
Jan Rybowicz
Użytkownicy-
Postów
76 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Jan Rybowicz
-
wiersz z wierszy
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
trucizna białe światła w szlafmycy Zupa tu czeka prawdziwy dom oceniam cię globus kręci się na stopie która mnie boli marzenie teściowa metr siedemdziesiąt próba terapii O poranku co by powiedział Edgar Allan Poe dawno nie byłem żywy -
król naludowy
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Król naludowy Jan Ziemianin, co miał ziemię na jarmarku w Małym Mieście wszem z amobony prawdę głosił prawdę zwykłą, uroczyście: wierzcie ludzie w ca-pi-ta-lizm niech wam oczu wójt nie mydli pieprzyć stary nasz socjalizm mądry człowiek się nie bydli po następny bochen chleba rąk niech nikt już nie wyciąga capitalizm to twór nieba nam nie trzeba dziwoląga u mnie pracę dostaniecie na folwarku z hasłem - wolność gdy wypłatę zabierzecie mądrych niech wywyższa skromność Tak Ziemianin stał się królem królem zgoła naludowym bo choć prawdę w złości głosił nigdy nie był już - czerwony -
Mersault obudził się przed południem. Ten dzień miał jednak potoczyć się inaczej. Inaczej niż w kilku książkach, które Mersault w swoim życiu przeczytał. Inaczej, bo Mersault nie obudził się z przeświadczeniem, że tego dnia wydarzy się coś co wpłynie na resztę jego życia, coś co będzie niezwykłe, coś co wiele znaczy... Mersault pracował w pobliskiej fabryce obuwia. Jego zadaniem było rytmiczne przyciskanie guzika, który powodował, że maszyna wypalała na każdym z butów, który zjechał z produkcyjnej taśmy, logo z imieniem i nazwiskiem właściciela fabryki. Nigdy nie myślał o tym, że wykonywana przez niego praca jest nudna. W ogóle o tym nie myślał. Pracował jakby w oderwaniu, chociaż z zewnątrz wyglądał na całkowicie pochłoniętego swoimi obowiązkami. Fabryczny hałas nie sprzyjał jakimkolwiek rozmowom. Mersault nigdy nie zamienił z nikim ani jednego słowa, pracownicy witali się jedynie albo uniesieniem ręki, albo skinięciem głowy. Łomot wypełniający halę powodował, że od dnia podjęcia pracy w fabryce każdy z jej pracowników czuł się opętany. Ten paskudny dźwięk dudnił w uszach przez całą dobę. Nawet pracownicy, którzy odeszli z fabryki przed kilkoma laty nie mogli się od tego uwolnić. Nie mógł się od tego uwolnić również Mersault… Dziecko, którego ojcem był Mersault nigdy się nie urodziło. Kobieta, z którą Mersault począł dziecko nigdy więcej nie pojawiła się w jego domu. Do tej pory odwiedzała go jednak codziennie, aplikując pani Black, matce Mersault’a zastrzyki, które choć na chwilę pozwalały jej zapomnieć o bólu, który towarzyszył jej nieprzerwanie już od dziesięciu lat. Panna Horse przychodziła w białym fartuchu z czerwonym krzyżykiem. W ręce trzymała zawsze przygotowaną już na schodach igłę ze strzykawką wypełnioną blado różowym płynem. Pani Black nigdy nie zgodziła się na zaprzestanie wizyt pielęgniarki, mimo że przeklinała każdy nowy dzień. Lubiła jednak ten rytuał, bo była to najciekawsza rzecz jaka działa się w jej życiu. W trakcie tych wizyt Mersault siedział zatopiony w fotelu przyglądając się ruchowi strzykawki. Nigdy nie zamienił z panną Horse żadnego słowa… Pobliski bar, do którego Mersault zaczął chodzić po śmierci swojej matki nosił nazwę „Dreamland” i był prowadzony przez średniego wzrostu Francuza, który machinalnie witał gości słowami – azur, a na odchodne rzucał – enfer, starając się spojrzeć klientowi baru prosto w oczy. Mersault zawsze zamawiał butelkę wódki i siadał samotnie przy stoliku. Słowa, którymi zamawiał trunek były jedynymi, które wypowiadał w ciągu dnia. Wypowiadał je bezwładnie, tak samo jak bezwładnie przeciskał się między stolikami by zamówić kolejną butelkę. Druga butelka zawsze była do połowy pusta. Zdaje się, że wynikało to z jakiejś umowy, którą Mersault zawarł z barmanem długi czas temu. Sam jednak nie pamiętał takiej sytuacji. Nie zastanawiał się także nad jej słusznością. Nigdy nie zastanawiał się nad rzeczami, które wymagały od niego jakichkolwiek wspomnień… Mersault zasnął w drodze między pierwszą, a drugą butelką. Obudził się tego samego dnia, którego zasnął. Tego dnia Mersault obudził się jeszcze wiele razy, po czym jak co dzień poszedł do baru, w którym pracował jako barman. Zresztą pracę tę podjął już parę lat temu. Po wszystkim poszedł do swojej matki, którą codziennie odwiedzał wieczorami. Niestety był to już kolejny dzień z rzędu kiedy nie odpowiedziała na jego pukanie…
-
o płaczu
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
kto umie płakać jest bratem życia kto umie żyć potrafi płakać kto umie płakać umie być człowiekiem eksplozja serca już nigdy nie będziemy kochać tak jak kiedyś -
w taki sam sposób już się nie obudzisz tylko Ty i problem z oddychaniem? parszywa noc nie daje spać tyk, tyk, tyk, tyk...
