
Andrzej P. Zajączkowski
-
Postów
327 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Andrzej P. Zajączkowski
-
-
Wstydź się zaprzeczyć, że kochasz kogoś,
Ty, tak niedbały o sprawy własne.
Mów, skoro chcesz, że kocha cię mnogość,
Lecz ty nikogo, to całkiem jasne:
Bo przeciw sobie powziąłeś knować,
Jak pasją morderczą opętany,
Pragnąc wspaniały swój dom zrujnować
Miast starać się, by był zachowany.
Myśli zmień, by moje się zmieniły:
Miałby wstręt mieszkać lepiej niż tkliwość?
Bądź, jak twój wygląd, wdzięczny i miły,
Lub, choć sam sobie okaż życzliwość:
Przez wzgląd na mnie spłodź siebie drugiego,
By żyło piękno twoje lub jego.
Tak, Szekspir jest niezmordowany w namawianiu Młodzieńca (Fair Youth) by wreszcie zechciał mieć dzieci (dom - dosłownie roof to dach, ale chodzi o rodzinę). Ale wyraźnie stracił cierpliwość i zaczął od wymówki. A i kuplet taki trochę cierpki.
i William:
For shame deny that thou bear'st love to any,
Who for thy self art so unprovident.
Grant, if thou wilt, thou art beloved of many,
But that thou none lov'st is most evident:
For thou art so possessed with murderous hate,
That 'gainst thy self thou stick'st not to conspire,
Seeking that beauteous roof to ruinate
Which to repair should be thy chief desire.
O! change thy thought, that I may change my mind:
Shall hate be fairer lodged than gentle love?
Be, as thy presence is, gracious and kind,
Or to thyself at least kind-hearted prove:
Make thee another self for love of me,
That beauty still may live in thine or thee.
3 -
Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie, Starość niech na koniec dnia się wścieka; Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie. Choć mędrcom mrok jest miły pozornie, Bo nic z ich słów się w blask nie obleka Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie. Ludzie dobrzy gdy już ich koniec, kornie patrząc jak cnota z ich uczynków wycieka, Buntują się, buntują o światło przekornie. Dzicy co słońce pojmali śpiewając upiornie, Zasmuciwszy je, wiedząc co ich czeka, Nie odchodzą w tę dobrą noc pokornie. Nobliwi, ledwie żywi widzą świat wybornie Z ich ślepych oczu bije ognia rzeka, Buntują się, buntują o światło przekornie. I ty ojcze, co trzymasz się opornie, Klinij, błogosław, niech mnie twa mowa sieka. Nie odchodź w tę dobrą noc pokornie. Zbuntuj się, zbuntuj o światło przekornie.
Michael Caine recytuje ten wiersz w filmie Interstellar.
I Dylan:
Do not go gentle into that good night, Old age should burn and rave at close of day; Rage, rage against the dying of the light. Though wise men at their end know dark is right, Because their words had forked no lightning they Do not go gentle into that good night. Good men, the last wave by, crying how bright Their frail deeds might have danced in a green bay, Rage, rage against the dying of the light. Wild men who caught and sang the sun in flight, And learn, too late, they grieved it on its way, Do not go gentle into that good night. Grave men, near death, who see with blinding sight Blind eyes could blaze like meteors and be gay, Rage, rage against the dying of the light. And you, my father, there on the sad height, Curse, bless me now with your fierce tears, I pray. Do not go gentle into that good night. Rage, rage against the dying of the light. 3 -
Czy tak bardzo się lękasz wdowich łez,
Żeś samotnemu życiu oddany?
Ach! Jeśli bezdzietny czeka cię kres,
Dla świata będziesz nieodżałowany;
Świat będzie twoją wdową w rozpaczy
Bo ślad po tobie całkiem uleci,
Gdy zwykła wdowa łatwo zobaczy
męża wspomnienie w oczach swych dzieci:
Spójrz, co roztrwoni utracjusz zmienia
tylko miejsce, na świecie zostając;
Lecz piękno nie zostawi nawet cienia,
wzgardzone zniszczeniu ulegając.
Nie ma w sercu miłości do innych
kto na sobie takiej zbrodni winny.
I William:
Is it for fear to wet a widow’s eye,
That thou consum’st thy self in single life?
Ah! if thou issueless shalt hap to die,
The world will wail thee like a makeless wife;
The world will be thy widow and still weep
That thou no form of thee hast left behind,
When every private widow well may keep
By children’s eyes, her husband’s shape in mind:
Look what an unthrift in the world doth spend
Shifts but his place, for still the world enjoys it;
But beauty’s waste hath in the world an end,
And kept unused the user so destroys it.
