Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Witkowski

Użytkownicy
  • Postów

    160
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tomasz Witkowski

  1. Marzyłem będąc w przedszkolu By zostać gwiazdą football-u Morderczo ćwiczyłem I tak, jak wyśniłem Jestem bramkarzem – w Bristolu
  2. Jurkowi pewien Kardynał Jąkanie słów wypominał W końcowych akordach Se dali po mordach A „Finał” się nie zacinał
  3. Jeśli nie pochodzisz z probówki Dotrwasz, wiesz mi nawet do stówki Po tej hibernacji Człowiek jest bez racji Może, jako wkład do lodówki?
  4. Tomasz Witkowski

    w tańcu

    Zapewne nie jest szczęśliwa, Gdy palec jeden ubywa Finał mógł być inny Gdyby pląs ten gminny Z szablami się tam odbywał
  5. Tomasz Witkowski

    Debata

    Kto jest tu bardziej winny, gdy debata zgrzyta Niczym to młyńskie koło w ciężkich słów zalewie Czy ten, kto mówiąc szczerze o gówno zapyta? Czy ten, kto szczerze mówiąc nic o gównie nie wie?
  6. Zamożna pani Kuzniecow Gorzej poczuła się nieco Lekarz u niej co dnia Nie lśni jak pochodnia, A wnuki jak ćmy doń lecą
  7. W kwestii umiejętnie wziętych wulgaryzmów, By nie zachwiać aby swego dzieła krasy Skądinąd wesoły człowiek Romantyzmu Metaforę kota zamknąłby w nawiasy Czyż nie były gorsze wtedy niż dziś czasy? Jednak nie dodawał bluzgając tragizmu
  8. W Alzacji czy też w Chorwacji W kwestii beatyfikacji Za życia ‘non grata’ Święty po stu latach Kurz dodaje aktom racji
  9. Żyć nam przyszło po „magicznym zero” Borykać się z tą wieków cholerą Wielka do popisu niwa Jak na złość lat nam przybywa Ubywało, tym przed naszą erą
  10. Rzekł księgowy syn Wojciecha - źle, że stary rok odjechał Ja z wami nie piję W ciągłym stresie żyję Kurna! Budżet się rozjechał
  11. W komentarzu tu dodanym Ma przedmówca wiele racji Lepiej chyba być zesłanym Niż doświadczyć windykacji
  12. Rozpatrując kwestie sporne Kto i komu zasrał życie? Łatwiej członki- gdy niesforne Okryć ot, wierzchnim nakryciem
  13. Polsko, matko moja, tyś mą czcią i wiarą W sprawiedliwość dziejów odkąd pomnę wierzysz Różną ci przychodzi ważyć ludzi miarą Niejednako wszystkim na ich sercach leżysz
  14. Mam nadzieję, że skojarzyło Ci się dobrze i będziesz zaglądał częściej Pozdrawiam TW
  15. Gdy miłość i szczęście ułożyć na szale Ważyć się powinny w sposób sprawiedliwy Nie będziesz szczęśliwy nie kochając wcale Kochając na zabój nie będziesz szczęśliwy
  16. Niezwykła to strawa, choć przepis niezmienny To warto naczyniem jej status wyróżnić Weź tygiel swych trosk i problemów codziennych Lecz przedtem do czysta go musisz opróżnić Napełnij po brzegi rzeczone naczynie Najczystszą esencją strumienia szczerości, Co z głębi pochodzi i w zgodzie wciąż płynie Razem z tym, kto chce nadać swym intencjom czystości By poziom słodyczy w roztworze życzliwym Podwyższyć istnieją rozliczne sposoby Nie cukrem, lecz uczuć nektarem prawdziwym Słodyczą odwieczną ust bliskiej osoby Z ostrością potrawy nie będzie kłopotu Wystarczy, gdy wzmocnisz ją kwiatem różanym Nie trzeba tu sztucznie dodawać polotu I bez tego ta treść smakiem jest wyszukanym Uczmy się, jak tej strawie właściwy smak nadać Błędem jest ponad wszystko na wzajemność wciąż liczyć To nie ważne, by pięknie czcze życzenia składać, Ale to, by zwyczajnie dobrze komuś życzyć Kucharz życzy Wam, na ten nadchodzący czas Wszystkiego Najlepszego
  17. Piszę, choć się kręci rzewna łezka w oku Kto wie, czy nie jedną z głównych przyczyn było To, że nie potrafił jej dotrzymać kroku On się trochę spóźniał, gdy „to” nadchodziło
  18. Tomasz Witkowski

