Przychodzą w życiu człowieka takie momenty, kiedy zamiast spać zaczyna on mysleć nad własną egzystencją, nad samodoskonaleniem. Zaglądam do swojego wnętrza i co widzę? - kilka poukładanych w szufladkach cech charakteru, rozrzucone na podłodze zmieszane uczucia. Zaglądam do pierwszej szufladki, jej błyszczące uchwyty wołają - chwyć za mnie i odkryj moje wnętrze! Więc robię tak jak ona mnie zachęca..... a tam w szarym rogu leży złożona w kostkę miłość. Resztę wnętrza tej pierwszej szufladki wypełniają wyprasowane i złożone, poukładane jedna na drugiej nadzieje....... chwytam za jedną nie kruszy się pod dotykiem moich palców- jest silna, zahartowana..... pewnie już stara.... i zaczynam wspominać chwile kiedy kilka lat wstecz, klęcząc przed Bogiem prosiłam Go o lepsze jutro. Już pamiętam miała na imię -Nadzieja na lepsze jutro.!