Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jarek_Rendzio

Użytkownicy
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jarek_Rendzio

  1. @Basia_Malic Pani Basiu wiersz a raczej grafo słabe bo i autor taki jakiejś takiej cherlawej postury a tak na poważnie może z czasem coś uda mi się w nim poprawić. Dzięki za ocenę pozdrawiam.
  2. Witam panią. Dziękuję za poświęconą mi oraz mojemu skromnemu grafo uwagę jak również jego ocenę i wskazanie błędów oraz niedociągnięć. Wypaczoną średniówkę na tę chwilę poprawiłem lecz czy lepiej pozostawiam ocenie innym gdyż może okazać się to kosmetyką w stylu zamienił stryjek ....Nad rymami oczywiście mogę popracować z tym ze zapewne będzie to wiązało się z większymi zmianami co może powodować iż zatracę się w tym co chciałem przekazać. Pomyślę nad tym później a na tę chwilę dziękuję i pozdrawiam.
  3. chwile me szczęśliwe miejsca ukochane byt kruchym jestestwem w świecie bezlitosnym dziecięctwo czas zabaw ongiś zapomniane młodość krótką chwilą w wspomnieniu radosnym dorosłość igraszką w wesołość oblekła nieskażona jaźnią życia w oka mgnieniu przez pryzmat wyszynku gościńcem do piekła poniosła ofiarnie na stos przeznaczeniu
  4. ślepym torem, przez Narwik nieokiełznanych grzesznych myśli pośród uśpionych snem martwym przystanków gdańskich błądzę mijając melancholią więzione wagony zbłąkane w zadumie na peronach wspomnień
  5. Jarek_Rendzio

    ****

    tak wogóle ten skromny utworek zrodził się na prośbę pewnej grupy byłych przedszkolaków jako piosenka do której to pewna sympatyczna osóbka skomponowała nawet muzykę lecz niestety ociąga się ona z przesłaniem mi pełnego wykonania.Pozdrowionka
  6. Jarek_Rendzio

    ****

    jak pokrótce w proste zdania ludzkie życiorysy streścić czy ziszczone w nich zostały rodzicieli ich ambicje czy też życie scenariusze niczym z lotomatu spisze krętą ścieżką przeznaczeniu poprowadzi na spotkanie dziś po części na pytania odpowiedzi czas umieścić w internecie świat tak mały zniósł na wieści prohibicje z dawnych lat przyjazne dusze na ekranie niczym klisze prześwietlone w oka mgnieniu dają nam odpowiedź na nie co się stało z naszą klasą wszem i wobec dziś wiadomą jaką każdy poszedł drogą gdzie budował przyszłość swoją kto zapoznał się z wiecznością kto zwycięzcą lub przegranym czy nadzieje w nim składając lepsze jutro znaleźliśmy jak wyzwaniom trudnym czasom nadążamy czy znikomą nasze role grane z trwogą zamiast w chwale skryte zbroją czy hołdując tym wartością od dzieciństwa w nas wszczepianym z czystym sercem w świat zmierzając wszystkich w życiu kochaliśmy
  7. słuchaj panienko ogłuchła niewiele do niej dociera nie bajki to ni sen otwórz oczka proszę prędko dziewczęce marzenie umiera twój powóz konie strojna kwieciem kareta czy widzisz dobrze mgłą jaką osnute blask złota biel z czernią spleciona ona nie widzi letarg jakby uśpiona nie budzą jaźni kopyta stalą okute jest ślepa zmysły zatraca biedna kobieta z najczystszych uczuć pięknych owianych mgielnym tiulem wspomnienie chwil namiętnych pożegnać przyjdzie z bólem panienka bezwiednie kroczyć chce w hipnozie mknąc ku przeznaczeniu w kwiecistym powozie nie czuła na prośby w zmysły zubożała konających marzeń dostrzec swych nie chciała chrząknięciem przeszkodzi snom tym fiakier stary wyrwie w rzeczywistość wróci z sennej mary słysząc szloch złowróżbny, płaczek chór żałobnych wiedziona posępnym uczuciem dziewczyna złoży garść w modlitwie pocznie rozmyślanie cóżem uczyniła w zmysłach