Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ten_ktorego_nie_bylo

Użytkownicy
  • Postów

    74
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ten_ktorego_nie_bylo

  1. subiektywne obiektywne odczucie wrażliwości współmiernie niewymiernie besztane słowami chwilami w bezsilności ogólnie szczególnie krytykowane nieleczone zranione krwawienia trującymi chwiejnymi kroplami budując rujnując marzenia grubymi tępymi narzędziami treściwe właściwe zwroty wybrane przemyślane dokładnie bez zrozumienia milczenia istoty pochłoną dokończoną składnie
  2. ciekaw jestem ilu autorów ostatecznie bedzie mial ten wiersz?? ..popatrze poslucham... Pozdrawiam
  3. nikt mistrzem sie nie rodzi.. choc wiersz jest mlodym piorem pisany...nie musimy tak go szykanowac .. jestesmy wieszczami ? a gdzie nasza wrażliwosc?
  4. wiersz czy pornografia ? dla mnie jest to wyznanie oczekiwan jakie ma podmiot wzgledem swej przyszlej kochanki - i podpisuje je jej imieniem, mysle ze poprawnoscią jest że oczekiwania są wyrażone w miare subtelnie,ale niestety prozą.
  5. Nieprzypadkowa. Z wyjatkową starannością budowałem ten wiersz, moze okazał sie zbyt trudny?? Pozdrawiam
  6. Szanowny Panie Piszczyk "ten ktorego nie bylo" to rodzaj meski - bez komentarza. Co do slow Pani Solweig, niedopatrzeniem bylo postawienie znakow diaktrycznych w daleszej czescie wiersza, nie zawsze "na goraco" udaje sie kontrolowac odruch :( Piaszczyk, nie Piszczyk-kwita:) mea culpa -jestesmy kwita ..pozdrawiam
  7. Witam... Udało się Pani jedna rzecz wyśmienicie, zawrzeć w jednym krótkim tekście wiekszośc rzeczy których nie lubię...:) dotyk, szept, westchnienie, rozchylone zwyceżone, uscisk ciemności czułości , niewinności miłości, plus poraża infantylizm. Nie kupuję... Pozdrawiam Szanowny Panie Piszczyk "ten ktorego nie bylo" to rodzaj meski - bez komentarza. Co do slow Pani Solweig, niedopatrzeniem bylo postawienie znakow diaktrycznych w daleszej czescie wiersza, nie zawsze "na goraco" udaje sie kontrolowac odruch :(
  8. dotyk szept westchnienie wargi rozchylone niezwyciezone spetane szalenie ciala pochloniete usciskiem ciemnosci czułości nietknięte kształty czyste lśniące w niewinności miłości uroczyste
  9. to i widze ze kunszt Pana nie przeciętnością slynie wiec niech umiejetnosc ta nie zginie od Boga nam dana
  10. byc moze, a byc moze zbyt bardzo dla mnie zrozumiale jest to co napisalem coz za problem przelwac mysli to wszystko co sie przysni w beznadziejnosc bialych slow skladajac by niby cos od siebie dajac powiedziec swiatu "ja pisze" wiem ze nie do konca slysze ze to slowa skreslone staram sie - to rzekne na swą obrone
  11. zamkniete xrenice promien wypala oslepiony blaskiem podnosze twarz szukam zmyslami a tam Ala jak pioruna traf juz wiem co sie stac musialo a bylem pewien ze sie nie stanie splatane dreszczami cialo w myslach me Kochanie raz dwa trzy moze cztery uderzenia jak bicie serca w rytm Kawy i tamto jest juz bez znaczenia bede zawsze - bez obawy uwaga cieta Osa poglaszcze ja przytule delikatnie ujme tego wlosa co wplatal sie w ma koszule (pozostawilem "ogonki" w domyśle, bo myśle ze myśli ciekawsze są wowczas)
  12. dziekuje za zrozumienie i zycze wszystkim aby spotkalo Was cos tak wspanialego jak mnie spotkalo. Tych ktorzy czuja sie urazeni tym jak pokaleczylem liryzm przepraszam i zastanowie sie...
  13. przyznaje ze bez namyslu napisalem to co napisalem ale gdzies mam forme.. bo nie forme czuje :)
