Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kajetan Chorągiewka

Użytkownicy
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Kajetan Chorągiewka

  1. Drogi Sokratexie!
    Dziękuję za tak owocną, długą, i potrzebną! analizę "swojego" odbioru tej metafory. Dla mnie ma ona ciut inny wydźwięk. Chociaż sam zostałem wychowany lasem i zwierzętami, posiadam nieco urbanistycznej krwi i równie krwawego konsumpcjonizmu. Niestety.
    Dla mnie owa metafora miała precyzować mój stosunek do pewnej kobiety, jakiej? Oj, tego zdradzić nie mogę :)

    Prowadzić też miała do pewnego okresu w ciągu dnia, który został jasno nazwany - zmierzchem. Dalszej historii można się domyślić bez moich opisów.

    Bardziej interesuje mnie Twój odbiór ostatniej strofy i użycia postaci Bruegela do spuentowania utworu. Dlaczego? Bo spotkałem się z różnym odbiorem, najczęściej nie takim, jakim ja go postrzegam. Chociaż już na początku pozostawiłem pewne ślady do postaci B. I wspomniałem też, że nijak ma się odbiór Czytelnika do odbioru Autora. Jednak forum to takie miejsce, gdzie Autor może pomóc Czytelnikowi, i vice versa. Oczywiście, o ile współpraca ma charakter przyjacielskich rad, a nie akademickich nacisków i rzekomo ugruntowanej wiedzy, włącznie z długoletnimi studiami, co jak widać się nie sprawdza wobec niektórych osób biorących udział w tej dyskusji.



    Pozostaje niezmiernie wdzięczny za obronę Twojej, iście herbertowskiej!, potęgi smaku.



    Dziękuję!

  2. Najdrożsi :)
    O co ta "draka"?
    O tekst? A czyż on taki wybitny? Taki godny takich dysput, tyrad?
    Nie.
    Tekst wstawiłem dlatego, że chciałem poznać opinię, a widzę że opinia obrała kurs w przeciwną stronę.
    Ze swojej, odautorskiej, strony pragnę dodać pewną bajeczkę wymyśloną dla potrzeb komentujących.
    Posłuchajcie.

    2 tygodnie przed wydaniem The Wall do Gilmoura i Watersa wpadają wspólni znajomi. Odsłuchują całą płytę i podczas Another brick in the wall zaczynają się śmiać i twierdzić, że to chyba najgorszy pomysł z tym chórem, jakimiś przekombinowanymi wstawkami. Pomyślcie, że obydwaj rezygnują z tych pomysłów. Pomyślcie wówczas, jak wyglądałaby ta płyta, o ile była by uboższa, ilu straciłaby słuchaczy i fanów zespołu? Podobnie jest z wierszem - przychodzą "znawcy", którzy ingerują w tok myślenia autora chcąc za wszelką cenę powiedzieć, że wg nich ich "wersja", ich poprawki, będą korzystniejsze - nie będą. Dlaczego? Bo to wizja autora, po prostu. Tak samo jak dręcząca wszystkich metafora "sarno nadchodzących zmierzchów", przecież to najzwyklejsza apostrofa do kobiety. Wystarczy spojrzeć na początki literatury rzymskiej. Widać, że niektórym "Znawcom" vide Sz.P. Oscar Dziki, też przydały by się studia humanistyczne. Ale jak kto oporny, to daj Bóg - niech się nie zmienia, bo nie wiadomo na co te zmiany będą.


    Grabażu:)
    Sienie obrażam, przecia Ci pisałem wyż o co się urażam, ino o te dwie sprawy i czasem jakie ynne :)


    Pozdrawiam poniedziałkowo!

  3. Jasne, że bez urazy. Się o beleco nie urażam, no chyba że o widły, albo zło kobito ;)


    Jednak nie wyraziłem się jasno.
    Kursywa ma precyzować inne widzenie. Coś jak "objawienie". Więc kursywa ma precyzować właśnie owo "objawienie". Dostrzeżenie wśród grupy osób patrzących w to samo miejsce, czegoś ponad to, co widać.


    Grabażu! Dziękuję za chęć wymiany myśli :)


    Kajtek

  4. Grabażu!
    Dziękuję za "wygrabażenie" sobie dla się smakowitych kąsków i chęć podzielenia się odczuciami.
    A!
    Kursywa ma rozróżniać "nas-patrzących" od innych-patrzących.
    Jak inaczej patrzy się "kursywą" niż pismem prostym? Tak, że ja-patrzący widzę inaczej niż inni i tę różnicę chciałem jakoś zapisać, więc kursywa była odpowiednia. Sądzę, że wyrażam się jasno? Jeśli coś przekabaciłem - racz wybaczyć i pytać do skutku :)



    Sokratexie :)
    Myślę, że to od owego S, któregom niegdyś studiował :)
    Dziękuję za podważenie komentarza swojego poprzednika i chęć zwrócenia uwagi na to, co powinno być medium rozmów na takich forach, jak to - najpierw treść, potem forma.
    Serdecznie dziękuję!