No love toward others in that bosom sits
That on himself such murd’rous shame commits.
6 -
Czułem złość do przyjaciela;
Złość wyrzekłem, nie doskwiera.
Czułem złość do mego wroga:
Nic nie rzekłem, rosła sroga.
Podlewałem ją strachami,
W dzień i noc moimi łzami:
Doświetlałem uśmiechami,
Zdradliwymi podstępami.
I tak rosła w dzień i w noc.
Aż zrodziła jasny owoc.
Wróg zobaczył jego światło,
Że jest mój rozpoznał łatwo.
Zakradł mi się do ogrodu,
Pod osłoną nocnych chłodów;
A już rano widzę rady;
Wróg pod drzewem leży blady.
I William Blake:
I was angry with my friend;
I told my wrath, my wrath did end.
I was angry with my foe:
I told it not, my wrath did grow.
And I waterd it in fears,
Night & morning with my tears:
And I sunned it with smiles,
And with soft deceitful wiles.
And it grew both day and night.
Till it bore an apple bright.
And my foe beheld it shine,
And he knew that it was mine.
And into my garden stole,
When the night had veild the pole;
In the morning glad I see;
My foe outstretched beneath the tree.
6 -
Tyś muzyką, lecz słuchasz z przykrością?
Słodycz nie wojuje ze słodyczą,
A radość zachwyca się radością;
Czemu dobre przyjmujesz z goryczą?
Kiedy dźwięków zgodne zestrojenie,
w więzach melodii twe uszy dręczy,
Karcą cię one, za pomylenie
z solową, partii co wspólnie dźwięczy.
Spójrz! Struna, dla drugiej jak mąż tkliwa,
gdy we wzajemnym porządku drgają;
Jak ojciec, dziecko, matka szczęśliwa,
Co wspólnie jedną nutę śpiewają:
Ich pieśń bez słów, jednako brzmi nam,
śpiewają ci - Jesteś nikim, gdyś sam.
Dziś słowno-muzycznie. Podwójne struny ma mandolina, zapewne stąd ta inspiracja.
I William:
Music to hear, why hear'st thou music sadly?
Sweets with sweets war not, joy delights in joy:
Why lov'st thou that which thou receiv'st not gladly,
Or else receiv'st with pleasure thine annoy?
If the true concord of well-tuned sounds,
By unions married, do offend thine ear,
They do but sweetly chide thee, who confounds
In singleness the parts that thou shouldst bear.
Mark how one string, sweet husband to another,
Strikes each in each by mutual ordering;
Resembling sire and child and happy mother,
Who, all in one, one pleasing note do sing:
Whose speechless song being many, seeming one,
Sings this to thee: 'Thou single wilt prove none.'
Ten sonet był trudny, a szczególnie dwa wersy wytarły mną podłogę:
Sweets with sweets war not, joy delights in joy:
i
Whose speechless song being many, seeming one,
6 -
@Manek Hm, niezłe - krok w dobrą stronę. Ale mówiąc o Jego Wysokości per Jerzy popełniamy Lèse-majesté. Kipling się nie odważył, choć przemytnicy pewnie nieraz wyrażali się o Majestacie nieformalnie i niepochlebnie.
Zobaczmy: If you meet King George's men, dressed in blue and red, (13 sylab) i dosłowne tłumaczenie:
Jeśli spotkasz ludzi Króla Jerzego, ubranych na niebiesko i czerwono. (22 sylaby). Trzeba by część przenieść do następnych wersów, ale tam też aż gęsto.
0 -
@lirycznytraktorzysta W rzeczy samej - Oto mija południa twa godzina to 11 sylab. Zamieniam na - Oto mija ci południa godzina. - Sens zachowany, rytm lepszy. Dzięki!
Szekspir mówi w tej linii: So thou, thyself outgoing in thy noon
Dosłownie: Tak (i) ty, sam odchodzisz w swe południe. Ale zegarowe - noon, bo geograficzne, wiadomo, south.
Natomiast ostatni wers trzyma metrum - licząc "w" razem z "ciszy": /w ci/szy/.
To się bierze stąd, że mówiąc nie robimy przerwy między "w" a słowem: w południe wymawiamy wpołudnie. Ale już mówiąc "na południe", tę przerwę słychać.
1 -
@lirycznytraktorzysta A spójrz do sonetu 3. Szekspir pisze tam:
Thou dost beguile the world, unbless some mother.
For where is she so fair whose unear’d womb
Disdains the tillage of thy husbandry?
dosłownie to tak:
Ty zwodzisz świat, pozbawiasz jakąś matkę błogosławieństwa (ciąży).
