
asher
Użytkownicy-
Postów
2 273 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez asher
-
No nareszcie ta farsa. A Miszczu gdzie?
-
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Dlatego napisalem w ten sposob. Ciapaki i Polaczki ciulaja funty, a nie mysla o jakichs folklorach. -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Nic nie kumam z Twego polotu :) To tylko relacja. O calej historii imprezy pisal ktos inny. wariat to wariat, a czy strzelal czy ze strzelal slepakami, wszystko mi jedno :) -
Dla mnie moze byc :) Dolaczasz do sporej grupy przetworcow literatury, ktora tu funkcjonuje. Tylko zazgrzytal zgrzybialym jakos nie teges...
-
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Ach, Podstawiony kosztuje browce z calego swiata. Jak najchetniej sie pisze, bo z afrykanskich, tylko Celtie probowalem. Nie wiem, kiedy wracam. Jak sie odkuje... -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Jedziesz do zgnilozapchlandii?? Kiedy??? -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
No, Kuba, spojrz na te posty ponizej :))) Mam nadzieje, ze jakas Norwegie albo Szwecje podrzucisz. Powiesc o Londku tez sie pisze. Juz na 60 stronie jestem... -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Rypac rymy :) -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Nie doskwierwalo wcale :))) Ale wiem, ze w Polsce zimno. hehe... -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Leszku, debiutuje od piatku, nie spiesz sie :) Lan moment, Nata. W TV nie bylem, bo porobilem foty i zwialem do domu. -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Jasne, ale sa takie sobie. Akredytacji nie mialem. Nie te progi... :) -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Sie robi, panie! -
Trooping The Colour - Parada urodzinowa angielskiej królowej
asher odpowiedział(a) na asher utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Mimo przepięknej, słonecznej pogody, tegoroczne „Trooping The Colour” słabo obeszło mieszkańców Londynu. Przyzwyczajony do papieskich pielgrzymek do Polski i masowych widowisk typu „Inwazja Mocy”, spodziewałem się w okolicach pałacu Buckingham paraliżujących tłumów. Tymczasem na The Mall i w Regent’s Parku ludzi było dużo, ale o jakimkolwiek paraliżu nie mogło być mowy. Gratka głównie dla turystów Od rana w metrze dało się zaobserwować grupki amatorów królewskiego widowiska. Wsiadali na każdej niemal stacji. Japończycy z nieodłącznymi aparatami fotograficznymi, zorganizowane grupy Hiszpanów, Włochów, Niemców. Wszyscy zgodnie wysiedli na King Cross i podążyli w kierunku pałacu. Parada miała rozpocząć się punktualnie o 10.40, ale już od 10.00 maszerowały żołnierskie orkiestry, rozgrzewając leniwie gromadzące się przy barierkach osoby. Dopiero nadejście grup turystycznych i dzieci ze szkół sprawiło, że widowisko nabrało masowego charakteru. Gromadzący się ludzie chętnie kupowali brytyjskie flagi i foldery z opisem imprezy, a potem szukali strategicznego miejsca do zrobienia pamiątkowych zdjęć. Policjanci uprzejmie, lecz stanowczo przeszukiwali plecaki podejrzanie wyglądających osób, próbując zapobiec incydentom, jak ten z 1985 roku, gdy chory psychicznie człowiek oddał w kierunku Królowej Elżbiety kilka strzałów. Na szczęście Monarchini i całej Anglii, używał ślepej amunicji. Służby mundurowe ściagały też z barierek desperatów, starających się uchwycić dobrą perspektywę do sfotografowania parady. W gęstniejącym tłumie dało się słyszeć dziesiątki języków, spośród których rozpoznałem japoński, francuski, hiszpański, włoski, rosyjski, niemiecki, portugalski, któryś z języków skandynawskich i azjatyckich. Jak się dowiedziałem, wycieczki z Madrytu i Mediolanu przyjechały specjalnie na tę uroczystość. Nie mając biletów ani zaproszeń na główną część obchodów urodzin angielskiej Królowej, przyjechali obejrzeć przynajmniej paradę na The Mall. Dostrzegłem też zaskakującą rzecz. W Londynie mieszkają setki tysięcy Hindusów, ale mnie udało się wypatrzeć tylko jedną kobietę z Półwyspu Indyjskiego. Podobnie było z Polakami, choć udało mi się namierzyć samotny rodzynek – 31-letnią opiekunkę do dzieci, Elę z Lublina. Na pytanie, czemu się zjawiła, odpowiedziała, że z ciekawości, bo przecież koronowanych głów nie widuje się codziennie. Główną atrakcję, czyli przejazd Elzbiety II, poprzedził przemarsz barwnych oddziałów na koniach. Zbliżająca się kareta wywołała niesamowity aplauz, lecz okazało się, że to Kamilla wraz z książętami - Williamem i Harrym. Po kolejnych kolorowych zastępach defilujących żołnierzy, nadjechała wreszcie wyczekiwana Królowa. Nie jechała konno, jak niegdyś, tylko dostojnie siedziała w towarzystwie powożącego gwardzisty. Każdy z widzów mógł podziwiać ją na żywo przez kilkanaście sekund. Z kolorów najlepiej zapamiętałem dominującą czerwień gwardzistów i błękitny strój Królowej. Podobnie jak wszyscy, którzy się zjawili, nie żałuję. Najbardziej zaimponowała mi niesamowita dyscyplina żołnierzy, choreografia i organizacja imprezy. Nie zaimponowali mi natomiast Londyńczycy, którzy woleli obejrzeć paradę w telewizji. Jacek Ozaist "Goniec Polski"' Londyn PS. Foty moge, poslac, gdyby ktos chcial... -
Dzieki za popraawiny. Opuscilem sie, cholerka. Duzo bledow...
