
sylwek zieliński
Użytkownicy-
Postów
57 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez sylwek zieliński
-
to też nic
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
* * * "TO NIC" + jest białą strona, prawie jak papier, prawie.. + bezduszne marnowanie pamięci- no i proszę. jasne- mógłbym napisać coś-cokolwiek, ale nie. nic-nickolwiek też będzie. to nie ma sensu bo go mieć nie może. pewien buug, tworząc jakiś świat, zużył całe zapasy sensu, ze wszystkich wszechświatów wszechświata- i co wyszło? - bez sen s. zieliński. i spacja też ma pewne obiekcje( nawet nie wiem teraz jak się poprawnie pisze niektóre wyrazy?). no to co.. wielka lawina, policzonych już przez kogoś kwadracików, o określonej wielkości każdy, ruszyła. i spływa jak świeża farba o kolorze bliżej niezidentyfikowanym, z piątej tęczy pod-pachy pani ze sklepu przy ulicy Nicwartej albo Nieudźwiganej. płynie dalej, nabywając kolor buraczanego gówna, a ludziom zaczyna być naprawdę ciężko, gdyż muszą brodzić po biodra w piątkowych torach snu bez pasów bezpieczeństwa. płynąc tak, liczy, licząc, liże, liże bo lizać. i nie lirze, bo nie lirać. koniec- śmierć. wieczność jako bezkresne wpatrywanie się w kiwanie palca bożego- jak wahadełko- jak wielki słony słoni fiutek- albo płatek różany. wielka słonina umysłu chyba już się roz-iskrza. a może jeszcze nie. a może jeszcze tak. (nie : tak) + (seks : kasa) = oto wzór na dowód nieistnienia. swoją drogą- paradoks. swoją drogą wielkie ośle oko. a moją nic zabawnego. wieczność jako okno na nieustanne pielgrzymki papieża. jako najżałośniejszy moment życia , powtarzany w trybie riplej end sloł riplej. wielkie tory. wieczność jako niestosowność czynów, jako wielka pomyłka, jako kadłub litery, jako oczko zlewu. a bezimienne rybki z ledwością już załatwiają swoje wilgotne potrzeby, a pewien młodszy ode mnie alfons czule ńańczy swoje fenickie kurewki.. płyniemy dalej. bo popłyniemy. dajmy spokój piątej tęczy. teraz czuć zapach słoniny- tak, znamy to. my, młodzi kotoliccy chłopcy. z uśmiechami idący na mszę. modlić, albo nie. się. podmiot pod-upada na cudzych skrzydełkach siły. jak u tych małych pyzatych aniołków. co to miały nas zachęcić do życia u boku jedynego boga. uhm.. patosik? - cześć - tak, dawno się nie widzieliśmy.. - y? zmieszanie? - wiesz, posiadam pewną wiedzę, jest naprawdę.. - zaraz, czy ty próbujesz mi coś powiedzieć? - nie, ja tylko.. - nie kłam! kurwa, jesteś taki jak ja... - nie pisz mi takich rzeczy bez polotu, ok? - spierdalaj może to nie jest wielki teatr. bo to nie ma być teatr. nie ma, i nigdy być nim nie miał. koniec. kropka. próbuję to skończyć, naprawdę. bo to jest. takie. uhm.. no.. - ledwo wstałem, a ty mi takie numery wykręcasz? - nie wiem o czym mówisz, naprawdę.. - nie udawaj! dobrze wiesz! ty wiesz - jesteś pewien? słychać trzask kręgów szyjnych, spowodowany nagłym zaprzeczeniem własnego istnienia. albo czymś w tym stylu. - no, skoro tak mówisz.. dobrze. tylko którędy do najbliższego sklepu z brodą? - sto metrów w lewo, po prawej stronie, albo po lewej, przecież znasz tę dziurę lepiej ode mnie.. - sama nie wiem, dopiero się urodziłam.. - no to mieszkasz już tu całe życie! - przecież to nic nie znaczy.. - wiemy, wiemy dobrze. no, idź już, szybciej, szybciej. ruszaj się! - idę taa. i to by było na tyle. wieczność jako nieprzejednane zbiegowisko sylab. narrator umarł- już nie objaśni sytuacji. czas gdzieś zaginął- nie ma tego komfortowego uczucia, że to co napisane już minęło i nigdy się nie zdarzy. miejsce- uhm.. doprawdy wszędzie, może nawet nigdzie- bo co za różnica? bohaterowie- też powoli wymierają, ten z wyżej przedstawionego fragmentu za moment pójdzie do sklepu z brodą- i tyleśmy go/ją widzieli. nic nie ma. już. to nic. to jest to , czego nie ma. to nie jest . TO NIC. -
