Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jarosław_Wielgosz

Użytkownicy
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jarosław_Wielgosz

  1. Pstryk pstryk pstryk migawka rzęs pierścionek ramion zaciska się kocham cię welon słów i obrączki dłoni jak ogniste języki wabią serce w pełni bukiet warg rozgrzewa mnie pstryk pstryk pstryk kocham cię.
  2. Pisz, pisz, pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Jest w tym to "coś". Myślę, że gdybyś napisała jakiś wiersz z własnego doświadczenia (bez patosu i "poetyckich zwrotów") to z ogromną przyjemnością skomentuje ten wiersz. Jarek
  3. Ucieczka przed kontrolerem ze snu i klamka drzemiąca w najzłośliwszym z przedmiotów martwych co nie objawił Ciebie a może spoglądanie przez okno i wpatrywanie się dniem i nocą poza horyzont by zobaczyć Nowe Jeruzalem nagrodę wieniec i Ciebie po pierwsze Ciebie co robić i jak przekręcić głowę by twarz nie tkwiła tam gdzie plecy.
  4. Kiedy przebiję chmurę niewiedzy to trzcinką czułek musnę Ciebie właściwie to Ty posadzisz mnie na kolanach i z czułością rozłupiesz chitynowy pancerzyk doświadczę dzieckiem jak małego żuczka kocha Bóg.
  5. Żyletką rozrzynać dżdżowniczkę co pluska się w szeptach deszczyku i żabkę żyłeczką rozkrajać by patrzeć na ból jej bez krzyku następnie pochwycić ślimaczka i różki podpalać zapałką jak zwinie się biedny mięczaczek w skorupkę uderzyć go pałką a potem chomiczka dogonić najlepiej takiego małego i wziąć go powiesić na sznurku podyndaj sobie kolego pomyślisz to przecież okrutne tak znęcać się nad zwierzątkami cóż takie życie mój bracie chodź lepiej pobaw się z nami. [sub]Tekst był edytowany przez Jarosław_Wielgosz dnia 05-10-2003 18:08.[/sub]
  6. Przepraszam oyey, ale nic innego nie mogę powiedzieć jak: oyeeey!!! Po pierwsze, magnolia to nie kwiat tylko(za internetowym słownikiem): "Magnolia (Magnolia), ok. 80 gatunków drzew i krzewów z rodziny magnoliowatych, występujących dziko w Ameryce Północnej i Południowej oraz w Azji Wschodniej Ze względu na piękne kwiaty często uprawiane jako rośliny ozdobne, w Polsce uprawa ograniczona z powodu zbyt surowego klimatu." Po drugie, podmiotem drugiej strofy są twarze (czyje twarze? ano figur). A więc "figur twarze" (co robiące?) "strzegące historii i baśni starych zastygłych już w pomnik" (to baśnie zastygły, a nie twarze albo figury)"popatrzą na ławkę i szepną...". Na zakończenie dziękuję za to, że poświęciłeś chociaż troszeczkę czasu na zanalizowanie mojego wierszyka. Jarek P.S. Jak dawno temu byłeś w Wilanowie?
  7. Kielichem kwiatów rozkwitną magnolie wonią jak winem upoją przechodnia i jak przed hostią rozsypią swe płatki na dywan trawy pod stopy a figur twarze strzegące historii i baśni starych zastygłych już w pomnik wraz z alejkami popatrzą na ławkę i jak liść szepną on kocha
  8. Co na to Stachura? Pewnie nic. Może jak spotkamy się w zaświatach to coś powie. Ale wątpie (piszę to jako teolog i tylko z lekkim cieniem ironii). Nie jest jednak tak, że bez refleksji i szacunku beszczeszcze poetyckich świętych. Pierwotnie ten pastisz miał P.S. o treści "Przepraszam Edziu", ale z przyczyn iście iracjonalnych to zdanie zostało pominięte. Osobiście (jak już kiedyś o tym pisałem) bardzo lubię takie "błazenki". I niezmiernie cieszę się, że przynajmniej komuś sprawiłem trochę radości.