-
Legenda o kosmyku włosów anioła
asher odpowiedział(a) na Mona Liza utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie przepadam za fantasy, ale tekst ok :) -
I juz jest pikantnie :)))
-
Wyslac mozesz. I tak podobno zle widac :)
-
fakt, tajemniczosc doda pikanterii tej orgii :))
-
fancuska wróżba, czyli poszukiwań zmysLOVEj esencji cd.
asher odpowiedział(a) na j.renata utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ja krotko: czytanie Twoich zawilosci to czysta przyjemnosc :) -
Nie przejmuj sie az tak bardzo. Przeca to fikcja jest :)
-
No, fakt. Te zaawansowania czlekowi nie sluza. Nara, stary
-
Siemanko, Jacek. od wczoraj miales 3 odslony. Zejeboza, nie?
-
Legenda o kosmyku włosów anioła
asher odpowiedział(a) na Mona Liza utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To co, damy se po komentarzu? tak tu tlumnie jest :) -
Stara Basn. Ale nie jest zle :)
-
* Włączyli po raz kolejny “Child in time” Purpli, tylko zwiększając moc głośników. Muzyka zalała cały dom. Młody wypił prawie wszystkie piwa, jakie Krystian miał w spiżarni, więc pozostał już tylko dżin. Był tonik, była Pepsi. Mlody w mig przyrządził drinki i opadł z powrotem na miejsce. Godziny mijały, a Krystian wciąż nie mógł znaleźć uspokojenia. Wiedział, że jedynym wyjściem jest upić się do nieprzytomności. Nie było to jednak łatwe. Miał wyjątkową tolerancję na alkohol. Liczba promili, jakie zdążył nagromadzić tego dnia była ogromna, lecz nadal trzymał się dzielnie i zachowywał pełną świadomość sytuacji. Ogromnie zaskoczył Młodego, gdy nagle wstał i podszedł do okna. Księżyc wisiał teraz nad jego głową, jak gdyby próbował utworzyć wokół niej aureolę. I raptem stało się coś dziwnego. - Czas. Przestrzeń między narodzinami a śmiercią. Ograniczona. Moje stąd-dotąd. Dane mi na kredyt. Zbiór szans i możliwości... Mówił zupełnie zrównoważonym głosem. Jakby nic nie wypił! Młody rozdziawił usta i potrząsnął głową. - Mój czas historyczny. Przypadkowość zaistnienia właśnie w tym okresie dziejów świata. Moje w nich “pięć minut”, może trochę mniej, niekiedy nieco więcej – żadnego wpływu na miejsce, żadnego wyboru... Ziszczenie się jednego z najokrutniejszych przekleństw: przyszło mi żyć w ciekawych czasach. Do tego, w kraju, w którym brakuje już miejsca na nowe blizny, w którym najbardziej elementarna normalność nie potrafi przebić się przez wielopiętrowe pokłady “specyfik”. Przeklętych i... umiłowanych. Wśród ludzi, zarazem zmęczonych i nieobliczalnych, szarych i dumnych, smutnych i ufnych... Moje TERAZ i moje TU. Mój czas do przebudzenia do (oby!) spokojnego zaśnięcia. Dar rozpoczęcia i przeżycia nowego dnia. Jeszcze jednego. Wczoraj minęło bezpowrotnie. Niczego już w nim nie zmienię, nie poprawię. Liczy się dzisiaj, bo po prostu jest... Młody stał osłupiały i wpatrywał się w jego oblaną blaskiem postać. Są w życiu chwile, kiedy patos ma swoje uzasadnienie. - Ile czasu zarezerwuję wyłącznie dla siebie, ile ofiaruję bliskim? – ciągnął z żarem w oczach, który jeszcze przed chwilą zdawał się nie istnieć – Czy zdołam być wspaniałomyślny i szczodry w dzieleniu się czasem, którego zawsze za mało? Czy uda mi się zapomnieć o zegarach, zwłaszcza, gdy wybijają godziny mojego egoizmu ? Może dziś spróbuję się nie śpieszyć. Uspokoić, uregulować oddech, uporządkować myśli. Zapaść w modlitwę, w niespieszną medytację. Zapatrzeć się w niebo (niechby buro-jesienne), w toń jeziora, w szczyt góry, w strukturę pojedynczego liścia... Dać czasowi czas... Zadzwonił jego telefon. Krystian zaklął cicho, ale w końcu odebrał. - Tak, Karol, tak... Co mi tu ściemniasz?! – zmarszczył czoło i popatrzył na Młodego z rezygnacją – Pytasz mnie, jak można zdobyć cztery tysiące? Kurwa, zapytaj, czy