maranatha neothenia
-
Postów
170 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez maranatha neothenia
-
-
Agatku, były fajno że jesteście,
cóż pozostaje mi dodać: śledźcie następne rozdziały.. jest ich trochę,
a jeden bez drugiego niekompletny.
em0 -
Pancolek, Barbaro, Adamie, Lecter dzięki za wizytę.
Panc: pytanie otwarcia jest zadawane podczas czołgów
i wbijania igieł w brzuch.. może dlatego jest takie blee
Lecter: pierwszy raz nie usłucham propozycji przestawienia.
utwór już żyje i wyszedł tu by ujrzeć światło, nie pozwoli mi się zmienić,
bo już wtedy nie będzie sobą.
Barbaro: ostatni wers zostawia niedosyt,
i dobrze, będą następne naiwno-mocne teksty.
pl też czuje niedosyt, sytuacja przeciąga się niezmiernie,
tym razem rozdział nie skończy się inaczej.
jeśli masz propos, by wyrazić to samo innymi słowami,
ispiruj, chętnie poczytam.
zapraszam ponownie.0 -
CytatZacznij od " tak bardzo się staram " i będzie dobrze. Chciałem to połączyć z " Miedzią " ale już nie znalazłem...Pozdrawiam, em.
miedź to 'spejs' teraz w warsztacie, kilka rzeczy dopisanych..
zapraszam tam do inspirującej współpracy.0 -
czekaj na ciąg dalszy, czyli
pozdr. em0 -
co się stało?
moje mięśnie działają
nogi już nie wyją w nocy
a dusza nieumęczona żeby wstać
oddycham pełniej i chodzę
'chuda chodzi' – zewłok chodzi
po szpitalnych grotach
do dziś czuję ich echo
na mnie
wczoraj zobaczyłam odbicie:
przestraszona, pół spokojna
oficjalna inwalidka
to fakt - już nie krzyk..0 -
Nie Ciebie oskarżam
a czy siebie? nie wiem
tak bardzo staram się nie krzyczeć.
egzaltacja z erudycją wstydzą się mocno
mojego bełkotu.
z czołganiem i igłami w brzuchu
kończę ten rozdział0 -
nieśmiało:
polecenie bold, zbędne.
propozycja czarnej perły warta przemyślenia,
czyli możliwe że czeka cię praca nad zakończeniem utworu.
dwie pierwsze strofy niesamowicie pochłaniają
radzę nie zmieniać
lecz, I przypomina, dokąd w życiu idę
czego to dotyczy, krzyża?
gubi mi się to w sensie,
jak na razie tyle.
em0 -
hmm,
a ja nie widzę tu kompletnie sensu, tj tego co naprawdę chciałaś tam umieścić,
( a wierz mi starałam się, nie moja wina)
może o to chodziło mojej poprzedniczce, co mówiła o skracaniu utworu,
nie chodziło jej pewnie o ilość słów, ale o jasność wypowiedzi.
nie będę komentować nic więcej tym razem.
poczekam sobie na więcej prac,
a jak zobaczę co uważasz za swój styl,
skomentuję.
em.0 -
hmm,
pozwolę sobie na skromny komentarz:
pierwsze 2 części nawet obrazoburcze, marzyło mi się,
że będziesz kontynuował temat.że pójdziesz w którymś kierunku,
odkryjesz gdzieś prawdę, lub dosadnie zaobserwujesz fałsz.
rozstaje dróg aż kłują w oczy
puenta wyszła słabo w porównaniu do w/w wstępnych części.
więc ogólnie: utwór ma potencjał, ale zakończenie i powtórzenia
rozczarowują/ jeśli wyraz zbyt silny to moge użyć:
pozostawia niedosyt.
pozdr. em0 -
poprawki dobre,
chociaż sentyment ciągnie mnie do warsztatowego oryginału.
em.0 -
Cytatmyślę, że przydałby się tutaj sekator imadło i młotek
- coś odciachnąć (np za dużo zbitego psa)
- może nieco ścisnąć ( te samotne aje i łzy)
- no i ogólnie obstukać coby odpadło to co się kiepsko trzymie reszty ;)
hmm... coś w nim jest
zgadzam się z przedmówczynią, ochy i achy muszą odpaść, ale..
to prawda coś w nim jest.0 -
Oj Jimmy,
co to/lub kim są 'oralne zbiegi'?
a co do utworu to podzielam zdanie wypowiedziane przez Mr. Żubr,
szaro tu jakoś, ale może tak miało być w założeniu?
nieee, chyba to niecelowy zabieg/zbieg..
pozdr. em0 -
Cytat
Przepis na faworki, to moja najgłębiej skrywana tajemnica...
