
sickness
Użytkownicy-
Postów
77 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez sickness
-
wypełniliśmy cały pałac we dwóch coś po nas zostanie choćby i napisy po kiblach na czymś te kolorowe lata muszą oprzeć pełny bak z przemytu i pamiątki dla przyjaciół – teraz spadamy zgubiłem marynarkę więc musiał być czad niewiele pamiętam – te truskawkowe okulary z jarmarku nieco przysłaniały widoki zapaliłeś fajka wziąłem bucha oparty o tego zwierza nie wiem jaki to gatunek ale miał na imię Wilson i był czarny wiatr wiał od Babilonu lont przestał się tlić odpaliłeś mi jeszcze raz ale dłuższym płomieniem myślałem że to gówno ale nieźle zawrzało nawet w więzieniach tak nie grają zwróciłem uwagę na taką jedną w pierwszym rzędzie była w ciąży i nie wiem z kim ale nie ze mną śniła mi się parę razy czułem że nie tak miało być chciałem się zmienić dałem kilka sygnałów adres nie wiem czy dobry bo miasta są mi obce kulturowo ale my jedziemy ona pewnie tkwi w jakiejś melinie nad jeziorem o północy lub zachodzie słońca – gówniana sytuacja mile uciekają a my nie wiemy dokąd główna aleje rondo jakiś pałac te nazwy są puste nie czuję tego podobno jest dobra wytwórnia w delcie Missisipi konkretna umowa konkretne pieniądze ubrani jesteśmy odpowiednio jeszcze nie zgaśliśmy noc trwa naprawiłeś zapalniczkę – ot cały kierunek czy znam drogę jasne wciągaj są mapy na których drogi wiodą się same
-
Podoba się mnie, szczególnie 1 i 4 strofa. W środku coś mnie zgrzyta, ale nie jestem w stanie sprecyzować co. W sumie komentarz bezsensowny, ale taki dzisiaj mamy dzień =D Pozdrawiam
-
Mamo to ja!
sickness odpowiedział(a) na Tauryn Borret utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdybym teraz chciał napisać wiersz dla mojej Matki, prawdopodobnie napisałbym to samo. Dlatego bardzo przypadł mi do gustu. Szczególnie wersy: "to ta niepamięć która czyni wielkimi w samych nas w naszym milczeniu o sobie" Pozdrawiam -
Cygański tryptyk
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Serdeczne podziękowania dla Alter Net, za warsztatową pomoc. -
Cygański tryptyk
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
„Is this the real life? Is this just fantasy? (...) Mama, life had just begun”* matko której nie mam chociaż byłem o kilka metrów pępowiny właśnie zaczyna się życie a ja wciąż nie wiem gdzie ręce gdzie głowa i czym się bronić mierzę do siebie z rzeczywistości więc fantazja staje się cnotą nawet w błocie i gównie dotrwam jeszcze dzień i napiszę wiersz nieważne moczem czy krwią * „Mama, just killed a man Put a gun against his head Pulled my trigger, now he's dead”* matko która jesteś jedynie inicjałem na framudze drzwi zabiłem człowieka chociaż on już nie żył – naprawdę niewielu potrafi oddychać teraz bóg leży mi u stóp i żebrze o śmierć taką żeby rozkochać się w ostatnim błysku z pominięciem symboli wieję bez zapału i bluźnię wśród parapetów jednak oni wierzą w tlen * „Nothing really matters - nothing really matters to me Anyway the wind blows...”* matko nie ma nas nic nie jest ważne gdzieś pod szarym niebem bloków jeszcze wiatr i deszcz -------------------------------------------------------------------------------------- * - Queen „Bohemian Rhapsody” -
Uśmiechnęła mi się gęba i pewnie o to chodziło =D Panie Hombre - jest dobrze, szczególnie, że po dłuższej nieobecności. Nie wiemy, czy przypadkiem nie spowodowanej jakąś grą z klepki po barach. Peace
-
Zastanawiam się, czy miałaś prawo założyć ten wątek. A tak serio - to widać zagraniczną myśl szkoleniową. Szkoda, że to tak słabo świadczy o polskiej. Jednak nieważne, mamy srebro =D
-
Dziękuję bardzo za komentarz. Nie wiesz nawet jak bardzo mi pomógł. I tak: - twoja propozycja ostaniej części zaakceptowana w całości - jeśli chodzi o drugą część to jeszcze przemyślę, szczególnie ze jakoś średnio czuję bez "chociaż" przed "on już nie żył" Ogólnie naprawdę dziękuję. A nie masz propozycji tytułu?;)
-
Którą część?
-
Nie mam koncepcji na tytuł i nie wiem czy wiersz można odczytać jako całość... Pomóżcie?
