Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nie ma

Użytkownicy
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez nie ma

  1. Gdy cię nie ma ja jestem z tobą dusza przy duszy jak dzień i noc Jestem jak wiatr w twoich uszach jak ścieżka którą biegniesz co dzień Jestem jak twój śpiew jak twa myśl jak twoje słowo nie umiem żyć bez ciebie Patrzysz na mnie a ja jestem nie patrzysz nie istnieję Jestem w twoich snach niewidzialna jak duch bezbarwna bezwonna Jak dziecię elfów mieszczę się w twoim uchu w twoim sercu uwiłam sobie gniazdko...
  2. Czego ty chcesz? Pyta się. A ja mówię: chcę tylko, żebyś mnie kochał. A on mi nie wierzy. Nie rozumie, że żadne słowo, żaden przedmiot, nawet róża z królewskiego ogrodu, nie jest tym, co słońce w jego oczach. Za co mam cię kochać? Pyta się. A ja mówię: nie ,,za co''. Mimo wszystko... A on mi nie wierzy...
  3. Nie mówił nic. Dziwna była mowa jego oczu, czarny blask przeświecający przez słońce jego uśmiechu. Nie mówił nic. Dziwne były jego ruchy, ułożone z ciemności nocy, bez śladu nieprzewidywalnosći. Nie mówił nic. Dziwne było jego oblicze, obraz twardego obrazu księżyca, cichy posąg enigmy. Nie mówił nic. Dziwny byl on sam, nieodgadniony, niepodobny do nikogo, nieproporcjonalnie podobny do mnie.
  4. Taak... pełna ironii treść, ale prawdziwa. Wiem, bo sama skądś to znam...
  5. To dziwne, jak życie człowieka ośmiesza. Igra przed tobą, a ty nie możesz go złapać. Chcesz być, a cię nie ma i musisz nauczyć się z tym żyć. To nie ty łapiesz swój los za nogi. To on pozwala ci się złapać, a potem wymyka się jak dziecku, śmiejąc się z twojej bezsilności. Raz przeżywasz chwilę chwały, szczęściarz, ulubieniec, wybraniec Boga lecz w końcu i ty spadasz z piedestału, jak zabawka wyniesiona na strych. Ty jesteś jak ten klaun na arenie w cyrku lecz twój los jest tragiczniejszy od jego. On zdejmuję maskę, ty na wieczność z nią jesteś i nawet ci za to nie płacą. Żyjesz iluzją, widzisz tylko cień- łańcuchem skuty więzień platońskiej jaskini. Ta namiastka, którą zwiesz życiem, jest jak gorzka kropla, jak najmniejsza z łez. Jesteś ślepy i głuchy na znaki. Patrzysz, nie widzisz, taka twa natura. Nie twoja wina, że nie jest inaczej, to cienką nicią twój los cię omamił. Lecz w życiu najlepsze jest to, że nie dano ci samotnie żyć, że takich jak ty są miliony, ża takie też życie mam ja.
  6. Powiedzieć sobie kocham bez spoglądania w oczy? Wyznać uczucie w paru literkach? Bez spojrzenia w twarz kilka komputerowych znaków wysłanych w przestrzeń. Kochać, a nie znać koloru jej oczu. Kochać, a nie widzieć jego uśmiechu. Nie widzieć rumieńca przy słowie-kocham. Chodzą za sobą ze splecionymi rękami. A ich miłość w elektronicznej skrzynce. Oni sami są tylko wirtualni. Między nimi tylko spięcie elektryczne. Ich uczucie to awaria techniczna. Oni. Ich nie stać na nic więcej.
