Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

taka marysia

Użytkownicy
  • Postów

    183
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez taka marysia

  1. słuchajcie ludzie
    bo w jej głowie rodzi się werbalny koniec świata
    koniec heteroczynników epilogów
    recesywnych metafor
    ona nie napisze już żadnego wiersza
    więc koniec z wszystkim tym
    a w jej włosach czarne ptaki
    dym
    dym
    dym

    więc trzymajcie mnie
    przez godzin dwadzieścia trzy
    bo na ustach ma pożar moralny
    wyraz prześmiewczy
    samobójczy akt mentalny
    a ona wzdłuż warty
    wzdłuż czystych polskich rzek
    a w zeszycie jej słowa
    pseudopoetycki ściek

    i zatrzymaj to dla siebie
    trzy kadry lutego
    dwa słupełki na języku
    a ona wyrywa papierowe drzewo
    na cienkiej linii się przechadza
    - ręce które nie piszą. marazm

    hej człowieku
    ubieraj dłonie w tępe noże
    ona nie napisze już żadnego wiersza
    liryczny akt zgonu na zamówienie
    w domu schną epitety tanie książki
    - emocjonalne wynurzenie:
    ona nie napisze już żadnego wiersza
    ona nie napisze już żadnego wiersza

  2. M.

    to nie będzie modlitwa, zwykła opowieść
    na czterdziesty piąty dzień roku; bo

    widzisz: moja wieczność bywa wymagająca i choć to
    dopiero początek podróży śpiewam raczej o rewolucji
    sensualnej przeszkodzie; i nie ma w tym nic ezoterycznego
    nieuchwytnego nic nie ma. literatury przemnażanej przez oddechy;

    oddechów rozdzielanych przez tęsknotę - pusty przystanek
    gdzie pękają dwie zarówki jakby ofiary zeszłej zimy*
    a ponoć dopiero czterdziesty piąty dzień roku - zwykły akt egoizmu:
    adrenalina, aspiryna i testosteron. podróż która nie kończy się

    szczęśliwie bo mamy chłodne usta a prawdziwe uczucie
    objawia się mentalnym cierpieniem
    ; bo nie zatrzymasz nocy
    przyjdzie, uklęknie na chodnikach, z ulic odgarnie ludzi, z włosów
    dym; bo język nie jest leniwy a wiadomości są dobre

    albo złe: papierowa nimfa oficjalna suka którą
    nazywaj jak chcesz - przecież to nie jest modlitwa
    ani prośba. czterdziesty piąty dzień roku. wieczór

    PS
    a teraz lepsza będę wyraźniejszaa z sercem
    jak na dłoni z dłonią jak z żurnala. wylansowana
    czterdziestym piątym podmuchem zimy
    po ziemi rozesłana
  3. M.

    to nie będzie modlitwa, zwykła opowieść
    na czterdziesty piąty dzień roku; bo

    widzisz: moja wieczność bywa wymagająca
    i choć to dopiero początek podróży śpiewam
    raczej o rewolucji, sensualnej przeszkodzie;
    i nie ma w tym nic ezoterycznego

    nieuchwytnego nic nie ma. literatury
    przemnażanej przez oddechy; oddechów
    przemnażanych przez tęsknotę - pusty przystanek

    gdzie pękają dwie zarówki jakby ofiary
    zeszłej zimy
    * a ponoć to dopiero czterdziesty piąty
    dzień roku - zwykły akt egoizmu: adrenalina
    aspiryna i testosteron. podróż która nie kończy się

    szczęśliwie bo mamy chłodne usta a prawdziwa
    miłość to cierpienie
    ; bo nie zatrzymasz nocy
    przyjdzie, uklęknie na chodnikach, z ulic
    odgarnie ludzi, z włosów

    dym; bo język nie jest leniwy
    a wiadomości są albo dobre albo złe:
    papierowa nimfa prawdziwa suka którą nazywaj
    jak chcesz - przecież to nie jest modlitwa
    ani prośba. czterdziesty piąty dzień roku.
    wieczór

