Żyła sobie babka w lesie,
nie samotna, lecz z córeczką.
Czy prawdziwą, czy przybraną;
tego nie wiem, zwodzę deczko.
Nie wiadomo, skąd tu dziewka,
którą skrzętnie tak ukryła,
lecz u babki bywał dziadek,
z którym od lat w lesie śniła.
Dziewka smukła, chuda, blada,
nie zaważy pół kwintala...
Babka śwarna, wypasiona
z dziadkiem sobie bara-bara.
Grzyby, zioła i jagody,
na podpałkę wiązka chrustu,
i - choć dziewka już dojrzała,
nadal jakoś nie ma biustu.
Aż któregoś dnia woźnica
wywiózł dziewkę wycieńczoną,
dziadek zniknął, zatem babka
pozostała opuszczoną.
Za wiosenką mija wiosna,
więcej o tym nikt nie słyszał.
Omijają ludzie chatkę...
wokół której dzwoni cisza.