    pop achy

    O, nie masz zaiste litości nad nami Ten obraz nadmorski, tej pięknej dziewczyny Zburzyłaś plaskaniem jak dzwon wymionami Owianym zapachem, o fuj! Naftaliny
  19. Jesienią odszedł brat pustkę im czyniąc w domu Pomieszał im się świat jak nigdy i nikomu Kardynał nie chce złota Świnia nie pragnie błota A ślimak się odgraża, że wkrótce zbiegnie z domu
  20. O drzewach to bajka stojących bez ruchu, Noszących wysoko szumiące swe głowy Gdy zechcesz posłuchać czymś więcej prócz słuchu Usłyszysz, być może ich ważne rozmowy Usłyszysz, być może jak Modrzew się złości, Że choć mu nie zimno w miesiącu dwunastym To bardzo się wstydzi tej swojej nagości Bo igły pogubił jak jakiś liściasty Być może usłyszeć też będzie Ci dane Jak Sosna narzeka i pomocy woła, Że bardzo zmartwiona jest kory swej stanem I prosi by szybko zawezwać dzięcioła Gdy wsłuchasz się bardziej usłyszysz, być może Choć sprawy te można uznać za prywatne Spory, które toczy z Kasztanowcem Orzech Czyje to owoce są bardziej przydatne? Posłuchaj, jak Jawor wciąż Wierzbę pociesza Po prawdzie, to nerwy mu się chyba kończą „Płaczesz, boś samotna? Toż przyjaciół rzesza Nie bierz tak do serca, żeś Wierzbą płaczącą Usłyszysz, jak Brzoza doradza Dębowi, Żeby skorygował ten swój przechył w lewo By jął się prostować, zapobiegł wstydowi Bo, to nawet koza na pochyłe drzewo Postaraj się pojąć też Klonu kolory Popatrz, jak czerwienią wstydliwą się pali To, za sprawą późnej, jesiennej już pory Oraz Jarzębiny czerwonych korali Jeśli zaś usłyszysz tylko echo głuche Lub głosów usłyszeć szum ci nie pozwala Oznaczać to może, że źle z twoim słuchem Albo, że cię drzewa uznały za drwala
  21. Sprawa, co zwłoki nie cierpi żadnej Dawno Wójtowi sen z powiek spędza List do struktury najbardziej władnej W osobie samej Proboszcza księdza Wójt ten odbierał szlif urzędniczy W przybytku wspólnym „Pod kłosem złotym” Bogactwo ducha z ojca dziedziczy Tak, jak o wszystkich ksiądz wie i o tym - Trudno, toż jestem przedstawicielem I mnie wybrali moi rodacy To, że nie często goszczę w kościele Jest jeno skutkiem ciężkiej mej pracy Podjął Wójt w prawdzie już kilka kroków Częściej kościelne odwiedzał ławy Jednak za sprawą Proboszcza wzroku List mógł załatwić lepiej te sprawy Proboszcz tuzinem szpaków karmiony Błędnie odczyta rdzeń mego planu W odwecie rzuci słowo z ambony I w diabły pójdzie Lexis humanum Jak postanowił, tak uczynił - Wielce szanowny nasz Ty pasterzu Dodał zawijas swój wyuczony, Który zakończył wprost na talerzu Zbroczywszy mankiet szprotem wędzonym - Cnót wielorakich nasz Ty przykładzie Autorytetu dajesz wyrazy Ascezą w nocy skromnością na dzień Przyjmij szacunku mego wyrazy Choć w cukrowaniu nie był najgłupszy I przeznaczenie znał wazeliny Poczuł, że we łbie robi się grubszy Od tytułowej tej plątaniny Pogryzł już pióra fragment pokaźny Nic to, że głowa pęka z niemocy Gdy pisać zaczął dzień był wyraźny Sedna nie dotknął, aż do północy - Treści, ach treści spłyń na mnie proszę- Zaklinał wenę Wójt na kolanach - Nie dość, że babrać się w tym nie znoszę Przyjdzie mi pisać chyba do rana Lepsza by była chyba pocztówka Bo jeśli wątek listu formalny Sądzisz przez pryzmat treści nagłówka Odbiór przekazu będzie fatalny Miejsca zostało na podpis nagi Westchnął z tonacją iście niewieścią Oto jest przykład, już nie przewagi, Ale tryumfu formy nad treścią
  22. Gdy byłem na kolacji w restauracji w Żarach Spotkałem dziwne panie tańczące w dziwnych parach Soczyście malowane Na wskroś skąpo odziane I gdzieś je już spotkałem…? Już wiem! Przy pisuarach
  23. Tomasz Witkowski

    Pióro

    Uprzejmie dziękuję i proszę o wyrozumiałość Pozdrawiam TW
  24. Tomasz Witkowski

    Pióro

    Szanowny panie Henryku Jakowiec Mam pełną świadomość niedoskonałości swego warsztatu. Przeczytałem również (czterokrotnie) definicję, której nieznajomość raczył pan mi zarzucić. I nic. Mam zamiar w dalszym ciągu bawić się słowami pozostając ciągle tym kimś, kto notorycznie nie mieści się w tak precyzyjnie zdefiniowanych ramach. Mam również pewność, że nigdy nie będzie mi dane osiągnięcie reprezentowanego przez pana poziomu profesjonalizmu. Trudno, może w związku z tym jesteśmy świadkami narodzin nowego gatunku literackiego? Również pana pozdrawiam T.W.
  25. Raz pewien kompozytor niedobór miał magnezu Ułożył dla swej żony pieśń z domieszką pewną jazzu Przejrzał swe krawaty, Kupił piękne kwiaty U stóp jej wszystko złożył gdy umilkło „Dobry Jezu…”
×
×
  • Dodaj nową pozycję...