-
manekiny uczuć
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
na każdej ulicy stawiamy manekiny naszych uczuć wyjęte z banku nacechowanych postur głębokiego sejfu pod szyldem - pozory mylą – -
wiejski poeta
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Otóż wiersz dotyczy pewnej postaci. Poety, który wywodził się z kultury chłopskiej. Człowieka, który nigdy nie oswoił się z życiem... -
wiejski poeta
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kolejna córa Koryntu zaliczona jak zwykle do dna kolejny uśmiech etykiety zazębienie z kalekiej Arkadii do knajpianego mamrotu ocucony prowadzi codzienną destylację myśli zapijaną błotem z wazonu trzeba żyć po prostu trzeba żyć czytam w jego wierszu odurzony i starszy z każdym kolejnym słowem odchodzi do wyśnionej krainy z której nie wysyła się listów -
o wierszach wiersz
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
trucizna białe światła w szlafmycy Zupa tu czeka prawdziwy dom oceniam cię globus kręci się na stopie która mnie boli marzenie teściowa metr siedemdziesiąt próba terapii O poranku co by powiedział Edgar Allan Poe dawno nie byłem żywy -
wiejski poeta
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
kolejna córa Koryntu zaliczona jak zwykle do dna kolejny uśmiech etykiety zazębienie z kalekiej Arkadii do knajpianego mamrotu ocucony prowadzi codzienną destylację myśli zapijaną błotem z wazonu trzeba żyć po prostu trzeba żyć czytam w jego wierszu odurzony i starszy z każdym kolejnym słowem odchodzi do wyśnionej krainy z której nie wysyła się listów -
naprawa pojęć
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Serdecznie dziękuję za ten komentarz :) Pozdrawiam. -
naprawa pojęć
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
od naprawy pojęć zacząć na nowo nazwać co ponazywane zobaczyć wszystko z zamkniętymi oczami przesłonić dłonią dawne swe obrazy jeszcze raz zapytać o mamę, tatę, braci odrzucić nieznane rzeczy i przedmioty zanurzyć się w ziemię nabierając tlenu naprawić pojęcia czas najwyższy zacząć -
reminiscencja
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
tak, pamiętam... ta ulica nie miała nawet nazwy bo i po co zostawiłem tam coś więcej niż tylko kapelusz w tym starym barze już nie podają piwa nikt nie gra na zakurzonym saksofonie ale nie wszystko się zmieniło stoły wciąż wyciera ta sama kelnerka -
Poetus Internetus
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Małe sprostowanie. Wiersz zamieszczony nie w dziale dla poczatkujacych tylko w warsztacie. -
wiersz morderczy
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
taki wiersz który nie będzie mówił o niczym wiersz niezaangażowany politycznie obojętny wiersz biały wiersz w którym żaden rym nie ma prawa zaistnieć wiersz dla każdego bez względu na kolor skóry czy długość włosów wiersz który nie nudzi Czytelnika nie męczy go stosem oczywistych bądź co gorsza niezrozumiałych metafor wiersz który rozwija się sam dla siebie i bez względu na siebie wiersz który nie wie co ze sobą zrobić i co zrobić dla innych w końcu wiersz który z każdym kolejnym wersem coraz bardziej zaciska swojemu autorowi pętle na szyi taki wiersz mam nadzieję właśnie udało mi się napisać -
Poetus Internetus
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziekuje za komentarze. [spiewajacawodo] ciesze sie, ze Ci sie podoba. Mam nadzieje, ze moge liczyc na Twoje krytyczne spojrzenie pod moimi kolejnymi wierszami. Nowy zamiescilem wlasnie w dziale dla poczatkujacych. Zapraszam i pozdrawiam. -
Filozofia
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziekuje za komentarz. Ciesze sie, ze dostrzegles istote mojego przekazu. Jednak nie chcialbym, zeby Ci ktorym wiersz sie nie spodobal pomysleli, ze w ten sposob sie usprawiedliwiam bo to nie prawda. [spiewajacawodo] mam nadzieje, ze moge liczyc na Twoje krytyczne komentarze pod moimi kolejnymi wierszami. Kolejny z nich zamiescilem wlasnie w dziale dla poczatkujacych. Pozdrawiam. -