  14. caly dzien całą noc o niej śnie o niej marze Gdy tylko moge chce przy niej byc oddychac tym samym powierzem w dłoniach jej dłoń kryć Anioł...i cóż mam napisać tu ? że brak mi jej znów... że aż wieki temu bo wczoraj ją widziałem ja sie tylko zakochałem
  15. Ostanie rozdanie o wszystko gram Pierwsza karta na stół opada Strach jak nigdy wielki mam Nie chce by znów spotkała mnie zdrada Nie chcę znów dać siebie obrobić W końcu tyle razy przegrałem Szczęście się obróci nie pozwoli mnie dobić Podnoszę karty które dostałem Czwórka piątka siódemka dziesiątka dama Czemu mnie nie dziwi to rozdanie Od lat passa taka sama Dobieram cztery na wymianie Piątka szóstka siódemka ósemka Jak nigdy strita trafiłem Płyną po oczach mokre pasemka Los ma pokera sam się zabiłem
  16. owszem ... dziekuje za komentarze . Pozdrawiam
  17. Boję się... boję się Twojego spojrzenia Gdy zajrzę w Twe spojrzenie Serce w dzwon się zamienia A ja czuję że w pył się zamienię Boję się... boję się Twojego spojrzenia Gdy obok mego jest Twoje spojrzenie Rozsądek broni się od myślenia A we mnie tylko jedno myślenie Boję się... boję się Twojego spojrzenia Gdy takie piękne Twoje spojrzenie I chciałbym powiedzieć że to nie ma znaczenia Ale już sam nie wiem co ma znaczenie
  18. tak-psioczenie, tak podziwiam Cie za to że wiesz co mysle ze wiesz co jem co pije co snie ze znasz moje sny podziwiam Cie bo ja to nie ja lecz ja to Ty pozdrawiam.. ten..
  19. Do MZ Mam prawo domagac sie czegos wiecej skoro ktoś dal mi tu zycie. Wierze iz swoim dzieciom dasz cos wiecej niz tylko zycie i nie pozostawisz ich na laske losu. Nie zrzucam odpowiedzialnosci na nikogo - ten wiersz nie jest o tym jak radze sobie w zyciu, jak sie dostosowałem - byc moze napisze o tym innym razem. Dzieki za uwagi.Pozdrawiam
  20. "Chcemy nie być romantycznym duszami Przepojonymi nienawiścią dla świata" masz racje ... tendencja jest spadkowa ... my - pokolenie 82 - nie jestesmy odpowiedzialni za "ten" świat, nie my go stworzyliśmy
  21. znacznie wiecej mozna napisac na temat zimowej aleji. i czemu pleść po angielsku -tak wiele słów mamy naszych, polskich...
  22. Ponad dziesięć lat w wolnym kraju Z wpojoną nienawiścią do czerwonych tulipanów Zmiany na gorsze są w polskim obyczaju Bo u steru grupa walczących klanów Jako leśna zwierzyna w dziczy Tak i oni gonią bez celu Każdy obce krzywdy liczy I zagryzają się bo jest ich wielu Kąśliwe słowa złowrogie uwagi I narzekania że puste kieszenie Tacy są ludzie pełni powagi Niechaj resztą będzie milczenie Tak się zrodziliśmy my– pokolenie osiemdziesiąt dwa Zrodzeni z idei i oszukani Bo dziś nawet milczą słowa Razem ze sztandarami pochowani Jako Arturowie stoimy na tej arenie Ale nikt już nas nie słucha Na krzyki nasze echem odpowiada milczenie Lub zagłusza nas gwar co jeszcze silniej wybucha My pokolenie osiemdziesiąt dwa Nie mamy nic poza samotnością I jeszcze papieros wódka trawa Wy! wy to nazywacie miłością Daliście nam euro i dolary Daliście rodziców wracających w światłowodzie Daliście dwa gigaherce wiary I pozwalacie nam zasypiać o głodzie I jeszcze jedno nam daliście Te brudne kanały w których żyjemy Tak się na nas zemściliście Za to że nie jesteśmy tacy jacy chcemy Chcemy nie być romantycznym duszami Przepojonymi nienawiścią dla świata Chcemy nie być zagubionymi szaleńcami I nie odlecieć gdzie duch odlata Lecz już za późno bo nas zabiliście My pokolenie osiemdziesiąt dwa już nie żyjemy Czekamy na czas gdy opadniemy jako liście Już po wszystkim – my o tym wiemy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...