Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kajetan Chorągiewka

Użytkownicy
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Kajetan Chorągiewka

  1. Sztychy na oknie, pod palcami biesy deklamują z pamięci: skocz, a dam ci całe królestwo. Ruchoma igła pomiędzy domem tutaj, a domem tam. Podpisy w rogu szyby, żeby za dwie godziny mogli się dowiedzieć, że byliśmy. Słońce rośnie tutaj dwa razy szybciej, mówią: takie miejsce jest tylko jedno w tym kraju. Do brzegów przybijają drakkary z grubych sosnowych belek. Stańko. Trąbka. Pocałunek. Tak to można skończyć. Albo inaczej. Kubiszyn. Bas. Powietrze drży, od okna do parapetu. Jeśli tak bardzo lubi to robić unplugged to trzeba schować gwiazdy, nie wywoływać jednorożców, ani burzy.
  2. p. Jacku chętnie, ale innym razem. Powody? To prawdziwa sytuacja, nie da się czegoś pozbyć, coś dodać. Musi być jak jest. Żeby wierzyć w to, co jest - musi się napisać jak było. Taka metoda w pisaniu towarzyszyła. Tak chciałem. p. Bogdanie przede wszystkim - to osobisty tekst. Mam świadomość, że pewne konteksty są tutaj jakby z "innej bajki". Ale nie wszystko, część można odczytać "po swojemu". Z pewnością. Taką samą pewność osiąga się pamiętając o wspomnianym przez Pana wersie. Chociaż dla mnie kluczem jest już sam początek, no może jeszcze kilka wyrazów z początku drugiej strofy. A coda? Jak coda - każdy widzi. równie serdecznie pozdrawiam. S. Hornik
  3. tobie Drzewa uciekają przed nami. Skóra jaśnieje od świecącego słońca, trzeba by zrobić daszek z dłoni żebyś nie mrużyła oczu. Lekkie listowie śniegu wyściela drogę, po której przejechaliśmy, szybko, jak dreszcz. Została za nami biała niecka, dymi się z kominów jak z misek golarza. Wieczorem prysznic, mycie zębów, twarzy, pośladków i piersi. Seria migawek z podróży po ciele przy herbacie. Samotność zaczyna się w domu i idzie za nami. Oszczędni w skupieniu możemy zacząć się uśmiechać. Musujący pod językiem śnieg smakuje jak szczaw w wakacje, taki czar rzucony na białko. Ciało poświęcone czarowaniu, takie jasne słońce. Trzeba wstać, zacząć od ostrza noża tę opowieść. Tak kochać. Na końcu się nie skaleczyć.
  4. Szczególnie kiedy jest to Ojciec, zmarły 9 miesięcy temu ...
  5. Na mapie miasta dwa odległe punkty. Mieszkasz tutaj, ja tam. Pomiędzy domami sznurki ulic. Co kilka metrów smukłe łodygi latarni. Teraz, to dziwna pora. Nie umiem napisać, że cię tutaj nie ma. Trochę po to, żeby wierzyć, że nadal jesteś. Spacerujesz, palisz, piszesz listy. Skóra ciemnieje jak suszone jabłka, marszczy się. Odpada. Są dwie części ciebie. Ta odbita na fotografiach. I ta, której moja pamięć nie umie.
  6. Próbki, Bodzio, próbki. Sie nie da wyłącznie o miłościach, elfach, biedronkach i PiSach :)
  7. moim zdaniem wszystkie kropki są na swoich miejscach... a tak na marginesie... może ktoś napisze, kim był bohater wiersza? pozdrawiam Hrehory jest moim tworem, postacią wyimagnowaną. Proszę się nie bać o swoją nieznajomość ludzi, zwłaszcza kiedy istnieją tylko w wyobraźni piszącego :) Pozdr
  8. U nas się mówi snop światła, snop zboża. Takie uwarunkowania kartograficzne :) Pozdr
  9. Jak się tutaj znalazłeś, kto ci drzwi otworzył, kto wpuścił w tę bezprzepastną czeluść? W ten mrok, w którym nie ma już drzwi, wyjścia, wejścia? Nikt cię tutaj nie zna. Jesteś, jak ten tysiąc słów, co rozrywają gardło i chcą się pokazać. Ale usta są szczelnie zamkniętę, przeszyte nicią. Kanty obola są ostre, jak dawniej twoja mowa. Zastępują ją w tym świecie. Pozwalają drobić słowa. Kaleczyć. Twoje nowe miasto produkuje zamki, zapadnie, fosy, szlufki i czerwone szelki. Są oliwki i cygara. Tam już nikt nie płacze, nawet nie wspomina. Nenii nie pisze, bo komu ją teraz poświęci? W bibliotece masz lampkę z ćwiartki moreli. Za oknami snopy światła i snopy siana. Ponad parapetem wciąż mnożą się łodygi promieni o ciężkich podbrzuszach jasności. Przed tą kropką jeszcze żyjesz. Za nią już cię nie ma .
