Spójrz w me oczy i powiedz, czy kłamią.
Uważaj, wielką pustką cię złamią.
Dostrzeżesz, aby otchłań kosmiczną.
Patrz, widzisz sytuację krytyczną?
Niby nicość, a jednak planety.
Czasem przelecą jakieś rakiety.
Prosto do mych czułych miejsc zmierzają.
Chyba na atak się przymierzają.
Lecz chwila, moment co one robią?
Czy właśnie mój piękny hazel zdobią?
Powolutku coś dostrzec się daje.
Kojące ciepło w oczach powstaje.
Gdy spojrzysz raz jeszcze, powiedz, proszę.
Jak ogromny ciężar teraz noszę?