Mikołaj Szklanecki
Użytkownicy-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Mikołaj Szklanecki
-
Gaz (!)
Mikołaj Szklanecki odpowiedział(a) na Mikołaj Szklanecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Simon Tracy Bardzo dziękuję, dużo to znaczy. @huzarc Dziękuję. -
Nie wiem czy to była Państwa intencja, ale interesuje mnie tutaj ukazanie Jezusa i na ogół Boga, przez to Religii. Zdaje się jakby ten Bóg był tylko ciężarem przymuszających ludzi do życia "na kolanach". Człowiek cierpi w ten sposób pod masą nieistniejącego boga który oskarża go o zło i sądzi za czyny których nie popełnił, manipuluje nim, każe siebie szukać a się nie ujawnia. Ale na końcu życia Bóg go zostawia. Odrzuca truchło i patrzy się na niego z wyższością. Taka jest moja interpretacja.
-
Igrzyska
Mikołaj Szklanecki odpowiedział(a) na andrew utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ah tak, egzystencjalizm. Natomiast jest tu interesujący wzgląd na ten "pęd świata". Zadaje Pan, zdaje się, pytanie czy to wszechświat jest winny naszemu zagubieniu, czy po prostu my dajemy się pokornie prowadzić przez chaos i nieznane. -
Zagłada Tarragony 1811
Mikołaj Szklanecki odpowiedział(a) na Mikołaj Szklanecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Marek.zak1 Nie wiem co to ma do rzeczy, po pierwsze, skoro to wiersz o mordzie i gwałcie, a więc jakie ma znaczenie czy to czyni żołnierz francuski, polski czy hiszpański? Po drugie nie każde zwycięstwo Napoleona przybliżało nas do wyzwolenia, skoro utworzenie państwa Polskiego było dla Napoleona przede wszystkim środkiem politycznym. Poza tym takie państwo było zależne od wpływów francuskich, nie wiele bardziej znaczne niż protektorat cesarstwa. Nie ma to też znaczenia czy lokalna ludność wspierała inwazję, skoro żołnierze po obu stronach dopuszczali się prawdziwych bestialskich okropieństw, to tylko jeden przykład na podstawie niesławnej rzezi Tarragony. -
Malarz / Świt
Mikołaj Szklanecki odpowiedział(a) na Mikołaj Szklanecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@KOBIETA Dziękuję. -
rakiety parkiety czarne bukiety czarne dłonie czerwone skronie huczące bronie druzgocące słonie uciekają ludzie w tłumach w nudzie w okropnym trudzie kaszlą ślepi żółci patrzą budzimy się w zniszczonym namiocie wrzaski łaski czerwonych laski pałki biją biją biją bolą czynią uciekają wiją się na ulicy równi próżni brudni boże my, zboże zebrane na twoim dworze zamknięci zaklęci spętani wyklęci boże twoje rakiety ryją przestworze
-
Ruch pędzla zamiesza chmury i przecina ciemność. Sennym trupem opada kurtyna, Na scenie tuż przede mną kość. „Zdaje się - martwy, ale ciepły.” To jeszcze szkielet tego co było, Obrasta w światło i powoli oddycha. Póki co krew i wino mają wspólną barwę. Między truchłami, gliniane twarze zatarte. Wszystko w tym samy czasie i wraca w to same, Przecie wszystko znów błękitne i białe, Ale przez godzinę, wszystko sobie równe, zmarłe. Co dzień tworzysz świat na nowo, Litościwy, daj jeszcze godzinę po to, Żebym ucałował płótno, nim pędzel rozerwie rany.
-
Zagłada Tarragony 1811
Mikołaj Szklanecki odpowiedział(a) na Mikołaj Szklanecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Annna2 Wie Pani, należy ten wątek pociągnąć dalej. Wojna na poziomie jednostki to nic innego jak piekielny wir szaleńczego cierpienia, wszechobecnego strachu i bezmyślnego zabijania, a co za tym idzie - śmierci. Tu przewodnim tematem jest jednak doświadczenie jednej hiszpańskiej kobiety, którego imiona nie znamy, którą zgwałcono i zabito podczas pogromu Tarragony przez generała jeszcze wtedy Gabriela Sucheta wojsk napoleońskich. Tu nie chodzi o niszczenie dziedzictwa kulturowego, tylko godności człowieka. Poza tym fragment wiersza C. K. Norwida to tylko motto interpretacyjne. -
Zagłada Tarragony 1811
Mikołaj Szklanecki opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zagłada Tarragony 1811 “- Gmach - zajął się ogniem, przygasł znów, Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę - Widzę czoła ożałobionych wdów Kolbami pchane - - [...] Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie, Nawołując: "Ciesz się późny wnuku!... Jękły głuche kamienie - Ideał sięgnął bruku - - " “ Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu... Zaczarowane latające mary Czarne krzyczące koszmary Wrzesczą, jaka straszna goń! Po francusku: “Rends-toi!” Jak ostry kamień w powodzi Nie widzi, choć okiem wodzi Miasto załał płomienny wir I zgasił jak zasypany żwir Kłusują tak ulicami te wilcze Sny. Kiedy krzyczą, milczę Ale drżą ręce i płyną krople potu ciurkiem i tworzą sople Czy to pot? łzy, mocz, krew Nie wiem, może szum drzew Co na ulicy trącane przez Tłum koloru szkarłatnych bez Złapali! Nie! Puść potworze Potwór, jak puste przestworze Nie słucha, tylko pakuje ręce Nie myśli, to zwierze udręce Ogromne, czerwone, gorące A twe w pacierzu się modlące Włożona pod spódnicę płonie Jego szorstkie, ohydne dłonie Cienkie palce wiją się uważnie Kędy sobie nagle zapragnie Jak ogony ludzkiego węża Już wciska za otwór kołnierza I szuka, zciska, dotyka, zwęża Trzyma, nie puści, zdzierża Pochłania chmara koszmaru Trawi cię palcami pożaru Trzyma za twe ramiona, ciąga Je wykręca, nie słyszy jak błaga Ta istota straszliwie cała pobita Bo bije dalej i ma gdzieś hoplita Co mówi głupia hiszpańska kobita Jedynie cień, jaszczurka jadowita W ciemnościach nie ma twarzy W tłumie są sugestie miraży O Meduzo! Pomścij córki ciało Zgładź tego, komu się chciało Zlituj się! Posejdona w kamień spraw. Spal wapnem i zamień Perseusza powieś i zabij Pomścij swe siostry i rozbij Łotrów ostrym swym biczem Bezlitośnie, jak oni przed twym obliczem. Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...