  10. Ouh. Odstawmy na boki i lewe i prawe kwestie prawdopodobieństwa i sinic i małp. A zajmijmy się samym tekstem. Więc MN - jak tekst? :)
  11. Trza było iść dalej i dopisać jeszcze co nieco
  12. Wiem, że Karotkanajukochańsza lubi, ale czy inni polubią ;)?
  13. Nie mieścisz się już w skali Apgar. Teraz mierzą cię inne liczby, literki, pióra i atramenty. (Gdyby atrament rozpuścić w wodzie to staje się siny. Jak twoje paluszki w zimie. Siność zakrada się, do wnętrza. Pomieszkuje rok, dwa, kilka dni. Trzeba ją potem wyciągać. Płatkami.) Za oknem masz plamki żółci, pomarańczu, czerwieni. Słońce, mówisz, słoneczko. Wiesz, że na twojej buzi zaczyna się pewność rzeczy i słów? Śpij. Śnij. Śnić jest tak, jak nawlekać nić na małe oko igły. Do środka i na zewnątrz. Żyć jest tylko pomiędzy.
  14. Bywa :) Zdravy, p. Jarosławie!
  15. Widać i kicz czasem może być ładny :P :) A, co ta tacka tak kole po oczach? :) Przecia po polskiemu napisane. Zestawienie pisałem, na szybkie skojarzenia-skróty myślowe. Ja wiem, co chciałem powiedzieć, ale to są moje skojarzenia, w Czytelnika nie wejdę, nie zmienię, więc niech sam kompinuje. Pozdr
  16. Wyjaśniam, już wyjaśniam :) p. Bogdanie to jest całość frazy: Herbata jest na stole, na stole są dłonie. Na tacce wuzetka, w przełyku ślina, w żołądku pustka. A jak ją czytać? Kilka szybkich skojarzeń: 1. wuzetka - jedzenie 2. ślina - "cieknie ślinka", więc głód 3. żołądkowa pustka - ucisk jaki czasem odczuwamy, a pozatem - również głód. jak się to ma do całości frazy? Ów właśnie głód do kogoś, trochę faktycznie fizjologicznie i szpitalnie, ale ... urok Autora. Dalej: - Rym wewn., nie zamierzony. Po prostu przeoczenie. Albo niedopatrzenie. Nikomu z czytających wiersz nie przeszkadzało. - Nie, nie za dużo :) Tyle, ile Autor założył, że m być. Chyba wszystko. Dziękówki za spojrzenie i reckę, krótką bo krótką, alezawsze :) Pozdr