-
matko której nie mam chociaż byłem o kilka metrów pępowiny właśnie zaczyna się życie a ja wciąż nie wiem gdzie ręce gdzie głowa i czym się bronić dotrwam jeszcze dzień i napiszę wiersz nieważne moczem czy krwią * matko która jesteś jedynie inicjałem na framudze drzwi zabiłem człowieka chociaż on już nie żył – niewielu potrafi oddychać teraz Bóg leży mi u stóp i żebrze o śmierć taką żeby rozkochać się w ostatnim błysku bez symboli wieję bez zapału i bluźnię wśród parapetów jednak oni wierzą w tlen * matko nie ma nas nic nie jest ważne gdzieś pod szarym niebem bloków jeszcze wiatr i deszcz
-
Rozmyślania anioła nad grobem Jakuba
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję i wzajemnie ;) -
Rozmyślania anioła nad grobem Jakuba
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Przemyślę, ale prawda jest też taka, że mimo banalnego brzmienia nie znalazło się to przypadkiem. To primo W sumie wiedziałem, że trzeba popracować, ale chciałem żeby ktoś bezstronny nieco pomógł. Po drugie primo. A po trzecie primo na Rybaka nie zdenerwowałem się, bo mnie skrytykował. Po prostu nie lubię gościa i jego podejścia to wszystko. -
Rozmyślania anioła nad grobem Jakuba
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I właśnie dlatego proponuję omijać się wzajemnie. Ciepła. -
Rozmyślania anioła nad grobem Jakuba
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Śmieszny jesteś. Sądzę, że nawet nie wiesz jak bardzo. Pozdrawiam -
Rozmyślania anioła nad grobem Jakuba
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
„(...) Ty we mnie zorzą kobietą i dzbanem ja w Ciebie grobem” Stanisław Grochowiak „Walka Jakuba z aniołem” * ty mnie grobem przewiercasz ja śnię ci Boga on zsyła orły na moje ciało – obieg się zamyka nauczyli stali ognia chleba i powietrze zgarniać pod siebie ale nie pokazali mi jak wierzyć teraz gdy chłód rozkłada mnie na epitety wierzę w niezmienność śladów na piasku lecz tylko z lewej strony głównego nurtu czas mnie zabawia – gasi marzec przecieka przez szpik i odór by na nowo rozbłysnąć listopadem twarzą do ziemi ty jesteś Bogiem orły beznamiętnie wiją gniazda wiatr wciąż wieje lecz tym razem bezboleśnie * jak zwykle – perfekcyjny okrąg uniemożliwia oddzielenie doznań najwidoczniej w twoich rękach sam sobie stałem się bronią -
GNOTHI SEAUTON - zabawa towarzyska
sickness odpowiedział(a) na Sceptic utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Lubie Cię za to =D -
Przedostatni zajazd na Litwie
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ktoś musiał, Panie, napisać, żebyś, Panie, mógł wiedzieć kto jest poetą, a kto nie. -
Przedostatni zajazd na Litwie
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ja dałem. Nie trzeba na raz. Zawsze można spokojnie dawkować, co nawet wyjdzie na dobre. -
Przedostatni zajazd na Litwie
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pierwszego Fajką zwali – palił więcej niż zdążył zabić drugi Grabie miał na imię – bo z lubością grabił okolice trzeci Romantykiem ochrzczony – odznaczał samosąd rangą epopei razem zebrali grupę wojowników wierzących w wino i wódkę bardziej niż nieistniejące nazwy i puste symbole w sumie było ich czterdziestu czterech czyli w sam raz by móc się solidnie (z)bawić sąsiad, zważcie – przyczyna awantury, z Targowicą miał kontakt krótki – przepędzono go z drogi królewskiej karocy jednak jego kroki mówiły same za siebie – czubkiem buta w kierunku Petersburga ze wzrokiem zatopionym w północy * w zaścianku o świcie zwołano naradę z racji dużej liczby obecnych ławy wystawiono na dwór gdzie pod nogami biegały króliki i donosiciele wybaczcie ten rzeczowy ton ale wierne oddanie sceny odpowiedzialnością zalega na barkach narratora na środek wyszedł Romantyk i zaczął: „Pięknieje nam dzień, ach, sprzyja pora choć październik się kończy, a guślarze ciasta pieką i chleb i miód z beczek toczą to jednak warto by tak w poszumie drzew w morzu burzanów zatoczyć szpadami łuk i przeciąć krwawą prostą parabolę targowiczan!” kilkadziesiąt par oczu patrzy nierozumnie choć mieli za sobą czas gadania wierszem to jednak gdy się rymowało było jakoś łatwiej w tle nieznana para tańczy poloneza ona odwraca wzrok wie że obce kajdany skują jej dłonie partner w portfelu trzyma zdjęcie wierząc że w ramionach innych odnajdzie coś więcej jeden z donosicieli, podobno doktor, czule patrzy na Romantyka – przypomina jego syna którego odstraszyły ręce splamione krwią mimo iż z dumą operowały całe narody Romantyk zbiera się by wyłożyć rzecz prościej