  9. Gdy drożdżowiec znów opadnie (Nie życzę ci, lecz różnie jest), Nie chciej zaraz go wyrzucać; Zaufaj mi, da się zjeść. Jest już za późno! Nie jest za późno! Jest już za późno! Nie jest za późno! Zrozum to co powiem, Spróbuj to zrozumieć proszę: Skocz po słoik dżemu I obłóż ciasto obficie. Skocz po słoik dżemu I zajadaj się smakowicie. Wyjdź potem na ulicę! Gdy ci sernik się przypali (Nie życzę ci, lecz różnie jest), Nie chciej zaraz go wyrzucać; Zaufaj mi, da się zjeść: Skocz po słoik dżemu I obłóż ciasto obficie. Skocz po słoik dżemu I zajadaj się smakowicie. Wyjdź potem na ulicę, Roztop serc lodowce. Wyjdź potem na ulicę I kup Cudne makowce, cudne makowce, cudne makowce.
  10. Mnie podoba się to, że wbrew ogólnej modzie starasz się pisać wedle trudnej sztuki wiersza tradycyjnego. Jednak to nie forma jest podstawą komunikatu, ale treść. Właściwie już wszystko powiedziano, więc co nowego mogę powiedzieć? - może zapytasz. Może nie powiesz nic nowego, ale możesz to powiedzieć inaczej. Pełniej. Piękniej. Aktualniej. Na pewno nie osiągniesz tego przytaczając dawno złużyte obrazy. Jeżeli byś chciał bym napisał coś bardziej konstruktywnie o tym wierszu to daj znać na Prywatne wiadomości. Jarek
  11. Znikło słońce jak bilon w automacie rozpoczęła się marsjańska noc gra schizofrenii epikurejczyka ze stoikiem wśród wydm mózgu a podobno na czerwonej planecie mają znaleźć ludziki zielone (o których nie mamy zielonego pojęcia) lecz czy wtedy rasizm róż pozwoli chodzić do jednego kina a może my je zrodzimy lecz wpierw zawrzyjmy kosmiczny ślub.
  12. Więc odpowiadam. Nie jestem pierwszy, który pisze takie "błazenki". Pozwól, że przytoczę kilku moich mistrzów (broń Boże nie myśl, że mogę dorosnąć im choćby do pięt): "Nie dabają moje papiery O przeważne bohatery; Nic u nich Mars, chocia srogi, I Achilles prędkonogi, Ale śmiechy, ale żarty Zwykły zbierać moje karty. Pieśni, tańce i biesiady Schadzają sie do nich rady. Statek tych czasów nie płaci, Pracą człowiek próżno traci. Przy fraszkach mi wżdy naleją, A to w niwecz co sie śmieją." To wstęp do Fraszek Jana Kochanowskiego. I dalej coś z tej samej epoki: "Azaż nie wiesz, iż duch smętny kiedy kogo ruszy, Mędrzec pisze, iże kości i krew barzo suszy. Bo kiedyby ludzie wszytko by w klozie siedzieli, Tylko myśląc, a bez żartów, wszak by poszaleli. I wianek cudniejszy bywa zawżdy przeplatany, Niżli wszytek, jako powróz zielony, ruciany." A to znowu tłumaczenie Reja, dlaczego wydaje takie frywolne figliki. No, ale i bardziej współcześni popełniali takie wierszyki. Chociażby mój niedawno odkryty Żeleński-Boy. Też zacytuje. Tomik "Słówka" i znów jak u klasyków na początku apologia: "Gdy coś mnie nadto wzruszy Lub serce mi porażni, Chowam się aż po uszy Do swojej wyobraźni. Tam o każdziutkiej porze Schronienie mam zaciszne, Gdzie myśl wyprawiać może Przeróżne rzeczy śmiszne. Miast czerpać próżną chwałę W tym, że jak z książki gada, W głupiutkie słówka małe Calutka się rozpada. Te słówka mi uciechy Sprawiają nieraz mnóstwo, Lubię ich puste śmiechy I ducha ich ubóstwo. Jak błazenkowie mali Słówko się z słówkiem cacka, To jęzor mu wywali, To szczypnie je znienacka. Jedno przez drugie hasa Wydając kwik wesoły Niby dzieciaków masa, Gdy wyrwie się ze szkoły. Jednemu w tej pogodni Pąsem nabiegną lice, Gdy żywszy ruch odsłoni Młodziutkich płci różnice; Inne, troszeczkę z boku, Przystanie gdzieś nieśmiele I stoi z mgiełką w oku Jak zadumane ciele; Te dwa, w pustocie nowej, Objęły się przyjemnie I same w rym gotowy Splatają się beze mnie; Ja patrzę na niewinne Figielki miłych dziatek I wolę niźli inne Ten mały własny światek..." Pozdrawiam
