Erotyków" zapraszam na następne odsłony M J P nisko się kłaniam ipozddrawiam
  13. w języku polski jest tak wiele słów a ty w kółko używasz "poznać", chyba 3 razy pojawia się w tekście "nikt" bodajże 2 razy w bardzo małym odstępie, niezbyt fajnie to wygląda, lub w bliskiej odległości użyłaś "pozna zna" tych słów się nie zgadzając Uważając, że jednak -zmień szyk jąc jąc pod rząd, gryzie po uchu ja rozumiem powtórzenia, stosuje się je w poezji i to nawet czesto, tylko u ciebie nic z tego nie wynika, a w takiej miniaturce niezbyt dobże to wygląda, ogólnie jestem na nie, wiersz mnie nie porwał (od wiersz Panna Nikt, teraz zaczynasz kolejny wiersz od nikt, ty się chyba lubujesz w tym słowie} nisko się kłaniam i pozdrawiam
  14. wiersz zbudowany na powtórzeniach co jest dozwolone lecz u ciebie troszkę to drażni: spójrz w pierwszej strofie "unoszę się szybuje jestem wolny" w trzech frazach użyłeś słów określających praktycznie to samo, przez co strofa staję się przegadana druga strofa "zawstydzonych, którzy zniewoleni są Oni nie potrafią czegoś strasznie boją się" opisałeś ich, ale praktycznie nie wiadomo o co chodzi ,wiem wprowadzamy tajemniczość ale uzasadnioną "ludzkich twarz, mijam je " -tu chyba powinno być twarzy liczba mnoga "Ja wyżej, wyżej wzbijam ponad obłoki hen" - i znów kilka słów mających to samo znaczenie, znów przegadane Co do samego wiersza cieszę się, że nie używałeś słów kocham, cierpię, strugi łez, choć z drugiej strony można by ten twój wiersz najpierw wsadzić do warsztatu i tam go troszkę przemodelować A na koniec powiem, że witam w serwisie zapraszam do zabawy i tyle nisko siękłaniam i pozdrawiam
  15. przy pierwszym czytaniu na głos połamałem język, puźniej już było coraz lepiej, tak mi się wydaję, że powinnaś zmienić tę frazę bo psuje rytm "gdzie kasztany, znajdź ciszę" przecinek wybija z rytmu całościowo jak najbardziej plusowo nisko sie kłaniam i pozdrawiam
  16. fragmentami wiersz dobry, lecz fragmentami trąci zbyt bardzi wyliczanka i i i i , i w i w, przesto człowiek traci płynność w czytaniu, ale całościowo jest to zjadliwe nisko sie kłaniam i pozdrawiam
  17. pierwszy z cyklu 7 epizodów, Z pamiętnika studenta
  18. . „Pamiętam wszystkie dawne znajomości Prócz siebie, kobiet kilku i młodości” C. K. Norwid Epizod 1 Sylwester2003\2004 Impreza Bodźce zewnętrzne Bodźce wewnętrzne Upojenie Sms - od kogo? -od Niej Będzie spotkanie Blady świt poranka Zmęczenie Ale jak to ja samotny Samotnik Pośród swej samotności A tu Sms, spotkanie Zwątpienie Niemożliwe nierealne Powtórnie odczytuję Jeszcze raz A jednak Będzie spotkanie będzie Bar piwo Drugi bar Drugie piwo Rozmowa klejąca się Jak plastry miodu W ulu Replay piwo Drugi replay Drugie piwo To już czwarte Muzyka , taniec Zmysły , rumieńce Uśmiechy Jeszcze jedno piwo Miękkie nogi Bełkot Prowadzi mnie Pod ramię Anka ratowniczka Ratująca mnie Odprowadzająca do domu Rozbierająca z szat Układająca wygodnie Główkę na poduszce Przykrywająca kołderką Uzdrawiający okład Z gorącej piersi Mlaskające usta i jęzory Gryzące drapieżne ząbki Drapiące szpileczko-pazurki Były walentynki W teatrze „Ślub” Gombrowicza Świetna sztuka Śmieszny śmiech Clubing Tonę w morzu piwa Znów uratowany W ramionach Anki ratowniczki Czułem się bezpiecznie...
  19. miało być ponoć, dzięki za baczne oko, wiersz pisałem na chybcia do konkursu "wiersz w kosmos" taki wyszedł i chyba go takiego pozostawię dzięki za wizytę nisko się kłaniam i pozdrawiam
  20. strasznie się cieszę, że tekst wywołał u ciebie miłe wspomnienia, co do rozważania czy to wiersz, fakt faktem poezja,to to nie jest, ale raczej forma pamiętnika, czyli talie krótkie opowiadanka, zapiski wspomnień] dzięki za wizytę nisko się kłaniam i pozdrawiam
  21. dośc ciekawy koncept, z tą puentą rzeczywiście można by dopieścić, a może wystarcz słowo istnieje ze znakiem zapytania, ale rozwiązanie pozostawiam już autorce nisko się kłaniam i pozdrawiam
  22. dzięki, że zajrzałeś bo się bałem, że już nikt się nie odwarzy skomentować, wiem trudny temat, tymbardziej dziękuję nisko sie kłaniam i pozdrawiam
  23. biały robaczek albo błyszcząca mucha wędka w akcji
  24. chyba wiem o co ci chodzi z tym brakiem natchnienia, ja miałem na odwrót a mianowicie PISANIE PRACY MGR Włączam ulubioną muzykę klasyczną Siadam wygodnie przed komputerem Na biurko stawiam kawkę z mlekiem Otwieram książki, notatki, zatapiając się W terminologicznej rzece naukowości Próbuje napisać wstęp Próbuje to zrobić już od miesiąca, lecz Zawsze znajduje powód do robienia czegoś Czegoś innego, czegokolwiek, byle czego Aby odsunąć od siebie tą problematykę Często w takich chwilach ogarnia mnie natchnienie Władzę nad mą ręką przejmuje duch powieści Zaczynam pisać opowiadania, poematy, wiersze Ciesząc się z narodzin nowych pomysłów Płaczę nad własną słabą wolą, która nie potrafi Wziąć mnie w garść i zmusić do pisania terminologii W takich momentach czuję się jakbym stał Na rozjeździe dwóch życiowych dróg; Podążając jedną mogę zamknąć pewien rozdział w życiu Kierując się drugą, mogę odnaleźć odrobinę własnej Wrażliwości na otaczający świat, prawdy życiowej która Zakorzeniona głęboko we mnie czeka na chwile Aby zostać przemieniona w słowo
  25. droga mlecz na niebie wielki wóz niedźwiedzicy orion i gwiazda polar na niebie mały wóz wszechogarniająca przestrzeń od-do granic-y(t) on był ponoć z kosmosu a może Hollywoodu co za różnica gdzie ta gra nic a przecież cały czas szuka my
×
×
  • Dodaj nową pozycję...