Natchnij mnie wiosno ciepłym oddechem,
Mrugnij barwnym oczkiem spod kępki zgniłej trawy.
Bo zbrzydły mi już szare i zimne poranki,
Nie zacznę dnia bez kubka gorącej kawy.
Chmury wiszą nisko, niemal wloką się po ziemi.
Spod warstwy topniejącego śniegu wyrasta ziemia jałowa.
Ptaki skrzeczą, siedząc skulone na gałęziach drzewa,
Że zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.