Bo gdzie ta tak piękna (fair), której nieorane łono
Wzgardzi orką twego..... (I tu gra słów: husbandry to uprawa ziemi, rolnictwo, ale husband to mąż, więc może)... mężowskiego? Przez setki lat niejedna białogłowa się spłoniła czytając ten wers.
Generalnie pierwszych kilkanaście sonetów to Szekspir nakłaniający nieznanego młodego człowieka, aby się ożenił i koniecznie spłodził dzieci - bo taki jest ładny i szkoda żeby się zmarnowało. Utarło się mówić o nich sonety prokreacyjne. Ale z czasem pojawią się też inne tematy - sonetów jest 154.
2 -
Gdy się zbudzisz o północy, słysząc kopyt stuk,
Nie odciągaj zaraz zasłon by spojrzeć na bruk,
Tym co nie pytają, nikt kłamstwa nie powie.
Na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie.
Dwadzieścia i pięć kuców,
W ciemności się przemyka -
Brandy dla pastora, tytoń - urzędnika.
Koronki dla damy, a listy szpiegowi,
Ty na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie!
Gdy znajdziesz przy drewutni, biegając wokoło
Baryłki pełne brandy, uszczelnione smołą,
Nie bierz ich do zabawy, nie rozgłaszaj wszędzie
Przykryj dobrze chrustem - a jutro ich nie będzie!
Gdy widzisz wrota stajni otwarte szeroko;
Gdy wewnątrz koń spieniony oddycha głęboko;
Gdy matka płaszcz rozcięty pośpiesznie naprawia;
Gdy mokrą ma podszewkę - ty pytań nie zadawaj!
Króla Jerzego ludzie będą wokół stali.
Uważaj co im powiesz, gdy będą cię pytali.
Choć dla ciebie będą mili ze wszystkich swych sił,
Nie mów im kto gdzie jest, a zwłaszcza gdzie kto był!
Stuki, kroki wokół domu - gwizdy po zmroku -
Póki nasz pies nie zaszczeka, ty nie rób kroku.
Leżą Trusty i Pincher, a ciche jak w grobie.
Bo nie robią hałasu gdy jadą Panowie!
Jeśli zrobisz jak mówię, może tak się zdarzy
Że przyjedzie z Francji lala, ta o której marzysz
W czepku z Valenciennes i kapturem z aksamitu
Prezent od tych Panów, w uznaniu twego sprytu!
Dwadzieścia i pięć kuców,
W ciemności się przemyka -
Brandy dla pastora, tytoń - urzędnika.
Tym co nie pytają, nikt kłamstwa nie powie.
Ty na ścianę patrz kochanie, gdy jadą Panowie!
Kipling - tak, ten od Księgi dżungli - w przewrotnym wierszyku, który jak nic nadaje się na konkurs recytatorski dla uczennicy klas wczesnych. Valenciennes to francuskie miasteczko, wtedy słynne z koronek. A linia: "Them that ask no questions isn't told a lie." niewątpliwie przyda mi się w pracy. Ale przyznaję, że nie zdołałem ubrać ludzi Króla Jerzego w ich niebiesko- czerwone mundury. Cztery wersy po 13 sylab to wciąż za mało.
I Rudyard:
If you wake at midnight, and hear a horse's feet,
Don't go drawing back the blind, or looking in the street,
Them that ask no questions isn't told a lie.
Watch the wall my darling while the Gentlemen go by.
Five and twenty ponies,
Trotting through the dark -
Brandy for the Parson, 'Baccy for the Clerk.
Laces for a lady; letters for a spy,
And watch the wall my darling while the Gentlemen go by!
Running round the woodlump if you chance to find
Little barrels, roped and tarred, all full of brandy-wine,
Don't you shout to come and look, nor use 'em for your play.
Put the brishwood back again - and they'll be gone next day !
If you see the stable-door setting open wide;
If you see a tired horse lying down inside;
If your mother mends a coat cut about and tore;
If the lining's wet and warm - don't you ask no more !
If you meet King George's men, dressed in blue and red,
You be careful what you say, and mindful what is said.
If they call you "pretty maid," and chuck you 'neath the chin,
Don't you tell where no one is, nor yet where no one's been !
Knocks and footsteps round the house - whistles after dark -
You've no call for running out till the house-dogs bark.
Trusty's here, and Pincher's here, and see how dumb they lie.
They don't fret to follow when the Gentlemen go by !
