Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Emil Korczak

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Emil Korczak

  1. W imieniu twoim roniłem dzisiaj łzy. Anioły były u mnie, słyszałem ich śpiew. Ofiaruję ci smutne, liliowe bzy. Bzy, które rosną w śród cmentarnych drzew. Przyjmij kropelkę mojej czułości, Jam serce juz dla ciebie otworzył. Nie jest to wyraz mojej miłości. A hołd, jaki do stóp twoich bym złożył. Jutro będzie dzień i zaświeci słońce, A anioł otuli swymi skrzydłami. Ukoi swe serce mocno krwawiące, Już nie zalewaj się swymi łzami. To Bóg wszechmocny czuwa nad nami. I ciężko doświadcza ludzi, człowieka. W smutku pogrążeni, we dnie i nocami. Każdy z nas od Boga przebaczenia czeka. Idźmy, do niebios, na piękne spokanie, Mimo ze dusza jest ciągle błądząca. Tam szampan nie tryśnie na przywitanie, Ale oczyści sumienie w aureoli słońca. Śmierć, to ostania droga, przeznaczenie, Skrada się często powolnym krokiem. Otacza nas wtedy, wielkie wzruszenie, Niech zniknie Twój smutek i radość zagości do Twoich okien . 22.03.2007
  2. cała prawda w kilku słowach , patrzec trzeba umiec, i dostrzec tez to co niewidzialne. :) PODOBA MI SIĘ TE KLIKA SŁOW
  3. Twoje serce w ciepłych rękach pozostaje Twój Mona Lisa uśmiech przyniósł Wiatr lata, dla mojego życia Śniłem o sosnach, gwiazdach na niebie, Twoich pocałunkach, hiptnotycznych wargach Zmysłowych biodrach I te smakowite opuszki palców Mnie wolno tylko szeptać tak Niebieski księżyc Ma nas w opiece Płomień jego skrami sypie Powietrze między nami dokładnie uczestniczyło Lubię czas przeszły i przyszły Jakoś znajomy w istocie Mówiłaś tak w szepcie Gdy leżeliśmy na skrzydłach którego ci było mało. Twoje palce grały na mych włosach jak na harfie, I czułem każdy ruch jak dotykałaś mnie Nawijając powoli dookoła swego palca I szarpałaś brutalnie życie me Braliśmy się nawzajem bez końców Przed siebie i w tył w tę jedną noc Tańczyliśmy w lesie, całowałem przyszłość naszą razem Ścigały się zachody słońca, ścigane przez niebieski księżyc Trzymaliśmy się nawzajem jak rodzeństwo Zaglądając do oczu swoich Uśmiechałaś się przez chytry uśmiech Ziemski, powolny, dziki i wyśmienity. Niebieski księżyc Ma nas w opiece Płomień jego skrami sypie Jeszcze chcę kosztować pot Twojej jedwabistej szyi na moim języku I ciepło twojego ciała wędrujące Tysiące mil obok mnie Poprzez niebieski księżyc.
  4. Witam, czytam i czytam, podoba mi sie coraz bardziej,
  5. Patrzę, jak idziesz przez miejski rynek Tak wiele facetów cię widzi i wzdycha Dozorca łkał i mówił Że ziemia naprawdę dzisiaj umiera Płakał tak, że łzy zalały mu twarz Już wiedziałem, że nie kłamał, że jest szczery. Słyszałem muzykę, operę, ulubione melodie To ślad po ukochanym Pavarottim Głowa pękała mi z bólu, bo wiem ze go już nie ma Nie było już w niej miejsca na inną muzykę. Musze zapamiętać tak wiele jego nutek. Wszystko to robie dla potomnych Facetowi w mym wieku zupełnie odbiło A myśli kotłują się przeróżne Widziałem sołdata ze złamaną miną Zawiesił wzrok na kołach Fiata Gliniarz padł na kolana i ucałował stopy księdza Czy to koszmary mnie znowu dopadły? Wydaje mi się , że widziałem cię w kafejce z lodami Gdzie piłaś łapczywie zimne mleczne napoje Machałaś, śmiałaś się, i wyglądałaś tak uroczo Chyba, nie wiedziałaś, że będziesz w tej piosence. Dzisiaj padało i było bardzo zimno więc poczułem się jak sztubak I pomyślałem o Mamie, która odeszła I chciałem cofnąć ten paskudny czas. Ale twoja twarz, twoje zachowanie, sposób mówienia. Doprowadziły mnie do zapomnienia. Całuję cię, jesteś piękna, chcę byś szła za mną. Mamy pięćdziesiąt kilka lat, one są w moich oczach Mamy pięćdziesiąt kilka lat, cóż za niespodzianka Mamy pięćdziesiąt kilka lat, mózg mi teraz pulsuje Mamy pięćdziesiąt kilka lat, tylko tyle zostało. [14.09.2007]
  6. Emil Korczak

    Tonę

    Czy to źle, że mówię do siebie, nawet jeśli nie ma nikogo w pobliżu? Ja tylko sprawdzam czy nie zanurzam się w wodzie. Wyrzucony na plażę jak delfin gotowy na rzeź. Nie możesz zrozumieć, że wszystko to zostało zaplanowane nigdy się nie spełniło, więc chyba po prostu oszalałem Coś mówi mi że "być może" przywykłem tego doła. To że nie mam żadnej wymówki to żadna nowość. Nie powiem nic więcej, taki już jestem, zawsze taki sam. Gdyż często ratuję się ucieczką w dal. Chcę spróbować wszystkiego w życiu i taki chce być. Czy mi nie wolno tego spróbować? Lecz zawsze kończy się to tak, że czuję się schwytany przez chandrę. Nałóg z którego nie potrafię się od tak otrząsnąć. Ona mnie zawsze dopada gdy tego nie chcę. Próbuję zawsze wyrzucić to z siebie. Zrozum że sam zdecydowałem że taki będę. Wszystko wydaje się takie proste lecz czuję że tonę bardzo szybko, Staram się uciec, czy jestem aż tak szalony? [29.10.2007]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...