Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bartosz_Piątkowski

Użytkownicy
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Bartosz_Piątkowski

  1. mam 23 lata świat wypadł mi z rękawa na pobliski trawnik na ławce w parku myślałem o tym wszystkim co mi się nie zdarzy przeszedł mnie dreszcz
  2. moje miasto przez rzekę knajpa kościół pomarańczowy autobus co przystanki ma dwa moje miasto przez rzekę leniwe te chwile w bezruchu ulic zamarłem moje miasto przez rzekę a w nim ja
  3. kieruje mną ciekawość kilkudniowa bezdomność nie mam skóry zdobywam karton boję się nocy o jedzeniu dziś nie myślę śmierć i królestwo bezpieczeństwo w nowej szacie teatr w podróży
  4. uciekam w biały zeszyt jago kartki to moje ulice place przystanki i kwiatostany czy pani mnie poznaje to ja wczorajszy dzień wiem o pani wszystko pani włosy dużo się zmieniły trochę jakby dojrzalsze jakby poważniejsze wciąż jednak uroczo piękne i oczy pani pamięta wtedy jak panią zostawił teraz to samo uczucie pani za dużo wypiła nie warto było o jedną kroplę za dużo o jedną o czasie bądź cofniony dla tej pani pani myśli doznaje kalkuluje ja bym pani nie uderzył bo potem pani wie rękę bym sobie odciął pani rozumie o żebym chociaż miał pasek na pasku to szybciej no i nie boli pani rozumie on pani się wydaje znajomy czy tak jest ja nie chcę szczęścia gdy pani cierpi będę czekał na panią gdy pani mi wybaczy przyjdę położę głowę na kolanach pani swą ręką znowu mi przebaczy pani jest zazdrosna o niego on panią może zaprowadzić gdzie było niewielu jak pani całuje dotyka on wie czeka gdy pani mnie całuje to milknę potem wybucham spadam nagle wzlatuję on chce się z panią kochać potem położyć głowę na brzuchu pani powinna go tulić on się zaczyna bać inaczej teraz patrzy na życie szanuje panią dlaczego pani cały czas milczy przecież usta pani takie pełne smaku rozkoszy pani musi wiedzieć że on nie odda już nikomu pani ostatniego pocałunku pani nie wierzy bo on ni mówi o miłości to się zdarza potem boli
  5. staram się zapamiętać twoją uśmiechnięta twarz z małą łezką w kąciku twego oka liczę pełnie księżyca które jeszcze nas dzielą na pół spoglądam ze strachem na twoje zdjęcie jak ślicznie wyglądasz w niebieskiej sukience staram się nie zapomnieć cię
  6. Nie będę umiał żyć gdzie indziej. Spłacam długi brata. Dźwigam się z upadku, mimo że wysiłek wskazuje na definitywną przegraną. Pozująca do zdjęcia mała, afrykańska dziewczynka, bez rąk i nóg. Jej uśmiech jest uśmiechem szczęścia, gdyż udało jej się przeżyć. Musiałem nauczyć się, jak radzić sobie z życiem. Naprawdę wielkie jest życie. Nie ma fikcji, która choćby otarła się o jego wielkość.
  7. albo z przecinkami albo bez... brak konsekwencji... reszta kapitalna z podziwem ~bap
  8. bardzo dobry... znaczy poprawny... w formie... i co z tego ? skoro... zamysł jednak mało widoczny... bądź pozdrowiony ~bap
  9. pomysł wyśmienity... jednak pęknięcia w formie...troszeczkę zabijają odbiór... wiersz przyzwoity... z podrowieniem ~bap [sub]Tekst był edytowany przez Bartosz_Piątkowski dnia 09-10-2003 09:04.[/sub]
  10. dzień bycia poety... {dzień z życia poety...} otwieram okno wychodzę dziś na świat staruszka łapie pogodę na jesienne dni w słoik po konfiturach trzeba mi kupić herbaty pół chleba i ten pasztet za 2,30 niezbędne będzie pudełko zapałek i paczka papierosów w przygodnym miejscu niewinna spowiada się ze swych grzechów znów wyłączyli prąd to już drugi raz w tym miesiącu kurwa jaki ziąb na placu zabaw młoda mężatka piersią karmi malucha podgląda ją nasz dozorca spod siódemki pousuwałem dziś wszystkie zbędne meble i tą starą lampkę po ojcu za to książki stoją już nawet na balkonie i w kiblu co przeczytam to się podetrę w zbliżeniu młoda para na ławce przekłada kolano przez kolano raczej nie dzieli myśli sukinsyn tramwajarz znów nie otworzył ostatnich drzwi tak proszę pani to miejsce jest wolne dekompozycja świata w panice zamykam okno być poetą to wielka rzecz
×
×
  • Dodaj nową pozycję...