'If You do as you've been told, 'likely there's a chance,
You'll be given a dainty doll, all the way from France,
With a cap of Valenciennes, and a velvet hood -
A present from the Gentlemen, along 'o being good !
Five and twenty ponies,
Trotting through the dark -
Brandy for the Parson, 'Baccy for the Clerk.
Them that asks no questions isn't told a lie -
Watch the wall my darling while the Gentlemen go by !
7 -
Servus humillimus, domine spectabilis! W uznaniu tego wiersza.
1 -
Spójrz! Na wschodzie gdy światło dostojne
Ognistą głowę wznosi, cały lud
Hołdy przed nim składa bogobojne,
Z lubością patrząc na ten święty cud;
Gdy wespnie się na niebieskie wzgórze,
Jak młodzian krzepki w szczycie ochoty,
Śmiertelnych wzrok wciąż patrzy ku górze,
Bacznie śledząc jego pochód złoty:
Lecz gdy w dół wóz zmarniały się toczy,
Z dnia uwożąc gasnącą personę,
Wierne wpierw, odwracają się oczy
Od zejścia i patrzą w inną stronę:
Oto mija południa twa godzina
W ciszy zemrzesz, gdy nie spłodzisz syna.
I William:
Lo! in the orient when the gracious light
Lifts up his burning head, each under eye
Doth homage to his new-appearing sight,
Serving with looks his sacred majesty;
And having climbed the steep-up heavenly hill,
Resembling strong youth in his middle age,
Yet mortal looks adore his beauty still,
Attending on his golden pilgrimage:
But when from highmost pitch, with weary car,
Like feeble age, he reeleth from the day,
The eyes, 'fore duteous, now converted are
From his low tract, and look another way:
So thou, thyself outgoing in thy noon
Unlooked on diest unless thou get a son.
5 -
Wędrowałem jak chmura samotna
Ponad ziemią wysoko niesiona,
Gdy wzrok olśniła ilość zawrotna,
złotych żonkili, wprost niezliczona;
Wzdłuż brzegu jeziora, pod drzewami,
Lekka bryza tańczyła z kwiatami.
Jak mleczna droga w noc linią długą
Gwiazd migoczących rozjaśnia mroki,
Tak one tam nieskończoną smugą
Rosły licznie wzdłuż brzegu zatoki:
Dziesięć tysięcy w jednym spojrzeniu
Złotych kwiatów drżących w roztańczeniu.
Obok tańczyła woda, lecz kwiatów
Taniec fale przewyższał w radości:
Nie ma miejsca dla smutnych poetów,
Wśród tak pogodnych okoliczności:
Patrzyłem-, patrzyłem-, myśląc mało
Co też mi to widowisko dało:
Bo odtąd, gdy na sofie spoczywam
czy w zamyśleniu, czy w bezmyślności,
Ich tan wewnętrzne oko ożywia,
które rozkoszą jest samotności;
Me serce wspomina tamtą chwilę,
I idzie tańczyć między żonkile.
Wordsworth - angielski poeta romantyczny i też William. To imię wydaje się nadreprezentowane.
I William (Wordsworth):
I wandered lonely as a cloud
That floats on high o'er vales and hills,
When all at once I saw a crowd,
A host, of golden daffodils;
Beside the lake, beneath the trees,
Fluttering and dancing in the breeze.
Continuous as the stars that shine
And twinkle on the milky way,
They stretched in never-ending line
Along the margin of a bay:
Ten thousand saw I at a glance,
Tossing their heads in sprightly dance.
The waves beside them danced; but they
Out-did the sparkling waves in glee:
A poet could not but be gay,
In such a jocund company:
I gazed—and gazed—but little thought
What wealth the show to me had brought:
For oft, when on my couch I lie
In vacant or in pensive mood,
They flash upon that inward eye
Which is the bliss of solitude;
And then my heart with pleasure fills,
And dances with the daffodils.
3 -
@lirycznytraktorzysta Dziękuję za wnikliwe przeczytanie. W sprawie dziesięciu sylab - mylić może przyimek "w". Weźmy "W eliksirze trwa wonna istota". Czy sylaby to /w/ el/ik/si/rze - czyli razem pięć czy /w el/ik/si/rze czyli cztery, innymi słowy czy "w" jest samodzielną sylabą. Nie jest i tu zasłaniam się autorytetem: - Co jest sylabą? - Poradnia językowa PWN
Gdybyś jednak widział ewidentną pomyłkę, wskaż proszę miejsce, może zdołam poprawić.