to nic
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
* * * "TO NIC" + jest białą strona, prawie jak papier, prawie.. + bezduszne marnowanie pamięci- no i proszę. jasne- mógłbym napisać coś-cokolwiek, ale nie. nic-nickolwiek też będzie. to nie ma sensu bo go mieć nie może. pewien buug, tworząc jakiś świat, zużył całe zapasy sensu, ze wszystkich wszechświatów wszechświata- i co wyszło? - bez sen s. zieliński. i spacja też ma pewne obiekcje( nawet nie wiem teraz jak się poprawnie pisze niektóre wyrazy?). no to co.. wielka lawina, policzonych już przez kogoś kwadracików, o określonej wielkości każdy, ruszyła. i spływa jak świeża farba o kolorze bliżej niezidentyfikowanym, z piątej tęczy pod-pachy pani ze sklepu przy ulicy Nicwartej albo Nieudźwiganej. płynie dalej, nabywając kolor buraczanego gówna, a ludziom zaczyna być naprawdę ciężko, gdyż muszą brodzić po biodra w piątkowych torach snu bez pasów bezpieczeństwa. płynąc tak, liczy, licząc, liże, liże bo lizać. i nie lirze, bo nie lirać. koniec- śmierć. wieczność jako bezkresne wpatrywanie się w kiwanie palca bożego- jak wahadełko- jak wielki słony słoni fiutek- albo płatek różany. wielka słonina umysłu chyba już się roz-iskrza. a może jeszcze nie. a może jeszcze tak. (nie : tak) + (seks : kasa) = oto wzór na dowód nieistnienia. swoją drogą- paradoks. swoją drogą wielkie ośle oko. a moją nic zabawnego. wieczność jako okno na nieustanne pielgrzymki papieża. jako najżałośniejszy moment życia , powtarzany w trybie riplej end sloł riplej. wielkie tory. wieczność jako niestosowność czynów, jako wielka pomyłka, jako kadłub litery, jako oczko zlewu. a bezimienne rybki z ledwością już załatwiają swoje wilgotne potrzeby, a pewien młodszy ode mnie alfons czule ńańczy swoje fenickie kurewki.. płyniemy dalej. bo popłyniemy. dajmy spokój piątej tęczy. teraz czuć zapach słoniny- tak, znamy to. my, młodzi kotoliccy chłopcy. z uśmiechami idący na mszę. modlić, albo nie. się. podmiot pod-upada na cudzych skrzydełkach siły. jak u tych małych pyzatych aniołków. co to miały nas zachęcić do życia u boku jedynego boga. uhm.. patosik? - cześć - tak, dawno się nie widzieliśmy.. - y? zmieszanie? - wiesz, posiadam pewną wiedzę, jest naprawdę.. - zaraz, czy ty próbujesz mi coś powiedzieć? - nie, ja tylko.. - nie kłam! kurwa, jesteś taki jak ja... - nie pisz mi takich rzeczy bez polotu, ok? - spierdalaj może to nie jest wielki teatr. bo to nie ma być teatr. nie ma, i nigdy być nim nie miał. koniec. kropka. próbuję to skończyć, naprawdę. bo to jest. takie. uhm.. no.. - ledwo wstałem, a ty mi takie numery wykręcasz? - nie wiem o czym mówisz, naprawdę.. - nie udawaj! dobrze wiesz! ty wiesz - jesteś pewien? słychać trzask kręgów szyjnych, spowodowany nagłym zaprzeczeniem własnego istnienia. albo czymś w tym stylu. - no, skoro