zniewolona karawana kalią, kirem wyścielona złotą nitką tkane w szarfie pożegnanie mistrzu ceremonii rytuał zaczyna idzie utykając pośród płyt nagrobnych przygnębiony stangret mała urna w przedzie dziewczę podświadomie za nią wzrokiem wiedzie pyta w głos żałobnych kto spoczął w trumience odpowiedź wyczyta w lśniącej łzy stangreta miejsce w niej wypełnia uczuć tych wspomnienie które to onegdaj czyste w białej szatce jako żonie dano a następnie matce dzisiaj splugawione zdały kresu tchnienie winna jest ich śmierci fałszywa kobieta skryta jako kryształ w nadobnej panience
  8. choć pamięć z wiekiem zawodzi natura taka ułomna tam w głębi nadal wciąż młodzi i wola życia niezłomna nie ważne lat temu wiele że los rozrzucił po świecie z dziecięctwa my przyjaciele kimkolwiek w życiu będziecie dzieciństwo razem spędzone świat zabaw pełnych radości marzenia dziecka spełnione niewinne pierwsze miłości beztroskie życia początki uśmiechy w kadrze zaklęte przyjaźni naszej pamiątki na zawsze w serca wrośnięte
  9. Klawiaturą niczym piórem Beztalencie bezrozumne W zwrotki zdania, rym formuje Marnotrawiąc chwile cenne Wersy brzmiące zgodnym chórem Przenikają czoło dumne Brak spójności je cechuje Tworzą nowe dzieło denne Myśl co szumnie weną zwana Gdy dopada czasem wieszcza Rzeczywistość tak przysłania W narkotycznym śnie umieszcza Ocknie się z amoku z rana Kiedy nocka nieco zblednie Choć zmęczony aż się słania Cieszą go spisane brednie
  10. Pamiętasz dziewczyno ten wieczór zimowy Tę parę przyjaciół ich długie rozmowy O wszystkim, o niczym niewinne paplanie Czy znasz to z przeszłości pamiętasz kochanie? Zdarzenia jak z bajki z sennego marzenia Tę bliskość ust naszych niewinne spojrzenia Twa chwila słabości, gdy mój brak umiaru Wykorzystać śmiałem używając czaru Nie pomny zakazów ni też konwenansów Za przykład zaś biorąc z burzliwych romansów Postacie mi znane z nich czerpiąc swój wzorzec Zatknąłem w twym sercu zdobywcy proporzec Tej nocy pamiętnej kochając bez granic Namiętnie z uczuciem gdzie świat był nam za nic Pamiętam myślałem zadając pytanie W czym jest ma zasługa za miłość kochanie Czy w tym, że cierpliwie z biegłością kochanka? Tuliłem pieściłem szeptałem ci z ranka Przez usta spragnione najczulsze z słów znanych Formując je w serca miłością pisanych Czy w tym żem przystojny uroczy wspaniały? Czy może, że kocha mnie kobiet świat cały? Być może ta zwrotka odpowiedź przybliża Że wierna jest ze mnie kopia narcyza
  11. Czas nasz upływa z nim młodość Za dniem kolejny przemija Jak koszmar senny twe życie Z kolejnym dniem cię zabija Jak ptak szybując na wietrze Przez życie zmierzasz do celu Z młodości w mętnym wspomnieniu Wśród żywych nas już niewielu Zza mgły ostatnim spojrzeniem Nim oddech w piersi ustanie Przyjdzie pokłonić się przyjacielu Do śmierci na jej spotkanie Gdy mrok zasłoni twe oczy W ciemnościach skryje oblicze Jak łódź w bezmiarze wód oceanu Pogrążysz siebie w niebycie I choć już ciebie nie będzie Wśród bliskich w ziemskiej postaci Tak wróć tu kiedyś mój przyjacielu Odwiedzić w niedoli braci Utul jak możesz najmocniej Otuchy wlej w serca, ciepła I nie istotne skąd tu przybędziesz Czy z niebios czy może z piekła? Na zawsze żyjąc w pamięci Przyjaciół z czasów młodości Choćbyś miał przybyć tu jako upiór I takim przyjmiem cię w gości Nie straszna nam postać twoja Ni brak w lusterku odbicia Kochamy ciebie nawet po śmierci Jak kiedyś dawniej za życia