    PS
    a teraz lepsza będę blondyńsza z sercem
    jak na dłoni z dłonią jak z żurnala. wylansowana

    ukrzyżowana

    *Patryk Nikodem
  4. nie ten peron chyba nie

    ta stacja - wyrasta mi na włosach swingowana
    zima i co z tego że śnieg mokry i ciężki, co

    z tego. w poczekalni stłumione oddechy
    trzy zapałki i chyba coś jeszcze - chyba
    jakieś święto bo nic nie kursuje. o tej porze
    luty rzeźbi na twarzach staruszek kolejne zmarszczki

    kolejną wieczność za oknami a ja mam w ręcę
    trzy zapałki jakoby sakralny drogowskaz, na palcach
    noszę nowych ludzi zaimki aureole

    widnokręgi. wiesz- tutaj są zimne i ciemniejsze
    z minuty na minutę z nogi na nogę:
    jutro przyjdzie wiosna urośnie między żebrami
    nowymi imionami zakwitnie nam na twarzach


    więc niedziela albo inne święto. luty a śnieg
    mokry i ciężki - z powietrza lepię twoje dłonie. wyraźne

    Nic. zwykła pora dla umarłych

  5. odbieram z góry?
    bardzo możliwe. bedąc tu dłużej kreujesz swoimi tekstami jako specyficzną formą produktu pewną grupę, która na ten produkt jest nastawiona, czyta Twoje teskty, bo wie czego może mniej więcej oczekiwać.
    górnolotny - nie. wręcz nie powinien być w takim kontekśie.
    koncept - widzisz, łątwiej jest mi odebrać i zrozumiec jakiś tam Twój zamysł, gdy mam konkretny punkt odniesienia. tutaj rozmywa sie to wśród wielu motywów. jak już mówiłam - trudno mi jest znaleźć powiązanie między pierwszymi strofami a ostatnią. i prawdopodobnie wynika to z tego, że specyficznie rozumiane doświadczenie/środowiska/ hobby/ whatever sprawia, że mój ciąg skojarzeniowy jest zupełnie nieklarowny.
    estetyka słowa? ok - jednak pod warstwą czysto estetyczną powinno być przesłanie, zamysł. można tworzyć zajebiste frazy o jedzeniu jabłek, ale co z tego? ja uznaję estetykę słowa, która przyciąga i sprawia, że chcę wrocić do tekstu. reasumjąc - nie stawialabym formy ponad treść. mimo wszystko

    trochę nonsensu dodaje życiu sensu
    :)
    woalałabym jednak odnajdować jakieś racjonalne wskazówki
    i wiedzieć w którą stronę mam w danym momencie iść
    albo patrzeć

  6. Cytat

    Normalnie mam w dupie chore pomysły naszych władz, ale teraz nieźle się wkurwiłem. Jak to jest, że na leczenie ciężko chorych ludzi brakuje pieniędzy, podczas gdy na świątynię opatrzności bożej jednym ruchem ręki przeznacza się 40 mln złotych. O ile mi wiadomo w konstytucji istnieje zapis, który mówi o rozdziale państwa od kościoła.
    Jakie jest wasze zdanie na ten temat. Czy tak naprawdę żyjemy w państwie wyznaniowym?


    Państwo wyznaniowe polega na szerokich kompetencjach kapłanów (umocowanych prawnie) w dziedzinie sterowania życiem publicznym - teorytycznie polskie prawo nic o tym nie mówi. Ja interpretuję tego typu rozdawnictwo - wznoszenie kolejnego pustego pałacu jako próbę zdobycia punktów u elektoratu prokościelnego (narodowo-katolicko -socjalistycznego/whatever). Jako, że jest to większość, to ze stragicznego punktu widzenia być może jest to nawet słuszne. Konsekwencja demokracji.

    Mowiąc szczerze to nie wiedzę sensu tego histerycznego apelu - żyjąc tu, uczę się mieć podobne sprawy w d. i póki mnie to nie dotyka osobiście, nie chcę się do tego ustosunkowywać.
  7. a ty myśląc pewnie zupełnie o czymś innym znów
    gasisz światło jakby ogień o którym śpiewają
    umierający poeci - wtedy tylko zamieniamy się
    rolami naprawdę. na twoich oczach

    umiera we mnie różowa sukienka i domek dla lalek
    gdzie hodowaliśmy swoje pierwsze opowieści i
    określoną ilość przymiotników - teraz wolisz
    nie pamiętać; jednak

    pod koniec najczęściej przychodzi zima i strach
    cokolwiek powiedzieć. pomyśleć. przychodzi
    zima tłucze klika okien drzwi a schody wciąż
    chciałyby prowadzić w obie strony. ty idziesz
    mimo tego w dół swobodnie

    patrząc przed siebie tam gdzie właśnie ktoś
    zaczyna nową historię:
    bo jeśli ścielimy łóżka osobno to tylko dlatego
    że nie potrafimy już liczyć i jeśli piszemy wiersze

    to zawsze przez przypadek. od niechcenia. a kiedy
    sny nie wstydzą się spływać po sinych powiekach
    wtedy właśnie górę można zrównać z dołem.
    zgasić nieokreśloną ilość słońc. odejść.

