Bliskość tak bliska odebrana
Zgrzytliwie pociągu kołami
Przez dzień, noc całą, do rana
Wciąż razem, a jednak sami
Obecność tak obecna, krucha
Porcelana, jej dotyk ostrożny
Tęsknota na wszystko głucha
Samotna jak krzyż przydrożny
Miłość tak gorąca, wzajemna
Widzi Cię, szepcze i pamięta
I wspólna wiedza tajemna
I Ty ku mnie uśmiechnięta