Eliksir (także destylat), tak - nie ja, bo ja tu tylko przekładam, ale autor - Szekspir ma na myśli coś w rodzaju perfum w buteleczce. Jakim cudem płyn może przechować oczy? Dziś wiemy. To kwas deoksyrybonukleinowy (DNA). Szekspir zakłada - błędnie, to też dziś wiemy - że dziecko odziedziczy oczy po ojcu. A matka? Butelka - jakby to powiedzieć - jest rodzaju żeńskiego. Zobacz mój komentarz do Sonetu 6. Pozdrawiam i przyjemnego czytania.
0 -
Więc nie daj zimy ręce obdartej,
Tknąć w tobie lata nim ekstrakt spłynie:
Skarb ten powierz fiolce ciebie wartej,
Zachowaj piękno w skarbcu, nim zginie.
Nie może to być lichwą niegodną,
Gdy dłużnik spłatę z radością wniesie;
Spłodzisz istotę sobie podobną,
Szczęścia więcej, gdy będzie ich dziesięć;
Ciebie dziesięciu, to lepiej niż sam,
Z jednego dziesięcioma się staniesz:
Cóż może śmierć, gdy zabierze cię nam,
A w swych potomkach żywym zostaniesz?
Upór skończ, żal dać urodę taką
Na śmierci łup i schedę robakom.
Bezpośrednia kontynuacja sonetu 5. Ujawniają się dwa elżbietańskie archaizmy (wizje świata): pierwszy to, że zima jest brzydka i wstrętna (podobnie noc); a drugi, że cechy dziecka pochodzą od ojca, zaś kobieta jest tylko "naczyniem". No cóż, nie uważali na biologii. No i wyjaśniło się, o co właściwie chodzi z "destylatem". U Williama, to nie tylko kwiatki i motylki... Czasem jest - życiowo.
I William:
Then let not winter's ragged hand deface,
In thee thy summer, ere thou be distilled:
Make sweet some vial; treasure thou some place
With beauty's treasure ere it be self-killed.
That use is not forbidden usury,
Which happies those that pay the willing loan;
That's for thy self to breed another thee,
Or ten times happier, be it ten for one;
Ten times thy self were happier than thou art,
If ten of thine ten times refigured thee:
Then what could death do if thou shouldst depart,
Leaving thee living in posterity?
Be not self-willed, for thou art much too fair
To be death's conquest and make worms thine heir.
5 -
Nadchodzi w pięknie, niczym noc
Gdy rozgwieżdzona olśniewa;
Światła i mroku spójna moc,
Z jej obecnością się zlewa;
W blask subtelny łagodniejąc,
Co go słońce dnia nie miewa.
O cień więcej, o promień mniej,
Pół by wdziękom odebrały,
Które warkocze czernią jej,
I tą jasność twarzy dały;
Myśli ukazując na niej,
Błogie, gdy ich dom tak dbały.
Włosów linia twarz okala,
Co godna, lecz wyrazista,
Uśmiech ujmuje i zniewala,
Choć dobroć w nim oczywista,
Umysł ład ze światem scala,
A w sercu miłość jest czysta!
Spróbowałem tu zachować oryginalne metrum - osiem sylab lub tetrametr. W przedostatnim wersie George Gordon Noel Byron pisze - A mind at peace with all below. Jako człek prosty przetłumaczyłem mind jako - umysł. Ku memu zdziwieniu romantyczny poeta (Byron) mógł tego słowa użyć w znaczeniu - dusza. Co więcej, wiele polskich tłumaczeń (m.in. Koźmian) tak właśnie to przedstawia. Jeśli i wam tak się podoba, podmieńcie ostatnią strofę na:
Z rysów słodycz promieniuje Łagodna, lecz wyrazista, Uśmiech zniewala i ujmuje, Bo dobroć w nim oczywista, W duszy pokój wszem panuje, A w sercu miłość jest czysta!
I George (Lord Byron):
She walks in beauty, like the night
Of cloudless climes and starry skies;
And all that's best of dark and bright
Meet in her aspect and her eyes:
Thus mellowed to that tender light
Which heaven to gaudy day denies.
One shade the more, one ray the less,
Had half impaired the nameless grace
Which waves in every raven tress,
Or softly lightens o'er her face;
Where thoughts serenely sweet express
How pure, how dear their dwelling place.
And on that cheek, and o'er that brow,
So soft, so calm, yet eloquent,
The smiles that win, the tints that glow,
But tell of days in goodness spent,
A mind at peace with all below,
A heart whose love is innocent!
