Zofia Honey
Użytkownicy-
Postów
612 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Zofia Honey
-
Pieniądz, który w dodatku nie jest wprost proporcjonalny do wykształcenia... Tam pierwszy raz czytałam wiersze na głos. Dzięki
-
Oxyvio, pięknie podsumowałaś, też mi tego wszystkiego brakuje. Ludzie obrastając w dobra materialne normalnie dziczeją, odgradzają się niewidzialnym murem (albo prawdziwym) stając się dla siebie coraz bardziej obcy. Dziękuję Ci pięknie i pozdrawiam Zofia
-
Dobrze, że chociaż temat :) Dziękuję i pozdrawiam Zofia
-
Tak, to prawda - Dzisiaj jest wszystko oprócz czasu - wtedy nie było prawie niczego prócz czasu - tego było pod dostatkiem. Skoro obecnie brakuje czasu nawet na obowiązki, to po co go "marnować" na np. spotkania z przyjaciółmi? Chwile przyjemne też gdzieś umykają w ciągłym pośpiechu. W autobusie czy tramwaju ludzie już nie rozmawiają ze sobą jak kiedyś - jedynie słychać rozmowy telefoniczne. Kiedy ostatnio jechałam z córką i odezwałam się do nieznajomej, córka skomentowała później, że jej było wstyd, że tak nie wypada i więcej ze mną nigdzie nie pojedzie. Mimo pełnych półek w sklepach często wydaje mi się, że kiedyś mimo braków jednak było lepiej. Bardziej liczył się człowiek. Bardzo dziękuję za dobre słowo. Pozdrawiam serdecznie Zofia
-
Tamten okres dla dzisiejszej młodzieży do prawie kosmos. Kilka lat później zakup pralki tak mniej więcej wyglądał: Gratka Jestem ledwo żywa, dłużej nie wytrzymam: skóra pozdzierana i na ranie rana. Trafia wciąż do celu. Ile może pieluch ustrzelić na dobę jeden mały człowiek? Zamiast toczyć walkę trzeba kupić pralkę. Spacer zadaniowy no i problem z głowy. - Tak, szanowna pani, czasem pralki mamy. - Najbliższa dostawa? - Zarezerwowana, tam czeka ogonek na towary nowe, całodniowe stanie i nocne czuwanie. Można zlecić staczom, im klienci płacą za samo czekanie na dobra wybrane. Przyjdzie taki z krzesłem i już ma profesję, a co jest istotne zero bezrobotnych! Nie stać mnie na stacza, nie będę rozpaczać. Pokarm mam przy sobie, więc z wózkiem postoję. W środku nocy wrzawa: uwaga – dostawa! Pralki tylko cztery, zarzewie afery. Na nic nocne stanie, gdy towaru braknie. Inni poszli z żalem, my stoimy dalej. Był szczęśliwy finał. Jestem ledwo żywa. Wrocław, 1987
-
Dziękuję, już myślałam, że minie bez echa. Pozdrawiam serdecznie
-
Niemożliwa niepamięć, gdy trzymam tę szklankę z szafirowym nadrukiem (symbolem zodiaku - to bliźnięta) szkło grube, jest także znak czasu, uruchomił on film, więc przez napój popatrzę: Podarunek targałeś akurat na sesję, (choć pokaźny i ciężki - dwanaście w komplecie) powracałeś do kraju, gdzie bieda i przecież przewidują niebawem radziecką agresję. Solidarność walczącą z rządowych bzdur stekiem, jak powietrze z metanem, jest łatwo zapalić, od Wybrzeża do Śląska wybucha strajkami. "Pomożecie?" nie działa - odpływa wraz z Gierkiem. Przed pustymi sklepami taśmowe kolejki, wystawiony jest ocet, z kartkami po resztę, po wędlinę, po cukier, alkohol, za mięsem. Bezkartkowe niekiedy rzucają serdelki i w ogonku się cieszą. Częstuje ktoś czystą, gdy Polacy-sportowcy śrubują wyniki. Kozakiewicz, Jaskuła, Wielicki i Cichy, zaś literat nasz, Miłosz, zostaje noblistą. Na siatkówce obrazek – promienny ze szczęścia mandarynki przynosisz, trafiłeś je w sklepie. Wykupiłeś od razu i mogłeś najlepiej obdarować kochanych w tamtego sylwestra. Tak swobodnie kołują przeszłości latawce, niespodzianie w szkle kruchym przetrwały wspomnienia, uśmiechnięty w nich człowiek, choć dawno go nie ma. Zatrzymało się serce. Lecz czuję je w szklance.
-
Wcale nie miałam zamiaru czytać, ale wciągnęło mnie absolutnie. Ty to masz pomysły. Gratuluję. I pozdrawiam Zosia
-
Nie zdążyłam z odpowiedzią, to chociaż głos zostawię. Wiersz od początku mi się podobał.
-
Dzięki za wpis. Limeryk ponury jak samopoczucie tego dnia. pozdrawiam Zofia
-
Życzliwy człowiek z miasta Szczawienko dogodzić umie młodym panienkom. Od dawna echo niesie, że którą spotka w lesie do nieba śle ją mocną tasiemką.