tak mówisz.. dobrze. tylko którędy do najbliższego sklepu z brodą? - sto metrów w lewo, po prawej stronie, albo po lewej, przecież znasz tę dziurę lepiej ode mnie.. - sama nie wiem, dopiero się urodziłam.. - no to mieszkasz już tu całe życie! - przecież to nic nie znaczy.. - wiemy, wiemy dobrze. no, idź już, szybciej, szybciej. ruszaj się! - idę taa. i to by było na tyle. wieczność jako nieprzejednane zbiegowisko sylab. narrator umarł- już nie objaśni sytuacji. czas gdzieś zaginął- nie ma tego komfortowego uczucia, że to co napisane już minęło i nigdy się nie zdarzy. miejsce- uhm.. doprawdy wszędzie, może nawet nigdzie- bo co za różnica? bohaterowie- też powoli wymierają, ten z wyżej przedstawionego fragmentu za moment pójdzie do sklepu z brodą- i tyleśmy go/ją widzieli. nic nie ma. już. to nic. to jest to , czego nie ma. to nie jest . TO NIC. -
Palcami twarzy
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki Ci (Panie?) Bartku, za konstruktywny (wreszcie) komentarz. Rozumiem, przynajmniej tak mi się wydaje. pozdrawiam s.z. -
Palcami twarzy
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
no ładnie, dzięki. pozdrawiam s.z. -
Palcami twarzy
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
nie ma za co... zaczynam się do tego przyzwyczajać, powoli, ale jednak. dobrze, że ktoś to jeszcze czasami komentuje. pozdrawiam s.z. -
Palcami twarzy
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ustalam twarz ale widzę że martwa Martwią jej oczy dwa smutne pośladki Ciągnę za język i czuję że płonie I na nic pora deszczowa ich dłoni Schną też policzki już ścieram na proszek Są nagie usta pęknięciem podnoszę Powieki słone od moczu lepią wzrok Skraplane literami snów wietrzą trop Czoło kreślone krwią dziurawej głowie Płynie lampa mózgu w niej odpowiedź -
na urodziny sylwestra zielińskiego
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dobra, wiem, wiem... -
na urodziny sylwestra zielińskiego
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I Gwiazda co z pod brzucha Krzywo mi wystaje kaleczy Nazwą Rośnie zdrowiem Stuka Drewnianymi ramionami cieczy Drętwieje ranami II Słońca co z pod powiek Wypadają nie światłem a Cieniem Stają- Myślą cokolwiek Dalej się bawią- Bawić się Zdają Z którymś światem Upadają III Lecz już płynie nowa fala Spermy obrączką bramy i Sznurem gazety Języków chmara Spowiada się marnie ta cudów Szpara IV Jeszcze tylko ten wystawi Głowę Ponad krocze matki Co ją kocha boleć Słabo Strawny skurwiel W ranie waszej Kolec V Czy ktoś był na egzekucji? Czy ktoś pytał na policji? Czy ktoś szukał w workach - śmieciach? To ten złamas- poeta. Nazywa się sylwester zieliński 22.05.2006 -
Piszę List
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dzięki, pozdrawiam s.z. -
Piszę List
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"marne smugi czarnych kropel na suchej skórze gdy łamiesz mi ręce pękają sztalugi kruchych figur strach twojej krwi rośnie i spadając jak deszcz drży piszę list martwy obraz ciebie a mnie w nim nie ma" mnie się podoba. na pewno lepszy od mojego pozdrawiam s.z. -
Piszę List
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
nie ma co tu dużo gadać, jestem gównianym poetą -
Piszę List
