Nie wierzę w nic, a tym bardziej nie w miłość,
Nie wierzę w uczucie, jakiekolwiek by nie było,
W uściski ciał mówiące "kocham",
Ni w stosunki, by nowe życie się zyściło.
Nie rozumiem i nie czuję, w jaki sposób,
Powstaje trwały związek dwóch osób,
Chłopak i dziewczyna, kobieta i mężczyzna,
Przyrzekają sobie wiecznej miłości zasób.
Nie mnie jednak doświadczyć siły strzały amora,
Gdyż do słowa "kocham" nigdy nie byłam skora,
Jedność dusz i ciał - wizja idealna,
Odeszła ode mnie, niczym rankiem senna zmora.
Nie zawróci i nie wróci - taka ma nadzieja,
Gdy bezpodstawne nadzieje tylko miny sieją,
Ileż razy można cierpieć z tego samego,
I wpadać bezustannie w wir szalonego leja?
Pora kończyć stary epizod życia,
Tyle wątków pozostało jeszcze do odkrycia,
Nie myslmy więcej o bólu duszy i serca,
Bo miłość to najgroźniejszy ludzi morderca.