5 -
Ledwie cień oryginału, mimo moich najszczerszych starań. Prócz dokładnych rymów i pomysłowych obrazów William używa stale pulsującego rytmu naprzemiennie zestawiając sylaby nieakcentowane i akcentowane - jamb. Np: A liquid prisoner pent in walls of glass. Często porównuje się ten rytm z biciem serca. Tylko czasem udaje mi się go odtworzyć w tłumaczeniu, a i to raczej przypadkowo i często odwrotnie - Płynny więzień kręgu murów szklanych -. Nasz polski akcent (i to delikatny) na przedostatniej sylabie, całkiem zaciera jamb w tłumaczeniu. Ale może to i lepiej. Gdyby wszystko można było idealnie przetłumaczyć, po co nam inne języki? I dziękuję za dobre słowo.
1 -
Czas, co misternie stworzył te oczy
tak śliczne, że w nich spojrzenia toną,
W tyrana się dla nich przeistoczy
Urodę zostawi oszpeconą;
Bo czas lato w zimę paskudną
Przemienia swym bezustannym biegiem;
Zmraża przyrodę latem tak cudną,
Nagie są drzewa, piękno pod śniegiem;
Gdyby nie został destylat lata,
Płynny więzień kręgu murów szklanych,
Piękna pełną byłaby zatrata,
A z nią i wspomnień zachowanych.
Lecz choć kwiatów kształt zima zdruzgota,
W eliksirze trwa wonna istota.
Skąd się Williamowi wzięła ta destylacja? To takie słowiańskie przecież. Czyżby nasi byli? Już wtedy?
I William:
Those hours, that with gentle work did frame The lovely gaze where every eye doth dwell, Will play the tyrants to the very same And that unfair which fairly doth excel; For never-resting time leads summer on To hideous winter, and confounds him there; Sap checked with frost, and lusty leaves quite gone, Beauty o’er-snowed and bareness every where: Then were not summer’s distillation left, A liquid prisoner pent in walls of glass, Beauty’s effect with beauty were bereft, Nor it, nor no remembrance what it was: But flowers distill’d, though they with winter meet, Leese but their show; their substance still lives sweet. 3 -
@Giorgio Alani To czterdzieści pięć słów. A czytam już dziesięć minut. Z braku kapelusza, zdejmuję słuchawki.
0 -
Dlaczego miałbym ją winić, że wypełniła
Me dni udręką, lub że ostatnimi czasy
Prostych ludzi tak brutalnych metod uczyła
I przeciw klasom wyższym buntowała masy,
Gdybyż miały odwagę silną jak pragnienia?
Cóż mogło przekonać jej umysł do pokoju
Tę szlachetność jak prostota płomienia,
To piękno jak napięty łuk, pokroju
Nienaturalnego dla czasów jak nasze, to jest
Pełnego ducha, rygoru i oddalenia?
Dlaczego, co mogła zrobić, taka jaką jest?
Czy była dla niej inna Troja do spalenia?
Po wielokrotnych oświadczynach Yeats został ostatecznie odrzucony. Maud Gonne wybrała innego i poświęciła się polityce (m.in. założyła Sinn Fein, żadnych związków z IRA, te klimaty).
Yeats poświecił się poezji, a jej poświęcił ten wiersz. To był czas pełen poświęceń ten początek XX wieku w Irlandii.
I William (Butler):
Why should I blame her that she filled my days
With misery, or that she would of late
Have taught to ignorant men most violent ways,
Or hurled the little streets upon the great,
Had they but courage equal to desire?
What could have made her peaceful with a mind
That nobleness made simple as a fire,
With beauty like a tightened bow, a kind
That is not natural in an age like this,
Being high and solitary and most stern?
Why, what could she have done, being what she is?
Was there another Troy for her to burn?
4 -
Piękności rozrzutna, twa sukcesja
Czemuż na siebie cała wydana?
Natury spadek to nie dar, a cesja
W jej szczodrości tylko hojnym dana.
Więc czemu piękny skąpcze marnujesz
Fortunę daną ci na rozdanie?
Lichwiarzu lichy, jakże lokujesz
Majątek, nie mając na przetrwanie?
Bo te transakcje z sobą jedynie,
Oszustwem są na własnej osobie.
Dan przez naturę twój czas upłynie,
Jakiż bilans zostanie po tobie?
W grobie twoje piękno będzie skryte
Zaś dziedzica zostawi użyte.
Tym razem William argumentuje słownictwem handlowo-ekonomicznym. Ale wciąż idzie o to samo.