-
Zmarł Pan Marek Dunat
Zofia Honey odpowiedział(a) na Filantropia fal utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Miał 47 lat -
Dziękuję za odwiedziny. W szóstym dniu I etapu przesłuchań konkursowych zadziwił 17-letni, ociemniały Japończyk Nobuyuki Tsujii (czyt. su dżi), nr 67. Gra jego była dla mnie wielkim przeżyciem artystycznym. Nieskazitelnie czysto i śpiewnie, z pietyzmem dla zapisu nutowego - po prostu pięknie. W czasie recitalu nie wiedziałam jeszcze, że nie widzi. Wraz z tą wiadomością przeżyłam dodatkowy szok - w jaki sposób było możliwe aż tak mistrzowskie opanowanie rozległej przecież klawiatury: rzuty, skoki, przemieszczenia - jak on zdołał tego wszystkiego dokonać zgodnie z zamysłem kompozytora? Pod wielkim wrażeniem dla siły ducha, odwagi, samozaparcia i tytanicznej pracy napisałam powyższy limeryk. Pozdrawiam serdecznie
-
Dziękuję Wam za miłe i twórcze odwiedziny. W trzecim dniu I etapu zmagań konkursowych zwróciłam uwagę na Howarda Na (nr42). Reprezentujący USA, 20-letni Chińczyk urodzony na Tajwanie tak jakby odkrywał Chopina na nowo. Fenomenalne wyczucie dźwięku wespół z wielką wyobraźnią muzyczną i niesamowitą techniką dało w sumie bardzo poetycką interpretację - właśnie o nim pisałam. Pozdrawiam serdecznie
-
Mam wrażenie, jakby tekst machnął na poczekaniu nastolatek, a później go nawet nie przeczytał. Nie podoba mi się w całości. Pozdrawiam
-
Multiinstrumentalista z Austrii zrobił akompaniatorom casting. Wielu przebadał progiem wymagań. Zagrał z akompaniamentem własnym.
-
Siedemnastolatek z Japonii żyje z kantyleną w harmonii. Choć w mroku stałym dłonie umiały otworzyć usta Chopinowi.
-
Chińczyk rodem z Tajwanu objawieniem dla fanów. Wstrzymali dech ludzie gdy w c-moll etiudzie wyrwał duszę z fortepianu.
-
A dlaczego niby miałby przybliżać do Bałtyku? Przecież jest zupełnie o czym innym. Dobrze, że się przeniósł na P - może będzie miał tu bardziej przychylnych czytelników. Również pozdrawiam W kawiarnianym ogródku z widokiem na morze miło lody smakować, zachód ze śmietaną. Przypadkowy przechodzień tuż obok przystanął zasłuchany w melodie, co niósł morski powiew. (...) Innych nęcą Paryża Pola Elizejskie a mnie senne miasteczka z rodzimym Bałtykiem. Kolorytem barw nieba, fal pluskiem przeniknę w bliskiej sercu ojczyźnie, dla mnie tu najpiękniej. w przypadku niektórych wierszy i z braku czasu czytam tylko poczatek, ew. jeszcze koniec; stąd nawiązanie do Bałtyku. A nawet jak teraz przeczytałam środek, to też nie bardzo kumam sytuację liryczną i co ma ta rama wspolnego z resztą. Ale może na P faktycznie znajdą się znawcy, no bo przecież to kwestia czytelników, nie wiersza, no nie... przykre pozdr aga Faktycznie dla autora jest przykre, jak czytelnik czyta jedynie początek i koniec. Wiersz nie musi się podobać wszystkim, a odbiór to sprawa indywidualna, są różne gusta. Nie uważam, żeby w P byli inni czytelnicy niż w Z. Może ostatnią strofę przemyślę, może zapiszę inaczej - tam ten wiersz pisałam i dla mnie to wystarczające powiązanie. Również pozdrawiam
-
A dlaczego niby miałby przybliżać do Bałtyku? Przecież jest zupełnie o czym innym. Dobrze, że się przeniósł na P - może będzie miał tu bardziej przychylnych czytelników. Również pozdrawiam
-
Czy gdzieś awanturuję się? Na koncerty również nie mam z kim chodzić - dla moich znajomych muzyka, którą uwielbiam - jest nudna. Również pozdrawiam
-
Bardzo obrazowo i emocjonalnie. Podoba mi się. Pozdrawiam Zofia
-
Ja Twoje również. Dziękuję za wpis i ocenę Pozdrawiam
-
Judyt, cieszę się, że mimo krytyki nadal Ci się podoba. Dziękuję i pozdrawiam yy..jakiej krytyki? nie czytam krytyki tylko wiersz nie ma za co:)ciepłoniaście Dziękuję, dzięki takim wpisom może mój wiersz znajdzie w końcu swoich czytelników Pozdrawiam ciepło
-
Trudno. Dziękuję i pozdrawiam