  12. Powiedz proszę kochany Czy kochasz mnie ma miłości? Stan uczuć twoich nie znany Zadręczam się z niepewności Skąd w tobie moja najdroższa W uczucia moje zwątpienie Nad wolność jesteś mi droższa Mym szczęściem w tobie więzienie Szczęśliwym życie we dwoje Smak ust twych mym narkotykiem Otwierasz serca podwoje Zniewalasz zmysły dotykiem Mą wiosną jesteś nadzieją Miłością w sercu rozkwitasz Do ciebie usta się śmieją Gdy o poranku mnie witasz Mym latem jesteś pogodą Miłością wciąż promieniujesz Gdy w chmurny dzień zrosi wodą Słoneczny żar zastępujesz Na jesień jesteś mym lekiem Na chłody ciepłym okryciem Najbliższym sercu człowiekiem Mą drogą w świecie mym życiem Gdy zimą mróz lodem skuje Na szybie rzeźbi pejzaże Twa miłość w świat emanuje Rozgrzewasz serca w jej żarze
  13. Taka sobie sztuka Co kocham najbardziej? To dobre pytanie Kiedyś bez wahania powiedziałbym na nie Jednak w dniu dzisiejszym moja ukochana Odpowiedź nie prosta a przyczyna znana Skala mych wartości uległa dziś zmianie Wraz z skalą wartości odpowiedź na pytanie Kochałem ja kiedyś piękne niewiniątko Przemiłe, powabne słodziutkie dziewczątko Wzrastało me dziewczę tuż przy mnie u boku Z dnia na dzień dojrzalsze równało mi kroku Gdy dziewczę dorosło kroku dorównało Przed Boga ołtarze zaciągnąć mnie chciało Pomyślałem wspaniale będzie twoja wola Spełnieniem mych marzeń przy boku twym rola Marzenie spełniłem role obsadzone Dostałem w niej ciebie kochanie za żonę Scenariusz klasyczny w każdym życiu znany Dzień spędzamy w pracy w nocy się kochamy Teatrem nam wszechświat sceną nasze życie Reżyser gdzieś w chmurach patrzy na nas skrycie Tylko teraz nie wiem tak się pomieszało Sztuką romantyczną życie nam być miało Scenarzystka jednak scenariusz zmieniła Spektakl z romantyki w dramat zamieniła Lecz pamiętam dobrze scenariusz czytałem Dwie role w nim główne tak go spamiętałem Nasze role główne reszta to statyści W przepięknej scenerii marzenie się ziści Czytając tak kiedyś scenariusz uważnie Myśl naszła mnie taka, że mogę odważnie Kontrakt parafować podpis pod nim złożyć Jako potwierdzenie złoty krążek włożyć I tak początkowo życie nam płynęło Zgodnie wypełniając scenarzysty dzieło Pierwszy akt był pięknym ogrodem miłości Rajem nie zmąconym, czasem namiętności Był krainą szczęścia, naszych serc radości I spełnieniem zwykłej ludzkiej powinności W drugim akcie klapa zaraz po antrakcie Zmieniono scenariusz i całą w nim akcję Scenariusz zmieniony akcja zamieniona Dokonała zmian w nim scenarzystka żona Nastąpiła nowa w sztuce tej obsada W tytule zaś sztuki umieszczono „Zdrada” Piękna moja pani role tak zmieniła Że w gronie statystów męża umieściła Główna zaś „Mą” rolę ma były statysta Jest nim „Grześ katolik” nowy jej artysta Trzeci akt czas zacząć, lecz nie na tej scenie Akcja się przełoży na przednie siedzenie Na przednim siedzeniu sztuka będzie grana Teatr zaś jest zwanym teatrem Nissana Czas kończyć tę powieść scenę zdemontować Na zdradzie i kłamstwie nie da się zbudować Nijakiego związku żadnych namiętności Nie wspomnę o szczęściu radości miłości Scenariusz zabrano kartki zeń wyjęto Wszelkie ślady zdrady skrzętnie usunięto Sztuka teatralna dalej będzie grana Mam jednak nadzieje, że bez tego pana Który nie wiem, czemu skąd się wzięła sprawa? Do mojej małżonki uzurpował prawa
