Zgnieciony listek czarnej porzeczki
zapachniał w dłoni cierpką słodyczą;
przypomniał ustom owoc niebieski
- aż granatowy - pod warstwą listną.
Myśl ją olśniła, a może słońcem
lśniły owoce w gronach dojrzałe (?)
Lecz- nawet, jeśli miała ochotę -
nie jadła z ręki, bo nie spłukane.
Jemu i Neli milenium, ej!
No, bon.
No, ton.
Tam okna, bankomat.
Mało, gnom? To pytam.
Mannam.
Sore, cap - spacer os.
Fu, panu puf.
Pana paf.
Gafa, rafa.
To kanapka, jak pana; kot.
Ot, Kaju ram smaruj. A kto?
Aga, wy rozwory: wyro, wzory, waga.
Materac.
Jęzory w...
Aga, wdana nadwaga.
A profesor? E, i papieros. For - pa.
Al dyrektor; wrotka, rydla.
Babo, baboka baobab.
A, witani. Tina wita.
I palindrom pomaga.
Agawo, powaga.
A kula i na banialuka.
I na bani.
A kula puka.
A to kania, Lukas.
A... bez srok?
Maku, kukam.
A łada kula.
Oj, na banjo.
A jaka kulbaka.
Na potem? E... to pan.
Ani - na kolanie banialuka. Kula i na beina; LOK Anina.
w zasięgu wzroku
spod lasku poza miastem
dobiega wycie
wycie pod lasem
leśnym duktem przechodzi
szkolna wycieczka
przeciągłe wycie
wtóruje psów szczekanie
opodal lasku
spod lasku wycie
ludzie wcześniej niż zwykle
wracają do wsi
wycie spod lasku
na zagonie grasuje
gromada dzików
wycie spod lasku
spłoszone sarny wbiegły
na polną drogę
wycie spod lasku
w podmokłej łące brodzi
spokojnie czapla
skoszona trawa
kusi słoneczny piknik
spod lasku wycie