ci pożyczę i przestan pierdolić... No, teraz lepiej. Przyjdź rano do biura. No, pa... Mimowolnie roześmiał się. Człowiek wiedział, co się stało, a mimo to, Krystian był jedyną osobą, która mogła mu pomóc. Nie odwrotnie. Na tym od dawna polegał jego problem. Otaczał się ludźmi, z którymi czuł się dobrze. Nie zamierzał przechodzić na drugą stronę – do nowobogackich, pustych, zakompleksionych prymitywów, do głupoli i cudotwórców. Dlatego mało otrzymywał, a dużo musiał dawać. Bo miał. I możliwości, i serce. Przypomniał sobie nagle, jakim szokiem była dla niego konstatacja, że w bardzo krótkim czasie wyprzedził wszystkich tych, którzy kiedyś go odrzucili. Potem zaczął wyprzedzać wielu innych, wykazując, że często są zagubieni, słabi i mało rozgarnięci życiowo. Kolejno przygarniał do siebie wszystkich, których zawiódł, radując się, że w ten sposób może realizować dziewiaty z 12-u kroków AA. Ilekroć kogoś do siebie dopuszczał, okazywało się, że ma więcej i pozwalał uszczknąć z wielkiego tortu, który przygotował. Jedni potrzebowali pieniędzy, inni duchowego wsparcia, jeszcze inni nadziei: każdy widział w nim szansę na poprawę losu, filozofię sukcesu. - Życie jest piękniejsze, kiedy się je odkrywa na nowo, kiedy można śmiało powiedzieć, że wcześniej nie żyło się naprawdę – powiedział tym samym zrównoważonym głosem i przeraził się, że tej nocy nie zmruży oka – Nie zrozumie tego byle łajza... - Wiesz kiedy żyjemy naprawdę? – mruknął gniewnie Młody – Powiem ci. W lęku, stresie i melancholii. - Ale też w rozkoszy, radości, poczuciu miłości. - W samotności i bólu istnienia. - Wśród przyjaciół i kochanek. - Wśród głupców i ludzi, na których nie warto polegać. Krystian machnął na niego ręką i wrócił na swoje miejsce. Wzięli sobie kolejną porcję dżinu. Ian Gilian zawodził któryś raz z rzędu. - Wiesz co, Młody – skrzywił się ironicznie Krystian – Ty nie adoruj, dobra? Ty jesteś lis, a ja ten, co na te lisy poluje. Przejrzałem cię już dawno. Twoja wrodzona obłuda zawsze mnie rajcowała, ale nie licz na więcej. Znasz swoją wartość. Ja jej na siłę podnosił nie będę. Możesz sobie myśleć na temat życia co tylko zechcesz. Dopóki czyny zaprzeczają twoim słowom, wszystko jest w porządku. Znał Młodego, bo go interesował. Wiedział, kiedy zganić, a kiedy podnieść na duchu. Zjeździli razem pół świata. Z taką samą łatwością docierali na krakowskie Planty, jak w Bieszczady, do Mediolanu, do Wiednia, czy po certyfikat przekroczenia Koła Polarnego na samym krańcu Norwegii. I wierzył, że czeka ich jeszcze wiele wspólnych wypraw – choćby autostopem do Ameryki. Na wschodzie dzień zapowiadał swoje przybycie, a oni siedzieli w ciszy i dopijali resztki dżinu. - Wiesz, Młody, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo nietypowymi zarazkami. Jak to powiedział Michnik: więzienie jest miejscem przybierania twarzy. Ty przybrałeś bardzo ładną twarz. Jestem dumny, że cię znam. - Nawzajem... - Cicho! Teraz ja mówię! Być może gdyby nie więzienie, nie byłbyś tym, kim jesteś. Lubię twój pesymizm, bo dopełnia moją radość życia. Przykro mi, że Sylwia odeszła. Nie zasługiwała na ciebie. Będziesz fantastycznym mężem i ojcem innej kobiety, która to doceni. Cierpliwości, brachu. Teraz Młody zaczął pękać. Oczy mu się zaszkliły, usta zaczęły drżeć. - Przecież ja tylko powiedziałem jej prawdę o sobie. Teoria o tym, że prawda wyzwala jest obłudna. - Mylisz się. Poczytaj Fromma. - Ok, może i wyzwala, ale po co to komu, skoro wolność przynosi cierpienie? - Kolejna zagadka bytu... Młody potrząsnął bujną czupryną. - Nie chcę więcej bab. Jestem uczuciowym bankrutem. Nie czekał na odpowiedź. Podniósł się i poszedł do pokoju. Włączył „When The Blind Men Cry”. Zaczęli słuchać w milczeniu.