W tęsknocie zagubiony
Na drodze
Stał z patykiem w dłoni
Chłopiec
Nie widział on świata
To lepiej
Nie widział, że mama
Nie była człowiekiem
Nie widział, że tata
Był ślepy
Choć żrenice miał wielke
On nie pił!
Tylko on jednak widział nóż
Ten co podzielił miłość na części
Choć był w pustych umysłach zamknięty
Tylko on jeden widział ten nóż
On się modlił do Boga
Czasem nawet go słyszał
Widział jak rósł i jak kochał
W tych zimowych modlitwach
I wierzył w tę moc co przed laty
Rozdarła istotę na pół
I tęsknił do mamy i taty
Bo byli gdzie indziej, nie tu.
Bóg nie podał mu dłoni
Chwalebny był jego gest
Gdy nóż zmaterializował
Zabłysnął i zgasł w otchłani
W szeolu ślepych serc.