Miło, że doceniasz to co robię ale wolę pozostać tym, kim jestem od początku, kumplem - poetą. Powodzenia, Piotr.
ech, zaskoczyłeś tymi faworkami,
a ja pewnie słowem: mentor,
może wyczułam tu takie serce..
do przeczytania gdzieś kiedyś poeto ;)
pozdr. em0 -
jeśli chodzi o strókturę utworu: nic nie zmieniaj.
jeśli chodzi o tematykę ta klamra rozpoczynając i kończąc na tytule
jest czymś najtragiczniejszym [patrz: najboleśniejszym ] co ostatnio przeczytałam/
samotność ludzkości we wrzechświecie.. kiedy patrzysz na boki i do góry i nie widzisz
nie słyszysz tam żadnego przejawu..
tak mi głupio że ludzie tak czują..
w utworze nie czuć żadnej nadziei, /przypomina mi dzieła Młodej Polski/
czy kiedyś tam będzie?
pozdr. em0 -
Cytat
Mało nie spadłem z krzesła ze śmiechu ! Sławne to są moje faworki...Nie kpij ze staruszka. Pozdrawiam ciepło, em.
hmm.. nie słyszałam o faworkach Lecter'a
aż strach pomyśleć z czego zrobione..
może w moich oczach ta sława urosła?
może patrzę z cienia na ludzi co już z niego wyszli?
może szukam mentora w tym doświadczonym
tw.órcy faworków?
pozdr. em0 -
CytatW czasie deszczu dzieci się nudzą...
to ogólnie znana rzecz ...0 -
interesujące,
myślę że stałeś już się sławny,
nie wiem czy nadal mogę tak prywatnie do ciebie się odnosić.
pozdr. em0 -
Cytatwczorajsze prześcieradła
oddechy powrotów
obca biel
niewysłowinych fal
leniwym zegarem
niedopitych bąbelków
tak jakby za dużo trochę rodzynków w cieście :))
tu się zgadzam
sens mi wyciekł przez rodzynki
pozdr. em0 -
Cytatsubtelna klamra z tą kompozycją
ładnie, myślę, że z czasem i po paru podyktowanych czasem poprawkach, wiersz zyska jeszcze więcej.
zdrówko
Jimmy
dzięki Jimmy trafiłeś w 10 potrzeba tu czasu.i odrobiny kombinacji
ps jak tam idzie muzykowanie?
pozdr. em0 -
CytatBardzo uważnie czytałem tę dyskusję - ciekawa, ucząca i sympatyczna :)
Gustuję w innych wierszach, ale ten zatrzymuje, mimo uwag kasiballou,
z którymi się zgadzam.
Masz talęt maranatha i pokorę, a to wróży dobrze.
Serdecznie pozdrawiam :)
dzięki za odwiedziny i uznanie od kogoś z troche innego swiata :)
utwór teraz trochę poleży, jeśli wyda listki będzie gotowy.
z tymi cechami u góry mam jeszcze niesamowity upór
pozdr. i do następnego.
em0 -
CytatWitam maranatha.
Pochlebiasz mi skojarzeniami z tworczością Grechuty.
Niektóre jego teksty głęboko zapadają w świadomości
ale w czasie pisania tego wiersz nie myślałem o nim.
Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie masz troszkę
inny gust, inną duszę jak każdy z tu piszących.
Dlatego tym bardziej cieszy mnie Twoja
pozytywna opinia. Epoka inna - fakt, ale odczucia ludzi podobne.