  17. Opisowe, relacyjne - bez zawiązki jakichś rozmyślań ...
  18. I Mogłabyś napisać w n-tym liście: Nie odpisujesz. Znów ta cisza, która łączy. Ode mnie: która rozdzieli. I dalej: nie widzieć cię tak długo ... Przez minutę, dwie, nawet trzy, owszem, ale już godziny. Mógłbym odpisać, że mam parasol z połówki pomarańczy. (I taką cię sobie wyobrażam - miąższ dźwięków pod cienką skórką, między szypułką kości, ponad sercem.) Jesteś tu i teraz, ja tam i dalej. Zaciera się kontur rzeczy, widać dwie poruszające się krople. Następują zmiany: ty w habicie, ja w garniturze; obejmuje nas ramię narracji - ciepłe języki słów liżą nam stopy. Gwiżdże czajnik w Świerklańcu. Herbata jest na stole, na stole są dłonie. Na tacce wuzetka, w przełyku ślina, w żołądku pustka. Po nas? Zachodzi słońce. II Plama jasności zamyka nam (na moment) powieki, jak wieko zdobne w sekwojowe żyłki, w siwe obramówki i zielone klamry. Idziemy. Przed nami mgiełka przypuszczeń Co-Się-Stanie? Za plecami ślady, które ktoś pozostawił (my?), które zmywa morze. Zostaje cisza. Powtarzasz się. Nie słychać rozmów, nie widać dąsów. Są tylko dwie krople w oddali, które wsiąkają w inną ziemię. .
  19. A gdzieś to wyczytał co jest na miarę? Pozdrawiam Gusta to niezbadana kraina, w którą się sam osobiście nie zapuszczam. Zwłaszcza kiedy jest zamieszkana przez różne ludy i plemiona. :)
  20. http://img248.imageshack.us/img248/9898/muz1kg3.jpg A tak mi się ;)
  21. Leszku! Dążenie do bycia w centrum uwagi nie jest korzystne. Skoro żądasz tak rozwklekłych analiz, to z pewnością pojawianie się tekstów tutaj w tym dziale deprecjonuje dalszy Twój tutaj rozkwit - bo naprawdę nie są to teksty na miarę tego kanału ... Pozdr
  22. Tu niby nie ma patosu? Teraz Autor zaczyna tracić i to w zastraszającym tempie w oczach Czytającego-komentatora. I jak fałsz może cokolwiek rzeźbić poza wnętrzem? Tutaj to wnętrze, o ile jest, jest tak zafałszowane pod grubą warstwą "poezji", że szkoda zachodu się go doszukiwać. Poza tym: jak ryciny mają się do fałszu? Obrazy owszem, ale ryciny? Szkic niewiele daje o faktycznej sytuacji fałszującego, a właśnie szkicem jest rycina, uwzględniona przez Autora w tekście. Pódźże dalej, moja klawiaturo! I tu jakby sens całego "konceptu" - luźno powrzucane słowa. Znów nieznośny w odbiorze patos. Jakaś próba przerzutni, przeniesienia partii myśli do kolejnego wersu, chociaż niewiele to wnosi. Tu wreszcie pojawia się osobowy PL. Krzyknąłbym: wreszcie!, ale jakoś mam zdarte gardziołko ... Skąd wobec czarnobieli jakieś pojemniki? I czemu mają owe służyć? I na co są? Hm? Panie Autorze? I skąd jeszcze w czarnobieli - szarość?! Czarnobiel to jak sama nazwa wskazuje połączenie kolorów: czarnego i białego. Skąd więc owa szarość...? I jak czas może przebić pojemniki? Jak sam Autor widzi - grad pytań. I z nikąd odpowiedzi ... Może tutaj coś będzie? Tutaj niżej? Nieco dłużej, może będzie ciekawiej? Nonono, PL dorasta, staje się wreszcie siwy, znaczy nie pierwszej młodości, ale patos go nie opuszcza, dalej drąży swoją wyższość pod ziemią szaraczków ... Ja wiem, kiedy nabawię się siwizny, ja wiem! Jak będę miał te dziesiąt lat więcej niż mam. Żadna mi nowość, poza tym - sloganik, naleśniczek i skwaśniały budyń z tej uwagi w wierszu. I co ma znaczyć to: [...]sprawiła że nieporadne witał? Co nieporadne witał? Krajobrazy? Palant to chodziło o taką grę? W palanta się nazywała ... Grałem hen-niegdyś, będąc młodzieniaszkiem! Ale to było hen-niegdyś. Koniec mnie chyba najbardziej usprawiedliwia - nie wierzę autorowi. Szczególnie punktując go, na swój zabawny sposób, dorzucając nutkę ironii - takimjest huncwot i szpaniel... Adios Autorze! Wielu stwórczych i twórczych spełnień! Z uszanowaniem, Kajetan Chorągiewka .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...