Przyszła. Sama nie pamiętam, kiedy.
Stanęła obok, lub przed, zresztą - nie wiem.
Przybrała postać mężczyzny.
A może to w ogóle nie była ona?
Promienie słońca nie przenikały
zamkniętych drzwi- nie otwierałam.
A ona patrzyła na mnie i uśmiechała się.
A może to tylko złudzenie?
Czy ona istnieje? Chyba tak.
Ale jeśli bytuje, to jest krzywa
i połamana w milionach miejsc.