Serdecznie pozdrawiam :)
dobrze że nie myślałeś o Grechucie,
nie chciałabym bys o nim myślał podczas tworzenia wiersza
w razie takiego wypadku
dałoby się wyczuć coś naturalnego jak plastik..
i to prawda epoka inna,
chociaż u mnie z teraźniejszością i poezją współczesną
też nie za blisko, mam serce bliżej Młodej Polski
i Wojaczka, i również się cieszę że nie zamykamy się na innych.
pozdr. em0 -
ja napisałabym: opadają nabrzmiałe miedzią
bo kolor piękniejszy od brązu, szlachetny i mieni się
opadając i wirując.
co do sensu i istoty wiersza
uczę się doceniać pozytywne zakończenia.
to dla mnie trudne, utwór musi więc trochę poczekać zanim się ustosunkuję.
pozdr. em0 -
yyy po jedenaste: ujął mnie tytuł.
kocham medyczne tematy w utworach,
jednak ten nie opisuje medycznych sytuacji
tylko używa ich by opisać coś innego.
w takim razie, puki to coś innego nie będzie chociaż delikatnie naznaczone
nie będę mogła wystawić tu żadnego innego komentarza.
interesuje mnie sens, a tego nie umiem tu odczytać.
pozdr. em0 -
och.. a czy mówłam / pisałam że wiersz nie będzie rozdmuchany?
romantycy dmuchali tak swoje wiersze tylko kilkoma nutkami nie przesadzając,
u mnie mam nadzieję jest odrobinę podobnie.
więc najpierw reakcja na foch: jak to nie odpisuję :) ależ staram się, jedynie grypa
cholerna nie daje za dużo czytać.. takie usprawiedliwienie.
po drugie odwiedzam cię, ale utwór musi we mnie 'się przemyśleć'
dojrzeć czyli, więc od razu nie masz mojej odpowiedzi..
a teraz konkrety a propos twojej interpretacji:
po pierwsze panna młoda nie gubi się w obowiązkach domowych, nie umiera tam jako kura
czy ktoś w tym rodzaju, nie ma mowy o dzieciach, chociaż mogą być w domyśle, nie są
wykluczone. Po drugie i to najważniejsze peelka nie zamyka się, całe życie mimo opadu suchych listków ma otwarte serce, na samym końcu jest:
kompozycja otwarta, kierunek dom. To to otwarte serce jest busolą do domu,
do którego nasza dama zmierza. Gdyby nie ono i jego otwartość, kierunek
zmieniłby się.
teraz to:Cytat
rozchylone liście kompozycji serca panno młoda
wspomnienie nocy sprzed miesiąca pąsem wiosny // skrót może być , przeżyjemy obie
biletowe przystanki do domu oczy ktoś // wyrzucona walka olbrzymów to dzień i noc, pory roku, etapy życia różne od siebie.
drasnął w kącikach dotknął miedzianymi płatkami złota //te płatki nie są przy oczach, jeno w sercu, zmiany 'roślinne' dotyczą serca, kompozycji kwiatowej// jeny jakie to rozdmuchane.
milimetry skóry omijane przecieraną podłogą /// haha // napewno milimetry skóry żadną podłogą nie są przetarte.. chociaż..hmm było blisko.
zazdrosnych pantofli /// że co? //
brunatne liście spod rzęs ciche jak droga za oknem mija //ale tu one nie opadają jak łzy spod rzęs, a taki sens.
siwiznę pochylonej głowy kompozycja nieznaczeń // a tu zamieniłaś na nieznaczeń kiedy było nieznacznie a tu już w sens uderza.
otwary kierunek: dom
kaśka.
hmm i wielki finał.. ogólnie dałaś radę uzmysłowiłaś mi kilka rzeczy,
lubię zmieniać utwory gdy widzę że one tego potrzebują.
jednak nie lubię mieszać w sensie, ważne jednak by sens był czysty i jasny.
to już drugie podejście tego wiersza tutaj. poprzednie było znacznie bardziej skąpe,
ale może kiedy go odwiedzisz i będziesz mieć porównanie, dasz mi kolejną inspirację.
jak na razie do zobaczenia następnym razem i lecę chorować / zdrowieć :)
pozdr. em0
spejs
w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Opublikowano
no tak tradycyjnie,
kiedy ja odwiedzam czyjegoś babola na warsztacie, czy gdziekolwiek i nie zostawiam opinii
to albo to babol i nie warto, albo nie mój styl i wolę nie ruszać.
myślę że to działa w obie strony.
gorące parzące pozdr dla wszystkich odwiedzaczy.
gościła: oficjalna invalidka em.