  8. to mogło być lato. wrzesień.
    właściwie jesień

    i solna taplała się w miejskim słońcu. jak gdyby
    nigdy nic i nikt wtedy nie próbował pytać o drogę
    - wyjeżdżałeś tylko na chwilę, bez obaw patrząc

    na boki. histerycznie bałam się zakłóceń na trasie
    łącz - tych wszystkich chłopców dobijających trzydziestki
    pisujących do siebie o miłości. o śmierci; teraz

    mam palce żółte od wołania o pomoc, wiesz
    - czyjeś niebo wsypało mi się do ust więc stoję
    w drzwiach jak pusta tablica ogłoszeń; białe kości

    ulotek w moich kieszeniach - tak trudno mówić
    nie. tak trudno mówić cokolwiek

    spojrzenia które grzezną profilaktycznie w
    świetle zagranicznych bilboardów

    *

    tramwajowy zbieg okoliczności i nagle
    wszystkie kadry ubiegłej jesieni zasypiają
    na zmarzniętych rzęsach. od nowa dawne nazwy

    i koszule w barwach genetycznie modyfikowanych
    nagietek. wtedy to była prawda - wiesz: dziesiątki fraz
    o ustalonej cenie. teraz kolejna

    opowieść: mam pomysł na nas
    mam pomysł na ciebie
  9. ok Tera. Ty widzisz ten tekst od środka, ja z zewnątrz
    i nie mam zamiaru Ci wypisywać tu bzdur typu :samo zycie
    - staram się być obiektywnym czytelnikiem a Ciebie nie chroni
    tu żaden immunitet - stąd taki komentarz.
    kurwa i świnia jest tanim wyzwiskiem. najtańszym. ale przez taki pryzmat -
    ok. mogę kupić
    widzisz- odnoszę wrażenie, że stawiasz "narkomanów" w opozycji do "harcerzy"
    - stąd wniosek, że z korzyścią dla jedenej z grup
    brak wyraźnego konceptu obchodzi mnie. bo chciałabym żeby 2+2 było równe 4.
    przynajmniej tu. i brak jakiegoś spinacza pierwszej części z drugą, który pozwolił
    by mi zrozumienie tego, o czym chciałeś powiedzieć. może brakuje mi empatii
    zresztą
    sam jesteś swoim najlepszym czytelnikiem. good to you
    pozdrawiam również

  10. a ja nie rozumiem tego wiersza, really - chociaż chciałabym
    - u Ciebie można przyczepić się do idei, nie do tekstu i ta tym razem mi nie leży.
    rozpoczynasz jakimś abstrakcyjnym wywodem, że to narkomani
    są niby fajniejsi od różnie pojmowanych harcerzy, którzy tego i owego nie doświdczą -
    patrzą w jedną stronę. ok - ale jak to się ma do tego, że chcesz
    po prostu powiedzieć lasce, że może już sobie pójść? w moim odczuciu -
    jako czytelnika - nie ma w ogóle. usprawiedliwienie?
    ich bóg to kurwa i świnia - że co? tanie.
    masz kilka zajebistych fraz, których nie chce mi sie tu wklejać
    - ale to imho liryczne rzemieślnictwo, Twoje wiersze porażają
    przesłaniem, a ten nie. jest wtórny. płytszy
    szkoda.

  11. niby możnaby się do czegoś doczepić
    ale
    po co?

    pointa świetnie spina cały tekst. sprawia, że chce się (mi:P)
    wrócić do niego, spojrzeć na treść przez inny pryzmat.
    według mnie bardzo dobry wiersz, niebanalne zwroty, którę lubię
    (chciałam teraz wkleić "najsmakowitsze" imho momenty -
    ale to mija się z sensem, tylko druga strofa zgrzyta mi nieco
    - to jest szczególik. bez znaczenia. reszta grejt)

    podoba mi się mocno, trzymaj tak dalej
    pozdrawiam serdecznie, mary

×
×
  • Dodaj nową pozycję...