    Kajtek

  5. sarno nadchodzących zmierzchów
    naszych snów nikt nam nie odbierze jak tych czasów
    i objawień w monasterach kiedy patrząc na ściany my widzieliśmy
    a oni nie i o to byliśmy mądrzejsi i bieglejsi w wierze
    więc pisząc do ciebie zamykam cię
    w słowie kobieta i słyszę twoje oddechy czuję
    ciebie posiadanie obok
    - tryl kaszlu w płucach
    garść tabletek charkot brak powietrza
    i prędkie jego łaknięcie (tego wszystkiego
    nie piszę bo jak oddać w słowach szpitalną biel
    i uśmiechy godne politowania?) allegro pełnia
    dźwięków spokój -

    przesuwam całe baczenie na boki
    jak poły sukien u weneckich kurtyzan
    gdzie inne mógłbym widzieć światy inne odkrywać prawdy
    a przecież siedząc teraz w innych miastach
    i inne odwiedzając damy przyzwyczajam się
    do pustych łóżek astmy ścian i czarnobiałych fotografii
    czyjejś nieobecności

    chcąc w tym wszystkim ciebie zachować
    życie pozostawiam otwarte
    na breuegelowskie jesienie i jarmarczne humory
    losu

  6. za ich plecami urywa się horyzont
    który wyznaczać teraz będzie nahajka dowódcy
    woda której smakować będą z metalowych kubków
    nie będzie posiadać tego samego smaku
    kiedy niosła ją anna inne też oglądają
    teraz ptaki zmierzające na zachód
    ku krainom których nazwy uczyli się na pamięć
    a które teraz na nic się im nie przydadzą
    kiedy gruby sznur wiążę im ręcę nogi
    wolność

    ochra krajobrazu zamykającego się raz na zawsze
    będzie im przypominać noce spędzone przy piwie
    rozmowach o śmierci cara królewiczu w złoconych bucikach
    który miał tresowaną małpkę i czarne włosy
    i planach na najbliższy dzień (zwóz zboża do spichlerzy
    nie dojdzie do skutku z powody burzy której
    nikt nie przewidział z ruchu gwiazd i lekkiego wiatru
    smagającego twarze)

    alembiki czaszek wypełnione zapachami z kuchni
    pozwolą im zakochać się w sprzątających służkach
    jeden z nich ukradnie panu zboże ucieknie na koniu
    szczęśliwy że mu się udało może umrze w ciut inny sposób
    suwmiarką wzroku mierząc grubość sznura
    który otoczy jego szyję swoim szorstkim ciałem

    a może dym z nad fajki będzie im przypominał
    o rzeczywistości opuszczonym domu
    o tym że teraz rzeczywistość realizuje
    plany

    za nich




    inspirowany obrazem Ilii Repina "Burłacy na Wołdze"

  7. and who is know which is which
    and who is who?

    Pink Floyd, Us & Them





    krojąc grube plastry cytryny
    i słuchając przy tym flojdów i stinga (na zmianę)
    zastanawia się gdzie jest cień jego myśli
    czy przechadza się po marmurach zamków kobiercach
    ogrodach warownych parkanach zielonych
    aż w końcu zatrzymuje się nad brzegiem książki
    czyta

    śmieszne koronki u dołu sukienki
    całe w cętki promieni które kołyszą się w nitkach materiału
    ona biegnąc szybko
    - magia wyobraźni! i wiatr
    muskający wszelkie jej włoski ... - potyka się
    o wystający korzeń upada a sznur pereł toczy się
    powoli pośród traw jak równie powoli na zachodzie
    ktoś chowa słońce niczym fotografie z młodości
    :
    pierwsza miłość, R. płynący żabką i kraulem, blizna
    na dwa szwy, fronton domu, róg łóżka; to są właśnie
    wspomnienia - odchodzi co raz dalej
    wyprzedzając siebie ...


    z zamyśleń wyrywa ją kropla krwi
    która spływa w dół po przegubie
    rodząc na stole małe ocany

    ... i nie podnosząc przy tym głowy
    wdycha zimne powietrze a ona wychodzi naprzeciw
    z domu tego świata widzi jak do brzegów przybijają
    drakkary z grubych sosnowych belek
    .


    jego wieczorny pocałunek pozwala jej zapomnieć
    o bliźnie upadku krwi na stole i opuszczonym cieniu
    w otchłani prozy


    Kraków, 14.04.2007
  8. psy węszą nisko przy ziemi
    czują niebezpieczeństwa jutra przed nami
    ale i tak kiedy zechcą przyjść także po nas
    postawimy na sztorc lance naszych czujności
    będziemy czekać

    jednak
    w całym tym zgiełku - rozkazy podchody pod drzwi nasłuchiwanie
    obcych dźwięków straże podwojone nocą - żyć chwilą to znaczy
    jeść spać wychodzić do sklepu kiedy to możliwe
    odbierać telefony od A. kraść ją światu
    i od czasu do czasu w porze spaceru
    rzucać w jej stronę krótkie spojrzenie
    pełne miłości

    psy nadal węszą tropy
    stają się to wyraźniejsze to co raz słabsze
    śladów nie zaciera mgła naszych oddechów
    powietrze nie prześwituje przez nasze ciała
    jak światło w lustrze z nad mojej głowy
    skupia fotony jej cienia śpiącej jeszcze
    kiedy nabieram wody w dłonie obmywam twarz

    lecz właśnie to w jej snach należy modlić się
    pracować w sadzie przy zbiorach dorodnych już metafor
    ocierać pot z czoła kłaść je równo na prasie czekać
    aż pojawi się po chwili czysta barwa myśli
    i nocą o blasku księżyców przy stygnącej na patio kawie
    oglądać tamte sady pełne kwitnących jeszcze metafor
    łuskając przy tym orzechy pytań zastanawiać się czy to prawda
    że kiedy kwitnie grusza jabłoń i śliwa okręty
    naszych chmur płyną już ku innym morzom
    i na innych czeka się barbarzyńców


    ...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...