I William:
Unthrifty loveliness, why dost thou spend Upon thyself thy beauty’s legacy? Nature’s bequest gives nothing but doth lend, And being frank she lends to those are free. Then, beauteous niggard, why dost thou abuse The bounteous largess given thee to give? Profitless usurer, why dost thou use So great a sum of sums, yet canst not live? For having traffic with thyself alone, Thou of thyself thy sweet self dost deceive. Then how, when nature calls thee to be gone, What acceptable audit canst thou leave? Thy unused beauty must be tomb’d with thee, Which, used, lives th’ executor to be. 4 -
Wiem dobrze, że wkrótce mój los się ziści,
Gdzieś w górze, wśród chmur swój koniec dogonię.
Dla przeciwników nie mam nienawiści,
I wcale nie kocham tych, których bronię;
Z Kiltartan Crossu mój ród się wywodzi,
Za rodaków mam z Kiltartan biedotę,
Żaden wojny finał im nie zaszkodzi
Żaden nie poprawi ich losu o jotę.
Nie prawo i nie służba mnie zmusiła,
Do walki. Ni mówcy, ni tłumów wrzawa,
Tylko radosna wizja mnie olśniła
I porwała podniebna bitwa krwawa;
Wszystko to rozważyłem należycie,
O latach przyszłych myślałem z niechęcią,
Niewiele warte, jak me przeszłe życie
Były mi, w porównaniu z taką śmiercią.
Dla Irlandczyków podczas Wielkiej Wojny służba w brytyjskim wojsku była doświadczeniem podwójnie gorzkim. Tak jak Polacy, musieli walczyć dla swych okupantów. I tak jak dla Polaków, wolność była już blisko. To oczywiście nie jest pierwszy przekład tego wiersza, ale mam nadzieję, że oddaje oryginał.
I William B.:
I know that I shall meet my fate
Somewhere among the clouds above;
Those that I fight I do not hate,
Those that I guard I do not love;
My country is Kiltartan Cross,
My countrymen Kiltartan’s poor,
No likely end could bring them loss
Or leave them happier than before.
Nor law, nor duty bade me fight,
Nor public men, nor cheering crowds,
A lonely impulse of delight
Drove to this tumult in the clouds;
I balanced all, brought all to mind,
The years to come seemed waste of breath,
A waste of breath the years behind
In balance with this life, this death.
6 -
W lustro patrząc rzeknij do tej twarzy
Że już czas by twarz stworzyła nową;
Jeśli świeżością jej nie obdarzysz,
świat uboższym, kobietę jałową
Czynisz, gdy jej nieobsiane pola
Nie wzgardziły by pługiem małżonka!
W kim tak silna zatracenia wola
że samolubnie nie chce potomka?
Tyś lustrem matki, a ona w tobie
Znów widzi Kwiecień swojej młodości:
W twych dzieciach i ty przypomnisz sobie
Na przekór zmarszczkom, dawne radości.
Lecz gdy zasłużysz na zapomnienie,
Umrzesz ty sam i twoje wspomnienie.
I William:
Look in thy glass, and tell the face thou viewest Now is the time that face should form another; Whose fresh repair if now thou not renewest, Thou dost beguile the world, unbless some mother. For where is she so fair whose unear’d womb Disdains the tillage of thy husbandry? Or who is he so fond will be the tomb Of his self-love, to stop posterity? Thou art thy mother’s glass, and she in thee Calls back the lovely April of her prime: So thou through windows of thine age shall see Despite of wrinkles this thy golden time. But if thou live, remember’d not to be, Die single, and thine image dies with thee. 5 -
Nie oddaj całego serca w miłości,
Nie zobaczą w nim wielkiej wartości
Kobiety namiętne, gdy wyda się im być
Pewne i nie będzie się im nigdy śnić,
Że między pocałunkami gdzieś znikło;
Bo wszystko urocze w miłości zwykło
Być chwilką sennej, miłej rozkoszności
Nigdy nie oddawaj serca w całości
Bo, choć ich słodkie wargi zaprzeczą że,
To jednak ich serca oddane są grze.
A któż w grze wykaże umiejętności
Będąc głuchym i ślepym od miłości?
Cenę zna ten, co tę grę źle rozegrał,
Kiedy oddał całe serce i przegrał.
deaf, dumb, blind - jedno-sylabowce. głuchy, głupi, ślepy - dwu-sylabowce. Nawet zmieniając metrum na 11 nie umiem tego zmieścić w wersie.
Odrzucam głupi, bo do tego mi miłość niepotrzebna. Ale Yeatsowi to w sumie fajnie wyszło. Serce pani od anglika zmięknie na pewno.