  7. Pochylam się, pod sobą widzę pustą przestrzeń. Boję sie spojrzeć w Twoją twarz. Czuję na sobie wielkość Twojego majestatu, Która pochyla moje plecy. Stoję przed Tobą, ale boję się powiedizeć choć słowo. Na ustach mam niemą modlitwę. Całować chcę Twoje stopy I Tobie chcę służyć. Zmazać z wej twarzy zatroskany wyraz, Wygładzić zmarszczki na Twiom czole, Ale czuję, że ine jestem godna. Bo jestem winna zbrodni tego świata, To ja patrzyłam na jego niszczenie, Dając przy tym przyzwalający gest. To ja poddawałam w wątpliwość Twoje istnienie, To ja się od Ciebie odwróciłam Godna potępienia na wieki. Teraz stoję przed Tobą, Biję pokłony, prosze o wybaczenie Znowu. Nie potrafię się przełamać. Nie umiem wstąpić w Twe szeregi. Choć czuję twoją miłość, Nie potrafię się otworzyć na nią. Nie rozumiem Twego wołania.
  8. Jak to jest być po drugiej stronie? Wiem, wszystko jest odwrotnie. Prawe jest lewym, lewe prawym. Patrzę i nadziwić się nie mogę. Widzę moje prawe-lewe oko I moje prawe-lewe ucho. Niby to jestem ja, ale... odwrotnie. I tylko moje myśli nie są odwrotnie, Moje serce nie bije odwrotnie, Choć niby po prawej stronie...
  9. Przecież ja o nic nie proszę. W każdym razie nie o tak wiele. Ale nie można mieć wszystkiego. Wiem.
  10. Myślę, że nasz Papież nie oczekuje od nas świec i pomników. On oczekuje pamięci. A ludzie będą pamiętać. Również dzięki Tobie.
  11. Życie potrafi być brutalne: zabierając wszystkich ludzi wokół, sprawia nam ból. Życie potrafi być jednak piękne. Ktoś, kto się go boi, nigdy nie będzie potrafił żyć. Chowając się w skorupie, nie będzie potrafił pokochać życia. Tak samo, jak twoja królewna...
  12. W jej oczach odbijał się świat Była jego zwierciadłem Niewidzialnym Jej słowa to górski wiatr Była jego natchnieniem Duszą Lekka jak szept Zwiewna jak dotyk Nieuchwytna Jedyna spośród gwiazd Najjaśniejsza w swojej przestrzeni Piękna Lecz niedostrzegalna Niematerialna Samotna
  13. Ona była jak swój cień. Nieuchwytna i zamazana, zwykła i nieistotna, jak cień własnym cieniem przykryty. I tylko ona wiedziała o swoim istnieniu. Ona była jak kropla rosy. Maleńka i niewidoczna, bezbarwna i nieskomplikowana, wnikakła w tło swojego życia. I tylko ona wiedziała o swoim istnieniu. Ona była jak ślad na piasku. Czyjś, ale bez tożsamości, wyryty lecz nietrwały, zagłuszony tłumem wymywających fal. I tylko ona wiedziała o swoim istnieniu.
  14. Żyła w otępieniu Nie czyła bólu Nie czuła łez Na policzku Wciąż czekała Choć bez nadziei Żyła biernie To nie było jej życie Wymyśliła własne Żyła nim każdej nocy Za każdym razem Gdy przymknęła powieki Chciała usnąć na zawsze Żyć swoim alter ego Samotnie Ze swoim wymyślonym ja
  15. Nieustannie nuciła pod nosem sobie tylko znaną melodię.. To był jej sekret skrywany głęboko przed innymi. Jej marzeniem było usiąść pod drzewem, w jego cieniu przytulić policzek do mchu. Dotknąć rzeźbionej skóry drzewa. Pragnęła dotknąć czyjejś ręki. Ująć ją palcami, powróżyć z niej, zapamiętać jej zapach na zawsze. Chciała wyrwać swoje serce i wypuścic do nieba, by uleciało lekko na wolność. Wysoko ponad swoją samotność. Wolna od wzruszeń, wolna od własnego życia. Choć nie była skuta łańcuchami, pozostała ptakiem w klatce.
  16. Ona była Jak kwiat paproci- Jedna na milion. Sama. Jak drzewo na pustyni Była dla siebie wszystkim- Niczym dla innych. Sama była dla siebie. Ona była Jak najbielszy odcień bieli- Najczarniejsza czerń. Inna. Jak najczystsza łza, Choć jedna z wielu- Niepowtarzalna, Bo samotna wsród łez.