Poetus Internetus
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
współczesny żołnierz poezji wojownik z klawiaturą w ręce Szift Enter Spacja Szift Enter Spacja czekista cudzych myśli sokista obcych torów kopista nie swoich strof liryk megowego łącza forumowy piewca obrzydłej tfurczości - Siemka! napisałem wiersz. jest beznadziejny ale może komuś się spodoba plizka oceńcie. - #!$?J:-p:* Och naprawdę tak myślisz. Dzienki zaraz wkleje nastepne. -
magazyny zakurzonych obrazów starych pierścionków z zimnego palca składnice skamieniałych uczuć zabitych fleszem jednej sekundy pakamery strachu składziki książek deptaki wierszy wpisanych w mury wykopaliska zakurzonych pamiątek wisiorków zdjętych z nieruchomej piersi bulwary dedykacji zatopionych w starych skrzyniach zbiorniki tajemnic pokrytych pyłem pojemniki wspomnień trotuary myśli na ostatnim piętrze ciemnej kamienicy
-
Filozofia
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Filozofia uśmiechu gdy stoisz w kolejce po codzienny bochenek chleba Filozofia dojrzewania gdy pewnego dnia podejmujesz pierwszą decyzję o swojej obecności Filozofia poranka gdy przypominasz sobie by lewa noga pierwsza nie wysunęła się z łóżka Filozofia palenia gdy odliczasz by nie przekroczyć założonego limitu pięciu papierosów dziennie Filozofa sztuki gdy z przekonaniem wpatrujesz się w obraz udając kolejne salwy zachwytu Filozofia fantazji gdy w ciągu sekundy zwiedzasz wszystkie zakątki świata szybciej od promieni słońca Filozofia religii gdy odmawiasz tę samą modlitwę po raz piąty nie wiedząc czy powtórzyć ją jeszcze raz czy może upewnić się po dwakroć Filozofia czytania gdy zastanawiasz się po którą książkę sięgnąć wiedząc, że na próbie wyboru przygoda się kończy Filozofia rozmów do których nawiązujesz nadaremnie próbując przypomnieć sobie kogo właśnie cytujesz Filozofia tysięcy zapadni do których wpadasz wypełniając istotę ich bytu Filozofia chwytów poniżej pasa do których uciekasz się gdy intelekt znowu zawodzi Filozofia błędów do których nigdy nie przywykniesz Filozofia życia i śmierci gdy umierasz wieczorem zamykając oczy i rodzisz się otwierając je nad ranem -
czyścieć
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
igła pędzi bez opamiętania prosto jedyny cel ostateczne rozliczenie materiału i robocizny -
drzwi od umierania
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
kolejna śmierć uhonorowana taśmą klejącą i pinezką przybita do drzwi które pamiętają więcej niż całe pokolenie odarta z obrazów na przyszłość woła co godzinę z głębi czarno-białego i prosi by dać jej kolejną szansę na wejście -
umarłem
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Dziękuje za wszelkie komentarze. Chociaż nie lubię się wypowiadać o swoich wierszach to jeśli to pomoże w interpretacji... W tym wierszu doszukiwałbym się tylko życia... -
umarłem
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
dzisiaj umarłem i jestem bardzo szczęśliwy nie uczestniczę już w waszych wojnach o ropę o wolność cudzą przy jednoczesny zniewoleniu samych siebie umarłem i sami sobie wchodźcie do unii europejskiej sami sobie głosujcie na lepsze zło szukajcie kryzysów których nie ma pijcie mleko które nie jest mlekiem czytajcie swoim dzieciom szwedzkie bajeczki ja umarłem tylko dlatego że się nie poddałem -
Nieoczekiwane odejścia do drugiego pokoju
Jan Rybowicz odpowiedział(a) na Jan Rybowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Wczoraj odbył się mój pierwszy wieczór poetycki i muszę powiedzieć, że jestem bardzo podbudowany reakcją gości i Państwa komentarzami. Dziękuje za miłe słowa i pozdrawiam.