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Piszę List Stawiam czarne krople Na suchej skórze Jej marne sługi Kończą się w kruchej Figurze Tańczą smugi Rośnie strach Pękają sztalugi Łamiesz mi Ręce maczam w Twojej krwi Deszcz spada Pęka Drży Piszę List Stawiam pierwszy Liter rządek Stawiam następny Celuję i strzelam I ginę Czuję Jest sen kobiecy To nie ja Który pasie na niej Wilgotną gwiazdę To nie drzwi ostatniej Łąki jej oka Martwy okaz Skacze i drwi Nie ma ja Jest tylko List -
Dla Polaków- Mogę być Rumunem Dla nazistów- Może Żydem Dla komunistów- Burżujem Islamiści już szukają W Polsce Leżę na ulicy W Obozie Doznaję martwicy W Rosji Dali dziurę w głowie Dla Polaków- Mogę być Cyganem Dla was- Może i chrystusem Rozstrzelany pod płotem Na biednej ulicy Pewnej bogatej dzielnicy Dziurawym synem Ojcem Matką skurwysynem Rozlałem- nie przepraszam Ukradłem- nie oddałem Uciekłem- nie wróciłem Posiniaczony Spojrzeniami Wypędzany Kijami Rumun dla Polaków! Ukrzyżowany Rękami Sponiewierany Oczami chrystus dla Ubogich! Moja żona leży ktoś dał Mówi- masz Inny dla zasady Nic nie mówił Też dał- ale w twarz Dla polaków- Mogę być Rumunem Dla nazistów- Może Żydem Dla komunistów- Burżujem Dla was- już tylko sobą (już słychać dzwony)
-
Na następny rok
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dzięki za komentarze. pozdrawiam s.z. -
Na następny rok
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Spływasz mi dymem z papierosa Naruszasz palcami wypalone nozdrza Wpływasz do gardła głębiej do nosa Moja marna wiedzo odżywko młodsza Ulatujesz procentami zabutelkowanej szczelnie Dłoni piszesz jej nędzę władzę i spokój Bijesz w głowę mocniej bardziej bezczelnie Marnemu poecie mylisz krok na każdym kroku Zasypiasz pełnymi ziarnami bieli kawy Topisz się w do źródeł wyschłej wodzie Wieszasz się na suchym źdźble trawy Piszesz się dłońmi uciętymi w hołdzie tobie- wierszu -
PIOSENKA SPALONYCH albo PRAWIE EROTYK
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Heh, dzięki serdeczne. Pozdrawiam sz -
PIOSENKA SPALONYCH albo PRAWIE EROTYK
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Słowa wypadają oknami Myśli o nowych czynach Pomiędzy suchymi rzekami * * * Spopielone ciało kładzie się Do snu przykrywa melodię Północnymi drogami kurczy się Nie mówiąc o tym że wie - płonne wycieczki rozumu - Spopielone twarze śmieją się Szczękają w zmysłowej modlitwie Spojrzeniem głodnym zjadają się Tutaj w koszmarach jawie we śnie - prawie darmowa przegrana - Spopielone owoce spadają z Drzew nocnych granic sadów Slajdami swoich twarzy dają Poznać o klęsce boskich owadów - nieopisany koniec powieści - Spopielone dłonie dotykają Zimnych wypustek fizyczniej Niż kiedyś łakną i szukają Czegoś na zapomniany wzór ciebie - poeta głupi też szuka - -
Ciało
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Myślę że pan się dokładnie nie wczytał, przepraszam, ale radzę przeczytać jeszcze raz, tysiąc razy, aż pan wyciągnie jakieś WNIOSKI. Z drugiej strony- po co? Lepiej, a na pewno łatwiej jest wejść, popatrzeć (nie zobaczyć, tylko popatrzeć), przeczytać i napisać jakieś (maksymalnie) pięcio sekundowe przemyślenia, brawo. Wstąpiłem, popatrzyłem, napisałem- gratuluję. Dzięki za "komentarz"... PS:I co ma pan na myśli pisząc: "błędów więcej niż liter"? W poezji nie istnieje pojęcie "błędu", chyba że ortograficznego... -
Ciało
