Usiadł Dzień na skraju lata,
patrzy smutno na rachunek:
źle z budżetem, jak załatać
taką dziurę?
Słońcu wysłał już wypłatę
(nadgodziny policzone),
Morskiej Bryzie dał zadatek -
- jeszcze w porę.
A dla Burzy - część gotówki,
ponoć się oburzyć miała,
że potrącił jej połówkę,
za ten hałas.
Zakres potrzeb - całkiem spory,
wiec znów trzeba sprzedać tanio
swoje ranki, część wieczorów
Nocy dzianej.
Ta choć w letniej jest sukience,
z elegancją pierwszej damy
lubi sypnąć hojnie, z wdziękiem -
- perseidami.
A Dzień płaci jej w naturze.
Zawsze potem ma zagwozdkę:
dobrze robi, czy na próżno
takim kosztem.?