spoglądał oczyma staruszki przez przybrudzone okno
czekającej z utęsknieniem na pierwszy dzień miesiąca
i dzwonek telefonu od dawno nie słyszanych dzieci
stał pod osiedlowym sklepem
z wyciągnięta ręką żebrząc o 10 groszy
chcąc zapić poranny głód
z zadrapaniami na twarzy
minąłem go ze wzgardą nie zważając
na jego rozpaczliwe wołanie
słyszałem go w radio
złożonymi słowy kłamał z mównicy
przekonywujący do swoich racji
udzielał wywiadów
jeden z wielu kasty kłamców
widziałem go w lustrze
zabieganego z przekrwionymi oczami
szukającego kolejnych pieniędzy
bez świadomości celu i sensu
widziałem lecz nie umiałem
wskazać go palcem