Lilaróż zimowitów na grządce,
pokoszone, schną trawy na łące,
pajęczyny posrebrzone rosą,
o poranku koniec lata głoszą,
coraz chłodniej, a niebo bez chmurki,
po leszczynach grasują wiewiórki,
zmilkły ptaki i owady w trawie,
głośne tylko na bagnach żurawie
i przymrozek kwiat zwarzył w ogródku,
radość blaknie, bliżej nam do smutku,
chociaż ciału nagości wciąż chce się,
zapomnijmy; już wrzesień, już jesień.