  13. Dziękuję za komentarze. Ten wierszyk (jak słusznie zauważył Kai Fist) jest do przeczytania i może powiedzenia sobie: sympatyczne. Tak naprawdę to wprawka i pastisz piosenki zespołu Łzy pt.: "Anka, ot tak". Jeżeli ktoś zna, to niech sobie zaśpiewa tę piosenkę z moimi słowami. Ja jak sobie ją zaśpiewam (mimo że to moje słowa albo właśnie dlatego), to na mojej buzi pojawia się uśmiech. A tego nigdy za wiele. [sub]Tekst był edytowany przez Jarosław_Wielgosz dnia 29-09-2003 18:07.[/sub]
  14. może i nie lubisz chleba makaronu i ziemniaków schabu frytek i hot-dogów nie masz serca też do flaków może i nie znosisz boczku baleronu i słoniny ale to jeszcze nie powód aby stroić głupie miny wczoraj mi obiecywałeś zjem za babcię Franię Zuzię a dziś chowasz głowę w piasek zaraz mi tu otwórz buzię lepiej jedz kochanie bo jutrzejsze śniadanie kotlecik oraz zupkę podadzą przez kroplówkę. [sub]Tekst był edytowany przez Jarosław_Wielgosz dnia 28-09-2003 21:29.[/sub]
  15. Początek dosłowny, a dalej: ku miłości (sic!), ku słońcu (sic!), wschodowm (sic!), zachodom (sic!), wiośnie (sic!), jesieni (sic!), żyć w chmurach (sic!). wiele wierszy napisałeś, wiele wierszy przeczytałeś, nie ma potrzeby pisać co to oznacza. 2+2=4 ot, to jest prosta logika.
  16. Duszę się od kamyków przez moczarki przedzieram się ku pozaksiężycowym sferom bez rąk bez nóg bez głosu mówię o tobie zawsze to jednak nie ty pozostają skrzele objawienia.
  17. aureolę odłożyłem na półkę może nie święcę żyrandolem ale prawdziwiej i już nie szukam w szafie modnych dzinsów z dywanu dziejów z kątów historii odkrywam tożsamość i już odważniej spoglądam przez okno i już odważniej otwieram drzwi w moim pokoju.
  18. przypominam sobie ten komentarz. byłem nim zachwycony. w końcu ktoś zrozumiał ten prościutki wierszyk. mimo, że bardzo lubię ten utworek, to boję się braku jego zrozumienia. większość czyta go jak głupawą historyjką. może żart. a w zamierzeniu miał to być utwór o braku porozumienia (komunikacji). nawet tak sformalizowany znak jak "sos" może być różnie odczytany (i to ze zgubnymi skutkami). pewnie to głupio tłumaczyć swoje wiersze (wynika z tego, że są źle napisane), ale cóż... mam nadzieję, że ten wiersz nie stanie się sztandarowym przykładem tego co chciałem w tym wierszu ująć (zdecydowana większość nie odebrała ode mnie poprawnego komunikatu). jeżeli ktoś zrozumiał ten wiersz podobnie do moich zamierzeń to niech się odezwie. z góry ogromne dzięki szczególnie pozdrawiam inspiratorke komentarza
  19. z samolotu dojrzałem na wysepce napis sos przez chwilę zastanawiałem się czy musztardowy czy pomidorowy odleciałem a może chodziło o koperkowy.
  20. otworzyli mnie i zamknęli po chwili a potem w ekstazie źrenic zaczęli zatapiać się jak titanic wśród wirów walca na dwie stopy korowodów dechu herbaty i plusku szeptów zatonęli otworzyli mnie i zamknęli po chwili praktykowali intymność.
  21. chciałem wykręcić żarówkę słońca popukali się w czoło chciałem utopić w misce ocean machnęli ręką chciałem przeskoczyć o tyczce pałac kultury chichotali chciałem na bułkę zwijali się ze śmiechu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...