zgubiłem się gdzieś w delcie przemijania
rozpustna natura w brązie i czerwieni
pociąga obłęd zmysłów w otchłań wyobraźni
oddając jej część siebie
jak Van Gogh z zabandażowanym uchem
maluję portret przeszłości na płótnie wspomnień
wiatr niosący żar chłodu z bujnie rozpalonego lasu
wstydem żalu jednej kolczastej róży
rozognione policzki
i dłoń ulegająca ulewnej pokusie
by wraz ze zgaszonym papierosem utopić kilka wspomnień
w zamglonym nieco oczku łez nieba
potem gorzko otulę się erupcją kształtnych plam
odsunę od świata na bezpieczną odległość
zachłysnę teraźniejszością.