W Krakowie na Długiej życie beztrosko sunie po szynach
Gdzieś w barwnym tłumie ludzi błąka się uśmiech na jasnej twarzy
W wiosennych kroplach deszczu przegląda się tęcza jak gdyby w lustrze
Gołębie pióra spadają na głowy
Dzieci w kaloszach wskakują do kałuż
Słońce prześwieca między wystawami
Bo szczęście właśnie przebiegło przez jezdnię chcąc zdążyć na tramwaj