jednak to nie on włada słowami na mównicę wkracza Fajka zapala papierosa zaciąga się spogląda na tłum bystrzejsi widzą że gra na zwłokę tak naprawdę nie wie co powiedzieć ale przecież jest szlachcicem polonez pary zakrapiany łzami czyli mililitrami rozkoszy zaczyna przypominać rumbę coraz bliżej coraz bardziej prześwitując przez siebie przez usta przez oczy i między palcami czas się kurczy wśród ludu wrze nikt nie lubi czekać gdy można spalić jakiś dwór sprawę w swoje umięśnione ręce bierze Grabie ucisza ludzi wskazuje zachód: „Hejże na Polszczaka” entuzjastyczny ryk przerywany jest chrzęstem broni ktoś mądry wytacza beczki wódki wszyscy piją „Hejże” odbija się echem po zaułkach tymczasem polonez przechodzi w pożegnalny takt pobliskie jezioro srebrzy się uczłowiecza już widać błysk w oku już figlarny wąsik już zielony mundur już paszcza się otwiera pochłania kochankę kochanek z okrzykiem na piersiach wskakuje na statek w burzę w sztorm głową wali w falę niby w mur tonie w otchłani ponad głową nie – on się unosi staje się ptakiem leci na wybiegi mody tam sprzedaje swoje pióra aż do ostatniego wierzy że dorobi się na tyle by kupić karabin i zastrzelić imperatora lecz biedak nigdy nie był orłem – nie umiał latać jedynie słowikiem czyli śpiewakiem i nim pozostał tylko czasami w momencie natchnienia złorzeczy Bogu wierząc że to też walka o coś tymczasem zaścianek faluje wypływa na drogi leśne HEJŻE NA POLSZCZAKA! * godzina wieczorna zmierzch sąsiad z przybyszami gości się w ogrodzie w głos zachwala piękno Litwy jej boską przyrodę źródło mocy przyjacielskie domy zawsze gotowe dać schronienie ubolewa nad wolnością szlachecką czyli źrenicą upadku ciemnotą i chybotliwym tronem nagle „Hejże” brutalnie wpada między towarzystwo goście wstają z miejsc niektórzy sięgają broni gospodarz uspokaja zapowiada przyjaciół wychodzi naprzeciw po drugiej stronie Grabie prowadzi zastępy z wykrzywioną w krzyku twarzą i spoconym wąsem gospodarz chce przemówić przywitać lecz głowa spadła pod nogi odmawia posłuszeństwa brama w strzępach goście podobnie gdzieniegdzie krew na dębie czasem jakaś kiszka wśród traw kobiety i dziewczęta w niebieskich sukniach na wachlarzach mrowiskach pniakach – ucieczka w głąb oczodołów tam kościuszkowski porucznik ścieka ze ściany tu pisarz prosto z kuźnicy nadziany na pikę wszyscy zdziwieni gościnnością Litwy nie tracą wiary że to tylko niewybredny żart gospodarza jakiś młodzik nie wytrzymuje i strzela zbesztany rapierami przyznaje się do błędu gdzieś między wiśnią a gruszą ostatnia para padła wśród ogórków na krzaczku zawisła konfederatka a w ziemi utknął order virtuti militari koniec zajazdu sprawiedliwość znowu zatryumfowała języczkiem u wagi zdobywcy penetrują piwnicę – jest wódka wino miód i ogórki – chluba szlacheckich dworów * Romantyk skonał przy bramie wraz ze swoim marzeniem – miała być epopeja wyszła masakra Grabie leży z pucharem w dłoni z prawej ma czyjś mózg z lewej skrwawioną prawicę u nóg wnętrzności jednak nie brzydzi się jest mu już wszystko jedno – i tak zapamiętany zostanie jedynie ostatni zajazd Fajka oparł nogę o ścianę zapalił zaciągnął się spojrzał na pijany tłum z satysfakcją że już nic więcej nie trzeba mówić reszta piła do rana ktoś miał zadąć w róg ktoś krzyknąć „poloneza!” wreszcie ktoś zgasić światło jednak nie było komu z całej szlachty nie było komu -
POJEDYNEK II - "... I znowu czar jesiennych wieczorów...”
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Dobra... ...zwycięzcą ogłaszam...Espenę Sway! Tam tam taramatam =D Gratuluję! -
POJEDYNEK II - "... I znowu czar jesiennych wieczorów...”
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Fakt, ale co mogę zrobić? Niech oceniają, trudno. Kwestia sumienia Maćka ;) -
POJEDYNEK II - "... I znowu czar jesiennych wieczorów...”
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Dla pierwszych oceniających - specjalnie dla Was zmieniam reguły =D I życzę lekkiego dystansu ;) -
POJEDYNEK II - "... I znowu czar jesiennych wieczorów...”
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
No to oceniamy od 18:00 dnia 11.10.2006 do 18:00 dnia 16.10.2006. Zapraszam do oceniania. -
POJEDYNEK II - "... I znowu czar jesiennych wieczorów...”
sickness odpowiedział(a) na sickness utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Według mojego zegarka czas minął - dyskfalifikacja? Ale będę przychylny, bo są różne przypadki życiowe, często mocno nieszczęsliwe, więc daję jeszcze jedne 24h, czyli do jutra 22:00. Ktoś ma coś przeciwko?