  14. Dla teściowe jest ta "oda" Niech i ją myśl ma zaszczyci Dzisiaj jej splendoru doda Niech ma z życia, co pochwyci Sprawnym palcem w sprawnej ręce Dziarsko dzierżąc pióro złote Kilka wersów tu naprędce Tymże piórem tu naplotę Dla najdroższej, rodzicielki Za mą żonę złożę dzięki Choć mam z nią ambaras wielki Jakoś zniosę przy niej męki Szczęściem krótki żywot człeka Lata życia szybko miną Może śmierć już z kosą czeka Wdowie łzy z jej oczu spłyną To, że związek nie zbyt zgrany Nie teściowej przecież wina Choć w kościele ślub był brany Karą boską ta dziewczyną Całe szczęście, że kultura Z mej osoby emanuje Chociaż wredna jest jej córa I tak za nią jej dziękuję W ramach wielkiej mej wdzięczności Za mej żony wychowanie Na wakacje z wzajemności Moich synków dwóch dostanie Dadzą Jadze się we znaki Złupią chatkę z piernikami Zdolne są moje chłopaki Puszczą babcię swą z torbami
  15. Tak krótkim życiem w ziemskiej krainie Obdarowany jest byt człowieka Tak wiele marzeń, pragnień go minie Nie sprawiedliwym to, co go czeka Jednym z tych pragnień wyżej wspomnianych Zna czarny człowiek nie rzadko dziki Z ludów odległych bliżej nie znanych Ubogich w wodę krajów Afryki Innym pragnieniem jest te, gdy krata Rozdziela ludzi i w samotności W pokucie swojej za "grzechy świata" Marzysz by znaleźć się na wolności Do tychże pragnień też się zalicza Żyć tutaj w zdrowiu nie znać choroby Nie poznać w życiu nigdy oblicza Anioła śmierci nie trafić w groby Wśród ludzkich pragnień wszyscy się zgodzą Te najszczęśliwsze w sercu zachować Te najwspanialsze niech się odrodzą Móc czasoprzestrzeń zmanipulować Do najskromniejszych zaliczyć mogę By w kuflu pełnym złocisty trunek Gasił pragnienie wyznaczał drogę Odpędzał z głowy każdy frasunek Wśród najważniejszych pragnień kobiecie W „Psalmie dla ciebie” miłość wyznaje W tobie pokładam przyszłość w tym świecie Przy twoim boku żyć mi przystaje
  16. Chciałbym powędrować przez życia wspomnienia Gdzieś do wrót krainy do dziejów zarania Wrócić do tej chwili, kiedy stan olśnienia Poddał moje zmysły wiódł do zakochania Posiąść takie siły, aby wszystko zmienić Poddać twojej woli zyskując przychylność Widzieć z tobą przyszłość życia los odmienić Nie być zadufanym w swoją nieomylność Powstrzymać tę chwilę, która słowem rani Użyć wyobraźni, kiedy myśl w potrzebie Wzgardzić głupim słowem nie przekroczyć granic Nieprzyzwoitości nie unieść się w gniewie Słuchać tego w życiu, co jest serca mową Ustnego przekazu uczuć twych przesłania Przyjąć je do siebie ruszyć pustą głową Oddać bez pamięci echu serc wołania Nie żyć świadomością szans zaprzepaszczonych Łaskawości losu nie wykorzystanych Wszystkich wzniosłych uczuć głupotą straconych Pychą i próżnością moją zatracanych
  17. Widzę mych myśli potok bezwładny Zajmuje miejsce w sensu kolumnie By równym krokiem w sposób ogładny Móc maszerować w moim rozumie Jak na paradzie w wojskowe święto Z umysłu szańców z jaźni rubieży Dobosz im werblem wybije tępo Hufiec mych myśli przez świat pobieży Literki strzelców w słowa drużyny Drużyn zastępy w zdania złożone Ze zdań zaś w zwrotkach w serce dziewczyny Pójdą kompanie marszem zdrożone Przez świat wędrując odpocząć staną W sercach kobiecych kwaterę znajdą Dostarczą wzruszeń myślą spisaną Czasem rozczulą oczka łzą zajdą Pójdą przez życie karne oddziały Zwrotek batalion poniesie wiersze Przemaszerują może świat cały Zatoczą kręgi coraz to szersze Mową wiązaną miłość wyznając Z serc swych wyplotą kwiatów kobierce Do stóp je rzucą wśród nich stąpając Rozbudzą zmysły otworzą serce W pięknej kobiecie pannie dziewczynie Słowem swym skruszą mur nieufności Przy blasku świecy w wytwornym winie Ukoją wstyd swój i brak śmiałości Czułość tam znajdą gdzie świat tajemny W upojnych chwilach w bogactwie wzruszeń W tańcu miłosnym, gdy czar przyjemny Odbierze zmysły w rytmie poruszeń