  17. Jesteśmy tworem własnej podświadomości. Żyjemy instynktownie. Myslenie jest tylko pozorem. Choć są w nas pokłady abstrakcji, Gama przemyslanych działań, Posiadamy zwierzęcą intuicję. Chcemy niepodzielnie czuć rozumem, Przytępić czucie zapachami miasta, Wyłączyć Serce i Duszę. To tak samo, jak próbować zgasić Słońce. Odrzucamy, co nieludzkie, Chcąc stać się bardziej ludzkimi, Posuwając proces naszego odczłowieczenia. Jesteśmy towrem własnej podświadomości. Nic nie dzieję się wedlug naszej woli. Woli ,,władców" tego świata.
  18. Interesująca budowa wiersza. Treścią przypomina mi książki Paulo Coehlo - posiada wiele mądrości.
  19. Nie szczędźcie szczerych słów. Dzięki!
  20. Pocałowałam Ją jak się całuje ciotkę na przyjęciu- cmok,cmok. Policzek raz, policzek dwa. Skąd miałam wiedzieć, że żegnam Ją na wieczność? Cisza wieczoru mieszała się z chłodem oddechów. Para z ust wirowała wśród mgły zalegającej w głębi ulicy. A na dworcu z kocich łbów staliśmy my - Ona, On i ja. Widzę jej drżącą rękę spoczywającą na walizce. To jej pierwszy raz - tak daleko, w nieznane. Nawet dalej, niż myślała- tam, skąd się nie wraca. Nadchodzi moment, gdy wsiada, moment mojej słabości, lęku, złego przeczucia. Szybko dusze go w sobie - niezauważalnie. Tak już mam. Jeszcze ta chwila, kiedy Ona jest w środku. Ja i On stoimy na zewnątrz. On pali papierosa - zostaje bez niej, ja jeszcze macham na pożegnanie, ale Ona nie widzi zza mroku szyb. Ruszył, ja z trudem oderwałam wzrok. Zabrał mi Ją, zawiódł w tę mgłę. Był czerwony - nie lubię czerwonego. Nie lubię odgłosu kół po kamieniach- to jak samotne kroki odchodzenia. Odjechała w dal, a stoi obok, ogląda swoje zdjęcia moimi oczami. Nie widzę Jej lecz czuję powiew Jej perfum. Jest Wiatrem, a wolałabym, by była kamieniem. Wtedy mogłabym Ją ujrzeć wśród kawałków rozbitego szkła.
  21. Siedziała Malutka w malutkim pokoju. Sama Samotna w samotnym domu. Sama sobie towarzyszem, Sama zwalczała samotność, Sama ze sobą prowadziła rozmowy, Sama sobie nuciła poematy. Nasłuchiwała własnych kroków, Siebie wyglądała w oknie, Częstowała siebie herbatą, Na siebie czekała wieczorami. Przeglądała się w pękniętym lustrze Matowym od matowych włosów. Sama do siebie uśmiechała się- Do własnego matowego odbicia. Sama dla siebie Samotnością. Siedziała Sama w malutkim pokoju.
  22. Powiedz mi, czemu jesteśmy? Jaki jest nasz sens? Czy Bóg wiedział, co robi, gdy nas stwarzał? Może jesteśmy tylko pomyłką, Błędem przy pracy, Niezaplanowaną wpadką? A może to nie Bóg. Może wyrośliśmy przeciw Jego woli. A może Jego nie ma? Może nie miał kto obronić świata przed nami. Czemu jesteśmy? Może jak w każdej powieści Na świecie potrzebny jest czarny charakter? Przecież w świecie musi być równowaga. Dobro nie istnieje bez Zła. Ale to nie my jesteśmy niezbędni. Zło istniałoby bez nas. Więc czemu jesteśmy? A może tak naprawdę nas nie ma? Może jesteśmy swoim własnym złudzeniem. Cieniem. Mgłą. Widmem. Nie wiesz, czemu jesteśmy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...