Apco
Użytkownicy-
Postów
69 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Apco
-
Po tym co Pan napisal i wykasowal nie mam zamiaru nawet po 200.
-
no wlasnie... i jestesmy w domu.
-
No to moze inaczej, zeby nie ciagnac tej czczej wymiany zdan. Skoro tak Pan interpretuje to wylacznie Pana sprawa. Nie poczuwam sie do obowiazku tlumaczenia z tego co napisalem, zwlaszcza interpretowania czyjejs interpretacji, tym bardziej, iz jest ona bledna. A juz prowokowanie mnie do wynurzen w stylu "co autor mial na mysli" uwazam za lekka przesade. Cenne dla mnie w Pana wypowiedzi jest jedynie to, ze Panu sie ten wiersz (fraszka, czy jeszcze jak kto chce to nazwac) nie podoba, jest kiepski, czy jak Pan napisal slaby. I to jest krytyka. Natomiast to, ze Pan interpratuje (blednie i ma do tego prawo), stawia jednoznaczna teze (bledna i ma do tego prawo) i jeszcze kaze mi sie z tego tlumaczyc (z tym prawem tu nie jestem pewien) uznaje za przejaw co najmniej niestosownosci.
-
Chociaż z drugiej strony dlaczego nie. Skoro wyciagnął Pan taki wniosek, właśnie w ten sposób Pan zinterpretował, to ruzumię, że zadał Pan sobie trud przeczytania wszystkich krytycznych uwag do tego co napisalem. Jeżeli tak, to gratuluje poczucia humoru. A jezeli nie... to rownież gratuluje.
-
Szanowny i powazny Panie Sewerynie - i niech tak pozostanie [sub]Tekst był edytowany przez Apco dnia 16-10-2003 13:11.[/sub]
-
po pierwsze skąd założenie ze nie leży mi krytyka po drugie nie jest to temat do omawiania w tym miejscu a po trzecie: odwzajemniłem tylko uśmiech, przepraszam nie będę
-
słowo cię uwiera w stylu jakieś trzaski klimat nie taki jak trzeba udław się poezją swoją krytyku – z bożej łaski
-
widze ze bardzo chwilowa, a nawet momentowa. pozdrawiam
-
dla mnie to raczej tworcze "zatwardzenie" (przepraszam, ale tak mi sie skojarzylo), ale w tym co mowisz tez jest na swoj sposob racja
-
moze dlatego ze to jedynie chwilowa...niemoc, ale myslalem ze to oczywiste:) pozdrawiam
-
podnoszę pióro pustka po kończynie spływa mięsień nie podpowie czego głowa nie wyduma odkładam po papierze pełza język i tatuaż pozostawia całe szczęście, że nazajutrz nikt już nad tym nie rozprawia odchodzę
-
wychodząc stłukłaś filiżankę rozpacz nie pomogła inna nie zastąpiła w samotności szukałem strzępów umysł posklejał dusza tchnęła życie nie da się z niej czerpać
-
z tytulem zawsze mam problemy ale dzieki
-
nasze dłonie próbowały się odnaleźć w labiryncie ludzkich spojrzeń palce niczym biały przewodnik ociemniałego odnajdywały i rozpoznawały każdy szczegół prowadzący do twojego ciepła nie potrzebowałem oczu wstydziłem się oczu ukrywałem je w bezsensownym biegu pomiędzy stolikami były jak wysłaniec i trafiały w nicość tylko dotyk sprawił ze ożyły, rozbłysły … do zobaczenia
-
fruń leć wysoko rozwiń skrzydła połącz wschód z zachodem dotykaj chmur powitaj księżyc ucałuj gwiazdy i szybuj ... nie mogę, nie potrafię latać w klatce
-
sluszne uwagi, teraz jest chyba lepiej. a zakonczenie musi byc takie jakie jest bo to nie tyle kazda walka ile walka ze specyficznym przeciwnikiem
-
a ja powiem tak: zawsze znajdzie sie ktos, komu ten wiersz bedzie sie podobal
-
czuwam słowami wymierzonymi w przeciwnika uszy wypatrują pretekstu milczenie ból zadaje wyostrzam zmysły słyszę szelest wystarczy pada rozkaz i z ust wypluwam strumień mokrych liter przecinków i innej konwencjonalnej amunicji odpieram ataki kontratakuję lecz pisana jest mi klęska bo przeciwnik ma na sobie płaszcz przeciwdeszczowy [sub]Tekst był edytowany przez Apco dnia 07-10-2003 12:37.[/sub]