I William (Yeats też William, a B. to Butler... he, he... lokaj mieć na drugie):
Never give all the heart, for love Will hardly seem worth thinking of To passionate women if it seem Certain, and they never dream That it fades out from kiss to kiss; For everything that’s lovely is But a brief, dreamy, kind delight. O never give the heart outright, For they, for all smooth lips can say, Have given their hearts up to the play. And who could play it well enough If deaf and dumb and blind with love? He that made this knows all the cost, For he gave all his heart and lost. 2 -
Gdy zim czterdzieści oblegnie czoło,
Rowy głębokie w pięknym tnąc ciele,
Strój twej młodości, podziwiany wkoło,
Łachmanem będzie, wartym niewiele.
Spytanym, gdzie twa postać urocza,
Gdzie skarby z dni młodych się podziały,
Rzec, - we własnych zapadniętych oczach -,
Dowiedzie wstydu i próżnej chwały.
Więcej piękna użytek by znaczył,
Gdybyś mógł rzec - To śliczne me dziecię
Bilans mój zda i czas mój tłumaczy -.
Po tobie piękno dziedzicząc przecie!
To jak nowym być u starości wrót
I krew widzieć ciepłą, czując jej chłód.
Angielski ma dużo krótkich, jedno-, dwusylabowych słów i nie ma odmiany z końcówkami.
W dziesięciu zgłoskach William mieści więcej słów niż ja, co zmusza do trudnych wyborów.
I William:
When forty winters shall besiege thy brow, And dig deep trenches in thy beauty’s field, Thy youth’s proud livery, so gazed on now, Will be a tatter’d weed, of small worth held: Then being ask’d where all thy beauty lies, Where all the treasure of thy lusty days, To say, within thine own deep-sunken eyes, Were an all-eating shame and thriftless praise. How much more praise deserved thy beauty’s use, If thou couldst answer ‘This fair child of mine Shall sum my count and make my old excuse,’ Proving his beauty by succession thine! This were to be new made when thou art old, And see thy blood warm when thou feel’st it cold. 4
William Blake - Londyn (London)
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Schodziłem wszystkie ulice w rejestrze,
Bliskie spisanych Tamizy zakoli,
W twarzach widziałem piętna złowieszcze,
Piętna słabości i piętna niedoli.
I w każdym krzyku ludzi udręczonych,
I w każdym krzyku dzieci zastraszanych,
W każdym głosie i w prawach zarządzonych,
Słyszę wykute w umysłach kajdany:
Jak dziecka-kominiarza krzyki męki
Kościoły poczerniałe przerażają,
I jak żołnierza nieszczęsnego jęki
Krwią po ścianach Pałacu ściekają.
Lecz najbardziej, gdy o północy słyszę
Jak ladacznicy nieletniej przekleństwa
Urodzonego dziecka plugawią łzę
I zarażają karawan małżeństwa.
To nie jest wiersz przyjemny i taki ma być. Blake ostro krytykuje rzeczywistość i wie co mówi. Kilka uwag od tłumacza (znaczy się moich):
ulice w rejestrze - "chartered streets"; Charter oznaczał coś więcej niż rejestr - te ulice miały swoich właścicieli. Nawet Tamiza jest tu "chartered".
dziecko-kominiarz - "chimney sweeper"; Nikt tak dobrze nie przeczyści komina jak pięciolatek opuszczany do komina na sznurze...
Kościoły poczerniałe - "blackening church"; Dym z pieców brudził ściany wszystkich budynków, kościołów też. Jak rzucić oskarżenie, stwierdzając fakt? Blake - jednym słowem.
Urodzonego dziecka - "new-born infant"; Nie wiemy czyjego. Ale się właśnie urodziło i pewnie przeszkadzało, otrzymując wiązankę przekleństw "curse".
I zarażają - "And blights with plagues"; Odniesienie do choroby wenerycznej. Znów przekleństwo "curse" Moje szczęście, że nasze słowo ma ten same znaczenia.
karawan małżeństwa - "marriage-hearse"; - Nikt nie zestawia tych dwóch słów. Karawan 'hearse" to pogrzeb, nie małżeństwo. Ale cóż, już przeklęte.
Poezja ciężka, na ciężkie czasy. Ale przejmująca.
I William:
I wandered through each chartered street,
Near where the chartered Thames does flow,
A mark in every face I meet,
Marks of weakness, marks of woe.
In every cry of every man,
In every infant's cry of fear,
In every voice, in every ban,
The mind-forged manacles I hear:
How the chimney-sweeper's cry
Every blackening church appals,
And the hapless soldier's sigh
Runs in blood down palace-walls.
But most, through midnight streets I hear
How the youthful harlot's curse
Blasts the new-born infant's tear,
And blights with plagues the marriage-hearse.