  18. Jarek_Rendzio

    Czas

    Czasie bezlitosny w życiu utracony Jak bym wiele oddał by móc cofnąć ciebie Bywasz chwilą szczęścia, rajem przesycony Częściej jednak klęską przeklinaną w gniewie W świątynie Chronosa zanosiłem modły W najwspanialszych chwilach, aby cię zatrzymał Chwile te zbyt piękne, aby odejść mogły Modlitw mych wysłuchał, lecz cię nie powstrzymał Bywasz mistrzem dłuta talent twój przewrotny Z każdą chwilą życia odciskasz swe piętno Rzeźbiąc twarze ludzi w sposób bezpowrotny Zmieniasz w starczy grymas ich młodzieńcze piękno Tyś nauczycielem czynisz mądrych ludzi W tobie szkoła życia w niej twe nauczanie Kiepskim ten jest uczniem którego utrudzi Z błędów w swoim życiu wniosków wyciąganie Tyle masz pociechy z ludzkiej naiwności Dla „zabicia czasu” trwonią cię żałośnie Sprawę sobie zdadzą z twojej bezczelności Kiedy ty ich na śmierć skarzesz bezlitośnie Śmieszność wzbudza twoją prawo na tym świecie Moc legislacyjnych niedoskonałości Wnet się przekonacie, kiedy się dowiecie Że złodzieje czasu wciąż są na wolności
  19. a ja uważam że mimo wszystko warto nawet jeśli zakończy się to morzem wylanych łez rzeczywistość tak okrutna ponoć zdarza się tylko niekiedy na ogół jest pięknie a jeśli nawet to i tak warto choćby tylko po to aby inni mogli poczytać tak piękne wiersze i gdyby mieli to szczęście że potrafiliby czytać sercem być może potrafiliby wyciągać wnioski na przyszłość w moim przypadku było miej więcej tak lecz się nie skończyło trwa nadal "Twoje oczy pełne bólu "twe życie przegrane Po tym co zrobiłaś wszystko pogrzebane Co nieskazitelne splamione zhańbione Wszystkie me uczucia do grobu złożone "I goryczy "mi w życiu nie brakło choć miało być słane różami Kwiecisty kobierzec dziś zwiędły zaś ścieżki posłane kolcami A miało być w życiu przepięknie tak bardzo ciebie kochano Niestałe uczucie przygasło i miłość ci z serca wyrwano
  20. Czym jest przyjażń któż mi powie Z odpowiedzią na pytanie Te zawarte w prostym słowie Dziś pośpieszyć będzie w stanie Skąd przyjażni pochodzenie Tej szlachetnej w niej materii Która lekiem na cierpienie I ratunkiem od histerii Kiedy miłość odrzucona Ktoś najbliższy w niej zawiedzie Przyjażń jest nie zastąpiona Od obłędu nas odwiedzie Skąd w przyjażni jest ta siła By w pustyni samotności Wielką miłość odrodziła Z mocy oaz życzliwości Chyba z ducha jest natury Bo nie z cechy posiadania Pośród ludzi rzadko, który Od przyjaciół swych się wzbrania Cnotą boską z nią jednością Poprzez ludzi zapomnianą Z wiarą nadzieją miłością Być powinna przedstawianą Skąd w przyjażni dar poznania Charakteru, cech człowieka Zalet serca dostrzegania Wśród przyjaciół tego człeka Cóż energii jej dostarcza By człowieka uszczęśliwić Przyjaciela cień wystarcza Przyjażń może nas zadziwić Czym jest przyjażń czy magnesem Do zwycięzców tłum przyciąga Lecz przepadnie ta z kretesem Gdyż szczerości to urąga Nic z przyjażni, gdy nie szczera Będzie miał ją zwyciężony Przy nim jest, gdy cięgi zbiera Przez przyjaciół pocieszony Jak zrozumieć jej istotę Jak rozeznać się w przyjażni W głupcach wskaże ich miernotę W mądrych dozę wyobrażni Przyjażń darem dobrotliwym Jaki bliskim ofiarujesz By uczynić ich szczęśliwym Czego sam też oczekujesz