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Głową rządzi ból Ktoś znowu wsypał sól Nogami włada strach Gęsty jak wilgotny piach Rękami kieruje czyn Nazwany kiedyś złym Trzewia wykręca trema Gorącej strawy potrzeba Skórę barwi wysypka Co krok inna wysepka Myśli blokuje krew Już wypływa poza zlew -znowu Ciało mi uschło okruchem bezimiennym Znajdę je kiedyś odruchem bezsennym -
Na biało przemokniętych
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przemoknięte twarze Jezusów Chrystusów Rosną i mokną za oknem Mojego pokoju Oczy mu świecą Okulary czarne Grymas trupa i Korona z drzew Oczy mu ciekną Zachodem słońca Wbijanym gwoździem Ale ciągle patrzy Poeta gryzie się w głowę i dziurawi ołówkiem czoło Ale syn mu z pustych Nie odjedzie Kieszeni i peronów z okien lasu Dopóki go znowu ręka chętna Spocona z czekania na biało Przybije literami do drzewa -
Wiersz Węgielny
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz Węgielny dlatego, że miałem ochotę na mały paradoks, już wyjaśniam: Z powodów osobistych oraz różnych wydarzeń w moim życiu, których nie będę tutaj opisywał (bo to nie powinno Nikogo obchodzić), postanowiłem dać "węgielny". Nawiązując do takiego kamienia, który kładzie się pod nowe budynki itd. A jeżeli ma to być paradoks, to może to oznaczać dwie rzeczy: albo kamień nie jest węgielny (etc.), albo brak okoliczności, aby go położyć. Tyle. pozdrawiam, i przykro być Ci wcale nie musi -
Wiersz Węgielny
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zbiegłem wczoraj z pełni akwarium srebrnego domu Biegłem wąchając strużki krwi niepotrzebnej nikomu Wołam mówię pisząc Wzywam płaczę krzycząc Zbieram w usta ślady A usta pełne pewniej mruczą Wierszu bądź mi kimś Zupełnie nowym Bądź najtańszej wódki galonem stulitrowym Żebym już nie mógł karmić swojej nędzy żeby Tobą trucizną gardło swoje spalić I nie żebrać Więcej o tanie gwiazdy co już martwe na wzór Wody wymodlonej zgniłej przez robaków chór Kroplą potu co kapie mi z nosa na papier Żądam byś był choć pętlą założoną na bakier Albo wieżą bezzębną spacyfikowaną lub Nie okratowaną Wiarą tak płytko przeze mnie Poznaną Kobietą z jej martwymi członkami Kaleką Bez członków za to z nie mniej martwymi piosenkami Idiotą co się z deszczu nieba słońca chleba Cieszy Bezbarwną bezdenną bezwonną butlą cieczy Bądź czaszką trupią niech wydłubię oczy lasem Ciemnym może w końcu cię w nim zgubię Bądź wreszcie drgnieniem powieki w nagość ubranej Bym wiedział że żyję gdy wstanę nad ranem -
Minarety- 1,2,3,4,5- Odlicz
sylwek zieliński odpowiedział(a) na sylwek zieliński utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Raz- że jestem żołnierzem A krew Co mi z mózgu odpływa do butów Moim pacierzem śpiewu pragną sny Oraz wszystkie głuche dzisiaj psy Dwa- że nie raz już zabiłem przy Pomocy srebrnych pocisków z Głowami na kształt kieliszków co Uciekły za powieki psich pysków Minarety świata Że czas Że noc Minarety światła Wiedząc i tnąc Na kawałki jeden mięsień mojej Broni bezmyślnie trzymanej przy Matki i córki skroni o których Śnicie od narodzin po zgnicie Minarety Minarety Kształt wysokości Wojennej rozety Wybielałych kości Trzy- Cztery- i Pięć Odliczaj czyś gotów na Śmierć w rozterce naboju Co skwierczy i ocieka wzywając Do boju spragnionego człowieka A nowe imię czeka- wojenny kaleka