Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł Modrzejewski

Użytkownicy
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Paweł Modrzejewski

  1. Cytat

    Pierwsza część dużo lepsza niż druga. Te upadłe anioły (choć o nich już tyle w literaturze było) są w jakiejś nowej sytuacji, przez to słońce nad nimi. Przez spostrzeżenie autora. To samo z deszczem: tak samo lirycznie "starty", lecz tu w innej sytuacji. "Chowa się" zazwyczaj słońce za chmurą. Więc tu - odwrotność. No i przez to "chowanie" obraz się dynamizuje. To samo z tęczą: jej kopuła wyeksploatowana, natomiast jako skrytka dla deszczu - nowa! Można by więc znaleźć tu pewną konsekwencję stosowanych środków... Gdyby nie ta druga część wiersza, aż do (dobrej) puenty.
    Przez cały czas: specyficzny, udzielający się czytelnikowi klimat - jak zwykle u Ciebie, Pawle. pozdrawiam. mp

    Zastanawia mnie w Twoim spostrzeżeniu, być może z powodu ilości czytanych wierszy lub mego niedopisania, brak zwrócenia uwagi, że sam porównuję się do aniołów tych z pierwszej strofy. Widocznie muszę popracować nad wyrazistością przekazu, choć wolę niedomówienie, które pozwala na wielowątkowość. I choć tak w prostym słowie rozkrzesać zabawę słów i wyobraźni. Dziękuję za uwagi będę się starał wybazgrzeć coś nowego.
    PM
  2. Cytat
    ckliwe do bólu
    i to przejście, że na końcu jacyś "my PeeLe" stają się aniołami

    proszę spróbować odpuścić sobie takie powszechnie uważane za poetyckie słowa, jak: anioły, tęcze, wiosenny oddech, ptasie trele, ust smakowanie, gorące westchnienia itp...
    i napisać coś w bardziej codziennym, zwyczajnym języku

    za ten kawałek dwója z plusem.

    pozdrawiam


    No cóż, lubię ckliwość w cieple, a że ze słów tak bardzo pospolitych...
    PM

    [sub]Tekst był edytowany przez Paweł Modrzejewski dnia 06-08-2004 14:07.[/sub]
  3. Nawet upadłe anioły
    suszą skrzydła w słońcu
    gdy deszcz chowa się
    pod kopułą tęczy
    kołyszemy się z wiatrem
    natchnieni wiosennym oddechem
    chwytając ptasie trele
    i smakujemy ust gorące westchnienia
    wtopione w miodosyt
    rozpinając skrzydła...

  4. Cytat
    "nie pomny" - może "niepomny"?
    Pominąłbym te myślniki (-).
    W lipcu będzie chyba jeszcze lepiej - słodsze lipy :)
    pzdr. bezet


    OK! Zgadzam się, co do "nie", moja wina. Lecz co do myślników - tu już zawiniła technika, a raczej system zapisu. Oryginalnie występują wcięcia i brak ich troszeczkę zmienia sens i formę czytania. Zawieszenie myśli odpowiednio uformowane pozwala wydobyć coś więcej niż naczytanie (może więcej uczucia?). A sama zmiana formy zapisu zmieniła całość na tyle by zwrócić Twoją uwagę.
    Co do "miodosytu", to proponowana lipa... brzmi trochę banalnie może używając miodolipu, jako obfitości? Ale to już inny wiersz. Dziękuję, PM
  5. Może jeszcze należało by poszukać? Obuchem wali słowo "zgniłe" i "nigdzie", a złamane zawsze się znajdą. Im więcej czasu w kalendarzach... Ale wiersz popycha mnie do Twoich następnych prac, może ta chwila poszukiwań na smutno już minęła.
    PM

  6. Iiiii – tak jestem w świecie, którego nie zauważam. Dzięki Twojemu spostrzeżeniu nagle stacja metra, (wybacz, ale utożsamiam z Warszawą), stała się czymś więcej. Krzykliwe reklamy zamienią się w kolorowe witraże, stworzyłem dzięki Tobie, w sobie piękno miejsca, które pomijam w milczeniu i w szybkości – do domu.
    Ponownie jak wcześniejszy Twój wiersz porwał mnie do zadumy i weryfikacji ustalonych zasad. Jest potencjał, który nie pozostawia mnie obojętnym. Przeczytałem kilka razy i jeszcze chcę czytać. Przeplotłeś pomiędzy wersami coś więcej przynajmniej jak dla mnie. Czekam na następne prace i śpieszę się by przeczytać, odwiedzić jeszcze raz Twą Katedrę.
    PM

  7. pióro zamokło
    pewnie deszczowe lato
    rozkapało się
    w szyb okien plusku
    a niebo jakby
    wtulić się chciało
    w dłoni uścisk – ciepło
    i pod parasolem cicho szemrze
    w dżdżu kropel łezką

    jeszcze kroków kilka

    spacer kończy się pod
    nieba skłonem
    zaczekam na przystanku
    przy słońc rozkładzie biegu
    aż przyjdziesz...

  8. Mam dziwne wrażenie, że znam to z ewangelii, i to bez zmian. No może z wyjątkiem utożsamienia się z Synem proszącym Ojca o pomoc. W twoim wierszu widać bliskość przebywania z Bogiem i to nie tylko w niedzielę. Choć nas może szokować stwierdzenie "napluj mi w twarz", ale jak mniemam z kontekstu źródła (Biblii), że to nie samo poniżenie, lecz wiara w uleczenie poprzez bezpośrednie dotknięcie Boga Ojca. Bardzo ciekawa myśl inna nisz przyjęte standardy. Czekam na następne...
    PM

  9. No tak!
    Jednak dłuższa zaduma pozwala na... na to by może choć kroplę optymizmu nie do wiersza ale w siebie i wraz zrodzoną ciszą wznieść nie krzyk, nie państwa lecz "dolinę w której śmierci już nie będzie" – po prostu – wiosna. Jesteśmy zabiegani, zapracowani, ale nie znaczy, że za... a raczej tak - za - powinniśmy być, za nadzieją. Może jednak należałoby się rozejrzeć ponad swoje ziarnko piasku i ujrzeć błękity?

    PM

  10. Mniam!
    To tu zacząłem ucztę, nie tylko myśli, ale i uczuć! Bardzo ciekawy warsztat, nie pozwalający na chwilę nieuwagi, a zarazem absorbujący bicie serca. Grupa skojarzeń powoduje, że wiersz przemawia nie tylko ulotną chwilą, po której pozostaje jednie przerwana pajęcza nić. Ale głębią, w której kipiel skojarzeń na nowo porywa umysł i chce się jeszcze i więcej.
    Czekam z niecierpliwością na dalszą ucztę poezji.

    Paweł

  11. XXX

    Zapomniałem –
    - nie dotknąłem
    nie
    - to takie proste
    nawet ślad
    zawieruszyłem
    w szybkości
    w mgnieniu
    tylko tak w piersi
    - ciężko
    i trud przysiadł na ramieniu
    marszcząc czoło
    - już tak mało dumne
    Zapomniałem
    choć to było wczoraj
    Lecz dziś przy Tobie
    znowu się będę zradzał...

    Warszawa 18 czerwca 2004

×
×
  • Dodaj nową pozycję...