Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Misfit

Użytkownicy
  • Postów

    64
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Misfit

  1. Wianek Malutki okręt dla resztek nadziei Nie dopłynął Mimo, iż tak starannie go splotłem Z drutu kolczastego Zatopiony będzie pośmiewiskiem Nawet dla ślepych ryb One wiedzą, jak ranią kolce Krople z pokłutych palców Przyjemnie barwią wodę Zachęcając, by się jej poddać Popłynąłbym na Twój brzeg Ale pozostaje mi tkwić w wodzie po szyję Dopóki kolczaste uczucia nie zardzewieją
  2. Uff, jak to ciężko wymyślić cokolwiek czego jeszcze nie było. Nawet o słuchaniu kaloryferów :)
  3. Wzory na suficie trąciły już monotonią Więc od wczoraj Obserwuję proces wzrostu kaktusa Wsłuchuję się też W śpiew kaloryferów Myślę, że jutro zajmę się Skubaniem paproszków ze swetra Byleby tylko łatwiej było odegnać Pukanie dochodzące zza drzwi Inaczej mógłbym otworzyć je nieopatrznie Bo chociaż wyrzuciłem klucze Co chwilę znajduję gdzieś zapasowy komplet
  4. Cóż, wielokropki ususnięte, sam nie wiem, jakoś tak automatycznie je wstawiłem :)
  5. Już trzecią godzinę tu stoję A na zmiękczonej skórze wciąż czuję odciski palców Dotarły głębiej niż strumień wody Reklama mówiła o szczelnej kabinie Kłamstwo, jak zawsze Nawet para na szybie układa się w Ciebie Chociaż trzymam czerwony zawór Wzdłuż kręgosłupa zimne dreszcze Zęby wystukują naszą piosenkę Chyba już dzisiaj Ciebie nie zmyję Ale postoję tu jeszcze Tak, na wszelki wypadek
  6. Cóż, haczyki z kropką usunięte, chyba faktycznie lepiej bez nich. Bałem się zresztą, że jak na mój pierwszy wiersz w zaawansowanych (a co tam, pozwoliłem sobie) znajdziecie gorsze rzeczy niż haczyki...
  7. Przez te ważniejsze sprawy brakuje nawet czasu Na przewrócenie kartek Odsłonięcie zasłon Zajrzenie do skrzynki Nakręcenie mechanizmu Pamiętasz? Przyszłe daty zakreślone czerwonym flamastrem Listy, które nigdy nie pozostały bez odpowiedzi Dni spędzone na wypatrywaniu czegoś za oknem Czekanie na ruch wskazówek zegara Jutro? Było wczoraj... Kurz na kalendarzu Czarna koperta Zdechły ptak na parapecie Zardzewiałe wskazówki nie chcą przesunąć się wstecz
  8. Za skrzypiącymi niecierpliwie drzwiami W zadymionym pokoju Cały czas czeka Niezmienna Cokolwiek się wydarzy Zawsze gotowa, by mnie otulić Miękkimi skrzydłami Tu mogę się zanurzyć W idealnym spokoju Oddać się jej pieszczotom Poczuć obecność Najlepsza przyjaciółka Najdoskonalsza kochanka Wystarczy jeden ruch Nieme skinienie ..................................... ..................................... Ciemność
  9. Cóż, wolałem użyć sformułowania dziwnego, niż napisać po prostu "Ludzie odwracali głowy na mój krzyk" Pozdrawiam
  10. Mieliście swój czas, by do mnie mówić Naiwnie szeroko otwarte drzwi I światło ze środka Błysk oka Mieliście szansę, by mnie usłyszeć Mój krzyk Widywał tylko tyły głów Mogliście mnie dotknąć Tak, dotknąć, po prostu Nie chwytać, nie więzić, nie ranić I kto z was zapyta teraz : „A nie mówiłem?” Teraz rozmawiam z cieniami I mówię tylko do myśli Słucham tylko ciszy Dotyka mnie tylko pustka Teraz mieszkam wśród szeptów
  11. Napisałem ten wiersz w dwóch wersjach, prosiłbym o wskazanie według was lepszej... 1. Mieliście swój czas, by do mnie mówić Naiwnie szeroko otwarte drzwi I światło ze środka Błysk oka Mieliście szansę, by mnie usłyszeć Mój krzyk Widywał tylko tyły głów Mogliście mnie dotknąć Tak, dotknąć, po prostu Nie chwytać, nie więzić, nie ranić I kto z was powie teraz : „A nie mówiłem?” Teraz rozmawiam z cieniami I mówię tylko do myśli Słucham tylko iciszy Dotyka mnie tylko pustka Teraz mieszkam wśród szeptów 2. Mieliście swój czas, by do mnie mówić Naiwnie szeroko otwarte drzwi I światło ze środka Błysk oka Mieliście szansę, by mnie usłyszeć Ale gdy krzyk Widuje tylko tyły głów Po co krzyczeć? Mogliście mnie dotknąć Tak, dotknąć, po prostu Nie chwytać, nie więzić, nie ranić Mogliście szukać moich snów I kto z was powie teraz : „A nie mówiłem?” Teraz rozmawiam z cieniami I mówię tylko do myśli Słucham tylko ciszy Dotyka mnie tylko pustka Teraz mieszkam z szeptami
  12. Samotnie płyniesz pod prąd rzeki ulicy Mijając tysiace bezkształtnych figurek W oknie autobusu, w naściennym bilbordzie Wszędzie te same, puste, zimne twarze Bez swoich emocji i bez swoich myśli Bez swoich łez i bez swoich marzeń Plastikowi ludzie Jednakowi ludzie W wymierzonym biegu Z zegarkiem na rece Płaczą i śmieją się O stosownej porze Bacząc, by przypadkiem Nie wypaść z szeregu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...