  21. Bez tytułu wiersz ten będzie Nie rozsławi też autorsko Autor skromne beztalencie Go traktuje amatorsko Wśród poezji nie ukaże Nikt go też nie wydrukuje Wszystkim tutaj będzie w darze Choć was może zdegustuje Gdyż o niczym potraktuje Sensu w nim też nijakiego Nie znajdziecie, lecz zmarnuje Chwilkę czasu wam cennego Który jemu poświęcicie W zwrotkach jego zagłębiając Mam nadzieję, odpuścicie Moją śmiałość wybaczając Drobny żarcik moi mili Nie weżmiecie za złe jego Gdyż wam złościć w takiej chwili Nie wypada gdyż nic złego Psota wam ta nie uczyni Wszak jesteście duchem młodzi Młodość dobry humor czyni Złość za to piękności szkodzi
  22. Przeczytałem skomentuje Tekst twój przedniej jest materii Troszkę jadem emanuje Lecz daleki od histerii W złośliwości obfitując Budzi znów śpiące upiory Z dawnych czasów, abstrahując Z parszywości znane zmory Jeśli piszesz w dobrej wierze Nie zamyślasz w nim urazić Tu nikogo, powiem szczerze Podziw swój muszę wyrazić Jeśli lubość w biciu piany Miast talentem błysnąć w świecie Daruj sobie ja nikt znany Żadna korzyść z tego przecie Aby opluć za nic człeka Zdać publicznie poniżeniu Żaden splendor z tego czeka Raczej życie w zniesławieniu
  23. Człek cierpliwy we mnie drzemie Przeto wyznam tu nie spiesznie Że emocji nadmiar we mnie Nie wzbudziłeś a wręcz śmiesznie Dzisiaj z rana się zrobiło Kiedyś waćpan Dyapanazy Z komentarzem swym nie miło Uderzyłeś w te wyrazy Postulując by ma skromna Chaotyczna tania wzdęta Twórczość w głębszy sens ułomna Kurom nioskom była wzięta Gustującym z poświęceniem W Przyjaciółce Harlequinie Aby im była natchnieniem Babciom żonom, w tej krainie Cnota krytyk się nie boi Tedy przyjąć je przystoi Lżenie kpienie i wydrwienie Wszystko zniosę w twej ocenie Lecz nie zniosę ignoranta Który tutaj pod pozorem Życzliwego krytykanta Miele próżnie swym jęzorem Tudzież również pozorując W tejże kwestii swoją wiedzę Prawo sobie uzurpując Dyrdymały śnić koledze Chcąc zniechęcić do pisania W tej witrynie na tym forum Podstaw swobód, pisać wzbrania Nie pytając zdania kworum Lecz nic z tego mój kolego Drażnić chcę estety zmysły W twej osobie, znakiem tego Ziszczę wszystkie me pomysły Dalej pisząc dyrdymały Wierszopolo moje skromne Póty będą czytać chciały Bez emocji w myśl przytomne Piękne oczy mojej żony Jej me wiersze dedykuje Dla niej czas mój poświęcony Ją w czytaniu rozsmakuje
  24. Chciałbym poszybować jako ptak na niebie Posiąść te zdolności dar zgoła anielski Cofnąć do przeszłości zabrać do niej ciebie Przywrócić młodości mej obrazek sielski Ujrzeć krajobrazy życia mego wiosny Grożne gór oblicze piękne ich pejzaże Rumieńcem okryty uśmiech twój radosny W słońcu wykąpane nadbałtyckie plaże Ponieść znów na rękach poprzez piach gorący Kiedy podmuch wiatru okryć swym ramieniem Trwać u twego boku, kiedy dzień gasnący W mroku skrywa ziemię być sennym marzeniem Zakochać się w wodach górskiego strumienia W uśmiechniętej twarzy lustrzanym odbiciu Tulić ciebie pieścić w chwilach uniesienia W rytm wsłuchać miłosny w każdym serca biciu Być twoim oparciem, gdy świat bez litości Piętnując chciał zmusić miłości wyzucia Za złe mając młodość cały kipiąc z złości Z serca dziewczęcego wyrwać chciał uczucia Napisać do ciebie znowu list miłosny Brak mojej śmiałości ukryć między wiersze Wyznać te uczucia, których umysł prosty Słowami nie powie, kochanie najpierwsze
  25. piękny jest wiersz bardzo mi się podoba chciałoby się przy nim wykrzyczeć tak tak pragnę i tak dalej ....nie będe się zapędzał bo ludzie mogą sobie zbyt wiele pomyśleć warto by z niego skorzystać gdybym ubiegał się o względy dziewczyny byłoby nie banalnie romantycznie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...