Bo ja bez Ciebie obejść już się nie mogę,
Bo gdy słońce gaśnie, przestajesz być tu ze mną,
Odchodzisz w siną dal, nie zostawiając nawet śladów na piasku.
W proch jesteś przemieniony, na zawsze skończony.
A w nocy, gdy Cię wołam, nie mówisz nawet szeptem,
Zwyczajnie inną bajkę od mojej wolisz.
Nie patrzysz, gdy wołam,
Nie słuchasz, gdy pragnę,
Nie chcę walczyć, nie mam siły by Cię szukać.
Gdy opadnę na dno, Ty jak upadły anioł z prochów powstaniesz.
Zatryumfujesz nad moim wyblakłym obliczem,
Nikt już nie spyta, nie już nie zawoła.
Ty będziesz królem, panem dla świata,
Ja zaś jedynie iskierką na niebie.